Mar*
Zarejestrowani-
Zawartość
513 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Mar*
-
A u mnie coraz lepiej, uwielbiam ten stan,w domu spokój, poza domem przyjemnie 🥰,tak się super ułożyło, uwielbiam ten stan
-
Głupio to się czułam na samym początku, wyrzuty sumienia itp, teraz to nie wiem jak to opisać,z jednej strony stałam się najgorszym typem człowieka,z drugiej strony nie chcę się zmieniać, co się stało to się nie odstanie to po pierwsze a po drugie, dobrze mi z k, bardzo dobrze, mogę z nim rozmawiać o wszystkim, nawet dzisiaj doszliśmy do wniosku że nadajemy na tych samych falach, to samo nas śmieszy, denerwuje, I co ja mam zrobić ? Zrezygnować z niego?Z k? A m? Nie wiem czy to możliwe ale kocham ich obu , choć każdego inaczej,,,,, Obrzydliwości jest więcej,telefony od k gdy tylko m jest w pracy a o pogodzie nie rozmawiamy, albo przytulam się do m a wyobrażam że to k,,,
-
Tylko tak to można nazwać, opętanie To trzeba samemu doznać,samemu się przekonać,strzeli jak piorun i człowiek rozum traci,
-
Skarb nie skarb, teraz to mnie nie obchodzi czy on to zaplanował czy nie, jest jak jest, pewnie przemyślane też to miał ale ryzyko zawsze jest, nie wiedział jak mi się z mężem układa,czy nie zechce mi się z nim życia układać,a był taki moment że chodziło mi to po głowie. Nie wiem na ile jego wyznania są szczere, ale dzięki radom większości z Was postanowiłam tkwić w tym bo zwyczajnie poprawia mi humor, takie też jest założenie k, brać z życia ile się da, korzystać, nie ukrywa tego
-
Ha ha, boję się tylko że mogę w przyszłości być tą najbardziej ,,po przejściach" i jak ,, wyjdę" to mi święty Boże nie pomoże Ale teraz jest rewelacja i nie mam tu na myśli tylko sfery seksu , ogólnie, to jak zabiega i organizuje spotkania, jak dzwoni codziennie rano i radzi : weź sweterek bo rano chłodno jest,pamiętaj o lekach i takie tam , pamiętam początki gdy jeszcze wtedy byłam nie przekonana gdy mówił że przyjemności, uniesienia ,uczucia nie są przeznaczone tylko dla młodych a ja mu wyjeżdżałam , że mamy rodziny, że tak się nie robi,same wiecie, ale jak widać on był bardziej przekonujący I pomyśleć że sprawił to facet tuż przed 70,,,,,,, Nie wiem jak to się skończy, nie chcę o tym myśleć ale wiem że będę ,,to"wspominać do końca życia
-
Sporo w tym racji, każdy związek to kompromis ,romans to też chyba taki związek tyle że bez przyzwolenia społecznego, ale jak dwie osoby ustalą między sobą jakieś zasady i się ich trzymają to może być fajnie. Momentami jest ciężko ale z czasem można przywyknąć,tak jak piszesz,herbaty ci nie poda , nie przyjdzie wtedy kiedy najbardziej tego chcesz, ale coś za coś. Pisałam że mój k wczoraj nie mógł przyjść, dzisiaj żeśmy to odbili sobie
-
Sluchajcie dziewczyny, ale też mam ogród ,i tak sobie myślę, może takie niegrzeczne dziewczynki jak my i posiadanie ogródków cos łączy?? Wzięłam pod lupę wszystkie moje znajome z ogrodem i sąsiadki,,,,,, Dagmara w sumie k też można przesadzić i wykopać
-
Awaria,bo jest naprawdę super, momentami mam ochotę ,,wyjść z ukrycia", jak zaczęłam czytać to forum bo zwyczajnie nie miałam pojęcia w co się pakuję, byłam pełna obaw, rozterek, pamiętam jak nawet na jednym spotkaniu powiedziałam o tym k, nie o forum ale o ewentualnej wpadce, przyszłości,k zawsze miał odpowiedź. Ja byłam na 100% pewna że po pierwszym razie przejdzie mu , ale tylko coraz bardziej do siebie się zbliżyliśmy i trwa,a czy za jakiś czas nie będę tu chlipac i prosić o wsparcie to nie wiem, nie dopuszczam do siebie tej myśli
-
Wiesz,ja jestem w stanie zrozumieć że np. mój m może mieć problem z męskością, nie on pierwszy i nie ostatni, ale wkurza mnie to że po pierwsze tak łatwo się z tym pogodził,po drugie gdzie w tym wszystkim jestem ja?Ja mam dorosłemu facetowi mówić jak to ma załatwić?
-
Dagmara, mój m na pewno by się stoczył,jak w naszym życiu pojawiały się jakiekolwiek problemy , jak to w życiu, to on jeszcze bardziej je wyolbrzymiał i widział wszystko w czarnych kolorach,ja musiałam ,, walczyć"z daną sytuacją i sama radzić sobie ze stresem, nerwami bo m z reguły marudził że to i tak nie ma sensu,i tak źle się skończy,pesymista do kwadratu Romansu nie planowałam to wiesz,k na początku był super kolegą, który potrafił rozbawić, rozśmieszyć a potem jakoś tak się potoczyło ,jak to analizuję to dociera do mnie że to musiało się tak skończyć,k daje mi to czego mi brakowało, choć od dobrych kilku lat myślałam że bez bliskości i seksu można żyć, można , tak jak bez auta,20 par butów, wakacji, ale czy trzeba? Dagmara, mnie ten romans już odmienił, zdaję sobie sprawę że kiedyś się skończy, choć ciężko mi sobie to wyobrazić, nie myślę o sobie jak o spełnionej matce co tylko czeka na wnuki,no bo co mi pozostało w tym wieku?! Wielu znajomych zauważyło że się zmieniłam , częściej się uśmiecham ,,,,, Tak jak pomyślę że moje podejście do życia odkrył na nowo facet z 70 na karku ,,,,,
-
Właśnie, przyzwyczaiłem się, czuję się bezpiecznie,a najgorsze to jest to że wiem, że gdybym powiedziała że chcę się rozstać, niekoniecznie z powodu k, zginął by , stoczył na dno, nie że siebie wychwalam, ale m często powtarza że beze mnie zginął by, że ja trzymam to wszystko w ryzach, umiałam wytrząsnąć pieniądze gdy była taka potrzeba, że ja bez niego dam sobie spokojnie radę ale on beze mnie nie
-
Oj Dagmara, Twoja sytuacja w małżeństwie jest bardzo podobna do mojej z tą różnicą że twój romans się skończył a mój jest w trakcie Mój m często mi mówi że nie wyobraża sobie życia bezemnie, że mnie kocha , że tyle razem przeszliśmy itp, ale ja tego nie czuję, mówię mu o tym ale wtedy się obrusza, że ludzie z naszym stażem małżeńskim kochają się bo wiele wspólnie przeszli, rozumieją się itd a ja odnoszę wrażenie że on się czuje bezpiecznie,takie domowe ciepelko z obiadkiem, wyprasowaną koszulą a nie, ostatnio palnał że mam fajny tyłek jak na swoje lata, nie wiem czy to komplement czy chciał mi wiek wypomnieć,ja już w ogóle sama nic nie wiem,,,
-
A to fakt, skoro ja nigdy nie pomyslalabym że ja i on ,to co dopiero otoczenie,,,
-
Wiem Lola o co ci chodzi, ale on mimo wieku jest dla wielu kobiet facetem pożądanym, nie odbieraj tego że ja go faworyzuje,wybielam itp, nie mam tu na myśli tylko seksu,on po prostu jest człowiekiem dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, nie potrafi bezczynnie patrzeć na ludzi w potrzebie, nie potrafi usiedzieć na kanapie, jest bardzo aktywny,wie o tym że jest łakomym kąskiem. Ja nigdy nie patrzyłam na niego jak na kochanka,w życiu, ceniłam go za to co robił ,co robi, zawsze lubiłam przebywać w jego towarzystwie bo przy nim nie można mieć złego humoru,on po prostu tryska energią. A teraz jest jak jest, cudownie,Lola ,on działa na mnie jak psycholog, przyjaciel, do tego kochanek, super się dogadujemy, Lola, gdyby to wyszło na jaw ,oj nie,i jeszcze ta różnica wieku,on spokojnie mógłby być moim ojcem, zresztą,na początku podchodziłam do niego jak do ojca , radziłam w sprawach zawodowych a nawet gdy miałam problem z dzieckiem,
-
Z założenia wszyscy kochankowie chcą się tylko poseksic tylko czasem cały ten romans pójdzie nie w tym kierunku co trzeba a najgorzej jak jedna strona traktuje to jak zabawę, przygodę a druga się zaangażuje emocjonalnie, zresztą żonaty facet powinien brać pod uwagę że wolna, młoda dziewczyna może się w nim zakochać, snuć wspólne plany. Doświadczony kochanek, zajęty, szukający przygody raczej zainteresuje się mężatką bo ryzyko mniejsze choć istnieje, poczułam to na własnej skórze
-
Nie,wpadam tu czasem , ale jest mi teraz tak fajnie z k że nie mam z czym się użalać, fajnie się poukładało, częste rozmowy przez telefon, spotkania dwa,trzy razy w tygodniu, chyba teraz przechodzimy swój najlepszy okres , nie ma niedomówień , pełna swoboda,wszystkie karty odkryte
-
A mnie po głowie chodzi od kilku dni takie pytanie,durne wiem, bo odpowiedź jest prosta tylko łudzę się że jest inaczej:czy ci kochankowie,obecni lub byli mają do nas szacunek?? Czy traktują nas od samego początku do końca jak przedmiot, zabawkę bo na to pozwalamy?
-
Nie, ona nie była jego kochanką, przez chyba 7 lat po śmierci żony była tylko praca i dom a ta jego partnerka w tym czasie była za granicą, poza tym z tego co się orientuję to ona chciała dziecko a on nawet nie chciał o tym słyszeć, dziadkiem w tym czasie został ,
-
Nie chcę Dagmara nic więcej od niego,on mi daje to w czym zaniedbuje mnie m, myślę że ja k chyba też,po co by szukał ?Ja tylko wiem że gdybym była wolna korciło by mnie żeby o niego zawalczyć, on wie o tym W tym całym romansie zgadzam się tylko na to co mi pasuje i wiem że się powtarzam ale do tej pory jeszcze nigdy przez niego nie byłam zła, zdenerwowana,jak mam jakieś dylematy to raczej natury moralnej,
-
Myślę że tak maks 10 lat,ja pamiętam trochę z tamtego czasu gdy że sobą zamieszkali,moja koleżanka dobrze zna tę jego partnerkę,w tamtym czasie ona była tuż przed 40, panna , która chyba na ostatnią chwilę chciała ułożyć sobie życie,dziecko i te sprawy ale coś nie wyszło , nie rozmawiamy o niej,na samym początku jeszcze niby żartem zagadywalam że jak się jego p dowie to zobaczy ale wtedy mówił że że on jest wolny człowiek
-
Jestem naiwna, myślę że się nie wyda,a czy innych ostrzegę to nie wiem, bo jak zaczynałam czytać to forum to większość radziła dać sobie spokój póki czas i zakończyła jak najprędzej i co? Nie dosyć że nie skończyłam to jeszcze wdarło się uczucie, wszystko się poukładało tak, że tkwię w dwóch związkach , to jest chore , wiem,
-
Tylko i wyłącznie k,,,,,,, masz rację,zasypiam i budzę się myśląc o nim, źle że mną
-
Lola, ale dla mnie naprawdę tak jest lepiej,obecny układ bardzo mi pasuje,z m praktycznie w ogóle nie ma spięć, więc w domu spokój,z k same przyjemności, wszystko w miarę poukładane bo już wiem kiedy czego się spodziewać, dlaczego nie dzwoni, kiedy spotkanie,a to ukrywanie to tylko nadaje pikanterii, jeszcze nam nie zbrzydło
-
O czym? O wszystkim,o uczuciach ,o tym co nas wkurza a co się nam podoba,o pracy,o dzieciach , znaczy się swoich ,o kwiatkach w ogrodzie a ostatnio radził mi gdzie najkorzystniejszej kredyt wezmę ,tak że widzisz, jest tego trochę, bardzo lubię z nim rozmawiać zwłaszcza jak padnie jakiś temat i się okazuje że myślimy podobnie, przeżywany,
-
Ja zamilklam bo jest idealnie tzn udane spotkania,przyjemne rozmowy no chyba lepiej być nie może , nie burząc dotychczasowego życia, aż się na boję