Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Niebieska ważka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    110
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    To prawda. Ja wcale nie chciałam się tak na dzieciach skupiać, ale wolę się nimi zajmować niz tracic czas na spełnianie oczekiwań męża, bo to i tak zwykle są z tego przykrości. Teraz zycie planuje pod dzieci, kiedyś tak nie było. Będę próbowała spojrzeć na niego przychylniej i nie rozpamiętywać wszystkiego, co powiedział, bo to faktycznie mnie blokuje. Do łóżka w bieliznie nie jestem w stanie mu wejść. Nie umiem aż tak udawać. Dzięki za odmienne spojrzenia:).
  2. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    Mąż chyba bardziej chciał, bo jest jedynakiem i często wspominał, jak we wszystkie swieta i dni wolne nie miał się z kim bawić. Nie chciał, żeby syn był sam. Zawsze myśleliśmy o dwójce dzieci. Wózek po pierwszym dziecku cały czas stał w piwnicy i nie pozwolił mi go oddać.
  3. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    'W końcu zaczęliśmy rozmowę o rozstaniu, zaproponowałem jeszcze terapeutę, jej rozmowa z psycholem nie jest potrzebna... Krótka piłka albo terapia albo możesz się spakować już dziś. I terapia pomogła, gość naprawdę był psycholem i piëprzyl głupoty, ale przy osobie trzeciej zaczęliśmy rozmawiać, słuchać co druga osoba mówi i to rozumieć. Nie można drżeć ryja na siebie nawet jak coś nam nie pasuje.' Terapeutę zaproponuję ja. Nie wiem, czy się uda, bo on uważa, że każdy jest głupi. Mój mąż jest zupelnie innym człowiekiem przy obcych ludziach. Nie sadze, żeby ktokolwiek z naszych znajomych podejrzewał, że on może zachowywać się w taki sposób. Obraz mogą mieć jedynie sąsiedzi, bo zapomina o nich w swoim głośnym niezadowoleniu. Pocieszająca jest Wasza historia. Dziękuję!
  4. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    'Ja bez problemu potrafiłem ugotować obiad i posprzątać przy 2 dzieci to i ty teraz powinnaś potrafić, starsze dzieci są już duże..' Mój mąż twierdzi, że jest to niemożliwe, bo dzieci ciągle czegoś od niego chcą i mam się cieszyć, że w ogóle przeżyły, a nie dokuczac mu, że podłoga się klei, bo rozlaly sok i panuje ogólny chaos w mieszkaniu.
  5. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    'Masz cały dzień dla siebie, kosmetyczka, fryzjer, kup sobie nowe ciuszki.... wróciła po 2 godzinach z zapasem pieluch i spioszkow'. Mój mąż byłby zadowolony z takiego obrotu spraw. Każde moje wyjście gdziekolwiek było dla niego problemem, bo za ciężko mu było z dwójką dzieci. Do fryzjera wyszłam jak syn skończył 4 miesiące i została z nim ciocia (mój mąż uważał, ze dobrze wyglądam i fryzjer mi niepotrzebny, bo i tak nie wychodze).
  6. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    Ja nigdy nie skarzylam się mamie na męża. Tłumaczyłam go, kiedy się źle zachował albo milczałam. Mojej mamie pekloby serce, gdybym opowiedziała jej to co Wam tutaj.
  7. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    Z pierwszym dzieckiem było dużo łatwiej i nie mieliśmy niespodziewanych zawirowań. Przy drugiej ciąży pojawiły się komplikacje, pobyty w szpitalu, w domu było już male dziecko wymagające opieki i masa innych spraw, które go przerosły. Nigdy bym nie pomyślała, że mój mąż przyjedzie do mnie w Święta do szpitala, zamknie drzwi sali i będzie krzyczał, że musi pracować i jeszcze do szpitala jeździć, a ja sobie leżę i go nie rozumiem. Gdybym nie miała wtedy synka w brzuchu, byłyby to najbardziej samotne święta w moim życiu.
  8. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    To nic, że jest nieposprzatane na czas, bo można posprzątać z opóźnieniem. To nie jest dla mnie problem. Ale dla męża jest. Tak samo obiad. Można zamówić, prawda? Żaden problem. Zamowilam pyszny domowy obiad do domu. I co? Problem jeszcze większy, bo on nie będzie jadł tego, bo on nie wie, kto to zrobił i z jakiego mięsa! Zjadłam sama z synem.
  9. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    Nie było tak źle, nie było tyłu stresów, nie bywałam w szpitalu. W wielu sytuacjach nie widziałam go i nie wiedziałam, że tak może się kiedyś zachować.
  10. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    Nie wiem, gdzie wyczytales, że w domu jest 'nie porobione' i musi wszystko robić. On zarabia pieniądze, a ja zajmuję się domem i dziećmi w dzień i w nocy. Nikt mi za to nie płaci i pewnie dlatego, jak mój mąż, uważasz, że pracuje tylko ten, kto przynosi pieniądze i tylko ten zasługuje na relaks.
  11. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    To prawda:). Nigdy nie myślałam, że będę mieć takie super dzieci:).
  12. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    Spróbuję go namówić na terapię, żeby nie zastanawiać się potem, czy na pewno zrobiłam wszystko, co się dało. Rozpad małżeństwa traktuję jako swoją porażkę, bo popelnilam błąd nierozwaznie wybierając męża. Nie powinnam brać ślubu, gdy martwiły mnie jakieś jego zachowania.
  13. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    Swojej mamy nie będę w to wciągać, bo nie jest mu przychylna. A tesciowa należy do osób, które uważają, że z pomocy psychologów i psychiatrów korzystają tylko wariaci, a jej syn gorszy już nie będzie, lepszy też nie (tak mi powiedziała). Nie przeszkadza jej, że syn na nią krzyczy, jeśli sąsiedzi tego nie słyszą.
  14. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    Kiedyś tylko ja robiłam mężowi pod górkę, teraz już oboje robimy mu pod górkę. Najmłodszy tylko jeszcze nie jest w to zamieszany. Starszy syn, niespełna 6-letni, zwraca uwagę tacie ('Nie wolno na nikogo krzyczeć', 'Nie lubię cie jak tak do nas mówisz', 'Nie chce isc z tobą na spacer, bo ciągle się spieszysz i nie zabierasz mnie tam, gdzie ja lubię, tylko gdzie ty chcesz isc', 'Nie mów tak do mojej mamusi'). Mąż mówi, że starszy syn jest podobny do mnie i dlatego ciężko mu się z nim dogadać. Obawiam się, że to będzie się pogłębiać.
  15. Niebieska ważka

    Małżeństwo w ruinie.

    Dziękuję, że przeczytaliscie wszystko, co napisałam. Każdy komentarz jest dla mnie ważny, bo mój mąż często mi mówił, że ja przesadzam, że nic takiego się nie wydarzyło albo że wspominam zle rzeczy i go dręczę. On wszystko zapominal od razu. Spróbuję ratować to małżeństwo, choć nie pokladam w tym wielkich nadziei. Wracam do pracy. Obawiam się, że sytuacja pogorszy się jeszcze, gdy starszy syn podrośnie i zacznie dyskutować z ojcem i wtedy muszę już być gotowa.
×