Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ami

Zarejestrowani
  • Zawartość

    596
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez ami

  1. ami

    Czy zmienić lekarza?

    Wiem że na pewno jest miły dla każdej pacjentki i nie zostawia swoich pacjentek w potrzebie. Tylko jak pisałam mi zupełnie nie chodzi o to że jest miły, bo po prostu musi...Teraz to jest 20 minut w roku, bywało przecież częściej...To jest w sumie pewnie ok. 40 wizyt plus rozmowy w szpitalu...No to chyba nie jest tak mało... Zresztą przecież tu nie chodzi o ilość....
  2. ami

    Czy zmienić lekarza?

    Tego to na pewno nie zrobię...
  3. ami

    Czy zmienić lekarza?

    No ale do czego to mnie prowadzi...Ale może trochę takich emocji od czasu do czasu jest człowiekowi potrzebne...To bardzo łachocze ego widząc taki zachwyt w oczach mężczyzny...
  4. Możliwe...Ja czułam w pierwszej ciąży od 15 tc W drugiej nie pamiętam
  5. Obawy w ciąży, nie jakieś obsesyjne, są normalne prawie każda kobieta jakieś ma, a przecież multum kobiet jest zdrowych i generalnie ciąże są prawidłowe...Wiesz co często nam się dużo wydaje, a rzeczywistość bywa zupełnie inna, szczególnie w tym temacie. Ja np. miałam idealne cykle, czułam kiedy zbliża się owulacja, zero problemów ginekologicznych i miałam problemy z zajściem w ciążę, no to była jedna z ostatnich rzeczy jakiej się spodziewałam w życiu...No ale u mnie to raczej psychika blokowała, się jednak jak widać ideakny cykl to nie wszystko... Z kolei moja przyjaciółka miała takie cykle jak ty, też niby hormony ok, a praktycznie bez wywoływania okresu nie było...No i bach ciąża już w drugim cyklu starań, była w szoku, bo spodziewała się długich starań...No tu na prawdę nie ma żadnej zasady, to nie matematyka.
  6. Szczególnie od ostatniej wizyty mam dylemat, czy jednak w końcu może powinnam zmienić ginekologa... zbliża się moja wizyta kontrolna...Jestem jego pacjentką od 9 lat, w czasie których były dwie ciąże, które on też prowadził plus przez te lata wiele innych wizyt, trochę leżałam w szpitalu, gdzie też do mnie przychodził...Mam już swoje lata i praktycznie od początku czułam, widziałam, że jest między nami coś, to wszystko jakby się pogłębiało przez te lata, ostatnio przyznałam się sama przed sobą że on nie jest mi obojętny... No ale oczywiście wszystko na poziomie na wizytach , itp. I nie piszcie..nie, nie wydaje mi się, bo przecież to jest normalne, że jest miły dla każdej pacjentki w prywatnym gabinecie, no marketing...ba on nawet nie jest dla mnie jakiś specjalnie miły, mój internista jest zdecydowanie milszy dla mnie, a nie uważam że jest coś między nami .To się między nami dzieje głównie w sferze gestów, spojrzeń, uśmiechów, dobrze nam się ze sobą rozmawia na różne tematy...To świetny lekarz, właściwie uratował mi życie i życie mojego drugiego dziecka...Czuję się bezpieczna wiedząc że jakby co to mi pomoże, wiele razy już się sprawdził i z tego powodu zupełnie nie widzę sensu zmieniać na innego lekarza. No ale...ostatnio już odniosłam wrażenie, że zbliżyliśmy się do jakiegoś granicznego punktu tej powiedźmy relacji. Pod koniec wizyty patrzył na mnie tak otwarcie wprost mega pożądliwym wzrokiem, nawet już nie próbował uciekać wzrokiem...I może ja już po prostu nie powinnam przychodzić do niego na wizyty. No przecież on mi nie powie żebym już nie przychodziła, to ja po prostu mogę przestać przychodzić. Jest tylu lekarzy też świetnych, mieszkam tuż obok dużego miasta gdzie jest ich multum. Pomyślałam też że mogę znaleźć inną lekarkę, nie chcę już mężczyzny i po prostu do niej chodzić na zwykłe wizyty kontrolne, a jak się coś będzie poważniejszego działo, to ewentualnie pójść znowu do niego...Z drugiej strony, to jest tylko wizyta raz w roku, ok. 20 min, no to przecież wytrzymam, nie muszę wdawać się w dyskusję i uciekać wzrokiem...No sama nie wiem... I co wy na to?
  7. ami

    Czy zmienić lekarza?

    No to jest najbardziej logiczne wyjście...Tylko wiesz ja tak na prawdę chyba tego nie chce...
  8. ami

    Czy zmienić lekarza?

    No ja wiem że brzmi to jak wydumany, durnowary problem. Dlatego nikomu o tym nie mówiłam, pisze tu anonimowo. Raczej na żywo nikt by tego nie zrozumiał. A już jak bym powiedziała, że to ginekolog, to zaraz by były podteksty seksualne...
  9. ami

    Czy zmienić lekarza?

    Dzięki, ale raczej jakna razie nie potrzebuje.
  10. No wiem że problem wydumany...Ale jakoś czuję się zagmatwana emocjonalnie w tym...Myślę że to też w dużej mierze chodzi o to, że on mi tak bardzo pomógł kiedy byłam w najtrudniejszym momencie swojego życia...I teraz ewentualne to zakończenie bycia jego pacjentką odczuwam jako jakąś niewdzięczność z mojej strony...
  11. A moim zdaniem jest tam tak zwany cień cienia . Tak jak ktoś wyżej poradził zrób test o czułości 10.
  12. Zawsze jest sens czekać, bo czy sn czy cc organizm musi się po tym mega wyczerpującym czasie ciąży zregenerować. Zbyt szybkie zajście w koleją ciąże może spowodować różne powikłania...
  13. Moim zdaniem się nie opłaca, szczególnie jeśli nie masz młodszego syna, który później by w niej chodził. Ja kurtki dla syna kupuje praktycznie tylko z wyprzedaży, tzn. Chodzi mi głównie o zimowe. Dwa lata temu kupiłam mu fajną parkę khaki KappAhl za 80 zł, to chyba jakość połowa regularnej ceny, jakość bdb i teraz będzie w niej chodził drugi rok i zapewne młodszy syn też jeszcze pochodzi. W styczniu na wyprzedaży zimowej muszę mu kupić nową na następne dwa sezony...Póki jeszcze nie protestuje z ubraniami, to nie ma sensu przepłacać.
  14. O kim konkretnie piszesz? Bywa że się odwiedza z obowiązku, no ale powiedźmy ciotkę, no to już niekoniecznie. No chyba że to jest bliska rodzina np. siostra matki lub ojca i np. jest chora, ale jak ogólnie niezbyt się lubicie to też chyba nie ma sensu się zmuszać i często odwiedzać...
  15. Jestem pewna że szkoły w końcu i tak zamkną. Może uda się to jeszcze odwlec do listopada. Myślę że rząd boi się opinii publicznej i tego, że jak znowu zamkną to drastycznie spadnie im poparcie....I chcą zamkną kiedy już będzie bardzo duża zachorowań i mało ludzi już będzie sie pultać, że zamykają...
  16. Dasz radę! Czas leci jak szalony...choć rozumiem że teraz ci się bardziej wlecze...Plus chociaż taki, że nie musisz leżeć w szpitalu, tylko w swoim łóżku
  17. Jeszcze pamiętam jedną sytuację po pierwszym porodzie...Dopadło mnie zapalenie ucha, pewnie przywlekłam bakterię ze szpitala. Nigdy wcześniej ani później tego nie miałam. No i ze 2 tygodnie się męczyłam, bolało, spać nie mogłam, zwykłe kropelki bez recepty nie pomagały. Obrzęk mi się zrobił..A mąż to ignorował...W końcu skończyło się wizytą u laryngologa. Pamiętam że czułam się wtedy taka nieważna, że tylko dziecko aby było zadbane, a mnie może wszystko boleć i nikogo to nie interesuje... Po drugim porodzie już takiej bohaterki nie zgrywałam, mąż miał sporo wolnego. Starszy syn praktycznie był na jego głowie...Wtedy już zdecydowanie bardziej mnie wspierał...
  18. No właśnie to nie ma zasady. Ja np.w ciąży miałam sporadyczne wahania nastrojów. Czułam się psychicznie dobrze, a przecież też w ciąży wiele kobiet ma źle psychiczne samopoczucie. Nie brakuje kobiet, która zaraz po urodzeniu mają ochotę wychodzić z domu, itp...
  19. Mój mąż niby widział, ale on sam potrzebował czasu żeby odnaleźć się w nowej sytuacji i roli. On z kolei próbował nadal żyć jakby nic się nie zmieniło. Czyli późno wracał z pracy, a mógł chociaż przez te pierwsze 2 miesiące wracać wcześniej. Dla mnie wtedy każde 10 minut miało znaczenie. Pamiętam jak stałam z maluchem na rękach przy oknie i patrzyłam czy jedzie, ech...No ale też zgrywałam bohaterkę, że sobie radzę i nic mu nie powiedziałam żeby wracał wcześniej...Ja wtedy potrzebowałam wsparcia psychologicznego i takiego poczucia że ktoś nieinwazyjny jest obok. Pamiętam że miałam myśli, które samą mnie zadziwiłyże fajnie by było jakby jeszcze wtedy żyjąca babcia męża była gdzieś w pokoju obok. Chodziło mi o kogoś takiego nie nachalnego, nie do pomocy przy dziecku w domu, bez misji dawania dobrych rad dla młodej mamy. Chodziło mi o to żebym miała z kim wypić herbatę, trochę towarzystwa i tak z godzinę dziennie porozmawiać o dupie marynie.
  20. Dla mnie połóg po obu porodach była zdecydowanie najgorszym czasem w macierzyństwie...Czułam się kiepsko psychicznie i emocjonalnie, po prostu nie czułam się sobą, generalnie czułam się przybita, samotna, a normalnie jestem optymistką, także to na pewno nie byłam ja ;). No ale to p prostu hormony, bo pod koniec połogu moje samopoczucie się z dnia na dzień się poprawiało i gdy dziecko miało 2 miesiące już było całkiem ok...Pierwszy maluch był generalnie bezproblemowy oprócz tego że od 2 tygodnia już mało spał dzień, także ten baby blues nie był jakiś straszny...Ale to chyba też w dużej mierze było związane z tym, że on urodził się jesienią tuż przed zmianą czasu na jesienny i jak sobie przypomnę listopad przy blasku lampki w rogu sypialni od g.15 i ja sama w domu z dzieckiem często do 20, no to nadal mi ciarki przechodzą...Po drugim już miałam większe wahania nastroju, ale z dzieckiem też były większe problemy, duży problem z jedzeniem, wyrzuty sumienia że zupełnie się starszym nie zajmuje, ech, no nędza emocjonalna była, ale podobnie jak z pierwszym po połogu to wszystko mijało... Jednym z głównych powodów że już nie wyobrażam sobie kolejnej ciąży jest to moje wykańczające psychicznie przechodzenie połogu...Paskudny nastrój, mimo że ja zajmowałam się wtedy dzieckiem najlepiej jak umiałam...
  21. Szeregowiec to dobre rozwiązanie jeśli ktoś chce mieć większą powierzchnię mieszkalną niż w bloku, ale też nie chce mieć dużego podwórka żeby się tym zajmować, itp...Choć też zależy są szeregowce gdzie te podwórka nie są wcale takie małe...Jak było napisane wszystko zależy na jakich ludzi trafisz...My mieszkamy w domu, ale też mocno słychać nie czuć sąsiadów, no ale od czasu do czasu. No ale też był taki czas, że młody sąsiad robił nam imprezki praktycznie pod płotem, rozpalał ognisko niedaleko drzewa przy naszym ogrodzeniu, no ale minęło...
  22. Znam podobny przypadek, ale przy PCOS to hormony szaleją i to też bym nazwała przypadłością osłabiającą działanie tabletek
  23. To też raczej tak jest że do końca nie jest pewne co może osłabić działanie tabletek...Kiedyś się mówiło, że np. sok grejprutowy ;). Żaden producent tabletek nie jest w stanie tego wszystkiego sprawdzić, co osłabia...więc zawsze jakieś ryzyko istnieje...
  24. Jeśli rośnie sukcesywnie to raczej jest ok. Mój starszy syn też ma wzrost w 10 centylu w porywach bywał na 25 centylu, ale to chyba był jakiś krótki czas...On od zawsze jest niski i szczuplutki. No wiadomo wolałabym żeby był w 50 centylu, no ale też raczej nie ma się czym martwić, bo sukcesywnie rośnie...Poza tym my czyli rodzice owego syna nie jesteśmy wysocy, mąż wręcz można powiedzieć że niski. Większość rodziny mojej teściowej jest niska/średnia podobnie jak mojego ojca...Poza tym to jeszcze nie wiadomo, jak dokładnie będzie z tym jego że tak powiem ostatecznym wzrostem. Dzieci różne rosną...
×