Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

serduszko7

Zarejestrowani
  • Zawartość

    405
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez serduszko7


  1. Nie znam. Poza tym nie da się zmienić płci. Co z tego że ten twój kolega wygląda jak chłopak, skoro wystarczy mu pobrać krew i będzie widać że to kobieta. Płeć jest zapisana w każdej komórce. Nie mówi się zmiana płci, bo tej zmienić się nie da, tylko korekta płci. Poza tym ten twój kolega nigdy nie będzie miał jąder i penisa jak 100% mężczyzna. Wg mnie to są zaburzenia psychiatryczne. Nie rozumiem jak można iść pod nóż i wycinać sobie zdrowe organy, ryzykując życiem i zdrowiem, bo coś tam w głowie nie gra. Ciekawe co takie osoby zrobią jak kiedyś naprawdę ciężko zachorują np na raka i będą musiały mieć poważną operację.

    • Like 2

  2. Moja matka nawet nadaje ludziom przezwiska związane z wadami w wyglądzie. Gdy ktoś się garbi to jest "garbusem", gdy ktoś ma piegi to jest "piegusem", gdy ktoś ma krosty to "pryszczaty" i tym podobne, setki różnych przezwisk na każdą osobę w pracy, rodzinie, sąsiadów, znajomych. 

    Nie powie np. pan Nowak tylko garbus. Przez to sama miałam zawsze kompleksy związane z wyglądem, że nie jestem idealna. Każdy pryszcz na twarzy był zaraz komentowany. 


  3. Wtedy były inne czasy. Każda kobieta musiała mieć dzieci i to jak najszybciej. Tak więc rodziły te dzieci nieważne czy się nadają na matki czy nie. Teraz kobieta ma większy wybór. Nie musi mieć dzieci i nikt jej za to nie potępia.

    Moja matka jest z małego miasteczka, dlatego mentalność ma taką jak takie baby ze wsi: obgadywanie, ocenianie wyglądu, ciągła troska co ludzie powiedzą, siedzenie w oknie i patrzenie kto co robi, kto z kim itp. Wszyscy są źli, tylko ona jedna jest wspaniała i ma rację. Ona też miała toksyczne dzieciństwo. Z tego co kiedyś mówiła to rodzice (moi dziadkowie) nie chcieli jej dać pieniędzy na podręczniki do szkoły i nie mogła się uczyć w technikum, dlatego nie ukończyła szkoły średniej, do tego zmuszono ją do zajmowania się młodszym rodzeństwem. 

    Natomiast ojciec był z rodziny alkoholików, z dużego miasta. Wszyscy u niego pili (jego ojciec czyli mój dziadek, jego bracia, wszyscy oni już nie żyją), tylko tata jedyny nigdy nie pił alkoholu, nawet piwa nie tknie, ale za to zawsze był pod pantoflem swojej żony (czyli mojej matki). Matka zawsze miała ostatnie słowo do wszystkiego, despotka, łatwo wpadała w szał i darła ryja tak że nawet na ulicy było słychać. A kiedyś stwierdziła nawet, że ona "nigdy nie biła dzieci", co jest kłamstwem bo biła mnie i siostrę, a udaje że nie pamięta. 


  4. Moja matka też zawsze była toksyczna. Takie osoby się nie zmieniają. U mnie w domu rodzinnym nie było alkoholu, ale i tak miałam trudne dzieciństwo. Zimny chów, nie okazywanie miłości, żadnej przyjaźni z matką, darcie ryja matki z byle powodu, tata był pod pantoflem. Do tego też porównanie z innymi, wysokie wymagania, najlepiej jakbym miała same piątki i była najlepsza w klasie. Obgadywanie mnie za plecami. Owszem mogłam pogadać z matką, ale co z tego jak ona zaraz szła do taty i wszystko mu mówiła. Do tego bieda. Jak coś chciałam to nigdy nie było pieniędzy. Chodzenie cały czas w tych samych ciuchach. Nie liczyli się nigdy z moim zdaniem. Uważali że mam co jeść, mam gdzie spać, mam podręczniki do szkoły i to mi wystarczy. Na żadne zajęcia dodatkowe, rozwijanie pasji nie było pieniędzy. Oprócz tego byłam bita, często za nic. 

    Teraz matka jest łagodniejsza, rzadziej drze ryja ale i tak jest toksyczna. Nic jej nie mówię, nie zwierzam się z problemów, bo wiem, że zaraz cala rodzina by wiedziała. Do tego moja matka często ubarwia, dodaje od siebie jakieś bzdury. Przykro mi, że nie miałam takiej fajnej dobrej matki przyjaciółki. Ale niektórzy mają jeszcze gorzej, bo np są porzucani przez matki albo zabijani. Tak więc zawsze mogło być gorzej, jakieś pocieszenie...

    • Sad 2

  5. Też byłam bita w dzieciństwie, za nic, bo byłam grzecznym dzieckiem. Co innego jakbym była jakimś diabłem wcielonym, ale ja dostawałam często bez powodu. Żadnej rozmowy nie było, czego mam nie robić, tylko zaraz bicie. Czasem mi się to wszystko przypomina. Mam żal do rodziców. Dzieci nie mam i nie chce mieć, a jestem już po 30tce. Myślę, że toksyczne dzieciństwo i toksyczna matka drąca mordę z byle powodu mogło mieć wpływ na to, że nie chcę mieć dzieci. 


  6. Moja dziwna historia miłosna... Byłam kiedyś w związku z chłopakiem poznanym przez neta. Niestety dzieliło nas kilkaset km, więc rzadkie spotkania. Do tego jego matka utrudniała nam kontakty (toksyczna matka jedynaka, samotna, na emeryturze, syn był całym światem). Na każde nasze spotkanie jego matka musiała wyrazić zgodę choć byliśmy już dorośli. Kiedyś pojechałam do niego na sylwestra, ale matka go nie puściła, więc sylwestra spędziłam sama w hotelu. Jednak dalej utrzymywaliśmy kontakt. Lata mijały, więc w końcu dałam sobie spokój. Poznałam innego chłopaka. Z tamtym rozstałam się burzliwie, zwyzywał mnie od najgorszych, zerwałam kontakt. Uznałam że to bezsensu, bo lata lecą, a ja jestem w trójkącie z jego matką, uzależniona od jej humorów, czy pozwoli się spotkać z jej synkiem czy nie. Minęło kilka lat. Ten mój były umarł, a jego matka została sama...


  7. Koszmarny facet. Naprawdę beznadziejny. Mam wrażenie że byłaś z nim głównie dla pieniędzy. Dlatego akceptowałaś tą chorą sytuację. Facet musi być nadziany skoro kupuje rower za 7 tys. Lepiej być z biednym co zarabia 3 tys ale cię kocha i szanuje, niż z bogatym co zarabia 15 tys ale traktuje cię jak szmatę. Bo on tak cię traktował. Byłaś tylko do seksu i taka jest prawda. 


  8. Dla mnie to śmieszne, żeby dzieciak spal w sypialni, a Ty na kanapie. W życiu nie zgodziłabym się na takie coś. Nie daj sobie wejść na głowę i nie zgadzaj się na to. To Ty masz być najważniejsza, a nie jego rozpieszczony synalek. To że jest z rozbitej rodziny nie oznacza, że wszyscy mają mu ustępować. Nie daj się wyrzucić ze swojej sypialni jakiemuś dzieciakowi.

    • Thanks 1

  9. Też jestem z lat 80 tych i też byłam bita (kablem, pasem, kapciem) ale nie uważam że wtedy to było normą. Moje koleżanki ze szkoły nie były bite. Ja miałam toksyczną matkę. Bicie i darcie ryja z byle powodu to była moja codzienność. Zero wsparcia psychicznego. Niestety matka nigdy nie była moją przyjaciółką jak to powinno być w normalnej rodzinie 😞


  10. Przed chwilą, spz napisał:

    Twoje założenie mogłoby być właściwie gdyby praca dla tej pani miała funkcję terepautyczną dzięki wyjściu do ludzi miałaby szansę na ponowne zaadaptowanie się do społeczeństwa. Wówczas szuka się pracy do której nie potrzeba wielkich kwalifikacji i rozmowa rekrutacyjna stanowi coś na zasadzie formalności. Do niedawna pracodawcy mało nie bili się o ręce do pracy. Owszem, płaca nie byłaby horrendalnie wysoka, ale głównie chodziłoby pośrednio o oswajanie się z fobią społeczną i pośrednio aktywację zawodową.

    Pani jednak znając życie do byle jakiej pracy na zmarnowanie nie pójdzie, więc jej akurat jest wygodnie.

    Ogólnie omawiana rodzinka dziwna.

    Mylisz się. Osobie z fobią społeczną ciężko znaleźć pracę. Na rozmowę przychodzi np 10 osób, z czego 8 jest wesołych, przebojowych, komunikatywnych, a dwie nieśmiałe, zalęknione. Jak uważasz kogo pracodawca zatrudni? Oczywiście kogoś z tych wesołych i komunikatywnych. Ciężko osobie bardzo nieśmiałej znaleźć jakąkolwiek pracę. Większość się poddaje i nie szuka, bo wie że i tak nie ma szans. Bez dobrych pleców nikt nie zatrudni niekomunikatywnej strachliwej osoby. 


  11. 7 godzin temu, alewybredzicie napisał:

    powiem, że srogo przepłaca ten pan

    mógłby mieć na zawołanie co tydzień inną a nie ciągle tę samą.

    jak się ona zestarzeje, to sobie kupi nową, wiadomo

    Co tydzień inną? A potem leczenie chorób wenerycznych? Weź spływaj zboczeńcu. To że ty lubisz co tydzień wkładać do innej c..y to nie znaczy że każdego to kręci. Są tacy co szanują siebie i innych, a nie traktują kogoś jak przedmiot do spuszczenia z kija. 


  12. 12 godzin temu, Annn2020 napisał:

    A może nie zazdrości tylko się martwi. Też mam w rodzinie taka kobitkę. Też miała bogatszego męża który na nią pracował. A jak się pochorował to wpadli w długi i to poważne. On umarł a ja z mieszkania wyrzucili. Tuła sie po rodzinie. Do pracy nie bo ma depresję, w domu pomoc nie bo ma depresję załatwić sobie pomoc z mopsu nie bo ma depresję. Ale siedzieć w necie i umawiać się na randki to zdrowa. I tak dobiła do 50. Teraz znowu za mąż wyszła. Mąż na 2 etaty a ona znowu pracować nie chce

    Może ma fobię społeczną, silne lęki wśród ludzi, jest aspołeczna, niekomunikatywna, nie przebojowa. Zabawne że tyle mówi się w tych czasach o tolerancji np. dla LGBT, ale osoby z różnymi zaburzeniami społecznymi, co boją się iść do pracy są wyśmiewane i obrażane. Taką osobę i tak z każdej pracy by wyrzucili. Większość nawet rozmowy kwalifikacyjnej by nie przeszła, bo się tak stresuje że np. nie może się wysłowić. Bez dobrych znajomości ciężko takiej chorobliwie nieśmiałej osobie znaleźć pracę. Najłatwiej oczywiście kogoś oceniać nie wiedząc jakie ma problemy. 


  13. 5 godzin temu, AGNlESZKA napisał:

    Miałam dwie sąsiadki które wychowały się w domu dziecka, na 18 ur dostały jakąś tam kwote jako „wyprawkę” i przydział do mieszkań socjalnych, mieszkały tam wraz z innymi dziewczynami w podobnym położeniu.  Nie jestem pewna czy tak jest w każdym domu dziecka. 

    To mają lepiej od niejednej osoby, która nie była w domu dziecka, bo taka nie dostanie żadnego mieszkania od państwa. 

×