Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

olala2904

Zarejestrowani
  • Zawartość

    18
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. olala2904

    Zakończenie relacji

    Hej! 2 dni temu zakończyła się moja relacja z chłopakiem. Nie byliśmy w związku, spotykaliśmy się dopiero miesiąc. Doszło między nami do sprzeczki o częstotliwość spotkań, w trakcie której wyszło, że on nie jest pewien czego chce, co czuje, czy mu zależy, więc dałam mu tydzień na przemyślenia. Napisał, że zdecydował, że lepiej będzie tego nie kontynuować, bo nie ma "tego czegoś", a nie chce w to brnąć tylko dlatego, że pociągam go swoim wyglądem. Również napisałam mu o swoich przemyśleniach, że chciałabym to kontynuować, ale widziałam już wcześniej, że mniej się angażuje niż ja. Na ostatnim spotkaniu doszło między nami do czegoś więcej. Po tym jak zdecydował się zakończyć relacje, wyszło, że już przed seksem mu coś nie grało, a nie powiedział mi o tym, bo miał nadzieję, że seks coś zmieni. Po tym zbliżeniu mimo wszystko nadal nie mówił, że jest coś nie tak, a wręcz przeciwnie gdyby nie mój sprzeciw co do częstotliwości spotkań I ta sprzeczka, spotkalibyśmy się ponownie i pewnie trwałoby to nadal. Dałam mu do zrozumienia, że powinien był mi powiedzieć. On się tłumaczył, że uważa że na pewno widziałam, że jest coś nie tak i, że przecież mi powiedział teraz (problem w tym, że DOPIERO teraz). Faktycznie trochę mniej się angażował, ale myślałam że potrzebuje czasu. Ogólnie naprawdę układało się super, pisalismy calymi dniami, na spotkaniach było miło. Poza tym sam mówił, że gdyby coś wyszło z tej znajomości spotykalibyśmy się częściej itd. więc tym bardziej cały czas tłumaczyłam jego zachowanie, że z czasem będzie lepiej. Wczoraj nadal próbowaliśmy to wyjaśniać, ale on wyświetlał moje wiadomości i przez kilka godzin nie potrafił odpisać, mimo, że był dostępny cały czas. Cały czas miałam w głowie, że chce to jakoś "ładnie" zakończyć, jak już wyjaśnimy. Kiedy nie odpisywał stwierdziłam, że to ten moment. Napisałam mu "Dobrze, bo tak sobie myślę, że nie wiem czy dojdziemy tutaj do jakiegoś porozumienia. Nie powiedziałeś wcześniej wprost, że coś Ci nie odpowiada, więc myślałam, że jest dobrze, a te częstsze spotkania faktycznie przyjdą z czasem, tak samo jak i większe zaangażowanie. Ale obydwoje wiemy jak jest, niestety czegoś zabrakło. Naprawdę przykro mi, że nasza relacja się kończy, ale może było nam nie po drodze... Jesteś świetnym chłopakiem i dziękuję Ci za ten miły czas. Mam nadzieję, że wszystko będzię Ci się jak najlepiej układało." Wyświetlił i nie odpisał. Mam wyrzuty sumienia, że się pospieszyłam, że nie dałam mu wyjaśnić do końca. Chociaż gdyby chciał to by odpisał nawet po tej mojej ostatniej wiadomości, prawda? To tak boli, nie mogę się dziś pozbierać...
  2. olala2904

    Problemy...

    Dziękuję za odpowiedź. Moje wątpliwości wzięły się też stąd, że moja babcia, która jest w sumie dla mnie jak mama (moja mama zmarła jak miałam 12 lat) zaczęła się czepiac, że ja chce w piątek jechać, że robię zawsze tak jak on chce itd., że powinnam się postawić i jechać w sobotę i w ogóle, że on będzie się chciał rozpakować a ja od razu będę mu przeszkadzać... Dlatego zaczęłam się zastanawiać. Moja babcia ma często rację, ale czy akurat w tym przypadku?
  3. olala2904

    Problemy...

    No mamy ze sobą bardzo dobry kontakt. Dużo u nich przebywam. Z jego mamą zawsze lubimy sobie porozmawiać, albo pomogę jej w czymś w domu jak trzeba itd.
  4. olala2904

    Problemy...

    Jego rodzinę?
  5. olala2904

    Problemy...

    Autem, ale on nie prowadzi, bo wraca ze znajomym
  6. olala2904

    Problemy...

    Hej! Postanowiłam, że napiszę tutaj i mam nadzieję, że mi dobrze doradzicie otóż jestem w związku od ponad roku i mimo tego, że mam jakieś tam doświadczenie to często mam wiele wątpliwości jak się zachować. Niedługo chcemy zamieszkać razem od października, więc można powiedzieć, że związek jest poważny. Tym razem chodzi o to, że mój facet w piątek wraca z pracy z Niemiec. Nie było go 2 miesiące. Zaproponował mi, żebym przyjechała do niego właśnie w ten piątek i, żeby od razu się zobaczyć,a w poniedziałek/wtorek jechalibyśmy do mnie. Chcę po prostu, żeby dobrze to wyglądało, bo on na pewno będzie chciał się rozpakować po powrocie itd. No i teraz mam dylemat, bo są dwie opcje: 1) jechać w piątek do jego rodzinnego miasta pociągiem i być tam o 20 i poczekać z jego rodzinką na niego, bo on będzie jakoś koło 22 2) jechać w sobotę i być u niego o 12
  7. Hej! Postanowiłam tutaj napisać, ponieważ od kilku dni w mojej głowie jest pewne zmartwienie. Otóż chodzi o to, że do czasu epidemii mieszkałam z chłopakiem i studiowałam w innym mieście. Na czas epidemii wróciłam do domu rodzinnego, chłopak również. Dzieli nas 100 km. Obecnie mieszkam z tatą, który jest sam od śmierci mojej mamy. 29 kwietnia są moje 20 urodziny. Niedługo jadę do mojego chłopaka i prawdopodobnie będę tam też w moje urodziny i pewnie wrócę dopiero w weekend majowy. Ostatnio zaczęłam się martwić, że mojemu tacie może być przykro, że w moje urodziny nie będzie mnie w domu. Chociaż z drugiej strony teraz jestem z nim cały czas w domu, nawet święta spędziłam tylko z nim. Mam chyba prawo wyjechać na jakieś 2 tygodnie, a życzenia tata może złożyć mi przez telefon. Być może uda przyjechać mi się z moim partnerem na urodziny do mojego miasta, ale on ma pracę i nie wiem czy to się uda. Jeśli nie, to wtedy będziemy u niego... ale nie wiem co z tatą, nie wiem czy powinnam się tym aż tak przejmować Co myślicie? Czy mojemu tacie może to sprawić przykrość?
  8. Hej! Otóż w 2019 roku wraz z moim chłopakiem rozpoczęliśmy studia (ja mam 20, a on 23 lata). Postanowiliśmy razem zamieszkać, skoro sie kochamy i studiujemy w jednym mieście. Od początku wiadomo było, że na wakacje wracamy do domów rodzinnych(oddalonych od siebie o 100 km). Niestety z powodu epidemii wróciliśmy do domu wcześniej. Nikt też nie spodziewał się, że sytuacja stanie się aż tak poważna i szybko na zajęcia i do naszego wspólnego pokoju, który wynajmujemy nie wrócimy. Nie wiem kiedy teraz się zobaczymy, a dodatkowo 29 kwietnia mam urodziny... Cały czas podchodziłam do tego tak, że zaczynamy wspólne życie, wspólne mieszkanie, obowiązki, płacenie rachunków- takie dorosłe życie. Strasznie przeżywam naszą rozłąkę i to, że nasze wspólne mieszkanie chwilowo zniknęło. Zaczęłam zdawać sobie sprawę i nie bardzo mogę sobie z tym poradzić psychicznie i tu jest właśnie problem, że tak chyba nie do końca wygląda dorosłe życie i wspólne mieszkanie. Jesteśmy na utrzymaniu rodziców, a dodatkowo i tak na wakacje byśmy się wyprowadzali. Inni znajomi mieszkają razem, ale mają stałą pracę i wynajmują sobie mieszkanie, sami się utrzymują. Porównując nas do nich zaczęło mi być smutno, że oni są cały czas razem, no ale ich życie wygląda trochę inaczej (tak jak pisałam wyżej). Czy myślicie, że mam się czym martwić, że u nas tak to wygląda póki co? Czy przyjdzie po prostu jeszcze czas na wynajęcie mieszkania, utrzymywanie się z własnej wypłaty? Jak poradzić sobie z tęsknotą?
  9. Hej! Sprawa wygląda tak, że zamieszkałam razem z chłopakiem, kiedy zaczęły się studia (obydwoje jesteśmy na 1 roku). Wynajmujemy jeden duży pokój. Od początku było wiadomo, że umowę mamy do czerwca, więc na wakacje wrócilibyśmy do domów rodzinnych. Niestety ze względu na obecną epidemię to stało się wcześniej. Nie wiemy co dalej, ze względu na to, że nie wiadomo kiedy epidemia się skończy, nie wyprowadziliśmy się stamtąd, ale jesteśmy w swoich rodzinnych miastach, oddalonych od siebie o 90 km. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać czy to jest właściwe, bo równie dobrze moglibyśmy siedzieć tam razem w naszym pokoju. Z drugiej strony, nie pracujemy jeszcze, utrzymują nas rodzice (ja dostaje też rente ze wzg. na śmierć mojej mamy), a życie tam kosztuje, wiadomo, więc chyba lepiej być tutaj i zaoszczędzić trochę pieniędzy. Inni znajomi, którzy mieszkają razem, siedzą tam cały czas, z taką różnicą, że oni mają pracę i wynajmują sobie całe mieszkania. Mamy też już starszych rodziców i dziadków, którym warto pomagać w tym trudnym czasie, chociażby robić zakupy, a będąc tam nie mieli byśmy tej możliwości. Głównie chodzi mi o to, że w tej całej sytuacji jestem rozdarta, bo czułam, że mieszkam z chłopakiem, a teraz znów jesteśmy osobno. Teraz spotykamy się co jakiś czas i spędzamy ze sobą wtedy tydzień, dwa, ale czuję żal, że nie jesteśmy razem cały czas. Mam nadzieję, że rozumiecie Proszę dajcie znać, co myślicie o całej sytuacji.
×