Lola14
Zarejestrowani-
Zawartość
2486 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Lola14
-
Zgadzam sie z Judyta.., ale sama musisz przyznac ze “dzielenie serca na dwoje” brzmi o wiele romantyczniej niz “za uja nam sie nie oplaca rzucanie stalych zwiazkow..”
-
Bo Roleta jest histeryczna to I wszystkie jej poczynania wygladaja dramatycznie (Roleta, nie gniewaj sie, mowie to z autopsji ). Wyjezdzaja na wakacje..do dobry czas na zbizanie sie..
-
I tak trzymac..
-
Kocham cie za to B, I chetnie bym cie zaprosila na wino. “Zakochalam” sie kiedys w k, bo wydawal mi sie taki silny I odwazny..a wiesz co, jak tak patrze na niego (I nie chodzi tu o mnie, tylko jego decyzje), to jest tchurzem, a jesli chodzi o “silnosc” to moge go polknac na sniadanie. Przechodzi mi powoli, szczegulnie teraz, gdy zawala mnie swoimi (dla mnie wyimaginowanymi) problemami z corka, samoistnieniem, ex-zona, ex-girlfriend, umierajaca mama (to akurat rozumiem), starzejacym sie psem..wtf. I gdzie sie podzial ten facet ktory mial wyslichiwac moich problemow??
-
Ja tez nie wierzylam. I nam tez wtedy niby nie pomogla (zreszta jak miala pomoc jak chodzilam na terapie a na drugi dzien spotykalam sie z k). Ale jak Tak sobie gadalam z ta terapeutka, I mowilam ze mam m gdzies, I ona mnie przekonywala ze powinnam zrobic to co czuje..sama przed soba zaczelam przyznawac ze wcale nie mam m gdzies. . Tak, mam dalej k, ale zalezy mi znowu I coraz bardziej znowu na m. To bedzie inaczej. Wiem o tym. Ale coraz czesciej mam gdzies co robi k, a jak m nie ma w domu to czekam na niego. Tylko ze u mnie minely trzy lata. Trzy lata piekla
-
Z mojej diagnozy wynika ze potrzebujesz conajmniej dwa kieliszki wytrawnego wina wieczorem. Dziennie
-
Roleta, czy chodziloscie z m na jakies terapie? Czasem to pomaga. Przeciez kiedys sie kochaliscie..
-
To z ta niemoca wstawania z lozka to mi wyglada na depresje. No ale ty na pewno to posprawdzalas z lekarzami. Roleta jest histeryczna (jak I ja) to I bedzie histeryzowala na rozne sposoby jak jej sie malzenstwo wali. Szkoda, myslalam ze jakos to posklada. Dziewczyny, dlaczego tak sie w zyciu zmienia? Najpierw jest milosc do grobowej deski (ktora z nas nie wierzyla w “oraz ze cie nie opuszcze az do smieci”), a potem kochanek w szafie, I w najlepszym przypadku przywiazanie I przyzwyczajwnie. Widzialam sie dzis z kolezanka, mowi ze skakala ze spadochronem. Ona I skakanie ze spadochronem!! Mowila ze tak jej z tego zamkniecia odwalalo ze musiala cos niekonwencjinalnego zrobic...moze I ja powinnam?
-
Dziwny ten twoj k. Zyje przy tobie jako “ten trzeci” wlasciwie od zawsze. Myslisz ze I on jest szczesliwy w waszym ukladzie?
-
Uj wie jakie to licho nas wiaze z k..pozadanie to jedno, i to oczywiste. Ale jaki ma zwiazek z pozadaniem fakt ze histeryzujemy gdy nie przyjdzie sms na czas, lub k nie spojzy, wtedy kiedy powinien, z takim a nie innym zainteresowaniem?
-
Jesli w ogole masz takie mysli zeby ratowac malzenstwo, to odcinanie m od sexu jest najgorszym pomyslem. Przeciez sex wiaze, a to jest twoj maz! Ja tez na poczatku mialam cos jakby wyrzuty ze sypialam z m, ale to trzeba wyrzucic do kata, bo jestes ciagle z m, w jakis sposob pracujesz nad tym zeby wasze malzenstwo poskladac. No wiec sex, na lyzeczke czy nie, jest dobrym krokiem. I masz fajnego m, ktory tak madrze zareagowal na twoje rewelacje po seksie, ze juz go nie kochasz. Powinnas to zostawic dla siebie
-
Roleta! A jak u Ciebie? Dawno tu nie pisalas. Dalej bez kontaktu z k? Jest lepiej?
-
I ta “wszystko-jednosc” jest najgorsza. Tak pierwsze dwa lata bylo mi wszystko jedno przy przerobkach w domu, wszystko jedno gdzie na wakacje (rany! Wakacje to bylo czasem dwa tygodnie bez k!), wszystko jedno co jemy I co robimy..wszystkie tak mamy. Kiedys dziewczyny z dziecmi pisaly ze dzieci zaniedbane, na mrozonej pizzy, nie posprzarane, nie do pilnowane
-
Tfc..jak ci sie udaje tak zawieszac I odwieszac zwiazek z k? Nie boisz sie ze ktoregos razu zniknie na dobre? A ty zostaniesz sama z m? (Lol). A moze na to wlasnie liczysz? Mysle ze u nas jesli zostanie to naprawde zawieszone, to bedzie juz zupelny koniec. Ale co Ja tam wiem?? A sraka to jest na calym swiecie. Zero prawdziwych podrozy, bo takie pitolenie po pobliskich stanach, to to nawet kolo podrozy nie stalo...
-
No to b dobrze ze zaczynasz grzebac w sobie szukajac przyczyn. “Tamtego” z narzeczonym nigdy nie nadrobisz, i chyba musisz to zaakceptowac, bo Jesli nie to do konca zycia bedziesz szukala potwierdzenia w obcych facetach ze moga sie w tobie bez pamieci zakochac, co oczywiscie bedzie z ogromna szkoda dla twojego zwiazku. Jesli rzeczywiscie twoj zwiazek z narzeczonym jest taki fajny, to poodkrecaj to z szefem. Najlepiej “na ydiotke”.. Czyli “nie wiem o co ci chodzi”. I sama dobrze wiesz ze nie trzeba nic mowic, tylko przestac wysylac niewerbalne znaki, a najlatwiej to zaczac mowic o narzeczonym. Zycze ci powodzenia I nie pakowania sie w dziwne uklady..przynajmniej przez pierwsze 20 lat malzenstwa
-
Tu sie zgadzam 100%. Gasi sie w zarodku niechciane zaloty. Dlatego napisalam ze Tinka na pewno dawala/daje niewerbalne przyzwolenie na takie zachowanie. .
-
Jesli tak rzeczywiscie jest, to musisz inteligentnie wymyslic jak to wszystko odkrecic. Bo jestem pewna ze dawalas szefowi “niewerbalne” znaki ze I jemu sie podobasz..inaczej nie robilby z siebie itioty uganiajac sie za mloda pracownica
-
TFC.. bywasz tu jeszcze??
-
Wychodzacy - czy ty nadal jestes wychodzacy czy juz calkiem “wyszedly “?? . Czy udalo ci sie emocjonalnie oderwac od k? Czy jak ten bumerang wracacie do siebie..?
-
Tak jak tu pisaly dziewczyny (I wychodzacy! ) nikt nie potepia cie czy robisz cos zlego czy nie, bo to nie o to chodzi. Chodzi o to ze przed slubem zafascynowalas sie kims innym. I tu tez nie chodzi o to czy to zle czy dobrze, tylko daje do myslenia (I powinien tobie dac) jak gleboki jest twoj zwiazek z narzeczonym I czy to jest to czego szukalas. Bo to nie chodzi o to czy to szef, czy Zdzichu z za miedzy, chodzi o to ze czegos TOBIE brakowalo, ze ktos zwrocil twoja uwage I przez tyle miesiecy rozkminiasz czy sie zonatemu facetowi podobasz czy nie. Jestem pewna ze to nie pierwszy facet ktory podczas twojego zwiazku z narzeczonym pokazuje ci ze mu sie podobasz, tylko ze w innych przypadkach nie zawracalas sobie tym glowy. Takze wszyscy tu maja racje, przemysl jeszcze to swoje malzenstwo, czasem warto zmienic decyzje w ostatniej chwili niz sie maczyc przez lata. To ze narzeczony to dobry chlopak I sie do niego przywiazalas to za malo, zeby malzenstwo bylo udane.
-
Dlaczego do poniedzialku? Przeciez jutro jest piatek? Nie wiem, Ja juz tak nie tesknie, weekendami tez nie (tylko czasem), jakos tak samo przeszlo. Zreszta po tylu latach..to juz ponad trzy lata..ludzie w takim czasie poznaja sie, po biers ja I rozwodza . Nie wiem Mar, tu chyba czas robi swoje. Mi zaczela ta cala tesknota przechodzic gdy odkrywalam ze k nie do konca pokrywa sie z moimi wyobrazeniami o nim. Nie ze cos zle, ale ze inaczej. Na poczatku bylam nim totalnie zagascynowana, zafascynowana jego swiatem I jego pasjami. Teraz, nic ze cos zle, ale czasem Mysle ze moj swiat jest fajniejszy, ze nie umialabym dzielic jego pasji a on moich.
-
Wiesz jaka ja jestem odporna na frazesy ?. No, Ja bym tez sie juz nigdy w pracy z nikim nie “zaprzyjazniala “.., I przed romansem tez “nigdy”..I tak jak pisalam, moj k wcale nie jest przystojny, ma charyzme, ale przystojny nie jest. Ale czy musi? I tak sie z nim publicznie za duzo nie pokazuje..pokazuje sie z m, a on zdecydowanie jest przystojny
-
Mysle ze to nie jest tak ze faceci na zimno kalkuluja “chce przeleciec Tinke czy Olimpie”. Mysle ze to bardziej tak ze sa zauroczeni nimi, z elementem przewagi..czuja sie silni I mescy przy takich niezaradnych kruszynach, ktore maja potencjal..tylko nie bardzo mysla o dziewczynach, tylko 100% o sobie, no bo zona taka-siaka, a Tinka I Olimpia taka slodka, prubuja udawac silne I to tez jest slodkie.. I ach.. ja Jej tez sie podobam, widze jak na mnie patrzy (a zona juz nie patrzy z zachwytem, tylko krzyczy zeby wyniesc smieci..). Przy takim zauroczeniu kootas furczy jak rosyjski wentylator, nie ocenia sie sytuacji realnie. Dziewczyny patrza na nich jak na solidnych silnych mezczyzn ktorzy wiedza co robia..no I romans wisi w powietrzu. Po skonsumowaniu kilkakrotnym, dla “mocnych” facetow przychodzi otrzezwienie, ze jak sie wyda to bedzie problem w pracy, problem w domu, zona sie wyprowadzi, cala rodzine ustawi przeciwko..I wtedy sa rozne scenariusze. Czasem facet ewakuuje sie od razu, a dziewczyna placze przez pare miesiecy (ci jeszcze nie jest najgorszym wyjsciem), lub facetowi tak podoba sie fikanie, ze przekonuje dziewczyne zeby poczekala te pare lat za dzieci podrosna, kredyt sie splaci I wszystko jakos wyjasni. I te dziewczyny sa na straconej pozycji, nic z takiego zonatego nie maja. Ani nie wyjda z nim do restauracji, ani na wakacje, ani przedstawic znajomym..A najgorsze jeszcze jak dziewczyna na juz swoja rodzine I dzieci..
-
A tak w ogole to ktory to temat Tinki?
-
Na ktorym topiku??.. I nie “was”..tylko “nas”