Aja
Zarejestrowani-
Zawartość
1325 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Aja
-
Nic się nie bój. Z tą proporcja między ilością dojrzałych oocytów a tym ile się zapłodniło i ile potem dotrwa do blastocysty nie ma absolutnie reguły. Nie dość że u każdej pacjentki jest inaczej. To jeszcze u jednej pacjentki też za każdym razem jest inaczej. Ja przy pierwszej procedurze miałam 1 dojrzała komórke i M1(czyli dojrzewająca w laboratorium) i żadna się nie zapłodniła. Przy drugiej miałam 5 dojrzałych i 1 M1. Zapłodniło się wszystkie. Ale po 3 dobie były już tylko 2 pewne i 2 być może, a dwie się zatrzymały. W rezultacie były 2 pięcio i 1 sześciodniowa blastocysta. Przy trzeciej miałam 8 dojrzałych oocytow. Ale zapłodniło się tylko 5!!! Niewiele ponad połowa. Wierz mi, że histeria w jaką wpadłam była spektakularna. Już miałam przed oczami powtórkę z pierwszej procedury - brak zarodków. Mój facet też mnie zbeształ, że zamiast się cieszyć że jest 5 to mi mało. I co, w 3 dobie nadal rozwijały się wszystkie 5. A w końcu uzyskaliśmy 4 pięcio i 1 sześciodniową blastocystę. Więc miejmy nadzieję, że u ciebie tez te co miały już odpaść odpadły, i wszystkie 3 się pięknie rozwiną. Trzymam kciuki.
-
Tak. Uwielbiam autokorektę..... Do tego jeszcze nie mogę edytować i poprawić. Nie wiem czemu mi się tak robi.... No faktycznie po dwóch brakach zagnieżdżenia ja też zaczęłam się stresować. I nawet mój lekarz kiedyś coś przebąknął, że musi być coś jeszcze. Ale jak próbowałam kontynuować temat to się wyparł.... A po trzecim braku zagnieżdżenia po prostu coś we mnie pękło. I teraz czuję się absolutnie skołowana i zagubiona.
-
Nie miałam robionej tej krzywej, ale i glukozę i insulinę miałam robione parokrotnie i podobno nie mam insulinoopornosci. 2. Ja właśnie miałam histeroskopię, żeby sprawdzić czy tam czegoś ukrytego nie ma. No i nie ma. 3. Muszę coś wymyśleć z tym immunologiem. Tylko jeszcze nie wiem co! Ale na razie wydaje się to najbardziej seksowne. Dziękuję za informacje.
-
Też dzwonilam do APC. I nie było listy. To było na początku lutego, ale nie wiem kiedy dokładnie. Jakoś w okolicach dnia kiedy w Warszawie były zapisy do niego w Salve. Nie wiem. Może lista jest tylko dla wybranych.
-
Dzwonilam i do Warszawy i do Łodzi. Nigdzie nie prowadzą listy rezerwowej. Spróbuję z tą grupą na fb. Może faktycznie to da efekt.
-
Dziękuję. Bardzo dużo cennych informacji. Chcę immunologa. Ale nie jakiegokolwiek. Do jakiegokolwiek lekarza to ja chodziłam 5 lat i leczyłam bezpłodność. I nic to nie dało. Nawet się nie zorientował, że nie mam owulacji. Więc teraz się uparłam że albo najlepszy, albo wcale. No i na razie tylko Pasnik mnie do siebie przekonał. Od 2 miesięcy próbuję się zapisać.
-
Jeśli beta ruszyła to zarodek się zagnieździł, bo sygnałem dla endometrium do wytwarzania bhcg jest właśnie dopiero zagnieżdżenie się zarodka. Tylko musiał bardzo szybko obumrzeć, dlatego zaczela znów spadać. Czyli na 3 podejscia, były 2 zagnieżdżenia, tylko potem zarodek obumierał. To raczej nie wygląda na problem z zagnieżdżaniem się, tylko raczej słaba jakością zarodków może, albo nawykowymi poronieniami? Myślałaś o tym w ten sposób? Bo to że raz nie było zagnieżdżenia to nie jest miarodajne. Z naturalnych zapłodnień tylko ok. 50-60% się zagniezdza. Taka konstrukcja człowieka.
-
Dziękuję za informację. Nie wiesz może czy to badanie jest możliwe w cyklu bezowulacyjny? No bo rozumiem że z jakiegoś powodu bada się je w drugiej części cyklu. Czyli po owulacji. A jak u mnie nie ma owulacji to jest sens je robić?
-
Bardzo proszę. Razem raźniej. To że masz jakieś mutacje nie świadczy jeszcze o tym, że mają związek z zagnieżdżeniem się. Dlaczego uważasz , że też masz problem z zagnieżdżaniem się zarodków? Ile transferów już miałaś? Czy lekarz coś ci mówił użytecznego na ten temat?
-
Dziewczyny. Jeśli macie ochotę, z chęcią skorzystałabym z waszej wiedzy i doświadczenia. Skoro zarodki się nie zagnieżdżają, to chyba trzebaby znaleźć tego przyczynę i ja usunąć. Muszę uporządkować ten chaos który mam w głowie. Dlaczego zarodek może się nie zagnieździć. 1. Bo jest za słabej jakości lub ma wady genetyczne. Na to w tej chwili wpływu nie mam. Zarodki mam takie jakie mam i tyle. Więc na razie t zagadnieniem nie będę się martwić. Pomyślę o tym jak nic innego nie wyjdzie, a będzie trzeba robić kolejna stymulację. 2. Bo jest wada budowy macicy lub endometrium. Mięśniaki, krwiaki, zrosty itd. To u mnie wykluczono. Endometrium też zawsze rośnie książkowo. Zawsze słyszę tylko ochy i achy jakie piękne. U wszystkich lekarzy jacy mnie badają. 3. Kwestie immunologiczne. I tu jestem zielona. Co konkretnie może tu blokować zagnieżdżenie? Kakie badania powinnam wykonać żeby to sprawdzić? Ktoś pomoże? 4. Czy ja mogę mieć jakieś mutacje genetyczne które blokują zagnieżdżenie? Co powinnam zbadać? 5. Czy coś jeszcze może wpływać na zagnieżdżanie się zarodka i warto to zbadać? Będę wdzięczna za wszelkie podpowiedzi.
-
To bardzo podobnie jak u mnie. Pierwsze podejście ciąża i poronienie, a potem nic nic i nic. Brak zagnieżdżenia. Tak sobie myślę że powinnam się chyba skupić w takim razie na tym. Co to jest ta biopsja endometrium? Jak to wygląda? Jak wpływa jej wynik na zagnieżdżenie?
-
To bardzo podobnie jak u mnie. Pierwsze podejście ciąża i poronienie, a potem nic nic i nic. Brak zagnieżdżenia. Tak sobie myślę że powinnam się chyba skupić w takim razie na tym. Co to jest ta biopsja endometrium? Jak to wygląda? Jak wpływa jej wynik na zagnieżdżenie?
-
Immunologa chce zrobić, ale zapisanie się do Paśnika jest prawie nie możliwe, od dwóch miesięcy próbuję. Może w marcu się uda. Jestem też zapisana na konsultacje dla par po nie udanym in vitro do Lewandowskiego na 7.04. Dlaczego akurat krzywą cukrową?
-
Oby szczęśliwa. Trzymam kciuki. Teraz masz fajne 12 dni. Cokolwiek nie pokaże test, dopuki nie zobaczysz jego wyników to jesteś w ciąży. Dbaj o siebie i ciesz się tym stanem.
-
No co ty. To jak najbardziej normalne. Ja jakby mi ktoś powiedział że mam się wysmarować masłem i o północy w pełnię na szczycie góry tańczyć nago wokół ogniska, to tylko zapytałbym gdzie najbliższa góra. I w drogę.
-
Ja mogę ci powiedzieć jak było u mnie. Też w 7 tygodniu stwierdzono ciążę bez zarodkową. U mnie Zatorska na chwilę się pojawił, ale potem w global się w ścianę pęcherzyka. Mialam odstawić leki i.... Dalej lekarz dał mi wybór. Albo czekam na samoistne poronienie, ok. tygodnia. I jak będzie to po krwawieniu pokarze się na kontrolę. A jak nie będzie to do szpitala. I wywoływanie poronienia tabletkami. Albo od razu do szpitala na wywołanie poronienia tabletkami. W obu przypadkach, przy tabletkach czy naturalnie, będzie sprawdzał czy się sama oczyszczenia czy nie. Jeśli się sama oczyszczę to nie będzie łyżeczkowania, jeśli nie, to trzeba będzie je wykonać. Ja zdecydowałam się na wywołanie poronienia tabletkami. To był 8 tydzień. Oczyścilam się sama w kilka godzin. Łyżeczkowania uniknęłam. Poroniłam w szpitalu, i chyba cieszę się że akurat tam. Nie kojarzy mi się z tobą wydarzeniem ani własną sypialnia ani łazienka. Tylko szpitalny pokój. Dla mnie tak jest lepiej. Po poronieniu odczekałam do nastepnej miesiączki i od razu robiłam transfer. Ponieważ to był mój pierwszy transfer wogole, to lekarz nic nie zmieniał. Powiedział tylko że puste jajo płodowe się zdarza co jakiś czas bez względu na in vitro, w ciążach naturalnych tak samo często. Ze to przypadek. A sam fakt że wogole zaciążyłam jest dobrym znakiem na następne transfery i tylko trzeba chwilę poczekać. Wtedy wydawało mi się że to ma sens. Niestety w 3 następnych transferach beta nawet nie drgnęła. I teraz już nie wiem co myśleć.
-
U mnie nie zmienił nic ani po poronieniu, ani przy 3 następnych nie udanych transferach. Po trzecim transferze bez zagnieżdżenia zrobił histeroskopię, która nic nie wykazała. I powiedział że można w takim razie dalej transferować. Naciskałam na poszerzenie diagnostyki, ale on mówi że na moim etapie nie ma co zbadać, tylko trzeba robić transfery, aż się uda.
-
Ja miałam transfery cykl po cyklu, bez przerwy. Nawet po poronieniu. Mój lekarz twierdzi, że brak ciąży po transferze to tak, jakby się nic nie zadziało w ograniczenie, więc jak nie chce czekać to nie ma medycznych powodów żeby to odwlekać. A poronienia w 7 tygodniu zdarzają się naturalnie i czasem dziewczyny nawet nie wiedzą ze były w ciąży. To tak jakby po prostu co miesiąc starać sie naturalnie. Jedynie co, to mówił, że jakby chciała psychicznie odpocząć, to oczywiście możemy odpuścić jeden czy dwa cykle. I dopiero wtedy. Że on nie naciska, że musimy od razu. Ale ja jak muszę czekać to męczę się jeszcze bardziej, więc wolę juz iść za ciosem. Choć nie wiem czy to mądre.
-
I super. To będzie piękny czwartek. Leki do stymulacji refundowane to też dużo. Przynajmniej to nie kosztuje aż tyle. Tak. Wiem. Ja teoretycznie też jestem oblatana, a jak przychodzi co do czego to lepiej do mnie nie podchodzić.....
-
Masz coś w zanadrzu. Kolejna procedurę. A jeśli masz dofinansowanie to wogole super. Bo trzecia jest ciągle dofinansowywana. Poza tym czemu ten transfer ma się nie udać. Ma ok. 40-50 procent szans na powodzenie. To dużo. Poza tym pomyśl tak. 1. Nie zmarnujesz czasu, pieniedzy i nerwów na 5 nic nie dających transferów. 2. Nie zobaczysz 5 razy negatywnej bhcg. 3. Od razu ruszasz z tym zarodkiem, który ma szansę. Jest ciężko, i niesprawiedliwie, że znowu tylko 1, ale jak spokojnie pomyśleć, to przecież ostatecznie nie chodzi o ilość zarodków, tylko o donoszona ciążę. Trzymam kciuki. Kiedy w końcu ten szczęśliwy transfer?
-
Wyplacz się porządnie. To pomaga. Nienawidzę takich sytuacji kiedy nic nie zależy od nas, ale to my ponosimy konsekwencje. Przykre. Rozumiem ten ból i rozżalenie. Oczywiście że super że jeden przeszedł pomyślnie. Ale wiadomo, jak się miało sześć i nagle został tylko jeden to to nie jest fajne uczucie. Trzymaj się. Podobno wystarczy tylko jeden, a właściwy. Więc uznajmy że to ten. Jeśli masz ochotę o tym teraz pisać, to co u was było wskazaniem do badań genetycznych zarodków?
-
Z jednej strony to niedługo. Z drugiej, jak się czeka to się wydaje że cała wieczność. Trzymam kciuki mocno. Komuś musi się udać.
-
Widzę że masz ten sam syndrom co ja. Czyli że chciałabym 3 dzieci. Zawsze o tyłu marzyłam. I do tego chciałabym dążyć. A potem schodzę na ziemię i przypominam sobie że mam 37 lat. I od 8lat nie mogę zajść w ciążę, w tym roku starań in vitro. 3 procedury. I brak szans na adopcję. Cudem będzie jeśli wogole będę matką.
