Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ami

Zarejestrowani
  • Zawartość

    596
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez ami

  1. A może właśnie autorka luzuje, ale na swój sposób... Choć to raczej prowokacja.
  2. Z tym Mikołajem to brzmi żenująco, poważnie o tym piszesz. Ale reszta trudno powiedzieć, zależy od dziecka... Część dzieci w tym wieku jeszcze nie jest gotowych żeby móc w pełni korzystać z np.z internetu. Albo chodzić do galerii i tu nie chodzi o to, że się trzyma na smyczy. Chyba dużo osób które tu piszą zapomina, że ona ma 12 lat, a nie 15 lat... Rozumiem że osoby, które tu piszą wysyłają w dużym mieście swoje 12 latki regularnie do galerii handlowych na 3, 4 h, a może i na całe weekendy...
  3. Na pewno są i takie przypadki, wiadomo jest różnie...Ja po prostu napisałam, to co widziałam w szpitalu. Była pyskówka że strony pacjentek...
  4. Ja urodziłam (sn i cc) dwoje dzieci w Szpitalu Bielańskim, ale miałam tam lekarza prowadzącego, więc to też sporo zmienia. Teraz już pracuje w innym szpitalu i rozpadł się tam bardzo dobry zespół, więc jakby co Bielańskiego już nie polecam.
  5. Hmm skoro jest oddział patologii noworodka w Medicover, to może się coś zmieniło. Może jest jednak bezpieczniej od niedawna.
  6. Jak najbardziej rozumiem twoje obawy, to zupełnie normalne przy porodzie . A teraz to już w ogóle słabo jak jeszcze pandemia. Powiem ci że gdzieś ciągle krążą te opowieści o odsyłaniu pacjentek z braku miejsc. Ale znam dużo kobiet i to jest więcej niż 5 i nikogo z tych najbardziej obleganych szpitali nie odesłali w Warszawie. Owszem czasem trzeba było trochę poleżeć na patologii czy ginekologii, bo miejsc nie było. Ale suma sumarum każda urodziła szczęśliwie na sali porodowej. Wiesz co ja odnoszę wrażenie, że te co głoszą jak kto były źle traktowane przy porodzie, to często po prostu też źle się odnosiły do personelu, roszczeniowo od początku do końca i wtedy jest odwet że strony położnych, itd...No przecież teraz jest to wszystko mocno nagłośnienie i choćby dlatego personel boi się być niemiły, po co mają się narażać...
  7. Pewnie naczytałaś się o opinii. Ale jeśli jednak nie, to napiszę co wiem, może też innym osobom się to przyda. Generalnie wielu lekarzy i osób, które wiedzą jak wygląda że tak powiem bardziej od kuchni prywatna klinika jednak odradza rodzenie w takim miejscu. Tym bardziej że w Warszawie jest przecież wiele szpitali gdzie są świetne położne, super lekarze i same warunki już mało gdzie są złe, no i przecież można sobie wykupić choćby prywatną położną wtedy masz już na pewno ok. Chodzi głównie o to, że w prywatnej klinice nie ma odpowiedniego sprzętu np. do ratowania maleństwa jak coś pójdzie nie tak przy porodzie, lekarze też raczej średni, no jakoś multum bdb lekarzy pracuje jednak w publicznych szpitalach, to też chyba o czymś świadczy. Często w takim przypadkach po prostu przewozi się dziecko albo matkę i tak do publicznego szpitala. A choćby ciąża była niespotykanie idealna, to nigdy nie wiadomo jaki będzie poród. Moja znajoma przy głupiej żółtaczce dziecka już miałam problem w Medicoverze i w końcu i tak z tą żółtaczką trafiła z dzieckiem do szpitala na Madalińskiego gdzie im w końcu pomogli, tragedia... Owszem w prywatnej placówce jest bardzo miło, komfortowo, spokojnie, ale czy to o to tak na prawdę chodzi?
  8. Myślę że jednak trochę masz z tym problem skoro o tym piszesz. Ja nie mam córki w tym wieku, ale wiem że niektóre i w wieku 11 lat bawią się lalkami i nie jest to nic nienormalnego. Chyba lepiej, że dziewczynka w tym wielu nadal bawi się lalkami niż udaje lolitkę...Czasem widzę zdjęcia dziewczynek nawet młodszych od twojej córki, które już pozują wyzywająco.
  9. Mały procent, ale jednak jest
  10. No jasne, czasem kobieta tak bardzo pragnienie dziecka, że właściwie nie patrzy jaki jest ten facet, tylko aby ją zapłodnił
  11. Myślę że i takie się znajdą ;). Ale czy tak od razu bez choćby wstępnego poznania przyszłego tatusia swego dziecka, no to już wątpię.
  12. ami

    Barwy szczęścia

    To ja sobie popiszę, może jednak ktoś dołączy ;). Ostatnio jakoś dużo dziwnych wątków się nazbierało. Oliwka, która raptem kilka miesięcy pracuje u matki Kajtka i już odchodzi, bo chce być samodzielna...to już chociaż rok mogła u tej Sabiny popracować, skoro jej pomogła, dla przyzwoitości, a nie trochę i poleciała pewnie na lepszą kasę i żeby nie u przyszłej teściowej . A Sabina oczywiście wszystko rozumie, ta :D, w realu to by była wściekła, bo zainwestowała w nią, a ta trochę się ogarnęła i sobie poszła gdzie lepsza kasa, przecież musi szukać kogoś nowego do pracy w salonie...No i ta impreza na początku w salonie SPA w hotelu, jakby to jej prywatny biznes był, a przecież jest tam tylko pracownicą...Następny wątek i Agatą, no to już się zgubiłam, jak jest z tą jej częścią domu, ona wzięła do Huberta spłatę na film Pawła, później on ją oszukał, ale w końcu kasę chyba odzyskała? Później chyba pożyczyła Klarze na adwokata, jak była afera w USA, no ale chyba jej zwrócili? W każdym razie o co chodzi, że ciągle mówi, że ona nie ma kasy na mieszkanie? No powinna mieć sporą część, bo to chyba 300 tys. zł było? No i to gadanie Iwony, że przecież ma gdzie mieszkać, no ale jak ma, jak chyba została spłacona...Zupełnie jakby to zostało zapomniane, że ona dostała od Huberta 300 tys. zł ze spłaty części z domu. :O. Zresztą też o Iwonie zupełnie się nie mówi, że należy jej się spłata jej części z domu...Ogólnie z tym domem mega dziwny wątek...Związek Dominiki i Zbyszka on nią manipuluje, póki co dość delikatnie pomiata, a ta mówi że jest szczęśliwa. No co to za tekst, ona pracuje w ogrodzie, przychodzi facet do monitoringu, ona chce z nimi iść, a Zbyszek do niej zajmij się tym, co robisz, ja pójdę z panem, takim tonem jak do jakiejś służby...
  13. Tak mnie naszło po raz kolejny, chyba ze względu na tę tzw. pandemię, kiedy duża jesteśmy razem w domu...Jakie to szczęście mieć rodzinę, męża, dzieci...Nie chodzi mi o idealizowanie życia rodzinnego, wiadomo nie zawsze jest różowo, szczególnie kiedy na męża/żonę wybiera się nie właściwą osobą albo kiedy nie sprawdzamy się w rodzicielstwie, wtedy też są dramaty...Ale w temacie chodzi mi o to spełnienie w rodzinie, to szczęście z tego płynące...Uważam że nie da się tego niczym zastąpić i że to jest podstawa do szczęśliwego życia...Dlatego cieszmy się naszymi rodzinami, zdrowymi dziećmi, to jest na prawdę bardzo dużo...Bywa że osoby którym że tak powiem szczęśliwa rodzina spadła z nieba, albo nigdy nie miały poważnych problemów, po prostu tego nie doceniają, narzekają co chwilę na jakieś błahostki, wyolbrzymiają, itp, itd...Owszem każdy bywa czasem zmęczony, ma dość, to normalne, ludzkie, ale trzeba starać się wrócić do równowagi i wiedzieć co jest na prawdę ważne, a co jest blichtrem życia...No to się powymądrzałam
  14. "Wiec szczescie w rodzinie,to nie sama rodzina i jej posiadanie,ale ten caly bukiet uczuc ktorymi osoby sie obdarzaja. Posiadanie rodziny wcale szczescia nie zapewnia" A to jest właśnie twoje uogólnianie i subiektywna ocena... Zastanów się nad swoim życiem rodzinnym i kończę pisanie z tobą. Kuźwa a jaka ma być moja ocena jak nie subiektywna. Nie jestem Bogiem i nie głoszę prawd ostatecznych.
  15. Ogólnie się zgadzam...Ale jak napisałam kilka razy...Ja piszę o przypadkach, które znam i mi tu bez wątpienia wyszło, że oni nie są szczęśliwi, bo nie mają rodziny, dzieci! I nie chcę już wchodzić w to, co człowieka uszczęśliwia, a co nie...Coś mi się przypomniało...Kiedyś mąż mówi do mnie: Ale wiesz niektóre osoby są szczęśliwe że mogą kupić nowy samochód...Tylko pozostaje pytanie jak porównać szczęście wynikające z fajnych dzieci ze szczęściem z posiadania nowego samochodu ;), dla mnie to jest zupełnie inny poziom...
  16. A tak jeszcze kąsając temat z drugiej strony ;)...To też nie jestem zwolenniczką szukania szczęścia rodzinnego na siłę, na szybko i idąc na skróty, albo robiąc to tak jak inni chcą...np. związek na chybił trafił ;), bo ktoś ma już 30! i trzeba szybko kogoś znaleźć, chcę bardzo dziecka i w sumie obojętne jaki będzie ojciec dziecka, siostra właśnie wyszła za mąż, to i ja szybko muszę....itp. itd...niestety wcale takich sytuacji nie jest mało, oczywiście z mojego doświadczenia...
  17. No tak, kiedyś bardzo mnie to narzekanie według mnie bez powodu denerwowało. Teraz jeśli to czuję w tym narzekaniu dużą przesadę, to po prostu ograniczam kontakt, bo to też na mnie źle działa. Ale wiesz to też są często pozory, tzn. ktoś narzeka na wszystko i wszystkich, nie da się tego słuchać, ale tak na prawdę w głębi duszy jest bardzo nieszczęśliwy z jakiegoś powiedźmy prawdziwego powodu, tylko po prostu nie chce, nie umie, boi się do tego przed innymi przyznać...i tylko wychodzi takie powierzchowne narzekalnictwo którego właściwy powód tkwi głęboko...Miałam taką koleżankę, która narzeka na wszystko co się da, no miała 20 parę lat i tak nadawała, można było zwariować jak się jej słuchało...Ale ona w głębi duszy była nieszczęśliwa z poważnego powodu, który ja znałam i to było dla mnie zrozumiałe...Bardzo rzadko wiemy o czyimś życiu wszystko, dlatego lepiej po prostu zachować dystans jeśli kogoś nie rozumiemy...
  18. Ja się pod tym podpisuje, ale w przypadku dalszej rodziny :D.
  19. No ok pisałam skrótowo bez podawania przykładów i można by wywnioskować, że uogólniam, miałam dać na końcu przykłady, ale uznałam że post będzie za długi...Ale jeszcze ku jasności zupełnie nie o to mi chodzi żeby uogólniać, jak pisałam wyżej takie wnioski wysnułam z obserwacji znanych mi osób i teraz po raz kolejny mocno to do mnie trafiło. Jak pisałam w temacie to jest banał, ale prawdziwy jak mało co...Piszesz o jakiś ociągnięciach w jakiejś dziedzinie, tylko że to jest zupełnie inna sfera i czy zdobycie 10 złotych medali na olimpiadzie będzie dawać komuś mega szczęście jeśli po powrocie z tej olimpiady nikt bliski na niego nie czeka, nikt nie będzie dzielił jego szczęścia? No tu mam duże wątpliwości...Ja akurat znałam wielu nieszczęśliwych księży...Ale nie twierdzę że wszyscy księża są nieszczęśliwi...I tak w ogóle to bym nie chciała tu pisać o szczęściu wynikającym z osiągnięć, pracy, itp, bo to zupełnie inna sfera.... Miałam wujka mega samotnika, wydawało się wszystkim, że tak mu dobrze, że to właśnie takie rasowy samotnik...U kresy życia przyznał w końcu jak był potwornie samotny...
  20. Chyba nie do końca przeczytałaś wszystko ze zrozumieniem. . Z twoich rozważań wynika, że ktoś fotografujący zorzą polarną nie odnajduje szczęścia w rodzinie i że pewnie jej nie ma...To też jest uogólnienie... Nie chce nic uogólniać, ani bagatelizować problemów...Ale swoje rozważania też opieram o obserwacje wśród bliskiej i dalszej rodziny, znajomych i wielu materialnie ma wszystko i to wszystko by oddali za rodzinę, której nie mają... Oczywiście oni to nie wszyscy, ale ja nie piszę o wszystkich.
  21. Ludzie przecież to nie jest jakiś "dorosły" biznes. Ile ona mogła ręcznie tego zrobić. Pewnie kilka? Jakieś złożycie wody i prądu? . Tu chodzi o to że dziewczyna coś chce robić, a nie siedzieć tylko z telefonem w ręku!
  22. Bardzo blada, to też najczęściej ciąża...Najczęściej można kupić test 25 ml i on często wychodzi bardzo wątpliwie w okolicy miesiączki, a już 10 ml powinien wyjść bez problemu w dniu spodziewanej miesiączki.
  23. 3,5 latek najczęściej do 20 już śpi, pada szybko. 8 -latek też jak wstawał na 8 do szkoły, to najczęściej do 20.30 już spał. No , ale teraz jak dłużej śpi rano, bo nawet zdalnie nie lekcji już o 8, najwcześniej o 9. No to już gorzej z zasypianiem wieczornym, bo jednak po szkole był bardziej zmęczony. Także różnie, schodzi się czasem do 22, no ale raczej max do 21.30.
  24. Raczej nie, skoro test negatywny. Twój cykl dopiero się powoli normuje po ciąży, może wszystko szaleć i być zupełnie inaczej niż przed ciążą. Ale lepiej się zabezpieczaj, bo po ciąży często kobieta jest mega płodna, jajniki znów zaczynają działać...
  25. Od razu szpital skoro jesteś bardzo świadoma swojego stanu? Psychiatra, leki i psychoterapia nie wystarczą? Nie znam się na temacie, ale wydaje mi się tak na logikę, że szpital to w twojej sytuacji to gruba przesada...No i masz małe dziecko. Chyba masz swojego psychiatrę skoro leczyłaś się kilka lat i wiesz co i jak.
×