Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

renata34

Zarejestrowani
  • Zawartość

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez renata34

  1. Witam, chciałabym poznać Waszą opinię nt. takiej sytuacji. Mam córkę 5 lat. Zwykle bardzo się złościła kiedy przegrywała w jakąś grę albo widziała, że może przegrać. Przerywała grę, płakała albo się złościła. Ostatnio graliśmy w grę razem z nią i mężem. Podczas gry powiedziała "To nieważne, czy przegram czy wygram". To było coś nowego. Ja to zrozumiałam tak, że w ten sposób próbuje sobie poradzić z ewentualną przegraną, że rozumie, że to zabawa i nic się wielkiego nie stanie jak przegra. Powiedziałam, że ma rację. Na to mąż "Ale oczywiście, że to ważne. Masz grać tak żeby wygrać". Na to ona w płacz i znów powtarza, że nieważne. Ja staram się ją wspierać. Mąż dalej swoje. Proszę go żeby przestał, mówię, że robi jej przykrość i że to niepotrzebne. Ona dalej płacze. Dla mnie to było ewidentne wywieranie na nią presji w sytuacji, kiedy ona chciała dalej grać i starała się wygrać, ale jednocześnie próbowała się pogodzić z sytuacją, że może przegrać. W końcu ją uspokoiłam i grała dalej. Niestety tak się stało, że przegrała. I w płacz, ale powtarza, że to nieważne, że przegrała. Mąż na to "Właśnie że ważne, trzeba tak grać żeby wygrać. Wygrywanie jest przyjemne. No niestety ale my wygraliśmy". I zaczął się z niej śmiać na cały głos. Wtedy ona całkiem się rozpłakała i uciekła do swojego pokoju. Wkurzyłam się na męża i zaczęłam się z nim kłócić jak mógł się tak zachować, dlaczego robi jej przykrość i ją zniechęca. On na to, że musi być ambitna a nie mówić, że to nieważne czy przegra, czy wygra. Że po przegranej ma wyciągnąć wnioski i chcieć dalej grać żeby wygrać. I że specjalnie się z niej śmiał żeby wyśmiać taką postawę "nieważne". Potem niby z nią rozmawiał i powiedział jej, że wcale się z niej nie śmiał tylko chciał ją nauczyć jak być ambitną. I że przecież on ją kocha i nie chciałby zrobić jej przykrości. Ale wcale nie przeprosił za to, że się z niej śmiał. Kiedy mówiłam mu, że zrobił jej przykrość i powinien przeprosić, to jeszcze mnie powiedział przy dziecku, że mam "Nie ględzić" i że "Mama nic nie rozumie". Mąż zachowuje się, jakby nic się nie stało i twierdzi, że jestem przewrażliwiona i takim zachowaniem robię dziecku krzywdę (!!!). Dla mnie to jakiś zupełny brak empatii a nawet sadyzm, do tego manipulowanie dzieckiem i wmawianie mu, że tata nic złego nie zrobił, ignorowanie jej przykrości. Nie wspomnę o braku szacunku do mnie i poważaniu mojej wiarygodności przy dziecku. Niestety takie sytuacje się powtarzają. Od wczoraj o tym myślę i gotuję się w środku. Co o tym myślicie, czy ja przesadzam?
  2. Akurat to była Jenga. Dziecko było chętne do gry i kombinowało jak wyciągać klocki żeby wieża się nie przewróciła i była to dla niej zabawa. Mąż swoimi uwagami doprowadził ją do płaczu, a potem w moim odczuciu pastwił się nad nią bo przegrała.
×