Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Lola14

Zarejestrowani
  • Zawartość

    2486
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Lola14


  1. 13 minut temu, goszka. napisał:

    Kiedy zaproponowałam mężowi, że pokażę tę wiadomości jego przyjacielowi, którego zdradziła żona, z zapytaniem co o nich myśli, mąż przyznał mi, że nie są one " takie niwinne". I nie wie, czemu tak pisali, i że dopiero teraz widzi, że mnie krzywdził. Ale, by to usłyszeć musiało minąć 3 tygodnie. Tygodnie mojego uświadamiania mu, że nie uda mu się mnie " zbajerować", że może mnie stracić. 

    Uczciwie mowiac to za szybko stwierdzasz ze masz problem z glowy. Teraz maz zacznie kasowac smsy (nie wszystkie, te sluzbowe bedzie zostawial dla Ciebie do przegladania). Tyle osiagnelas. Aaa , i przestanie wspominac o Kasi w domu. Wiecej nic juz na niego nie znajdziesz...

    • Like 1

  2. 4 minuty temu, irukangi napisał:

    Nie to chyba nie tak działa. To mąż powinien się zachowywać inaczej. One mogą nogi i serca rozkładać a on powinien być lojalny wobec Ciebie. 

    Wiele rzeczy w zyciu sie “powinno”. Nie wiem ile masz lat, ale gdy na sie 40-50, to na pewne sprawy nie patrzy juz sie tak krytycznym i “powinnym “ okiem..


  3. 1 minutę temu, goszka. napisał:

    Myślę, jak Lola14. Sami jeszcze udawali, "sprawdzali się". On, to pewne. Znam go. Co o niej myślę? Zamilczę 😉

    Jak to ucielas? Jestes pewna ze ucielas? Teraz dopiero moga zejsc do podziemia I przestac przed soba udawac..Jesli sie oboje zauroczyli to oderwac ich od siebie bedzie bardzo trudno..

    • Like 1

  4. 45 minut temu, goszka. napisał:

    Hi hi, pytanie

    : jeśli to takie żarty, to czy ja także mogę znaleźć takiego kolegę w pracy😉, i pisać w takich klimatach. Dodam, że jesteśmy szczęśliwym małżeństwem od 30 lat. Nie jestem zazdrosna, raczej odwrotnie. 

    Akurat “kolega dla Ciebie “ bylby bardzo na reke teraz twojemu mezowi. Ewidentnie flirtuja. Romansu jeszcze nie ma bo inaczej by pisali. Wszystko wisi w powietrzu, oni obserwuja siebie, flirtuja i sprawdzaja jak daleko druga strona jest gotowa sie posunac. Moze sami o tym jeszcze nie wiedza🤔, i sami przed soba udaja ze to nie jest nic. Ewidentnie romans wisi w powietrzu


  5. 21 godzin temu, Kassandraaaaaa napisał:

    Ja się wykończę przez te rozmyślanie i tą całą sytuacje.. ciagle próbuje zrozumieć gdzie popełniłam błąd.. 

    Tak jak powyzej. Moze nie popelnilas zadnego bledu, tylko on sie w tobie nie zauroczyl. Tak bywa I nie dasz rady tego zmienic. Nie marnuj czasu na na rozdrapywanie “dlaczego “, bo odpowiedzi I tak nie bedziesz miala. Skup sie na faktach..po osmiu miesiacach sypiania, on nie nazywa cie swoja dziewczyna. Nie poznal cie ze swoja rodzina I przyjaciolmi. Po seksie nie zostal nigdy na noc ani nie pozwolil ci zostac u siebie..I co najgorsze, w weekendy nie ma nigdy dla Ciebie czasu..nawet na sex (!!). W weekend nie ma czasu? Paru godzin? Nawet gdy sie ciezko pracuje a na kims ci zalezy, to chociaz wieczor razem spedzic, film razem poogladac, razem sie obudzic a potem do tej pracy...Pytasz jak zerwac. No zwyczajnie. Jak nastepny raz zadzwoni to powiedziec ze przemyslalas ze taki sex-zwiazek ci nie odpowiada. Ze chcesz dac sobie szanse na znalezienie “chlopaka” ktory bedzie toba zauroczony. Zeby bylo ladniej to mozesz dodac ze ten wasz sex-zwiazek cie krzywdzi, a tu nie chcesz byc krzywdzona I ze zaslugujesz aby byc w normalnym zwiazku. Ze on jesli potrzebuje czasu niech sobie ten czas daje, ile mu tylko potrzeba ale Ciebie niech zostawi w spokoju


  6. 54 minuty temu, Margo napisał:

     

    Dla mnie takie obrażanie, fochy i ciche dni to byłoby coś koszmarnego. Problemu, który mają nie da się rozwiązać cichymi dniami i obrażanie, trzeba o tym porozmawiać i coś ustalić, bo jeżeli faktycznie nie ma szans aby się wyprowadzili dalej- to dalej tak żyć to masakra i w końcu małżeństwo się rozwali. 

    Tak. To masakra. A autorka jest niestety na straconej pozycji (zalezna od meza finansowo, mieszkajaca u tesciow w ich domu, nic w sumie nie jest na nia). Porozumiec sie z mezem, to jedna sprawa, bo jak widac maz mial zupelnie inne wyobrazenia o ich wspolnym poslubnym zyciu niz autorka. Druga sprawa to autorka powinna pomyslec o zabezpieczeniu siebie I dzieci. Wyglada ze wszystko jest na tesciow lub na meza, oprocz jakiejs tam czesci gospodarstwa ktore maz dokupil. Co sie stanie z nia I dzieckiem gdy za 5 lat cos stanie sie mezowi? Wiem ze to straszne o tym myslec, ale takie rzeczy sie zdazaja I czeba byc zabezpieczonym. Przeciez wtedy tesciowie na 100% nie przepisza domu I gospodarstwa na ni


  7. 20 godzin temu, pari napisał:

    Mojej znajomej córka przed ślubem podpisała rozdzielność majątkową ( to była tej dziewczyny decyzja). I co ty na to?

    To chyba zalezy od sytuacji. Jesli sie w jakis inny sposob zabezpieczyla to moze czasem na sens. Ja tylko pamietam kolezanke ze studiow. Mieszklala z chlopakiem w jego mieszkaniu. Ja sie dobrze bawilam, a ona brala extra prace po nocach bo potrzebny nowy telewizor, i jakies pierduly do ich domu. To samo potem, gdy poszla do pracy. Chlopak nigdy sie z nia nie ozenil, a gdy juz tak sie klucili ze trzeba bylo sie rozstac, ona po wielu latach wyszla z jedna walizka. Co prawda zawsze twierdzila ze bylo warto, zostawic wszystko aby tylko miec to za soba, ale zawsze dawala swoj przyklad zeby grosza nie dokladac do cudzego domu


  8. Dnia 10.11.2020 o 16:34, PrawiczekPzn napisał:

    Patologie przyklejają się do każdego, kogo znajdą po horyzont.
    Oczywiście wybierają co lepszą sztukę do pasożytowania z tego horyzontu.

    Ale, bardzo bystrzy nie patologiczni ludzie żegnają się z nimi bardzo szybko, czasem zanim wypowiedzą jedno słowo, bardziej tolerancyjni po paru przegięciach,
    A pozostają przyklejeni do pato Ofiar.

     

    Bo Pato Yang musi znaleźć Pato Yin by było to kompletne.
    Inaczej będzie walka.

     

    Ja tam wierzę, że psychika podlega wolnej woli i nie da jej się zniszczyć, co najwyżej zmęczyć.

    Wszyscy jestesmy patologiczni. Czesto madrze mowisz, wiec powinienes to wiedziec. Autor jest naiwny po dzieciecemu. Wyrosnie. Wiadomo. I tez wiadomo ze dziewczyna nie chce chlopaka-dziecka z wiecznymi problemami, z depresja I nie wiem czym jeszcze. Facet ma 21 lat I nie chce jej bzykac. No po co na z nim byc?


  9. 1 godzinę temu, zmotywowanastudentka napisał:

    Ja może nie lubię mamy mojego męża ale jak najbardziej ją toleruje. Jestem miła, zaniosę kawałek ciasta, powiem mężowi żeby ktoś zapytał czy czegoś im nie potrzeba jak jedzie na zakupy. 

    Ale nie pozwolę sobie żeby ktoś skradał się jak saper kiedy ja sobie na przykład prowadzę prywatne rozmowy telefoniczne i nie chcę żeby ktoś je słyszał. Teściu jakoś od początku potrafił wołać w progu "halo, halo" i się nie skradać. Albo jak dziecko mi płacze a teściowa przychodzi i mówi "ale żeby tak płakać, co ona tak płacze". No nie. Na to sobie nie pozwolę. To jak człowiek mieszka w bloku to też do sąsiada bez pukania wchodzi a jak sąsiad ma niemowlę to za każdym razem idzie sprawdzać, czemu płacze? A jak ma drugie mieszkanie i je wynajmuje to wchodzi jak do siebie bo to jego?

    Mąż się nie wyprowadzi, bo przejął obowiązki, bo trzeba zapłacić pracownikom, trzeba opłacać faktury, trzeba jeździć do urzędów - teście nie mają już do tego głowy. A ja mam się rozwieść albo pozwolić dobie wejść na głowę bo prawnie to nie mój dom? No wybacz. 

    Nikt nie mowi ci co masz robic, bo I tak byloby to bez sensu, sama o tym wiesz. Mowimy tylko jak to z boku wyglada, a to mozesz przyjac albo nie. Zle ci w tej rzeczywistosci, ale mowienie ci ze tesciowa powinna sie zmienic I dac ci przestrzen a maz powinien stanac za toba I postawic sie rodzicom..tez nic nie zmieni, bo oni tego nie zrobia. Twoje mowienie “nie pozwole sobie na..” tez niewiele wnosi bo jak dotychczas to wlasnie na to wszystko sobie pozwalasz, bo wlasciwie nie masz wyjscia. Chyba ze rozwod, ale to tez jak widac nie jest wyjscie. Mozesz zatem sie stawiac nadal, mozesz wyrywac kwiatki ktore tesciowa posadzila (albo zlewac je chwastobujczym plynem). Mozesz dorobic drzwi zamykane na szyfr. Mozesz powiedziec tesciom ze nie zyczysz sobie zeby odzywali sie do dziecka I do Ciebie. Mozesz w ramach niezadowolenia przestac mezowi przygotowywac posilki I mozesz wyprowadzic sie do innej sypialni. Rozne rzeczy mozesz. Tylko pytanie z zewnatrz Czy to pomoze waszemu malzenstwu? Czy to sprawi ze w tym malzenstwie poczujesz sie szczesliwa I kochana, bo o to przeciez chodzi? Wiec nie ma sensu pytac kto I dlaczego ma racje, a co w tej sytuacji mozesz ty zrobic (bo na innych decyzje wplywu nie masz I nie mozesz ich do niczego zmusic). Moze ta druga synowa przyjela dobra taktyke “mow sobie swoje, ja sie usmiechne a i tak zrobie swoje..”. Szkoda ze tak szybko zdecydowaliscie sie na dziecko. Mialabys wieksze pole manewru 


  10. 9 minut temu, pari napisał:

    No cóż, życie jest dziwne, bo mężczyźni oświadczają się swoim kobietom, potem jest ślub i często wesele a potem często są kłótnie, czasami naprawdę o głupoty, i tak czy siak jest groźba rozwodu, nie ma reguły.

    No. A tutaj sie kluca I nie ma grozby rozwodu. Przynajmniej jeden problem Im odpada. Po co to zmieniac? W tym wypadku to jednak wiele zmienia. W malzenstwie, po latach klutni I grozb rozwodu, w koncu sie ten rozwod bierze razem z polowa dorobku. Tu, po latach klutni, dziewczyna zabierze chorego psa, pare swoich szmat I zero doswiadczenia zawodowego. W tym wypadku slub I rozwod bylby kozystniejszy

    • Like 1

  11. 36 minut temu, expresis verbis napisał:

    Nie ma to wlasciwie znaczenia, jacy sa tesciowie i jaki jest maz. Zadaj sobie pytanie, czy mozesz/chcesz z tym zyc, wiedzac, ze tesciowie/wa i maz sie nie zmienia. Pakowanie sie na pokaz jest rowniez nieszczere, wrecz zenujace, taki smieszny szantazyk obrazonej nastolatki.

    I tu sie zgodze zupelnie. Nie ma tu znaczenia kto ma racje I dlaczego. Poklepujecie autorke po plecech I wyzywacie meza od maminsynka, I ze jak on tak moze I powinien stanac za zona, I blabla. Fakty sa takie ze sa niedograni. Autorka twierdzi ze wyszla za maz za meza , nie za jego rodzine. To nieprawda, slub wiaze z rodzina, szczegolnie gdy sie decyduje mieszkac z nimi w jednym domu. I to nie jest bez znaczenia ze Ona ich nie lubi I nie toleruje. Tam mieszkaja dwie odrebne rodziny pod jednym dachem ktore sie nie lubia. Tesciowie sie nie zmienia, bo I dlaczego? To ich dom I ich zycie, I ich ogrodek. Mezowi to odpowiada. Wszyscy domownicy beda sie wtracali do wychowywania dzieci, bo to normalne. To przestrzen ich wszystkich w ktorym przebywa dziecko. Autorka musi sie dogadac z mezem, musi popubic I zaakceptowac rodzine z ktora zdecydowala sie zamieszkac. Innego wyjscia nie ma, Chyba ze rozwod. Ja osobiscie nie dalabym rady mieszkac ani z rodzina meza ani swoja, dlatego nigdy na to bym sie nie zdecydowala


  12. 3 minuty temu, zmotywowanastudentka napisał:

    Chcialam zamontować taki brzeczyk jak w sklepach, który dzwoni jak ktoś drzwi otwiera ale mąż się oburzył 😅

    Jego brat to nie jest dobry przykład. To jest trochę kopia jego matki ale w jeszcze gorszym wydaniu, bo głośny 😄

    Czyli podsumowujac: specjalnie tesciow nie lubisz, choc to dobrzy ludzie jak mowisz. Szwagierka jest falszywa a szwagrowi tez cos brakuje🤔. Moze powinnas zaczac od siebie? No fakty sa takie ze wprowadzilas sie TY do rodziny meza. Nie oni do Ciebie. 


  13. 1 minutę temu, zmotywowanastudentka napisał:

    Nadmienię, że oni tej części domu nie używali od lat. Na górze mieszkał przez kilka lat brat męża z rodziną a na dole był pokój męża, który dziś jest kuchnią i stary salon - graciarnia. Więc to nie tak, że oni nagle musieli się odzwyczaić od jakichś pomieszczeń. 

    To akurat nie ma znaczenia. Jestes nowa osoba na ich terytorium. Jak ta druga synowa dogadywala sie z tesciami gdy wspolnie mieszkali?


  14. 17 minut temu, zmotywowanastudentka napisał:

     

    Bez przesady, to że mieszkam "u kogoś" to nie znaczy że mam siedzieć cicho jak mysz pod miotłą. Było lepiej zanim urodziło się dziecko. A ja nie pozwolę sobie na wtracanie się w wychowanie dziecka. 

    Tak to nie dziala. Jak mieszkasz “u kogos”, to albo sie dostosowywujesz albo wyprowadzasz. Innego wyjscia nie ma. W tej calej sytuacji wyglada ze nie jestescie zupelnie dopasowani. Gdyby twoj maz mial zone ktora lubi wspolne zycie z dziadkami, to w domu bylaby sielanka. Ona gotowalaby przysmaki tescia w kuchni tesciowej, tesciowa nianczylaby dziecko dniami a nocami wstawala do niego. W weekendy zajmowalaby sie dzieckiem a mlodzi mogliby sie urwac na cala niedziele..znam pare takich rodzin, wszyscy szczesliwi. Wy po prostu jestescie nie dograni, i albo postarasz sie  dostosowac, albo maz w koncu pomoze ci pakowac te torby ktore przytaszczylas. Co wtedy zrobisz ? Wyprowadzisz sie z dzieckiem do swoich rodzicow? Jak bedzie wasze zycie wygladalo? Maz sobie poradzi, znajdzie druga zone szybko, taka ktora lubi mieszkac z tesciami


  15. 30 minut temu, zmotywowanastudentka napisał:

    I to nie jest takie proste. 

    Mąż kupił sąsiednie gospodarstwo. Dużo wkładał serca w ta pracę a trzeba być na miejscu. Awarie, w nocy trzeba pójść i tak dalej. Trzeba być na miejscu. 

    Więc on nawet nie chce słyszeć o tym żeby się stąd wyprowadzić. 

    Widac ze nie dogadaliscie sie przed slubem jak bedzie wygladalo wasze zycie. Maz najwyrazniej chce mieszkac I prowadzic dom I gispodarstwo z rodzicami. Ty jakims cudem zgodzilas sie na to, ale teraz chcialabys byc tylko “u siebie”. To dwa rozne podejscia. Nie do pogodzenia. Albo ty ustapisz I polubisz zycie razem-na kupie, albo przekonasz meza do zmiany planow, co tez bedzie trudne bo to wiarze sie ze sprzedaza jego czesci gospodarstwa , wyprowadzka I zrobienie calkiem nowych planow. Slabo to niestety widze. Jedyne co mozna ci poradzic to zebys za wszelka cene trzymala prace I miala zawsze swoje pieniadze. Co zrobisz jak bedzie gorzej a ty bez pracy z maluchem?


  16. 5 godzin temu, zmotywowanastudentka napisał:

     

     Chce swój kawałek trawy czy ogródka, zrobię przy tym to zrobię, nie zrobię to nie zrobię. 

    Nie chce być na językach że teściowa mi w ogródku podlewa albo że ja jej nie pomagam, chce mieć swój i już. 

    Czy to znaczy że jestem taka zła i samolubna? 

    O tym trzeba bylo myslec przed slubem. Przeciez zgodzilas sie na mieszkanie z tesciami.. zmieniasz reguly podczas gry..w sumie nie dziwie sie mezowi ze narzeka. Nie rozmawialiscie o tym przed slubem?


  17. 15 minut temu, Bimba napisał:

    Czyli łaskawą  zgodę panicza na małżeństwo autorka musi sobie wypracować i na nią zasłużyć?

    Skoro zarabia mniej to nie ma prawa myśleć o małżeństwie, tak?

    Ona nie zarabia mniej. Ona nie chodzi do pracy bo na chorego psa. Chcialabys wyjsc za maz za faceta ktory nie moze chodzic do pracy bo na chorego psa I mame w szpitalu? Za po posprzata lazienke i przygotuje sniadanie? Niektorym moze to odpowiada ale innym nie. I nie musi. Jej facetowi najwyrazniej to nie odpowiada I chcialby zeby autorka miala stala prace. To tez nic zlego


  18. 32 minuty temu, MLadyOfficiall95 napisał:

     

    Kocham, martwie i dbam. Gdyby zalezalo mi an jego pieniądzach nie martwilabym się o niego i nie dbała. 

    Alez jak najbardziej martwilabys sie o niego I dbal a gdyby zalezalo ci na jego pieniadzach 😁. Sprawy maja sie tak, ze moze I masz cos tam odlozone, ale na dzien dzisiejszy nie pracujesz, mieszkasz u niego, nie dokladasz sie do zycia I do rachunkow , ogarniesz dom (po sobie tez sprzatasz) I zajmujesz sie pieskiem I odwiedzasz rodzicow..Wiadomo, to przykre ze tata jest chory, wszystkim ludziom wypadaja choroby w rodzinie od czasu do czasu, ale to nie powod zeby przestac pracowac. Bierzesz wolne tu I tam, wychodzisz wczesniej z pracy, nadrabiasz w weekendy I jedziesz do rodzicow. Rozumiem chlopaka ze patrzy niechetnie na twoje zachowanie I nie spieszy sie do malzenstwa z toba. Teraz przy jednym psie nie mozesz pracowac. Co bedzie jak urodzisz jedno czy dwojke dzieci? Bedzie was musial ciagnac sam przez kolejne 20 lat


  19. 1 godzinę temu, dozgonny napisał:

    A ja właśnie nie mogę tego pojąć.... Otaczająca mnie rzeczywistość i te wszystkie ludzkie nieszczęścia jak i moje prywatne doświadczenia sprawiły, że wycofałem się bardzo szybko, a co za tym idzie nie mam zamiaru wiązać się w jakąkolwiek relację. Zachowanie ludzi jest irracjonalne... Nie mam zamiaru stawiać na szali wszystko co mam dla kogokolwiek. 

     

    Co w tym zlego ze wszystko wroci do ustalonej normy? Co w tym zlego ze przeczeka szalenstwo jak choroba, a potem gdy wszystko juz przejdzie nie beda o tym wspominac...w koncu z mezem jest sie na dobre I zle😁🤔


  20. 13 godzin temu, Brownie napisał:

    ogólnie nie tak że ogólnie rzadko były zbliżenia ale ze względu na swój stan psychofizyczny nie dawałem rady w to grać. w sumie ona jakoś szczególnie nie cisnęła. 

    Ona jakos szczegolnie nie cisnela ale jednak cisnela🤔 tylko nieszczegolnie 🤔. Ale ze wzgledu na twoj stan psychofuzyczny nie byles zainteresowany🤔

×