Aja
Zarejestrowani-
Zawartość
1325 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Aja
-
Hej. Dziękuję za informację. Pamiętasz może co to były za badania konkretnie i gdzie je robiłaś? I jakie miałaś wartości bhcg przy tych ciążach biochemicznych? A córki gratuluję. Śledziłam forum cały zeszły rok z ukrycia więc pamiętać jak pisałaś że urodziłaś. Życzę wam wszystkiego najlepszego.
-
Kobiety kochane. Potrzebuję wsparcia, bo siedzenie samej w domu i czekanie na poronienie nie jest zabawne. Nie mogę czekać bezczynnie, muszę działać. W piątek mam spotkaniem z lekarzem i chce być na nie przygotowana. Może któraś z was może mi pomóc i powiedzieć. Czy któraś z was miała 2 poronienia lub więcej, choć mam nadzieję że takich nie ma tu? Jeśli jednak są, to co na to wasi lekarze? Jakie badania zlecono wam po nich? Jakie przyczyny podawali? Jakie leczenie wdrozono? Ja pierwsze miałam puste jajo płodowe a teraz albo ciąża biochemiczna, albo pozamaciczna. Gdzie znajdę to forum o poronieniach nawykowych? Szukam i nie widzę. Dziewczyny, które miały ciążę pozamaciczną. Kiedy i w jaki sposób ją zdiagnozowano? Jakie było postępowanie medyczne? Jakie były konsekwencje na zdrowiu? Dziewczyny które leczą się w Novum. Szczególnie u Lewandowskiego. 7.04 mam wizytę. Chce zrobić tyle badań ile się da. Jakie wy miałyście od niego zalecone badania przed procedurą? Jakie badania robił wam dodatkowo po nie udanych transferach (mam ma koncie 3) i poronieniach (na moim koncie 2). Z góry dziękuję za jakąkolwiek podpowiedź.
-
Narkoza i sedacja to to samo. Potocznie czasem mówi się o narkozie, że to ta z długim uśpieniem i intubacja i wogole wszystkim. A sedacja o lżejszych uśpieniach. Ale tak na prawdę to to samo. I pojęć można używać wymiennie. Lekka sedacja i lekka narkoza. Oraz sedacja i narkoza. Ja wszystkie punkcję i histeroskopię też miałam w lekkiej narkozie (z użyciem propofolu).
-
Nie wiem czy cię to pocieszy, ale i te co miały pozytywną betę i te z negatywną też czuły się jak na okres. Więc to nic nie znaczy. Trzymaj się. Będzie dobrze.
-
Jak na trzydniowy zarodek to idealna. Super. Niech pięknie przyrasta. Ciesz się tym co masz. Uwierz mi. Nie warto szukać problemów i się martwić.
-
Ja miałam od razu. Ale tylko dla tego, że u mnie i tak było trzeba wywołać miesiączkę sztucznie. Gdybym miała naturalną, to u mnie zalecają jeden cykl przerwy bez leków.
-
Przykro mi podwójnie. W sumie nie wiem co mogę więcej napisać. Ściskam mocno i życzę sukcesu najszybciej jak się da.
-
No Paśnik albo nikt. Mam dość lekarzy konowałów. Będę polować na niego w Warszawie i w Łodzi. Próbuje też na grupie "starając się z pomocą doktora P". Ale idzie mi to równie dobrze jak bycie w ciąży....
-
To nie siła. Ja już po prostu płynę z prądem. Będzie co będzie. Na nic nie mam wpływu. To po co się szarpać. Przy pierwszym pozytywnym transferze tak bałam się o wszystko, że jak już poroniłam to zorientowałam się, że nawet przez chwilę się ta ciąża nie cieszyłam. Tylko się zamartwiałam. A utrata nie bolała przez to mniej. Teraz przeżyłam piękne 12 dni. Poczułam się jak przyszła mama. Moglam choć przez chwilę odczuć co się czuje w takich chwilach. Jakie ma się uczucia. Myśli. Obawy (te zwykłe, jak każda ciężarna, nie te nasze in vitro)Wątpliwości. Marzenia. Plany. Nie wiem czy kiedykolwiek dane mi będzie więcej. Więc na razie muszę się cieszyć tym co mam.
-
No właśnie od stycznia próbuje się dostać do immunologa i d....
-
Jak miałam transfery na cyklu sztucznym (w sumie 4 - 1 z pozytywną bhcg i 3 nieudane) to czułam i piersi i kłucie w pachwinach i ogólna senność. Ale te objawy są złudne. Bo to tak na prawdę efekt rosnącego progesteronu i estradiolu, które na cyklu sztucznym dostarczamy same do organizmu. Więc czy się uda czy nie, u tak mamy objawy ciąży. Inaczej było teraz ma cyklu naturalnym. Bo skoro zaczęły mnie boleć piersi i kłuć pachwiny. I teraz to nawet mialam mdłości, to znaczy że organizm sam produkuje duże ilości progesteronu i estradiolu, czyli ciałko żółte nie obumarło, czyli organizm produkuje bhcg. Czyli się zagnieździło. Dlatego teraz podejrzewałam że powinno być dobrze. No i było. Tylko przez chwilę, ale było.
-
W piątek będziemy gadać o tym, po ostatecznej weryfikacji. Która jest tylko formalnością, ale trzeba ją zrobić. W tą ciążę to też tak zachodzę raczej rzadziej niż częściej. Po pierwszym transferze i poronieniu też słyszałam że super. Że to dobrze wróży. I potem 3 transfery i beta nawet nie drgnęła. Więc ja już w te dobre wróżby nie wierzę.
-
Przyrost jest tak niski, że nie ma złudzeń, że ciąża rozwija się nieprawidłowo. Posiadanie zarodków jest o tyle pocieszające, że ja już 3 razy zaczynałam wszystko od początku. To moja 3 procedura. A więc ostatnia z dofinansowaniem. Nie będzie mnie stać na czwartą pełnopłatną. Ale realnie na rzecz patrząc dobrze nie jest. 2 poronienie, a więc zaczynam podchodzić pod poronienia nawykowe. I do tego statystycznie raczej pozostałe zarodki się nie zagnieżdżą wogole.
-
No więc chyba już czas na mnie. Bo dawno nic nie pisałam o moich "postępach". Tak jak wcześniej wspominałam między 15 a 16.02 miałam spontaniczną owulację. Pierwsza i prawdopodobnie ostatnią w życiu. Nie udało się współżycie, bo partner byl chory. Ale mój pan doktor stwierdził, że wrzucimy zarodek, bo jest ciało bardzo ładnie przygotowane, idealne endometrium itd. Transfer był 20.02. Blastocysta wykluwająca się. Pięciodniowa. W piątek 28.02 - 8dpt, test sikany, czułość 25, delikatna druga kreska, bhcg - 60,3 Dziś, 12dpt, - bhcg 90. Tak więc do moich sukcesów macierzyńskich można dołączyć kolejny, CIĄŻA BIOCHEMICZNA lub POZAMCICZNA. To się jeszcze okaże. Oczywiście dla potwierdzenia muszę zrobić jeszcze bhcg w piątek. Chyba że wcześniej dostanę miesiączki. To był mój 5 transfer wogole, i 2 z trzeciej procedury. Był to też pierwszy mój transfer na cyklu naturalnym. Drugie poronienie. Zostały mi 3 zarodki. 2 pięcio i 1 sześciodniowa Blastocysta. Angelin - tobie musi się udać.
-
Dziewczyny, to ja się już pogubiłam. Kto kiedy betuje, transferuje się lub punkcjuje w najbliższym czasie? Ewentualnie ma inne ważne wydarzenia do kibicowania? Bo nie wiem już za kogo kiedy trzymać kciuki? Poza tym że trzymam za wszystkich cały czas
-
Mój lekarz zawsze mówi po transferze, żeby żyć dalej normalnie (tak jakby wogole z in vitro dało się żyć całkiem normalnie ) Nic nie zmieniać. Poinformowałam go nawet kiedyś, że ja jestem instruktorem tańca, więc moja praca to nie siedzenie za biurkiem. To stwierdził, że to tym bardziej mogę dalej pracować. Tylko z głową. Że gdybym wcześniej tylko siedziała i nic nie robiła, to teraz nie byłby dobry czas zacząć. Ale jak wcześniej to był mój tryb życia to tak zostawić. Wiem też że odradzał radykalne i mocno wysiłkowe sporty, np. cross fit. Ale też zachęcał do nie rezygnowania z aktywności fizycznej.
-
O, to widzę że mamy bardzo podobnie. Ja też robię in vitro, bo mam pco (prawdopodobnie) i cykle bez owulacji. Ja zaczęłam się leczyć tak pełną parą od początku zeszłego roku. Ale u mnie nawet lekami nie udało sie wywołać owulacji, więc przeszliśmy od razu do in vitro. I pierwszą punkcję miałam już pod koniec marca. Trzymam za ciebie mocno kciuki.
-
Super. Trzymam kciuki. Nie ma co się dygać. Transfer to akurat bez bolesna, szybka i prosta procedura. I do tego dość optymistycznie nastawiajacą. No i mi się czasem udawało zobaczyć jak zarodek wpada do macicy. Fajny widok. To twój pierwszywszy transfer?
-
Super. Trzymam kciuki. Nie ma co się dygać. Transfer to akurat bez bolesna, szybka i prosta procedura. I do tego dość optymistycznie nastawiajacą. No i mi się czasem udawało zobaczyć jak zarodek wpada do macicy. Fajny widok. To twój pierwszywszy transfer?
-
Dziękuję za informację. Super, że zadzwonili. Mam nadzieję, że masz już termin wizyty. No i bardzo dziękuję że o mnie pamiętasz. Dzięki takim osobom zaczynam się czuć na tym forum jak w śród prawdziwych przyjaciół.
-
Na pewno. Wiele dziewczyn brało Estrofem dłużej jak kojarzę z forum. Właśnie do końca pierwszego trymestru jakoś. Ja byłam zdziwiona, że mi tak wcześnie kazali odstawić. Ale jak widać Lexy też. Więc co lekarz to inna teoria. No i u mnie tamta ciąża nie zakończyła się sukcesem. . .
-
Tak. Na sztucznym. Docelowo brałam 4x1. I miałam przez 3 następne dni brać tylko 3x1. Potem przez 2 dni 2x1 i potem jeden dzień 1x1 i odstawić.
-
Mi kazano odstawić Estrofem zaraz po pozytywnym tescie ciążowym. To było coś koło 5 tygodnia ciąży. Przy czym kazano mi jeszcze przez ok. tydzień zachodzić z dawki, a nie tak radykalnie. I też tłumaczono mi, że to dlatego, że jeśli tam jest chłopiec, to może mieć poważne problemy hormonalne potem. Ale też sam mój lekarz mi powiedział, że są 2 szkoły. Jedna, że właśnie zaraz po potwierdzeniu ciąży należy odstawić. I on jest jej zwolennikiem. Ale że są lekarze którzy zalecają branie do 12, a czasem nawet do 16 tc.
-
Bardzo mi przykro. Ale słuchaj lekarza. Teoretycznie implantacja zarodka odbywa się do 12 dnia życia zarodka. I dopiero implantacja daje organizmowi sygnał do produkcji bhcg. Były tu i na innych forach przypadki, że pozytywna beta pojawiała się dopiero koło 11-13 dnia po transferze, czyli dużo później niż u ciebie teraz. Choć faktycznie, u większości było już z coś wiadomo koło 8-9 dnia po transferze. Ale to nadal później niż ty dziś. In vitro to wieczne czekanie. Ale co zrobić.... Doskonale rozumiem twoje rozczarowanie i podejście na pewniaka. Chyba większość z nas miała podobnie. Ja jak już wiedziałam, że zostało tylko in vitro, to też pomyślałam sobie: ok. Nie dało się naturalnie. Szkoda. Będzie sztucznie. Ale przynajmniej będzie. Zamiast leczyć się kolejne lata już za kilka tygodni mogę być w ciąży. Taki pewniak. Rozwiązanie radykalne, ale pewne. Coś za coś". No a potem się okazało, że to nie droga na skróty, tylko spacer nad przepaścią. Widoki piękne, ale ryzyko upadku ogromne. Z tymi testami sikanymi to ja od dawna mam zagawostke. Może wy mi to wytłumaczycie. Na nich wszystkich jest zwykle napisane, że wykrywa ciążę już od 7 dnia po zapłodnieniu i czułość mają 10 lub 25. Tylko że 7 dnia po zapłodnieniu to zarodek co najwyżej zaczyna się zagnieżdżać (przy transferze blastocysty to jest przecież dopiero 2 dzień po transferze), a zanim beta naprodukuje się do tych nawet 10, to to też trochę czasu potrzeba, i jeszcze musi się dostać do krwi, a potem do moczu. To musi potrwać kilka dni. Więc jak te testy mogą niby wykryć ciążę tak wcześnie?
-
Hej. Jakiś czas temu pisałam o tym artykule odnoście badań czy lepiej transferować 1 czy 2 zarodki. Udało mi się go odnaleźć. Ale nie umiem przesłać wam linku. Artykuł jest na stronie jedenznas.pl i ma tytuł Zapłodnienie in vitro skuteczniejsze przy implantacji jednego embrionu