Meg1
Zarejestrowani-
Zawartość
33 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Meg1
-
A ja odebrałam wyniki mojego nienarodzonego drugiego dziecka, było zdrowe za to moje wyniki krwi dotyczące zakrzepicy: homocysteina w górnej granicy normy, d-dimery trochę powyżej górnej normy, kwas foliowy powyżej normy. Mówiłam lekarce, która mnie przyjmowała o pierwszej stracie i że mam stwierdzoną trombofilię, nawet na badanie nie spojrzała. Gdyby mnie posłuchała i przejęła się, dając tę profilaktyczną dawkę Acardu, możliwe, że byłoby inaczej mój błąd, że mogłam od razu udać się do swojego lekarza prowadzącego moją pierwszą ciążę, bo był bardzo zaangażowany po stracie. Trzeba naprawdę szukać dobrego lekarza bez „olewackiego” podejścia do kobiety w bardziej wymagającej ciąży.
-
Dokładnie, Oliwko racja. To nie jest nasze niedopatrzenie. Robiłyśmy wszystko, co w naszej mocy ( i zgodne z naszą wiedzą), by było dobrze. Nic więcej nie mogłyśmy zrobić. Trzeba zdać się na los i zrobić to, co można, ale nie dać się zwariować i leżeć w szpitalu pod ktg przez 4 miesiące, jeśli nie ma ku temu wskazań medycznych. Muszę być na tyle ustabilizowana psychicznie przed następną ciążą, by wiedzieć, że przez 9mcy nie oszaleję ze stresu.
-
Nie wiem jak teraz będę miała prowadzoną ciążę. Na pewno mam zrobić Homocysteinę przed staraniami, zeby nie byla podwyższona. Pewnie będę co jakis czas badac. Z liczeniem ruchów w moim przypadku nic to nie dało, bo mogłam liczyć tylko w ciągu dnia, a u mnie stało się to niestety w nocy, kiedy spałam.
-
Tak, APTT Czas kaolinowo-kefalinowy. Przepraszam za literówkę. I poziom homocysteiny tez jest wazny przy trombofilii- jesli wzrasta trzeba zbijać do normy.
-
Tak, APTT Czas kaolinowo-kefalinowy. Przepraszam za literówkę. I poziom homocysteiny tez jest wazny przy trombofilii- jesli wzrasta trzeba zbijać do normy.
-
Mamo Kruszynki, poziom D-dimerów w ciąży nie ma większego zastosowania, ponieważ w ciąży jest znacznie podwyższony i norma do 500ng/ml nie obowiązuje. Częściej bada się poziom homocysteiny albo APPT.
-
Nastka, moja córka też pępowina wokół brzuszka, rączki i nóżki. Przepływy były dobre, usg wszystko okej. Myślę, że te wieczorne ruchy były spowodowane paniką, bo czuły, że coś jest nie tak, a nie potrafiły się wyplątać. Bardzo się wtedy obwiniałam za to, że to stało się przez mnie, że jestem okropną matką, bo ona dała sygnał, a ja jej nie pomogłam. Teraz po czasie zdałam sobie sprawę, że to nie moja wina. Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, by była bezpieczna zgodnie z odczuciami i wiedzą, jaką wtedy posiadałam. Nikt nie mógł tego przewidzieć, bo nie siedziałam podpięta pod ktg 24h. Mógł to być również zakrzep w pępowinie. Badania niczego nie wykazały. Teraz mogę gdybać, choć na codzień już nie dociekam- to niczego nie zmieni, bo ona już nie wróci. Ale właśnie zapamiętałam to nieco bolesne uderzanie główki(?) w kanał rodny i teraz myślę, że to był zły znak. Teraz staram się skupić na odpoczynku psychicznym, bo ostatnie sześć miesięcy bardzo źle wpłynęły na mnie, zniknęła radość takiego codziennego życia. Tak, jestem z okolic Katowic i cieszę się w tym całym nieszczęściu, że trafiłam do UCK w Katowicach, bo obdarzyli nas szacunkiem, wsparciem i zrozumieniem- tego właśnie potrzebowałam. Chwila pożegnania, chociaż bardzo ciężka, była nam potrzebna. I wiem, o czym mówisz- chociaż mnóstwo przyjaciół wokół, nikt nie zrozumie kobiety po stracie tak, jak inna kobieta, która przeszła to samo. Musisz uwierzyć w nasze słowa- tylko czas może ukoić Twoje cierpienie. Żadne słowa otuchy, tylko czas..
-
Niestety dziewczyny ja rownież jak Mama Kruszynki potwierdzam- limit pecha się nie konczy. Po 3 miesiacach moglismy się starac ponownie zajsc w ciaze, jednak odczekalismy 4. Jakie bylo szczescie, kiedy udalo się za pierwszym razem. Byla obawa po dramacie, ktory nas spotkal, ale tak bardzo pragniemy byc rodzicami. Ciaza byla co prawda zaskoczeniem, bo bylam pewna, ze przez ta „presję i lęk” nie uda się za pierwszym razem- a jednak. W 6tc poszlam na pierwsze USG- na razie sam pęcherzyk, w 7tc widac 3mm zarodek, trzeba czekac na akcję serca. W 8tc zarodek podrosl tylko do 6mm, brak akcji serca. Rozwoj zatrzymal się na 6tc. Szpital, wywolywanie poronienia. Juz jestem po, wystarczyla farmakologia, bez zabiegu. To byl drugi cios- dwoje dzieci, zadnego przy mnie. Czlowiek zdrowy, dobrze się odzywia, uprawia sport, a jednak znowu nie tak. Corka w 34tc owinięta pępowiną myslalam, ze to ogromny pech i wypadek. Teraz mam wątpliwosci. Jesli badanie genetyczne potwierdzi niezalezna od nas wade, przez ktora zatrzymal sie wzrost bedzie lzej chociaz dlatego, ze to czynnik losowy. Jesli zarodek okaze się zrowy, wtedy chyba jednak się poteierdzi Trombofilia oraz przypuszczenia, ze u corki moglo nie zawinic samo owiniecie pepowiny wokol brzuszka, a jednak mogly byc to przeplywy. To dla mnie ogromny cios, ale tym razem bylo jednak inaczej- nie zabilo nawet serduszko, to byl 6tc, nie 34. Jestem pewna, ze przezylabym to o stokroc gorzej, gdyby ta ciaza byla moja pierwsza, ale wiem czym jest gorszy dramat, czyli zatrzymanie serduszka w 34tc Chociaz obie straty przezywam i jest ciezko, to teraz pozostaje wrocic do mojego lekarza i wdrozyc farmakologie przeciwzakrzepowa juz podczas staran. O niczym więcej nie marzę tylko o zdrowiu dla nas i chociaz jednym zdrowym i zywym dziecku chociaz tym jednym... pozdrawiam Was serdecznie.
-
Hej dziewczyny, Z tej strony dawna Meg (zanim się zarejestrowałam login Meg został zajęty stąd Meg1). Nastkajb jakbym czytała o sobie (też córka tylko z 34tc i też nawet rodziłam w Klinicznym w Katowicach- wspaniały personel). Moja sytuacja byla taka jak Twoja za wyjątkiem duzej utraty krwi, to jakbym czytala o sobie. Tez jednego wieczoru poczulam jakby bicia glowka w kanal rodny i te nadmierne (dopiero po fakcie odczytalam jako nadmierne, bo wczesniej sie ciszylam, ze sobie wierzga nozkami ) ruchy, a nastepnego dnia cisza. A ze corka w ciagu dnia byla leniuszkiem, a ja caly czas na nogach, dopiero popoludniu stwierdzilam, ze cos jest nie tak- zadna proba pobudzenia nie pomogla. Az tu za chwile cos w brzuchu sie przemieszcza- czuję ruchy pod ręką, przez godzinę się cieszyłam. Pierwsza ciaza- nie potrafilam odroznic napinającą się macicę od ruchow dziecka, to jesnak nie byla corka. Godzinę pozniej wizyta u mojego lekarza i najgorsza w moim zyciu diagnoza. Wystarczylo tylko „przykro mi”, wiedzialam juz, ze to koniec. W katowicach Cytotec podany klika razy, slabe rozwarcie (meczylam sie caly dzien) nastepnego dnia balonik i nagle postepujace rozwarcie, porod, nie urodzilam lozyska w calosci wiec lyzeczkowanie. Pozniej to najgorsze czyli pozegnanie corki, pozostaly zdjecia usg i odcisk stopek. Lezalam pozniej jeden dzien na gonekologii i wypisano mnie do domu. A pozniej dramat, bo w domu dopiero do mnie dorarlo tak na sto procent, ze ona nie wroci. Dwa miesiace wyjete z zycia- placz, tesknota, lęk wewnątrz (nawet nie umiem go wyjasnic, taki scisk w sercu). Teraz za kilka dni minie pol roku. Psychicznie lepiej, jest tesknota i zal, ale wiem, ze tylko czas jest w stanie cos zadzialac. Sciskam Cię mocno.