Judyta_20
Zarejestrowani-
Zawartość
1160 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Judyta_20
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 9
-
Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia...
-
Nie po to, żeby mnie chwalić Kobieta ma dylemat - odejść i związać się z innym czy zostać... Zajrzyj, myślę, że, o ile decyzji nikt za nią nie podejmie, o tyle, każdy wyważony komentarz, może pomóc w jej podjęciu.
-
Podobną opinię wyraziłam na sąsiednim temacie.
-
A to naprawdę interesujące. To skąd przekonanie większości, że częściej odchodzą mężczyźni?
-
Przyznaję, że nie śledzę tych statystyk. Z czystej solidarności jajników musiałam wejść w dyskurs
-
Sarkazm jest zbyteczny... Liczyłam, że też masz zdanie, na temat powodów, którymi kierują się mężczyźni, którzy się żenią. Bo skoro statystyki rozwodów są jakie są, mnóstwo jest rozczarowanych sobą, niezadowolonych ze wspólnego życia małżeństw, to chyba jakiś powód po stronie panów też by się znalazł. No ale skoro częściej to panie podają Ci powody zamążpójścia, potraktujmy, że pytania nie było. Peace
-
A nie napisałam?
-
Wszystko ok. Niech będzie po Twojemu Tylko dlaczego piszesz tylko o babeczkach? Może zanalizujesz panów? Co nimi kieruje? Dlaczego się żenią? Hę?
-
No nie. Te rozwodzące się, to chyba nie z tych dozgonnych. Ale przecież i takie aię zdarzają. Myślę, że wszystko można interpretować dwojako, na zasadzie szklanki do połowy pełnej bądź pustej...
-
To chyba jednak trochę przesadzona diagnoza. A już patrząc na "dzisiejsze czasy" to prędzej nam plaga singli grozi, niż sierotek w niedobranych związkach
-
Myślisz, że to dlatego kobiety nie odchodzą?
-
Bardzo pozytywna historyjka! Takie zdarzenia ustawiają cały dzień, prawda? Przyznaj się - uśmiechnięty jesteś do teraz?
-
Zgadzam się. I właśnie dlatego jest takie ciekawe, prawda?
-
Co do zasady - wyobrażenia zawsze są skrajne wobec rzeczywistości. I to w dwie strony - zależy czy wyobraża sobie pesymista czy optymista
-
Przepraszam, zabrzmiałam dość obcesowo - mogłam to "porozmawiaj ze mną" wziąć w cudzysłów. Nie chciałam też wymuszać opowiadania o bardzo osobistych przeżyciach. Bardziej zależało mi na daniu do myślenia. Spojrzeniu na problem z innej perspektywy. To mogłoby się Niewiernej przydać.
-
Porozmawiaj ze mną - byłam kiedyś taką 6-letnią córką... Będąc samemu zaangażowanym, nie umiesz/ nie możesz obiektywnie ocenić, tego, co się dzieje. Zapytam przewrotnie - mając wiedzę tę z dzisiaj - wolałbyś, żeby do Waszego rozstania nie doszło? Uważasz, że Twoja córka byłaby szczęśliwsza, miała dobre wzorce, a Wy, jej rodzice, zadowoleni z decyzji?
-
Tu masz rację. I to też będzie sprawdzianem słuszności podjętej decyzji post factum. Niestety, bez podjęcia ryzyka nie zmieni się nic - ani na lepsze, ani na gorsze. Nie mam dowodów w postaci badań, ale śmiem twierdzić, że nie są szczęśliwymi dzieci wychowywane przez nieszczęśliwych rodziców...
-
Podobno prawdziwa miłość zaczyna się wtedy, gdy kończy miłosny haj... Na Twoim miejscu zrobiłabym sobie parapsychotest - kartka papieru przedzielona na pół. Po lewej stronie +, po drugiej -. I wypisz sobie wszystko, co przychodzi Ci do głowy za tym, że warto zakończyć swoje małżeństwo i związać się z kimś innym, a po prawej stronie: negatywne skutki tej decyzji. Taki trochę bilans zysków i strat. Sprawdzisz, czego jest więcej.
-
Ok. Czyli zbierając do kupy - usłyszałaś jego rozmowę, żegnał się przesyłając całuski, zapytany, na początku powiedział, że rozmawiał z przyjacielem, a potem z siostrą. I tyle? Piszesz, że skończyłaś. Jak? Powiedziałaś mu coś?
-
Czy Ty z nim rozmawiałaś po tej "akcji" z telefonem?
-
Według Ciebie nie istnieją na świecie ludzie, którzy biorą odpowiedzialność za swoje słowa? "Na czym stoi" to zwrot użyty na potrzeby naszej dyskusji. I nie. Nie zgadzam się z Tobą, bo najwyraźniej autorka nie odczytywała "czynów". Nie była pewna, czy dobrze interpretuje zachowanie. Co złego jest w zapytaniu?
-
Taka ocena, to jednak przesada. Dlaczego: wyrachowanie? Bo pyta, na czym stoi? Dlaczego: więcej? Może po prostu chce czegoś innego. Przyznasz, że warto porozmawiać i wyjaśnić sobie takie kwestie.
-
Tak? Bardzo idealistyczne podejście A co z notorycznymi kłamcami, manipulantami i udawaczami? A co z tymi naiwnymi, którzy żyją w błogiej nieświadomości?
-
Nie za dużo zostawiasz samej intuicji? Warto rozmawiać, chociażby po to, by uniknąć "chciejstwa" i nadinterpretacji jednej ze stron.
-
A te uwagi mają dotyczyć czego? Twojej charakterystyki płci? Hmmm. To nawet nie to, że jesteś tendencyjny... Twoja ocena, to zdanie 48-latka po rozwodzie. Z pewnością sam myślałeś inaczej, mając 20 lat, później 30 itp. Inaczej, kiedy się zakochiwałeś, inaczej, kiedy podejmowałeś/podejmowaliście decyzję o rozwodzie. Krótko - moim zdaniem ani mężczyźni, ani kobiety GENERALNIE nie są tacy, jak ich opisałeś. Niemniej jednak tacy i takie się zdarzają.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 9