Lola14
Zarejestrowani-
Zawartość
2486 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Lola14
-
Elizko..male szanse ze nasi panowie pukaja cos na boku..do obrobienia maja zony I k..sil I serca na wiecej nie starcza..
-
Do kitu z tym wszystkim
-
Kinia, kocham go
-
Dagmara! Bardzo wszystkie cie prosimy zebys juz do niego wiecej nie pisala I nie napraszala tak na sile. To nic nie da.
-
Rany, co tu sie dzieje?? Moze tej pani podziekujemy..?
-
no z m to by ci ten romans za bardzo nie wyszedl..trudno miec romans bez sexu. Tu na kafeterji mowia ze to romans “emocjonalny”, ale Ja tam jestem starej daty, jak “emocjonalny” to nie romans. Czasem tez sobie mowilam ze ten moj nieszczesny romans to przez kiepski sex..a kto to naprawde wie. Zobacz Limboske, m swietny w lozku (chyba to ona pisala ze m to nawet lepszy od k) a lajdaczy sie na boku. Tak ze to trudno powiedziec dlaczego robimy to co robimy. Bez przyszlosci, bez sensu, na bakier...
-
Tez mysle co u Syllwii, Recydywistki I Pandy. U Pandy pewnie lepiej, ona juz wracala do rownowagi gdy z nami pisala. Gorzej z Recydywistka, tam nie bylo dobrego wyjscia. U Sylwii bylo dobre wyjscie, zostawic dziada..tylko jak sobie poradzic sama z trojka dzieci? Mam nadzieje ze ten jej maz nie przetrzepal jej telefonu I nie znalazl ze tu pisala..Lubie was tu czytac, te wasze (nasze) historie jak z ksiezyca..a to samo zycie
-
Dagmara, odpisalam ci ale moderator nie zatwierdzil. Widicznie nie podobala mu sie moja odpowiedz- no ale facet (kobieta?) ma wladze nade mna. Napewno nie mialas serca z kamienia, ale rowniez Mysle ze tak bardzo sie nie zakochalas. Ja na poczatku naszego zwiazku (bo ciagle to nazywam zwiazkiem, chorym bo chorym, ale zwiazkiem) chcialam wszystko zburzyc, zerwac, aby tylko byc z k. To on mnie powstrzymal. A teraz? Juz dawno nie mowilismy o tym co dalej.
-
Tu sie musze zgodzic z Judyta. Chyba u niewielu kobiet jest to planowane...gdybym to planowala, to na samym poczatku bym zaplanowala aby w zadny romans nie wchodzic. Bo patrzac na caly obraz, to pozytku z tego zadnego. Roz//Jeb.anie emocjonalne, niechec do siebie, niechec do m, brak radosci z zycia, brak planow na “co dalej “
-
Wie o “bylym “ romansie. Przedyskutowlismy to I zamknelismy temat. Podczas dyskusji zastanawialismy sie (obydwoje) czy chcemy sie rozstac czy nie. Obydwoje po jakims tam czasie stwierdzilismy, ze lubimy nasze zycie takie jakie jest. Bez zmian. Juz niejednokrotnie wczesniej tu na forum, mowili ze moj m to pantoflarz..(??), wierz mi ze nie. To silny I madry mezczyzna. Moglby miec nie jedna mloda sikse (albo I pare na raz) ale przede wszystkim jestesmy partnerami
-
Az musze wam powiedziec. W zwiazku z viruskiem podzielili nas na grupy I polowe wyslali do domu (niby z domu mamy pracowac), a ze k jest w innej grupie, to jak zawsze, na dobranoc wyslal mi texta...TOY - znaczy ze o mnie mysli, no I dodal dobranoc..na pracowego smsa. Alez byla burza...wybrna ze mialo byc LOL (???)
-
Mysle ze wiem o co ci chodzi, dlatego pisalam wczesniej ze my sie nie kontrolujemy nawzajem. To by u nas nie przeszlo. Dlatego jak mowie ze ide do kolezanki I wroce pozniej lub jutro, to tu sprawdzanie nie wchodzi w rachube, a druga strona moze wierzyc lub nie. Naprawde to nie wiem ile kobiet zgodzilo by sie wysylac zdjecie biurka zeby m wierzyl ze jest w pracy...zawsze myslalam ze to margines. Zreszta moj m wie ze mnie sie kontrolowac nie da (przez moment probowalam sobie to wyobrazic)
-
Bo sobie na to pozwolilas . U mnie dawno temu bylo powiedziane ze praca to praca, lubie byc na niej skupiona a nie rozpraszac sie rozlanym mlekiem w domu. Ma poczekac i juz. Zreszta bardzo czesto moj telefon jest na wibrator tylko. Nie wyobrazam sobie zeby dzwonil gdy jestem zajeta
-
Ja Mysle ze to troche tak jak z bylymi partnerami. Co prawda nie mam z zadnym kontaktu na co dzien, ale moj pierwszy chlopak co jakis czas sie odzywa, opowiada co w jego zyciu I chce wiedziec co u mnie. Odpisuje mu z przyjemnoscia, I oczywiscie nigdy go nie zapomne , ale nie mialabym problemu z widywaniem go na codzien. “Tamta ja” kochala “tamtego” chlopca, potem wszystko sie pozmienialo I rozstalismy sie. Jak juz mi przejdzie to niechciane uczucie, to chyba nie bede miala problemow z widywaniem go w pracy. Pomijajac to ze jest moim k, to jest to zarabisty facet..
-
Od dawna, dlugo przed jakiekolwiek k, mamy ustalone ze nie dzwonimy do siebie jak jestesmy w pracy. Jak jest cos b. waznego, to wysylamy smsa. Oboje z m podchodzimy do naszych prac powaznie...tzn ja podchodzilam..zanim poznalam k..
-
Taka mam prace. Czasem musze zostac dluzej, a czasem zamiast dluzej w pracy to spedzam wieczory z k. Czasem mozemy po prostu pracowac do lunchu I juz nie wracac.
-
Rany, rozwala mnie moj k. Zadzwonil godzine temu (normalnie tego nie robi, wiadomo). Tylko jesli chodzi o prace, bardzo zadko. Zadzwonil I powiedzial ze zadzwonil tylko po to zeby powiedziec mi ze mnie kocha...I sie rozlaczyl. Rozwalil mnie totalnie
-
Nawet jak sie wdajemy romans z wolnym facetem, a jest to romans a nie zwiazek, to takie rzeczy nalezy brac pod uwage. Zlamanego grosza bym nie postawila na to ze moj k przez dwa lata z nikim innym sie nie spotykal czy sypial..wy chociaz wiecie ze tam najpewniej chodzi tylko o zone (dwie kochanki ciezko ciagnac), no a u mnie..same wiecie..
-
Nie. On z zona tylko dwa razy, jak zrobil dwojke dzieci..
-
Nie ma cie w doopie I jest szczery. Powiedzial ci szczerze ze nie bierze pod uwage zmian w zyciu I zycia z toba w najblizszej przyszlosci (kiedys mowilas cos o 4 latach). Powiedzial to ladnie, owina w zloty papierek, przyjemnie by mu bylo gdybys na niego czekala (opcja zapasowa zawsze mile widziana), najlepiej zebys nie kochala sie z m..
-
Tak. Bez spotkan na zywo, bez podtekstow seksualnych. To Oczywiscie zaden romans. Jak ci wystarczy taki przyjacielski uklad to ok. Tylko czy ci wystarczy? Zawsze mozesz sprobowac I zdecydowac potem. Jedno wiesz na pewno, nie jestes dla niego tyle warta aby rezygnowal ze swojego zycia. Bo jakos mi sie wierzyc nie chce ze to chodzi o wychowywanie dzieci. Przez moje dorosle zycie widze jak pary sie rozchodza gdy jest I’m zle, bez wzgledu na dzieci. Nie rozchodza sie gdy jest im calkiem niezle . Dzieci I kredyty to zawsze przykrywka. Moze jak popiszesz z nim po “przyjacielsku” to ci samo przejdzie? I wtedy odetniesz sie od niego bez bolu?
-
Mysle ze masz racje. Moze jest inaczej gdy ktos rzuca bo mu juz przeszlo I ma wywalone, a co innego gdy rzuca bo widzi ze to zmierza do nikad a jest to nie do zaakceptowania
-
?? Uronisz rabka tajemnicy?
-
Jak czytam Ciebie to przypomina mi sie Sfinks..to bylo dawno, ale ciagle ja pamietam. Powiedzialam cos co (wedlug mnie) bylo prawda, ale ja za bolalo tak ze sie na mnie obrazila I nigdy tu nie wrocila. Mam nadzieje ze tam gdzies poradzila sobie jak ty. I tak wszystko lepsze od mojej sytuacji..w sumie to od wczoraj nie najgorzej. K (xk?) pokazuje fochy bez powodu. W sumie to latwiej mi z takim jego zachowaniem. Zamknelam sie u siebie I mam “wywalone”.
-
Mysle ze nasze “problemy” sa spowodowane nadmiernymi wymaganiami..dlatego Mar cierpi najmniej (chiciaz I jej sie zdaza rozkminiac, I nakrecac sie, na ile jej k zalezy na niej). Oczekujemy ze bedziemy dla nich najwazniejsze na swiecie (oprocz Mar), chociaz uczciwie sie przyznajemy ze oni nie sa najwazniejsi dla nas -dlatego od mezow nie odchodzimy (wymowki dzieci/kredyty, to bzdura). Oczekujemy ze oni powinni byc gotowi steorzyc z nami staly zwiazek, i rzucic wszystko aby z nami byc, choc my jak najbardziej gotowe nie jestesmy (znow oprocz Mar). I co najlepsze (!) , tu mam duzo wspolnego z Roleta, oczekujemy ze oni beda sie podwojnie starali aby przekonac nas ze powinnismy byc razem, choc przyznajemy uczciwie ze te “namawiania” najprawdopodibniej nie przyniosa zadnego skutku. Gdyby mozna tak odciac te oczekiwania, to k tak naprawde nie mogliby nas niczym zranic..