Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Nie lubię kłamców

Zarejestrowani
  • Zawartość

    250
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Nie lubię kłamców

  1. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Jak tam Niuniu?! Jak tam? Pokaż zjadłeś wszystko? Zjadłeś wszystko? A nie zjedzone jeszcze. Jeszcze nie. Czeeeśśśćć Kochani! Dzieeeńńń doobry! Witam Was w nowym pasjonującym vlogu „na chacie”. Chciałam oznajmić wszem i wobec, że idę pod prysznic. Tak w końcu się umyję, zmyję ten szczeciński syf z siebie i zdenkuję świetny żel do mycia firmy Daff. Jest suuuper. Ma odpowiedni poślizg oraz tarcie. Tak, tak. Ten żelto zawiera glinę i ściera lepiej niż niejeden papier ścierny. Ba. On działa niczym szlifierka kątowa… Czeeeeśśść Kochani! U nas dzisiaj musi być dosyć lekko na obiad (w końcu mamy kryzys, więc nie ma się co najadać i przejadać na samym kocim żarciu daleko nie zajdziemy). Dlatego robię taką zalewajkę pomidorową. Tak dokładnie. Zalewajkę. Zaleję co popadnie czym popadnie, może chłop nie padnie z głodu. Najwyżej dowalę makaronu. Jednak, żeby „druga połowa stołu” nie miała zbyt łatwo, to dam ten najdłuższy 2 metrowy makaron z samiućkich Włoch. W końcu jak się namęczy podczas jedzenia zalewajki, nie będzie tak szybko truł o kolejne posiłki. Ooo. Ten makaron jest dwukolorowy, a to niespodzianka. Nie doczytałam tego. Na opakowaniu niestety nie było tłumaczenia na maltański (z włoskiego, to ja jedynie znam - włoszczyznę). Do zalewajki dodam piramidkę smaku z Lydla, przecier pomidorowy ze Zbuntowany Mniszek oraz pomidory w puszce z Lydla. O k…! Te pomidory są ze skórką! Sorry, ale mi skórka szkodzi. Dobra zrobię z nich papkę. Ale się przy tym robieniu papki upier... Wspominałam przecież, że mi skórka szkodzi. Ok. Zalewajka gotowa. Jeszcze tylko posypię wszystko obficie natką pietruszki i wuala. Takie włoskie klimaty "na chacie" dziś mamy. Pycha. Nadejszła wiekopomna chwila. Nadszedł ten dzień, w którym to zaczynam korzystać z moich kół ratunkowych, aby tutaj na chacie nie paść z nudów. W związku z tym wyciągam pierwsze koło, którym są puzzle. Nie byle jakie puzzle, ale takie z bieszczadzkim wilkiem (oj wróciły wspomnienia...). Lord Farquaad po kolejnym szantażu także do mnie dołączył. Będziemy razem układać ten badziew. O ja p… ile tego jest?! I jakie to wszystko małe. I jakie to wszystko ma dziwne kształty. Że co?! Że niby od 6 do 12 lat? Ja myślałam, że ja się uwinę z tym g... w ciągu tych 14 dni kwarantanny. Ale spokojnie, nie poddam się. Dobra znalazłam kilka fabrycznie połączonych puzzli. Zajęło mi to jakieś 20 min. Ok, ok grubo ponad 20 min. Więc faktycznie z takim tempem może to, aż tyle lat potrwać. Mam już dość. Mój stan psychofizyczny nie jest dostosowany do tak ogromnego poziomu ekscytacji i emocji. Zapakuję kota do pudełka i ta-daamm, mamy puzzle 3D. Na koniec vloga pokażę Wam jeszcze balsam, który zużywam do ostatniej kropli. To jest kolejny produkt cudownej firmy Daff. Pokażę także olej z ostropestu, którym się nacieram, wcieram, rozcieram, masuję a także piję . Walę prosto z gwinta. Dużo czytałam na ten temat i tak wszędzie zalecają. Ponarzekam także na moją nędzną piżamę z Lydla. No fatalna jest. Taka ściera. Obkłacza mi wszystko. Także po tym apelu może jakaś dobra firma z piżamami się do mnie odezwie. Teraz wkracza SMUFFI z firmy Bankructwo. Pyszne jest to SMUFFI. Taka super przekąska, do której przekąszam jeszcze ciastka. Ale nie byle jakie ciastka, a włoskie. Spod samiuśkich Alp. No ciastek jeszcze nie przesypałam do słoiczków, ale co tam niech wietrzeją. No dziś ten vlog taki ch… Mało się do Was odzywałam, bo 3 godz. w ciągu dnia spałam. Powiecie, że jestem leniwa. O nie. Nic bardziej mylnego. Ja jestem energooszczędna. Poza tym, bardzo mnie zmęczyło to wczorajsze mycie słoiczków, przesypywanie przypraw, ta taśma malarska, a jeszcze dziś dobiły mnie k… te puzzle i gotowanie zalewajki. Jestem umęczona. Także kładę się wcześnie do łóżka. Natrę się tylko kapsułką z witaminą A. Wetrę ją w twarz, usta, paznokcie…. A co tam. Cała się nią natrę. Przeczeszę moje tłuste kłaki. Zaplotę ponętny warkocz na boku i lecę. Mam nadzieję, że odpocznę po tym jakże wyczerpującym dniu. Ps. Zalewajka była pysznaaaa. Dzisiaj bez pomysłu na pracę plastyczną. No już się wypaliłam. Strasznie to wszystko jest męczące i wyczerpujące. Pozdrawiam Was cieplutko. Paaaaa.
  2. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Chyba masz dysonans poznawczy. Ale u fanek Klekota, to normalne. Także luz. Kombinuj dalej.
  3. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Brawo . Chylę czoła.
  4. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Czeeeśśćć! Dzieeeńń dobryyy Kochani! Witam Was cieplutko! O jakie ch... oświetlenie mamy. Ale to nic, spokojnie przeniosę się w jakąś inną czasoprzestrzeń. Zastanawiacie się pewnie, co ja takiego tutaj sobie piję od samego rana. Zaskoczę Was. Rumianek. Ale nie myślcie sobie, że to taki zwykły rumianek. Co to to nie! Ten rumianek parzył dla mnie nie byle kto, a sam Lord Farquaad. Wstał skoro świt i parzył dla mnie to zioło. Stąd jego niezwykłość. Fakt prosiłam Kurdupla, o herbatę, ale ten jednak jeszcze nie wyszkolony, więc nie zrozumiał. No nic. Mam obecnie sporo czasu na tresurę. Oby tylko chłop szybko załapał. Bo ze mnie taka niecierpliwa bestia. Mmmmm. Jaki dobry rumianek. Czy ja już mówiłam, że bardzo lubię rumianek? Uwwwieelbiam. Ale taki sam. Bez udziwnień typu karmelowy rumianek. No k... kto pije karmelowy rumianek?! Jeszcze zrozumiem rumianek z gruszką, ale k... z karmelem?! Nieważne. Ja tutaj teraz będę działać w kuchni. Tak, tak. Nie przesłyszeliście się. Będę przekładać, układać, wkładać, rozkładać (świntuchy... o czym pomyśleliście?) po swojemu. W końcu rekonesans zrobiony, teren także odpowiednio zaznaczony. Teraz należy wdrożyć plan pod kryptonimem przemeblowanie i przestawianie po mojemu. Czyli byle jak, byle gdzie, aby dużo i kiczowato. Pomalutku, po cichutku, niepostrzeżenie, z lekką nutką dekadencji zagarniam co nie moje. W między czasie zareklamuję moją super, ekstra suszarkę do włosów z jonizacją, która odmieniła moje nudne życie. Co z tego, że moja "druga połowa stołu" naprawiła mi starą i zużytą suszarę. W obecnej sytuacji gardzę już tym badziewiem. Ponarzekam jeszcze na mojego wysłużonego laptopa, który wczoraj przy montażu vloga zawiódł mnie niemiłosiernie. Jednak i tym razem z pomocą przybył Lord Farquaad i poratował mnie swoim sprzętem (czyżby ponownie jakieś kudłate myśli?). Fakt, miałam nadzieję na coś więcej. Chociażby na to, że zasponsoruje mi nowego laptopa, ale ta sknera zaproponowała jedynie środek do czyszczenia monitora. No nic będę dalej uprawiała cyberżebractwo z nadzieją, że ktoś w końcu się ulituje. W tym celu nawet wspomnę o nauce maltańskiego i o tym, że płyta, która przyklejona jest do tej cholernej książki już tyle lat, nagle koniecznie będzie mi niezbędną. Gdybym jednak ponownie uznała, że na ch... mi ten maltański mam kilka kół ratunkowych w postaci m.in.: puzzli (uwaga, aż 1000 elementów, szok), książek (i ponownie brak książki ks. Szustak, ale tak jak mówiłam wcześniej znam ją na pamięć i właśnie do jej tłumaczenia na maltański niezbędna jest ta cholerna płyta, która nie ruszy w tym moim starym laptopie), taśmy (będę się podwieszać do sufitu za sutki, tak żeby się nie zasiedzieć "na chacie" przez te dni). K... z tej ekscytacji o mało moim wyćwiczonym dupskiem Ninusia nie zmiażdżyłam. Ok. Wszystko z nim w porządku. Co ja tam mówiłam? Aha. Że mimo tych wszystkich ekscytujących rzeczy mam jeszcze plan awaryjny. Mamy bardzo fajny i super tajny projekt zaplanowany. No więc chciałam powiedzieć, że... No więc chciałam powiedzieć, że...., że... K... sama nie wiem, co ja chciałam powiedzieć. Zapewne jak zwykle skłamać. Aha. Już wiem. Że laptop mi rano nie chciał się włączyć. A ja chciałam zebrać garść inspiracji, prezentacji. Chciałam to wysłać, przesłać, zasłać, zasrać... Sama nie wiem co, ale najważniejsze, żeby ten złom, czyli mój laptop chciał współpracować. Bo nie wiem czy wiecie, ale ze mnie jest bizneswoman, koordynatorka, zarządca, a w tym i uczestniczka plastycznej sekcji IT. Zdziwieni, obezwładniwni? I słusznie. Cóż. Ludzie wybitni tak mają, że swą wiedzą obezwładniają innych. Mój intelekt może wprowadzić niejedną osobę w zakłopotanie. Teraz nastąpi przeskok i kolejna reklama. Tym razem żarcie i żwirek dla kota. Takie tam zapasy wzięłam ze Szczecina. Będziemy próbować. Będziemy testować. Jeszcze tylko szczegółowo omówię każdego producenta kociego żarcia. A dla wyjątkowo ciekawskich pokażę stronę internetową. O proszę Mobildrama.pl (o mój przerażający krogulczy szpon na pierwszym planie). I faktycznie drama. Kot pogardził kabanosem. Ch... zareklamował produkt Shakiry. Będę musiała popracować i nad jego tresurą. Nooo. W końcu sierściuch zajarzył! Udało się. Mamy to. Cięcie. Teraz parzę sobie czaj. O zbyt mocny. Dowalę soku z malin. Aż 20 dyszki za niego dałam w Lydlu, więc walnę pół butelki. A co. Kto biednemu zabroni żyć bogato. Jeszcze tylko pokażę "moje słoiczki" (to znaczy Lord Farquaad jeszcze nie wie, że są moje). Jeszcze tylko wspomnę i z całą stanowczością zaznaczę, że "u nas" są źle przechowywane migdały. Każdy deb... wie, że migdały powinny być przesypane, inaczej jełczeją. Ale to nie mój problem. Nie ja je będę wpier... Ojej jakie teraz wszystko jest czyste. Jakie lśniące, jak jaja byka na łące. Aż miło popatrzeć. Aż chce się spędzać czas w tej kuchni. A "nadejszły" takie czasy i taka wiekopomna chwila, że w tej kuchni niestety będę gniła. Nieważny syf za mną. Ważne, że "moje" słoiczki na przyprawy pomyte. Cały dzień mi to zajęło. Nawet nie spostrzegłam, że to już noc nastała. Więc żegnam się w te pędy z Wami. Tylko pokażę Wam na kniec jaka jestem kreatywna. Jaka zdolna. Jaka pomysłowa i co potrafię wyczarować ze zwykłej taśmy malarskiej (szkoda, że w Szczecinie nie wiem do czego ona służy). I jeszcze się popiszę moją znajomością barw podstawowych i pochodnych. Jakem charyzmatyczna artystka plastyczka. Ps. Czy mieliście wrażenie, że dzisiejszy odcinek sponsorowało słowo laptop?! I bardzo dobrze. Tak właśnie działa przekaz podprogowy. Do zobaczenia. Paaaa, paaaa.
  5. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Niestety, ale nie. W pewnym sensie nieświadomie dopuściłam się plagiatu. Otwarcie przyznaję, że nawet nie widziałam tamtych streszczeń. Szkoda, ponieważ Słoń i Lew to równie ciekawy przypadek. W końcu Słoń to guru Klekoty, a to zobowiązuje.
  6. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Dokładnie. Zresztą tak jak zdecydowana większość, tych wszystkich rzekomo odpornych na konstruktywną krutykę "księżniczek youtuba". Nie zachwycasz się, nie jesteś słodkopierdząca, nie podziwiasz... Masz bana. Później, zaś uskuteczniają te swoje pseudo motywacyjne i umoralniające gadki, które nie są niczym innym jak utwierdzeniem ich samych w przekonaniu, że jednak nie są takie beznadziejne, a ich życie wypełnione jest po brzegi niesamowitymi wydarzeniami. Dosłownie zbawiają ludzkość. To chyba stanowi jakąś regułę, że większość tych wszystkich youtuberek leczy w ten sposób własne kompleksy. Usiłując wmówić innym, że to z nimi jest coś nie halo, przez głoszone slogany zazdrość, hejt itp. Z drugiej strony trzeba również pamiętać o tym, że takie chore głowy zawsze znajdą wytłumaczenie i stwierdzą, że zarówno Matka Teresa jaki Mahatma Gandhi mieli hejterów, ale mimo to robili swoje.
  7. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Mam niestety ten sam problem. Także mimo szczerych chęci nie mogę niektórym z Was dać lajka. Fajnie, że są jeszcze inteligentni ludzie na tym łez padole. Pozdrawiam serdecznie.
  8. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Dokładnie. Na przykład w ZIP (Zachodniopomorski Instytut Psychoterapii) okres oczekiwania na wizytę w ramach NFZ wynosi 2 lata! Wizyty prywatne to koszt 150-200 zł. Biorąc pod uwagę, że psychoterapia, aby przyniosła oczekiwane efekty musi trwać (minimum to 6 miesięcy), a częstotliwość spotkań przypada na jedno w tygodniu. Z tego powodu wielu ludzi często rezygnuje, ponieważ najnormalniej w świecie ich na to nie stać. W innych miejscach jest podobnie. Ludzi z problemiami niestety przybywa, a w szczególności dzieci, zaś okres oczekiwania na wizytę wydłuża się. Nie rozumiem Klekoty. Jeżeli chce poruszać pewne tematy niech się lepiej przygotuje. Poza tym, aby dostać się do psychologa w ramach NFZ najpierw trzeba być zakwalifikowanym i pierwsze co należy udać się do psychiatry, do którego notabene nie potrzebujemy skierowania - taka ciekawostka. Klekot Ty zawsze jak się za coś bierzesz, to tak na odp...? Przecież Ty rzekomo jesteś taka "oblatana" w tematyce ogólnoszpitalnej. Weź Ty już zostań przy tych swoich farbkach, blokach itp. Rób listy marzeń, a poważne tematy zastaw dla poważnych ludzi.
  9. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Dobre. 32 latka, która nie zna słowa brafitterka, zaś na samo słowo stanik, bielizna przybiera kolor buraka. Aha. Jeszcze uwieżyłby ktoś, że taka cnotliwa, eteryczna, romantyczna i skromna. Może i tak, gdyby nie wcześniejsze wybryki Panny Nikt. Klekot nie zgrywaj pensjonariuszki. Ty już stara du... jesteś i takie zachowania rodem z podstawówki Tobie nie przystoją. Nie rozumiem jeszcze jednej kwestii. W jaki sposób ona mogła ukończyć filologię polską? Skoro nie ma ani podstawowej wiedzy, ani nie jest oczytana. Magia. Zresztą często mam wrażenie, że ona jest trochę opóźniona. Poza tym, patrzcie Państwo jaka ch... Pani domu z naszej Klekoty. Kolejna pralka jej się marzy. Najlepiej taka z funkcją suszenia, bo przez tyle lat suszarki na ubrania się dziewczę nie dorobiło. O suszarkę do włosów tyle głowę suszyła, licząc w duchu na jakąś darmoszkę, a tu proszę taki praktyczny prezencik urodzinowy. No wymarzona narzeczona. Strach pomyśleć, jakie to będą późniejsze prezenty. Może deska do prasowania? Żelazko? Granki? Prawdziwa zastawa stołowa? I ten dramatyczny opis jej spartańskiej wędrówki na "szczyty" prowadzące do szpitala na Unii Lubelskiej. No koń by się uśmiał. Z tego przystanku tramwajowego to akurat rzut beretem, więc Klekot nie zgrywaj dziewczynki z zapałkami. Z Twojego opisu wynika, ż to wyczyn na miarę wejścia na Mount Everest. Pewnie szłaś i sople z nosa spadały, a powieki zamarzały. Koniecznie "druga połowa stołu" jakieś dobrej klasy autko trzeba naszej himalaistce kupić. No tak dziewczyna męczyć się nie może. Jeszcze odmrożeń się nabawi.
  10. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Sprytna Klekota to nawet sobie na zapas chleba zamrozi. Dziwne, że wcześniej na ten pomysł nie wpadła. Ale wówczas sponsora nie było i więcej chleba się nie kupiło. Nic nie szkodzi. Nadrobiła. Mogła jeszcze mrożonek nabrać, kasz, ryżu, makaronów itp. Faktycznie ją lepiej ubrać w SinSayu niż nakarmić. Chociaż chwila, obecnie Klekota chce ubrania z Guessa, Levisa itp. Robi nawet plany "inwestycyjne" na wiosnę w tej kwestii.
  11. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Jaka potańcówka?! No coś Ty! Przecież jest post i takiej "mocno wierzącej" oraz bogobojnej osobie jaką jest Klekota nie przystoi. No nie i tyle. Co na to ks. Szustak? Co na to jej równie ogromnej wiary "połowa stołu"? Alkoholu na imprezie za względu na post także nie będzie. Sorry.
  12. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Impreza szykuje się wprost wyśmienita. Niczym w Koglu-moglu. Może nawet było podobnie. Facet zaproponował, aby coś przygotowała, a ta sru wyjechała z paluszkami. Tylko uwaga! Nie byle jakimi paluszkami, a takimi z włoskiego weekendu z Lydla. Tak na bogato, no bo kto biednemu zabroni żyć bogato. Dobrze, że jest nieopodal McDonald, to przynajmniej po wyjściu goście nie padną. Miałam kiedyś takich znajomych, do których na "imprezę" poza alkoholem jechało się z jedzeniem, bo inaczej zastanawiał się człowiek cały wieczór czy zjeść tego ogórka, ponieważ także były wyliczone.
  13. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Dokładnie. Ma tzw. marsową minę. Poza tym, śmiesznie się na nią patrzy. Pręży się w kuszących pozach,robi się na bóstwo, stosuje filtry itp. do zdjęć na insta, a później rzeczywistość wszystko weryfikacje i zamiast seksownej kobiety widzisz taką niejaką, szarą mysz z twarzą posępnego czerepu. Tragikomiczne.
  14. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Czarny citroen ds5. Nie wiem może kierowca ją zaciekawił. Akurat pech chciał, że jechałam za nim. Gdyby nie te "wspaniałe" okulary, to bym jej nie poznała.
  15. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Tok rozumowania Klekoty powala mnie na kolana. Jej facet nie widzi jej w roli kurtyzany, ale za to wszyscy mający internet już tak. W tym moemncie już nic mnie nie zdziwi. Zdjęcia rodem niczym call girl. Niedawno napisałam, jak nisko upadniesz. Wybacz. Ty już ryjesz czołem o beton.
  16. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Klekot, Ty się dziewczyno marnujesz. Nie dosyć, że jesteś charyzmatyczną artystką z lekkim daltonizmem, powabną i eteryczną niczym radioaktywna chmura nad Czarnobylem modelką, to na dodatek detektyw z Ciebie niczym sam Rutkowski, do tego psycholog, trener personalny i coach w jednym. Szacun. Dodatkowo te Twoje niewymuszone pozy z nogą niczym z kołka ociosaną i te wygibasy... I pomyśleć, że wszystko jedynie po to, aby sprzedać marną ...enkę więźniarki. No sztos. Te żebracze posty dotyczące Paryża. Bez komentarza. Co Ty jeszcze wymyślisz? Jak nisko upadniesz? Ta Twoja gonitwa po swoje widać nie ma końca i godności. Niczym ten chomik w kołowrotku. Ale jak można myśleć o godności u hieny żerującej na ludzkiej tragedii. Już taka była co cukierkami biedne dzieci karmiła. Ty ją przebiłaś w przedbiegach. Czekam jeszcze na dramatyczne i zasmarkane żebry o nowe binokle, ponieważ te ni ch... Tobie nie pasują. "Lista życzeń" z ciuchami poszła już w eter, więc śmiało. Nie krępuj się. Tak na marginesie. Jestem chyba nienormalna, ale nigdy nie robiłam listy życzeń wymarzonych ciuchów. No, ale nie biegnę z wywalonym jęzorem po swoje.
  17. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Klekot nie pier.... Przecież wiemy, że u Ciebie apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kiedyś przymusowy minimalizm, wynikający nie z chęci czy potrzeby ducha, ale z musu. Obecnie, gdy "uduchowiony i cudowny niczym woda z Lichenia" Klekot przyoszczędzi na jedzeniu, ogrzewaniu, wodzie i prądzie (nawet lodówkę wyłączy na wyjazd) to może pozwolić sobie na więcej, np. sztuczne rzęsy (ślepo podążając za niedoścignionym ideałem). Strach pomyśleć, co by to było, gdyby miała większy zasób gotówki. Istne szaleństwo. Botoks, wypełniacze, implanty, korekty itp. I ta jej rzekoma samoakceptacja . Jednak to prawda, że "krowa, która dużo muszy mało mleka daje". Także sponsorzy walcie drzwiami, oknami... Kolejna reklama sklepu z okularami już ruszyła (teraz nie bylejaka, a międzynarodowa). Przecież dla tego uśmiechu wszystko. Sponsor ze śniegowcami jakoś nie uległ jego czarowi, więc trzeba dalej kuć żelazo póki gorące. Swoją drogą, od kiedy to z takim zapałem ogląda ks. Szustaka? Chyba usilnie chce kogoś przekonać do swej ogromnej wiary i pobożności. Rozumiem, że była wczoraj w kościele i posypała głowę popiołem. Tylko czy wie, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi? Jak dla mnie jest małoprzekonująca. Ale nie takie odgrywane role były przez nią prezentowane i nie takie farmazony głoszone. I ta jej nadmierna gestykulacja. Litości.
  18. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    Oj biednego Klekota przycisnęło. Trzeba kasę zarabiać. Trzeba się piąć na wyżyny. Kuć żelazo póki gorące. Co tam jakieś elokwentne treści. Jakieś minimum zdrowego rozsądku. Jakiś umiar. Ilość, a nie jakoś się liczy. Byle zapchaj dziura. Owce przecież nie są wybredne. Wystarczy, że idolka pojawi się kolejny raz na tym samy tle, pier.... kolejny raz te same bzdury. Ważne, że jest. Co z tego, że zmienna jak chorągiew na wietrze. Na IG popodobnie. Kolejna reklama goni reklamę. Żarcie kota, prozac, srozak, woreczki, eko, sreko... I tak się biznes kręci. Na naiwności ludzi. Byle dojakość owładnęła światem i wali po oczach zewsząd.
  19. Nie lubię kłamców

    No to bierzcie się dziewczyny!

    No nie wierzę, że można nagrać taki vlog. Włączyłam kawałek i z zażenowania się poddałam. Kiedy chcę sobie coś kupić to najzwyczajniej w świecie idę i sobie kupuję stacjonarnie lub zamawiam z przez internet, to co mnie interesuje. Nie robię listy życzeń. Tym bardziej nie obwieszczam tego wszem i wobec podając linki. Po co, na co, w jakim celu i czemu ma to służyć?! Aż tak biedną przyciska? Aż taki ceberżebrak się włączył? Rozumiem, że chce mieć coś lepszego, ale nie wierzę, że od kilku lat dobrych koszulek i butów nie może sobie kupić. Weź laska wstydu oszczędź i się nie kompromituj. Ps. Sponsorzy wishlist już podana, więc do dzieła.
×