

Judyta_20
Zarejestrowani-
Zawartość
1160 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Judyta_20
-
Niestety, wolne też na to idą i najczęściej baaardzo tego żałują. To się prawie nigdy nie kończy happy endem... Recydywistka? Zaglądasz?
-
Ale to jest całkowicie zrozumiałe! Bez niego wszystko wydaje się być bez sensu, a tęsknota aż boli... Wiesz, co może pomóc? Powtarzanie sobie jak mantrę, że "bycie" z nim będzie bolało mocniej. Bo będzie! Pomyśl o tym. Z nim możesz być tylko na chwilę i przez chwilę. On ma dwa życia, Ty swojego wcale... Nie warto! Lepiej teraz "umierać" z żalu, bo to przejdzie w końcu, niż zapętlić się i cierpieć każdego dnia od nowa. (trochę patetycznie to napisałam, ale wiem, że zrozumiesz). Trzymaj się!
-
Właściwie Lola Ci już odpowiedziała. Dodam tylko, że kobieta też musi się czuć przy nim jedyna, wyjątkowa
-
"Czy te oczy mogą kłamać?"
-
I to jest najistotniejsze! Już sama sobie wmówiłaś, że chciałabyś mieć z nim dziecko! Dziewczyno! Z kim?? Z żonatym gościem? Skrajna nieodpowiedzialność pewnie wywołana chwilową euforią... Im szybciej się wymiksujesz z tego układu, tym lepiej.
-
Podziękujesz, jak się wygrzebiesz Ten temat jest jest właśnie po to. Powodzenia Mała Mi!
-
Zakochanie zawsze jest "narkotycznym" hajem. Co myślę? Szkoda Ciebie... Jesteś bardzo młoda i wolna. Facet dużo starszy i niewolny. I chyba nie obiecywał Ci nigdy rozstania z żoną, czy czegoś nie doczytałam? Bo te romantyczne bzdety, że gdyby był młodszy... to wiesz, że to takie pitu, pitu? Taki romans może trwać latami. Ty się będziesz coraz mocniej angażować i coraz trudniej będzie Ci to skończyć. A on? On będzie wiódł podwójne życie, dopóki się to nie wyda... Przykro mi, że tak dosadnie piszę, ale zapytałaś mnie, co myślę.
-
Przeczytałam Twój topik... Ustalmy fakty - zerwałaś?
-
I wiesz co? Ja myślę, że on ma takie same "niecne" zamiary wobec Loli, jakie Ty miałaś
-
Otóż to! A co zdecyduje/ zdecydowała nasza Lola?
-
I testować w mrowisku... Twardziel!
-
Trochę strywializuję, ale zacytuję tekst kumpla: "żeby się napić piwa, nie trzeba od razu kupować browaru". Uwierz - kobiety tez potrafią kierować się tą maksymą
-
Nic nie wiesz o naszym wieku, życiu, atrakcyjności i ilości kochanków... Co chciałeś wnieść do dyskusji tym tekstem?
-
Ja pogrzebałam - to była Xyz...
-
O to to! A jeszcze później jakiś wiersz albo piosenka "ku czci" - Lola, wiesz, że to żarty?
-
Dagmara, ja miałam na myśli to, że oni na coś się umówili, zdecydowali być razem, razem mieszkać. Mniejsze znaczenie ma tutaj status związku. To tylko hipotetyczne rozważania, ale może rzeczywiście, w innej sytuacji, ten k rozstałby się z partnerką i związał z Mar?
-
Lola! Ciebie można przepisywać jako najzdrowszy, naturalny i najlepiej działający "poprawiacz humoru"! Chyba sama nie wierzysz, w to, co piszesz
-
Jakie to swoją drogą obrzydliwe jest...
-
Aaaaa. Ty w obronie partnerki piszesz. No przyznaję, na tę stronę nie patrzyłam. Ale wiesz, może jej też dobrze jest tak, jak jest...
-
Nie nazwałabym tego "psuciem zabawy". To realna i prawdziwa ocena osoby stojącej niezaangażowanej. I zgadzam się z Tobą. Mar jest szczęśliwa, k jest fantastyczny, i w łóżku i poza nim. I dobrze! Bo właśnie tak powinno być w każdym romansie, od tego one są Ale Mar... Gdybyś zaczęła życie, zwykłe, normalne życie z k, to po jakimś czasie też zauważyłabyś, że staje się ono...zwyczajne. Jest dobrze, ale tych ekscytujących uniesień jakoś mniej. To już naukowcy stwierdzili, że stan euforycznego zakochania trwa określony czas. O ile dobrze pamiętam - maksymalnie do 5 lat. W romansach (tych dobrych) on się wydłuża z bardzo prostego powodu - nie jesteśmy z k 24h. To są krótsze lub dłuższe spotkania. Nie mają kiedy spowszednieć
-
Lola! Napisałaś to w punkt! Właśnie tak jest najlepiej, tylko...tak trudno czasami złapać ten dystans...
-
Bez większych wyrzutów, ale nie nazywałabym tego karą...
-
Ciekawa jestem, czy w odwrotną stronę to działa tak samo. Czyli kiedy on ma k, to dzięki niej ż zyskuje w jego oczach...
-
Nie no, Dziewczyny! Co Wyście się tak uwzięły na Marowego k? Szukacie jakiejś rysy czy jak? Nie rozstaje się z partnerką, bo nie chce się rozstać. Tak jak inni i inne romansujące nie rozstają się ze swoimi. Czyż nie?
-
Wyjdą ok. Nie ma innej opcji!!! No i właśnie ze względu na te nerwy, co jest naturalne w tych okolicznościach, życzę, żeby podróż była przyjemna.