Lola14
Zarejestrowani-
Zawartość
2486 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Lola14
-
Tak, szkoda byloby Tinki. Bo znajac zycie, to facet sie zauroczyl nia troszke, ale po kilkakrotnym puknieciu jej przypomni sobie ze nie powinni bo przeciez jest jej szefem.. ze ma dzieci, I ze strachem zacznie przeliczac ile moze stracic. Tinka tez cala ta sytuacje moze wziac zbyt powaznie I zaczac bredzic cos o wspolnym zyciu, a to wiadomo, na takich szefow dziala to jak zimny prysznic. No I inna sprawa, ze po bzyknieciu facet moze chciec pozbyc jej sie z pracy (po takich historiach to jak chodzacy wyrzut..). Wiem ze Tinka w to teraz nie wierzy, no ale najczesciej tak jest
-
Chyba bardzo wazne w takich sprawach jest nazwanie wszystkiego po imieniu. Jesli naprawde nie sprawia ci przyjemnosci mowienie I myslenie o nim, to bardzo dobrze, I tak trzymaj. Jesli natomiast szukasz pretekstu zeby o nim mowic (no I myslec) to bardzo zle i powinnas to zmienic jak szybko mozesz. Bo to nie prawda ze nie jestesmy w stanie kontrolowac o czym myslimy, jesli naprawde lubisz narzeczonego, to skupiaj myslenie na planach do slubu, czy cokolwiek innego. Naprawde radze wspominac narzeczonego podczas rozmow z szefem, jesli pyta o prywatne rzeczy, ciagle mowic “my” (czyli tu I narzeczony)
-
Wlasnie tak. I te jego rozpostarte ramiona na tamtej laweczce jak czekalas przed biurem..on jest gotowy schrupac cie (po kryjomu) na deser..
-
No Judyta! Nie wiedzialam ze tak dobrze pamietasz Mickiewicza! To jeden z moich ulubionych utworow
-
A ty Tinka, zamiast rozmyslac o zniewalajacym usmiechu szefa, powinnas opowiedziec mu jak fajnie spedzilas weekend z narzeczonym. Ten jego “nieudany “ urlop tez nie byl pewnie tak “nieudany” - Ja tez tak zawsze mowie zeby nie martwic k.. Ten twoj szef na pewno kochal sie namietnie z zona na tym “nieudanym “ urlopie, ci nie zmienia faktu ze I Ciebie pukna by na boku, gdyby to sie udalo..
-
To o niczym nie swiadczy. My z m tez czesto przytulamy sie jak cos-tam ogladamy..a w tym czasie przychodza czule texty od k..
-
No moze zacza sie przez niego, ale ciekawa jestem czy tak “wyszlabys “ sobie z tego romansu gdyby nagle sie m zachcialo znowu.. moj m pod tym wzgledem poprawil sie bardzo..co z tego jak juz k wrosl w moje zycie I nijak nie idzie z tego wyjsc..
-
Tak jak juz wczesniej pisalam - niedobrze. Probuj na sile myslec caly czas o narzeczonym. Nie pozwalaj sobie na mysli o nim. Jak bedziesz o nim myslala I pisala, jeszcze bardziej bedzie ci wchodzil w glowe. W rozmowach z nim, gdy nie o pracy, kieruj na rozmowe o twoim narzeczonym. Opowiadaj co on lubi, jak spedzacie czas I jakie macie plany. To jedyne wyjscie
-
Ufff, to nie dobrze. To co opisalas znaczy ze wkroczyliscie do swoich osobistych przestrzeni. Bo przeciez to nie musi byc od razu dotyk, I zazwyczaj nigdy nie jest. Gdy ktos obcy wchodzi do naszej osobistej przestrzeni, czujemy sie nieswojo, wyglada na to ze oboje doskonale wiecie ze ta przestrzen dzielicie, a wiadomo jak to dziala..Jak sexualna gra wstepna. To gorsze niz jakiekolwiek spojrzenia. Tak sie u mnie zaczelo..do dzisiaj pamietam, gdy na poczatku, Gdzie nic nie bylo jeszcze powiedziane, siedzielismy dosc blisko (zdecydowanie za blisko) I pokazalam cos palcem na kartce, k niby bardzo tym zainteresowany, przylozyl palec do mojego I dalej cos tam niewaznego mowil, i tak to trwalo przez iles tam sekund..tak..to bylo przekroczenie tej cieniutkiej lini
-
-
Tez tak mysle. Baby jednak maja szusty zmysl. A szczegoly same sie pojawiaja. Zazwyczaj wtedy “nie widza” kiedy Im tak wygodnie. Wlosy w samochodzie.. moj m nawet cudzej skarpetki w samochodzie by nie zauwazyl , ale oczywiscie uwazam,.
-
No, nigdy romansow dla Ciebie wiecej bo sie wydalo I ponosisz konsekwencje. Co byloby gdyby sie nie wydalo? Gdybys bardziej uwazala?.. pamietam twoja historie. Twoj m Nawet sie wkurzyl I doniosl zonie k. Ta nic nie zrobila, upoeklo sie k jak zawsze, no I olal cie w tej trudnej chwili. Co byloby gdyby cie k nie olal? Obwiniasz sama siebie tutaj, I Oczywiscie nie jestes bez winy jak kazda z nas. Ale jakby zapominasz ze m tez gdzies tam jest winny, za zwiazek odpowiedzialnosc ponosza dwie osoby. No ale jesli ci lepiej z umartwianiem sie, to trzymam mocno kciuki. Nie zatrac sie tylko w tym umartwianiu, bo sama popsujesz to co zostalo. Powodzenia
-
Uzylam tego “starego dziada “ tak w przenosni. Nudzi go zona I poukladane zycie I chetnie pochasalby z mloda kobietka. Ale tak jak my tutaj, nigdy nie zrezygnuje z tego nudnego bezpieczenstwa. To moze ty opowiadaj mu o swoim slubie, o podrozy poslubnej, o planach na przyszlosc, dzieciach.. to powinno go skutecznie ostudzic.
-
Tym bardziej ze my tutaj to jednak na troche innym etapie w zyciu. Nasze malzenstwa sa na tyle solidne, co budowane byly przez lata, wiec I ta zawieruche romansowa przetrwaja (na podobnym etapie jest ten Tinki zonkos). Ona dopiero wchodzi w malzenskie zycie. Z m nie ma jeszcze nic zbudowanego..Jak tu budowac gdy zonkos bedzie obecny w jej zyciu od pierwszego dnia po slubie (a i przed slubem tez).. no jak tu cos budowac?
-
No. Odskocznie od zycia. “Moja Tinka”, tak wlasnie stary dziad mysli. I stary dziad mysli ze za taryfe ulgowa w pracy bedzie mial pukanie na boku..Mysle ze Tinka, jak rozmawiaja razem powinna sie dopytywac o dzieci. Jak I’m w szkole, jak przezywaja pandemie, jak zona radzi sobie z nimi w domu...takie “rodzinne “ pytania kieruja rozmowe na pozadane tory...
-
Oj Dagmara, jak to zadna nie wyszla? A Roleta? A Kinia? Ja juz, juz “prawie”. I dlaczego nie chce ci sie wchodzic na watek? Zawsze mozemy pogadac o przekopywaniu ogrodka . A tak w ogole to wiesz czego ci brakuje? Tych pieprzonych emocji, tych wyrzutow sumienia (), adrenaliny skapujacej z czubow palcow...
-
No I u mnie dziwnie.. przez caly weekend k nawalal textami. Fajnie, niby. Ja mialam fajny czas w domu z m I przyjaciolmi. Wczoraj wieczor napisal ze teskni.. a ja odpisalam z pytaniem (I z ) czy mniej czy bardziej niz przez ostatnie trzy lata...nie odzywa sie od wczoraj . Nie zna sie na zartach, czy co?
-
Tak , niestety to prawda. Na samym poczatku gdy jeszcze ja I k nie do konca “wiedzielismy”.. wszyscy juz wiedzieli..
-
Wiem doskonale o czym mowisz. Oficjalnie, gdy rozmawiam z m, gdy sa inni ludzie obok I on jest oficjalny, mysle sobie gdzie sie podzial moj romantyczny, zawsze uwazny k..
-
Tez tak mialam..ale juz tak nie mam. Nawet nie zauwazylam od kiedy znow zaczelam sie cieszyc weekendami, oczywiscie k jest tam gdzies z tylu glowy, ale znow potrafie sie cieszyc czasem wolnym spedzonym z m. Czy to znak ze “wychodze”??
-
Wychodzimy, wychodzimy. Tylko przemyslanie I powoli..baby steps
-
Dziewczyny , co u was po weekendzie?? U mnie byla przesliczna pogoda . Az nie chce sie zaczynac tygodnia..
-
Gdyby to byl tylko sex, to byloby znacznie prostsze. A tu, jeden obcy facet potrafi sprawic ze czujesz sie jak nastolatka wysylajac jakas bzdurna glupote, albo kupujac jakis bzdurny prezent (ostatnio kupil mi bzdurny kubek do kawy, a sprawil mi nim tyle radosci). I ten sam facet moze wpuscic w ciemna rozpacz bo nie wyslal smsa kiedy powinien.
-
No wlasnie, teskne spojzenia I rzucanie sie na siebie jakby swiat sie konczyl..Nie wiem jak ty, ale ja po 2-3 h chce juz wracac do “mojego” ulozonego swiata. A potem znow tesknie..
-
Ja nie biadole (albo troche ), ale tak sobie mysle, nie jest ci troche glupio gdy wracasz do domu I jakby nigdy nic usmiechasz sie do m. Wieczorem przytulasz sie z m w lozku, I doskonale wiesz ze jutro masz umowione spotkanie z k w jego domu..? To jednak obrzydliwe.