I tak się zastanawiam: czy ja przegrałem życie?
- Brak prawa jazdy i awersja do motoryzacji
- Totalnie nijaka twarz, sylwetka i tylko 174 cm wzrostu
- Praca fizyczna, może i stabilna, ale za niezbyt dobre pieniądze
- Praktycznie brak znajomych
- Zero związków, seks raz w życiu
- Introwertyczność z przerzutami na aspołeczność
- Brak większych ambicji
- Dziwne, mało męskie zainteresowania jak historia i kultura Japonii (nie, nie manga i anime), włóczenie się po lasach czy robienie marnej muzyki
Z plusów
- Własne mieszkanie
- Chyba potrafię trochę gotować
- W zasadzie to zadowolenie z życia, poza krótkimi okresami zwątpienia jak dzisiaj. Więc teoretycznie spoko, ale czy z wiekiem to wszystko nie zmieni się w frustrację z życia i uczucie przegraństwa?