Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Gość_2

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1720
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Gość_2

  1. Jeśli masz wątpliwości, to ma razie nie szczep. Te szczepionki można podać też później do któregoś roku życia, są różne schematy dawkowania w zależności od wieku dziecka.
  2. Zależy, czy chcesz się z nim tym dzielić, czy wolałabyś zostać z tą świadomością sama. Jak rozumiem, jeśli już, wolałabyś mu to oznajmić po dokonaniu zabiegu?
  3. Bardzo możliwe... do tego jest inna metoda produkcji, konserwacji oraz te szczepionki mają inne okresy ważności. Może poza samym koktajlem to też ma jakieś znaczenie.
  4. To teraz zastanów się sama, bez brania pod uwagę gadania "wszystkich", bo będzie Ci trudniej z dwójką, a na "pomoc" jeśli na jakąkolwiek była będziesz mogła liczyć, to na pewno na nie większą niż dotychczas... Koniec końców każdy ze swoimi problemami zostaje sam w swoim domu. Do tego faktycznie dochodzi do tego kwestia, czy podołasz żyć ze świadomością dokonanej aborcji. Koniec końców, jeśli podejmiesz decyzję o usunięciu, po zabiegu możesz mówić, że doszło do poronienia, jeśli boisz się ostracyzmu społecznego.
  5. Ale tam chociaż zebrany dokładny wywiad na temat zdrowia dawcy, a przynajmniej chyba powinni
  6. Masz rację, zwykle winne są obie strony - mąż i teściowa
  7. Na piersi teoretycznie nie musisz dopajać, ale może spróbuj dać jej wodę albo herbatkę do popicia
  8. Te problemy są, ale nie dotyczą ogółu społeczeństwa, a taki komunikat właśnie wychodzi od Ciebie. Polska pod tym względem nie odbiega zapewne od jakiejś europejskiej średniej, za to Ty strasznie demonizujesz mężczyzn w Polsce, status żony i rodziny. Do tego twierdzisz, że ok jak baba wrobi faceta w dziecko, on wtedy najlepiej żeby wsadził mo.rdę w kubeł i siedział cicho, bo jak się sprzeciwi i odejdzie to kawał uja z niego i trzeba go chociaż na alimentach tak usadzić, żeby się do emerytury nie podniósł.
  9. To nadal nie jest wyłącznie własnym kosztem. Ten koszt pozostaje obopólny, nawet jeśli faceta zredukujesz do porcji nasienia i przelewu raz w miesiącu A nawet wtedy ma to daleko idące konsekwencje psychiczne- dla kobiety, dla dawcy i dla dziecka
  10. Ale to jest ważne w tym temacie, bo to jak są postrzegane role kobiety i mężczyzny w związku, rzutuje na to, jak odbierane jest "wrabianie w dziecko"
  11. Faktycznie, masz bardzo dziwny obraz kobiety i jej roli. NIE MAM RADOŚCI z obsługiwania dzieci i męża. NIE REZYGNUJĘ dla nich z własnych potrzeb i ambicji. Po prostu życie to kompromis i trzeba jakoś godzić bycie żoną, matką z byciem sobą - facetom lepiej wychodzi godzenie roli męża, ojca z własnym ego, prędzej wywalczyli sobie na to przyzwolenie społeczne, a my zachłysnęłyśmy się równouprawnieniem, ale nie umiemy z niego korzystać w większości przypadków. I tak organizujemy czas pracy i wolny, by spędzać go we trójkę, a nie, bym ja sobie mogła odwinąć parę metrów łańcucha, by sprzątnąć salon.
  12. Nie spotykam w swoim otoczeniu, aktualnie. Mam trzydziestkę (nie wiem, czy to mnie kwalifikuje jeszcze jako młodą). Poza swoim maluchem, "odchowałam" dwójkę własnego rodzeństwa niejako, więc doświadczenie trochę większe Trochę w życiu przeszłam, więc nie jestem głupia, ani naiwna. Za to zauważyłam, że jest się kowalem własnego losu, a nie księżniczką zamkniętą w wieży i czekającą na ratunek zawsze i wszędzie. Dlatego nie czekam na to, że ktoś się domyśli lub zrobi coś za mnie, dotyczy to też mojego męża. Życie jest ciężkie, ale jeśli ma być w nim znośnie i lżej, to trzeba o to zawalczyć... a czasami po prostu umieć się dostosować i wyciągnąć z tego jak najwięcej korzyści dla siebie.
  13. No nie wiem, sporo moich kolegów też takimi ojcami jest, dla mnie to w zasadzie mniejszość, żeby facet zachowywał się w sposób, jaki Wy opisujecie
  14. Czy mężczyzna ma Cię przepraszać i się samobiczować za to, że to kobietę ewolucja, natura, czy inna dowolnie wybrana siła wyższa obdarzyła warunkami fizycznymi pozwalającymi na ciążę i poród? Zastanów się, jak nieracjonalne jest posiadanie pretensji o to, że to kobieta rodzi i karmi piersią, skoro to nie jest wybór, a konieczność biologiczna. Ta właśnie konieczność wywołuje w nas większe z reguły instynkty rodzicielskie, ale to nie oznacza, że mężczyźni są pod tym względem upośledzeni - u nich też to działa (poczytaj sobie o ciąży współczulnej chociażby). Co do otoczenia, jeśli takie masz, jest mi przykro i współczuję, jeśli ulegasz jego presji - jeszcze bardziej, ale to już siedzi w Twojej głowie. Nie jestem i nie muszę być idealna, moje działania i decyzje nie muszą być aprobowane przez 100% widowni. Wystarczy, jeśli z moimi wyborami żyję dobrze ja, mój mąż i moje dziecko, a obaj nie są na nich poszkodowani. Mężczyźni tyleż zyskują na rodzicielstwie, co kobiety. Też chodzą niewyspani, sfrustrowani, ma to również wpływ na ich hobby, życie towarzyskie i pracę. Mężczyzna, który uczestniczy w życiu rodzinnym też musi coś poświęcić, żeby na to życie znaleźć czas. Robi to też po to, aby jego żona/partnerka miała czas na coś więcej, niż pranie, sprzątanie i gotowanie, ewentualnie szybkie zakupy w spożywczaku za rogiem... A kobieta, która decyduje się poświęcić w 100% dla macierzyństwa i oczekuje za to ogólnego podziwu otoczenia, jest albo naiwna, albo lubi zgrywać męczennicę. Nikt nigdy nie doceni jej tak, jak ona by sobie tego życzyła, zawsze ktoś się dopieprzy (mniej lub bardziej słusznie), dlatego całkowita rezygnacja z siebie dla macierzyństwa jest szczytem głupoty. Jesteś matką po urodzeniu dziecka, ale też nadal jesteś sobą i albo znajdziesz na to czas, albo będziesz nieszczęśliwa - najpierw jako matka-polka-męczennica, a potem, gdy dziecko się usamodzielni i będzie chciało żyć własnym życiem, będziesz siedzieć mu w nim z buciorami i uważać, że masz do tego niezbywalne prawo, bo urodziłaś i poświęciłaś dla niego wszystko. Nie jest to smutny obraz?
  15. Zaczynam się lekko irytować tymi tematami więc może tak... Droga Alo... Jeśli boisz się ciąży, to proponuję wrócić do czasów trzymania się za rączki, buziaka w policzek i macania się przez wszystkie warstwy ubrania. Jeśli chcesz próbować czegoś więcej, to idź z mamą do ginekologa po antykoncepcję hormonalną, a chłopakowi kup paczkę prezerwatyw i opakowanie bananów - niech ćwiczy. Jak już Ty będziesz brała jakiś czas tabletki, to jest szansa, że Twój amant będzie sobie radził z zakładaniem gumki na swój sprzęt równie biegle, jak na banana i wtedy możecie się ocierać ile dusza zapragnie, bez zakładania kolejnego nużącego i dennego wątku na ten temat na forum, który obraża powoli już bardziej naszą cierpliwość, niż Twój daleko idący brak inteligencji.
  16. Sypiać z wrogiem, czy coś? To brzmi trochę jak przeniesienie zasad bezpośrednio z piaskownicy do tego aspektu życia, który powinien dawać formę komfortu psychicznego - mam przy sobie kogoś na kim mi zależy, o kogo dbam, kogo mogę być w sporym stopniu pewna i to wszystko z wzajemnością. Gdzie taka osoba może psychicznie odpocząć, jeśli nawet w domu nie może?
  17. Zależy o jakich aspektach rodzicielstwa mówisz, bo jeśli cały czas dziecka chcesz dzielić równo pomiędzy oboje rodziców, może to faktycznie nie wypalić. Jest jednak ale... Poza karmieniem piersią ojciec może wiele pomóc przy dziecku, robić w zasadzie wszystko. Nawet to najmniejsze przewinąć, przez chwilę poprzytulać, czy ukołysać do snu. Z czasem rośnie ilość możliwych interakcji z dzieckiem i taki tata, któremu mama pozwala na zaangażowanie w życie dziecka, ma z nim od początku więź i relację, bo malec wie, że nie tylko matka wokół niego skacze i o niego dba. Poza fizyczną ilością czasu z dzieckiem, licz się też jego jakość i to jest wychowawczo wartość w tym układzie. Całe dnie ja zajmuję się młodym, bo mąż w pracy, ale za to on ogarnia go rano (bo wstają razem), zajmuje się nim popołudniami, trochę bardziej w weekendy, jeśli nie trzeba niczego załatwić (a ostatnio trochę biegania mamy) i co dla mnie ważne - to tata od początku kąpie (doradziła położna, żeby kąpiel należała do taty, mężowi pomysł się spodobał i od urodzenia przez te ponad półtorej roku sama ze 2 razy musiałam się tym zajmować). Nie mamy przy sobie operatywnych dziadków, którzy pomagają przy wnuku, liczymy tylko na siebie i mój mężczyzna w tym układzie dobrze sobie radzi z własnym dzieckiem, chociaż nie mówię, że nie chodzimy czasami oboje przemęczeni i sfrustrowani -tego przy tych małych egocentrykach chyba nie da się uniknąć.
  18. No to super Jak szukaliśmy z mężem imion dla dziecka, to właśnie każde, które nam się potencjalnie podobało zestawiliśmy z nazwiskiem, żeby sprawdzić brzmienie.
  19. Użyłam formy "Wy", ponieważ obie z emigrantką macie podobną opinię i liczyłam na Wasze odpowiedzi na zadane przeze mnie pytania. A co do ludzi - nie każdy musi być taki jak piszesz, to niewykonalne. Wystarczy aby każdy w miarę swoich możliwości był szczęśliwy i spełniony i to już jest sukces. A do tego uroda i fit sylwetka nie jest potrzebna, za to dodatkową kasą nikt by nie pogardził W związku z tym ich relacje z partnerami mogą być budowane na różnych płaszczyznach i jestem ciekawa, co napędza związki kobiet mających tak podłe zdanie o ogóle mężczyzn.
  20. Nieistotne szczegóły, zobacz jak się temat dobrze kręci
  21. Wy się wypowiedziałyście w tonie bardzo mizoandrycznym, więc pytam Was, skoro miejscowi mizogini nie zabierali głosu w temacie.
  22. No właśnie się zastanawiałam, czy myślałaś o tym pod tym kątem, skoro wspomniałaś, że nazwisko najpiękniejsze nie jest, a takie zestawienie, nawet teoretycznie ładnych imion z kiepskim nazwiskiem może ośmieszyć posiadacza. Bo nazywać się Emma Hildegarda Kociołek* to tragedia jest *imiona i nazwisko totalnie przypadkowe
×