Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Angel Sue

Zarejestrowani
  • Zawartość

    186
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

16 Good

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Tylko, że więzy krwi to już lekko przestarzała teoria, bo wiadomo, że nie świadczą wcale o wartości człowieka. Albo niesprawiedliwym będzie jeśli taki mąż, czy żona postawi na swoje "rodzone dziecko" mimo dobrych kontaktów z pasierbami i traktowania ich jak dzieci. Załóżmy, że jego żona zajmuje się głównie domem, co też jest ciężką pracą albo zarabia mniej. I ci pasierbowie zostają na lodzie nie ze swojej winy. A nawet jeśli spisze testament, to i tak zachowek wynosi połowę masy spadkowej dla rodzonego dziecka, choćby miało w dzieciństwie lepsze perspektywy, bo wychowałoby się w bogatszej rodzinie, więc i szanse na lepszą pracę. Bezsens totalny. Albo przypuśćmy, że przedmiotem spadku jest dom, w którym mieszka żona. I co, ma wtedy spłacać połowę rodzonemu dziecku, choćby miała mniej pieniędzy i choć jest starsza i chciałaby tez przekazać coś swoim dzieciom?
  2. No dobra, ale czy to wina pasierbów, że nie urodzili się tym "rodzonym dzieckiem", choćby nawet byli częścią rodziny w sensie utrzymywania bliskich kontaktów, a ich ojczym, czy macocha nie sporządzi testamentu?
  3. No chyba, że długi przewyższają aktywa, wtedy można nie przyjąć spadku.
  4. No ok, dobrze wiedzieć... Ale dlaczego żona nie ma pierwszeństwa przed dziećmi, skoro to ona jest partnerką życiową i może być schorowana, a dzieci są młode i mogą sobie radzić, to tego nie rozumiem. I jak pisałam, pasierbowie nie dziedziczą ustawowo na równi z rodzonym dzieckiem. To jest bardzo niesprawiedliwe moim zdaniem, bo to nie ich wina, że nie są rodzonymi dziećmi, więc to które miało szczęście się takim urodzić, jest traktowane na równi z żoną, a nawet jesli testament jest spisany na żonę, to i tak dostaje zachowek w połowie jego wysokości. To żona powinna dziedziczyć po mężu jako osoba dla niego najważniejsza i przeważnie starsza od dzieci. A reszta powinna leżeć już w jej gestii komu to przepisze, ewentualnie jeśli jedno pominie, to jakiś zachowek powinien być, ale na pewno nie połowa wszystkiego. Dla mnie to byłoby logiczne. Zresztą napisałam o żonie, ale w odwrotną stronę męża też powinno dotyczyć. Ogólnie małżonek jest najważniejszą osobą, a dorosłe dzieci mają już swoje życie, dopiero jak nie pozostanie im nikt z rodziców powinny coś dostac.
  5. Żeby dziecko, choćby z byłego związku dziedziczyło na równi z obecną żoną, a pasierbowie nie dostawały nic. Przecież jeśli pasierbowie wychowywali się w jednej rodzinie, a nawet dołączyli do niej, kiedy byli pełnoletni, to powinni chyba dziedziczyć na równi z rodzonym dzieckiem? A pierwszeństwo powinna mieć obecna żona i dopiero później po niej dzieci i pasierbowie powinni dziedziczyć, na podstawie jej testamentu lub prawa ustawowego, jeśli go nie zostawi. Też tak samo uważacie? Już nie mówiąc o majątku męża przed zawarciem małżeństwa, to jakaś głupota w prawie, że nie wlicza się do wspólności majątkowej jego i obecnej żony. Poza tym, pasierbowie powinni mieć takie same obowiązki wobec macochy i ojczyma, jak i rodzone dzieci, jeśli chodzi o pomoc na starość, opłaty za DPS, czy alimenty. Napiszcie, co o tym sądzicie.
  6. Pasierbicę, owszem mam, ale własnych dzieci nie i nie chcę. Moje prawo, uważam, że nikomu nie robię tym krzywdy....
  7. Z racji tego, że mieszkam daleko, nie bywam w rodzinnym mieście często. Moja przyrodnia siostra również, z którą niezbyt dobrze się dogaduję, ale mniejsza z tym. Wczoraj pojechałyśmy z kilkoma osobami z naszej rodziny do naszej babci, która nie miała siły pójść na cmentarz, więc dlatego postanowiłyśmy do niej przyjechać, oczywiście wcześniej się zapowiedziałyśmy. Kiedy się witaliśmy babcia poszła po jakieś czekoladki i ciastka, wręczyła siostrze i powiedziała "to masz dla siebie, a to daj tym swoim (dzieciom). Mnie nie dała niczego, a jestem jej drugą wnuczką. Oczywiście nie chodzi mi o same słodycze, ale o jej zachowanie się, że tak mnie pominęła. Później, kiedy usiedliśmy przy stole, rozmawiała głównie z siostrą, ze mną mniej, chyba, że sama ją zagadałam. I na koniec skomplementowała, jak siostra się "pięknie ubrała". Oczywiście co do samego komplementu również nic nie mam, ale do samego faktu. Jakby nie było, to ja częściej do niej dzwonię, bo kiedy pytałam, czy siostra sie odzywała, babcia stwierdziła, że "nie, no ale wiesz, ona ma dzieci i swoje zajęcia, więc to rozumiem". Czyli wychodzi na to, że że ja ją odwiedzam częściej, czy dzwonię, to nic nie znaczy. Do tego wg babci jestem pewnie egoistką, bo kiedy wyprowadzałam się z rodzinnego miasta, wypominała mi, że nie zostaje z mamą. Wg niej to ja powinnam się poświęcić, zostać ze zdrową mamą w wieku 60 lat, a moja siostra ma dzieci, więc ona to co innego.To ja powinnam była poświęcić wszystko, pomagać rodzinie itd. Co najgorsze, wmawiała to również moim rodzicom. Sama dzieci mieć nie chcę, ale nie mówiłam jej nawet tego, bo nie wiem, jakbym zareagowała. Poza tym, ja nieraz przynosiłam jej jakieś upominki, jak słodycze, które lubi, czy krem w prezencie, nawet bez okazji. A ona? Od pewnego czasu nie da mi nawet głupiej czekolady z okazji świąt, Także pozornie nic wielkiego się nie stało, można by było pomyśleć, że to bzdura, ale jednak sam fakt tego, że starasz się mieć z kimś dobry kontakt, wydaje się, że taki masz, a ktoś faworyzuje kogoś innego jest przykry. Tym bardziej, że tak, jak napisałam, to przyrodnia siostra, więc nawet nie jest rodzoną wnuczką babci. No ale to nic, przecież bardziej wypada koło niej skakać. To już starsza osoba w wieku 80-kilku lat, nie wiadomo ile jeszcze pozyje... Ale czasami mam ochotę zerwać z nią kontakt po takim podejściu do mnie. Sama nigdy nie zadzwoni. Przykre, ale mam ochotę ją olać bez względu na jej wiek..
  8. Po upiciu się leżałam i wszystko dosłownie mi wirowało przed oczami jak patrzyłam przed siebie. Następnego dnia wymiotowałam, a później musiałam leżeć cały czas z głową nieruchomo bo było mi niedobrze inaczej, choć i tak później jeszcze raz zwymiotowałam. I tak przez jakieś pół dnia.
  9. Angel Sue

    O co mu chodzi? Odezwie się jeszcze?

    Choć z tej relacji raczej nic nie będzie, ale nie zaszkodzi jeśli teraz będziesz go traktowała... obojetnie. Wtedy jest szansa, że się postara. Ale też za bardzo moim zdaniem to skiepściłaś, a że nie macie jakiejś głębokiej więzi jak po kilku latach związku, to raczej się to nie uda, tak sądzę. Ale wyciągnij nauczke na przyszłość z tych błędów, które popełniłaś teraz. Nie twierdzę też, że on jest bez wad, ale na to nie masz wspływu, a na swoje błędy już tak. Taka jest ludzka natura, że nie szanujemy ludzi, którzy nie szanują samych siebie. Może to wredne, ale zazwyczaj tak jest.
  10. Angel Sue

    O co mu chodzi? Odezwie się jeszcze?

    Najpierw za nim biegasz- co jest dużym błędem na początku, później w odwecie olewasz i on to czuje. Potem znów biegasz, bo chcesz przeprosić. I facet ma dość. Po pierwsze to on powinien bardziej się starać na początku, ale to też nie znaczy, że dobrze jeśli strzelasz fochy, możesz byc równie dobrze miła, ale np. nie zawsze mieć dla niego czas. Oczywiście kobieta tez powinna się choć trochę starać na początku, ale tak w 1/3 w stosunku do tego co facet. Też kiedyś, jak byłam młodsza biegałam za facetami i zawsze, ale to zawsze źle się to kończyło. 1. szacunek do siebie, to on ma się bardziej starać, a jeśli robi Ci wyrzuty, że się nie odzywałaś, mogłaś odpowiedzieć, że byłaś akurat zajęta i wyleciało Ci z głowy. 2. bycie miłą o ile on na to zasłuży, jeśli zachowuje się bez szacunku, należy mu albo o tym powiedzieć np. kiedy się spóźni, czy chamsko odezwie, albo zdystansować się- np. kiedy Ci nie odpisze. Nie radzę kiedy on Cię olewa np. nie odpisując robić mu wyrzutów wprost, bo wtedy powie, że się czepiasz i potraktuje to jako atak, chłodnik tutaj znacznie lepiej działa, 3. nie bycie na każde jego gwizdnięcie, a już na pewno nie narzucanie się mu, np. z tym dopominaniem o spotkanie, czy przesadnym przepraszanie. Za co? Że nie odzywałaś się jeden dzień? Był to błąd, bo potraktował to jako focha, ale też z drugiej strony nie powinnaś go za to przepraszać, a już na pewno nie w nieskończoność. 4. nie strzelanie fochów- np. kiedy on Ci nie odpisuje, to się o to nie dopominasz, bo masz w końcu swoje życie, nie tylko jego, jeśli Ci odpisze, nie rób mu pretensji, ani fochów, ale też niekoniecznie Ty miej dla niego czas, bo bycie na pstryknięcie palca nie jest pociągające. Czy są to gierki? W pewnym sensie tak. Ale tak naprawdę, powinna się tak zachowywać szanująca się kobieta. Nie chodzi o to żeby wcale nie pokazywać, że Ci nie zależy, ale tylko wtedy kiedy on na to zasłuży. Pokazywanie, że Ci zależy, podczas gdy on się wycofuje, kończy się tym, że on jeszcze bardziej się odsuwa, bo wie w głębi duszy, że na to nie zasłuzył.
  11. Angel Sue

    Zerwanie-pomocy :(

    Na tą chwilę, to ona jest górą, a Ty na każde jej zawołanie. Tak to wygląda. Ja bym jej powiedzała/ napisała na Twoim miejscu, że się z ten koniec godzisz i życzysz jej wszystkiego dobrego -z życzliwością, a jak ona chciałaby wrócić, to też bym się nie zgadzała tak od razu. Polecam filmik Roberta Marchela na yt " Jak wrócić do byłej dziewczyny/ byłego chłopaka", na ten temat mnie kiedyś bardzo pomógł
×