Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Janna83

Zarejestrowani
  • Zawartość

    54
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

9 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. PCOS mam już zdiagnozowane ponad 10 lat temu - nie pamiętam dokładnie kiedy - tak dawno to było. Ogólnie to mam mnóstwo różnych objawów, które prawie znikają, gdy biorę pigułki antykoncepcyjne lub inną antykoncepcję hormonalną. Dzieci mam i więcej nie chcę (wpadka na studiach, więc byłam młoda i może to "pomogło" ). Z powodu zamieszania pandemicznego przegapiłam włożenie kolejnego ringu dopochwowego i ciągłość antykoncepcji została przerwana. Ostatni ring wyjęłam pod koniec stycznia i jakoś od 2 tygodni mam bardzo silny atak mojego PCOS: gigantyczne wzdęcia - bez chwili wytchnienia, nawet rano, gdy poprzedniego dnia prawie nic nie jem. Pryszcze, złe samopoczucie i mnóstwo innych. Przeszłam na zdrową dietę - wyczytałam w necie co jeść w PCOS a czego nie i kupiłam sonie glukometr, żeby monitorować co mi szkodzi. Wtedy okazało się, że mam stan przedcukrzycowy. Ćwiczę, biegam, zdrowo jem całe życie. Moje BMI nigdy nie przekroczyło 22, a cukier rano prawie 140 :( Po posiłkach 2h nawet do 170 skacze. Nawet jak zjem tylko warzywa :/ Poszłam więc do lekarza, który dał mi listę rzeczy do zbadania z krwi (cukier i hormony głównie), ale mam czekać aż dostanę okres i iść 3 dnia okresu. Minęło już 1,5 miesiąca od poprzedniego i ... - nie mam go. Czasami czekam aż pół roku na okres. Co robić? Iść do innego lekarza? Zrobić badanie BEZ czekania na okres? Jak pokonać te koszmarne wzdęcia? Gdy ubiorę spodnie to ścisk i ból są niemożliwe :( Niedługo zaczynam nową pracę i nie wiem jak sobie poradzę w takim stanie :( Jest ktoś, kto pogada?
  2. Ok, wysłuchałam argumentów. Brzmia one tak: - "bo tak trzeba" - "bo to jest dobre" - "bo nawet w kościele ksiądz tak mówi" - "bo dzieci się będą cieszyły, że chociaż przez kilka dni zobaczą swoją mamę" - "chciałabyś sie nie urodzić jak byś była chora?" wtf?
  3. Nie napisalam, ze to problem. Akurat tam było jedzenie, które mi odpowiadało. Napisalam tylko ze niefajne bylo zamknięcie. Teraz będę musiała do gorzej wypasażonych sklepów isc tyle.
  4. jaki szopping. Jedzenie dobre tam było. Ty nie jesz?
  5. ja teraz w kraju arabskim siedze i przyznam, ze zamknięcie Carefoura nie ejst fajne
  6. to jest dla mnie bardzo ważna sprawa. nie tylko kwestia poglądów w prostych sporach. no i oni bardzo wojują o swoje
  7. Moja rodzina, czyli rodzice i rodzeńśtwo i ich małzonkowie. Jak ja mam z tymi ludźmi w ogóle rozmawiać? Na razie ich unikam. Ich argumenty są absurdalne! Czy to już czas zerwać kontakt?
  8. Rozmawiając ze znajomymi widzę że pojawiają się u nich różne wymagania względem wymarzonych partnerów. Poprzeczka ustawiona jest wysoko np: ma mieć dom, samochód, oszczędności, dobre ciało, musi być super kochankiem/ką. Szkoły nie wiadomo jakie pokończone, doświadczenie zawodowe takie i siakie... To może być rzeczywiście frustrujące. Bo wymagania to jedno, a życie i rzeczywistość to drugie. Nie na wszystko mamy zawsze wpływ. Jak np ukończyć świetną szkołę, jak ktoś w rodzinie musi się zajmować umierającym rodzicem? (przykład z mojego życia...) Ja faceta poznałam w liceum. Nie mieliśmy nic. Nawet szczególnie urodziwi nie byliśmy pewnie - patrząc na dzisiejsze standardy piękna. Zwyczajne zakochane dzieciaki. Nie mieliśmy żadnych wymagań względem siebie. żadnych standardów i nikogo do kogo moglibyśmy się porównywać. Byliśmy dla siebie pierwszymi kochankami. Do wszystkiego co mamy doszliśmy... razem. Czasem jedno z nas musiało przystopować i wtedy to drugie ciągnęło wszystko, a czasem odwrotnie. Przeszliśmy przez różne ciężkie choroby, wypadek (fuksem nie śmiertelny...), dzieci, emigrację, śmierć bliskich. Nigdy w życie nie patrzyliśmy jednak na siebie nawzajem pod kątem wymagań i oczekiwań. Wszystko co się przydarzało jednemu z nas to było wspólne doświadczenie i oboje z tym musieliśmy sobie radzić. To, że ktoś nie mógł teraz studiować tylko robić coś innego, a na studia poczekać to była wspólna decyzja a nie: "nie skończył szkoły, to za niskie standardy jak dla mnie". Czasem jak słucham opowieści koleżanek o facetach, których spotykają, którzy czasem "nie są w ich lidze" to jest mi ich wszystkich bardzo szkoda. Ten facet, czy kobieta może nie są w "tej" lidze z powodów na które nie mieli wpływu? Może nie mieli nigdy kogoś, kto byłby z nimi w gorszej chwili i pomagał wyjść na prostą? Mam wrażenie, że nie doceniamy szczenięcych miłości mówiąc: "Spokojnie, na miłość znajdziesz czas! Teraz się ucz, pracuj, zwiedzaj świat, inwestuj jak najwięcej w siebie!". Niestety POTEM czasem pojawia się problem Nie znam danych, nie wiem czy to rzeczywiście problem na jakąś znaczącą skalę. Po prostu kilka razy się z tym zetknęłam. Czy ktoś z Was ma podobne spostrzeżenia?
  9. Janna83

    Co oznacza słowo: "szacunek"?

    zastanawiam sie czego chciała ode mnie mama Mam wrażenie, że każdy to rozumie po swojemu
  10. no i bez kredytu łatwiej wyjechać za granicę dorobić, choćby na kilka lat
  11. Janna83

    Co oznacza słowo: "szacunek"?

    A co gry taka osoba wygłasza krzywdzące dla innych opinie (rasistowskie, homofobiczne itd) powołując się na własne poglądy? Ma prawo?
  12. Janna83

    Co oznacza słowo: "szacunek"?

    no ale co to znaczy ze "szanujesz". Jaka jest definicja tego słowa? Co robisz oakzując szacunek
  13. Janna83

    Co oznacza słowo: "szacunek"?

    Wygląda na to, że szacunek to są konkretne działania z naszej strony. Olewanie to wręcz okazywanie braku szacunku. Żeby kogoś szanować to trzeba się po prostu wysilić, poświęcić na to czas, energię ale też... zaprzeczyć swoim wartościom. Po co ktoś miałby to w ogóle robić? Chyba jedynie robią tak osoby, które mają mocny cel, chcą coś osiągnąć, a tym samym po prostu... manipulują.
  14. Janna83

    Co oznacza słowo: "szacunek"?

    zZnalazłam w jednym artykule takie wyjasnienie: "Szacunek polega na tym, że podchodzimy z dystansem do odmiennych opinii innych, z którymi niekoniecznie się zgadzamy. Okazywanie tej cechy pozwala nam wysłuchać innych bez osądzania ich wyborów i podejmowanych przez nich decyzji." Czyli cokolwiek ktos powie - bez względu jak bardzo się z tym nie zgadzamy, to nie wolno nam tego okazać. A wręcz przeciwnie. Najlepiej jeszcze im przyklasnąć. Nie wydaje mi się, że ktoś chciałby być w taki sposób "szanowany".
×