Niewierna
Zarejestrowani-
Zawartość
74 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Niewierna
-
Gdyby jego wersja nie trzymała się kupy to nie mógłby wychodzić wieczorami i w nocy. Bo później już tam się wyprowadziła. Tak czy inaczej ja nie byłam powodem ich rozstania.
-
Nie. Nie jest biedny. Sam ją wybrał za żonę. A piszę o tym, bo próbował tak samo się zbliżyć do niej jak autor do swojej żony. Niestety bez skutku. Wolała spędzać całe dnie u matki. A na koniec wyprowadziła się tam z dziećmi i wniosła o separację. On zaś o rozwód.
-
To jest analogiczna sytuacja jak u mojego kochanka...on się rozwiodł z żoną z powodu jej "przywiązania" do matki i stawiania na pierwszym miejscu. W ogóle zero zainteresowania nim, tylko jej rodzice i dzieci.
-
Skoro nie uzyskałeś odpowiedzi na pytanie czy Cię kocha...sam sobie odpowiedz. Gdyby chciała poprawić stosunki między wami to co ją powstrzymuje? Przecież widzi że Tobie zależy... Może ma kogoś?
-
Gdyby mój mąż namawiał mnie na terapię też bym nie chciała skorzystać. Dlaczego? Bo go nie kocham i wiem, że nic z tego nie będzie. Myślę, że Twoja żona Cię nie kocha...przykre to ale prawdziwe.
-
Aha.. myślę że zacisnelabym zęby.. nie chcę żyć z kimś innym niż kochanek. Nie wyobrażam sobie tego. Wiem, że może się okazać dupkiem, wiem jakie ma złe cechy charakteru... ale nie umiem racjonalnie myśleć.
-
Myślę, że kiedyś się dowie. Wiem, że stąpam po cienkim lodzie.. czasem już mam ochotę wszystko powiedzieć. Źle mi z tym kłamstwem. Boję się jednak tylu rzeczy.. że on mi coś zrobi albo sobie..z drugiej strony ja właśnie chcę się rozwieźć dla kochanka. Jestem zakochana w nim. Myślę o nim cały czas. Rano po przebudzeniu i wieczorem przed zaśnięciem. Teraz jest nam trudniej bo on od września pracuje w Belgii. Więc widzimy się rzadko. Dokładnie od września przyjechał na święta Bożego Narodzenia. Teraz wróci na Wielkanoc. Pomimo tego jestem mu wierna (kochankowi) i czuję że nie umiem przestać o nim myśleć.
-
Jeżeli kobieta jest niepewna uczuć faceta wtedy jest zazdrosna.
-
Dokładnie. Dlatego również z tego powodu mam dylematy. Z kochankiem znam się 1,5 roku więc bardzo mało. Tylko ja jestem bardzo emocjonalna ... wydaje mi się że mój świat runie jeśli go nie będzie. Tak, wiem że to dziecinne podejście. Po prostu bardzo tęsknię. On sam mówi żebym nie podchodziła 0-1 bo nie będę wiedziała nic z pytań które mu zadaję dopóki nie zamieszkamy razem.
-
Najgorsze jest to... że ufam kochankowi. On powiedział że będzie czekał ile trzeba będzie.. nawet 10 lat. A wydaje mi się że to człowiek który nie rzuca słów na wiatr. Wiem że muszę podjąć decyzję jak najszybciej. Zwłaszcza póki mój mąż się nie dowie że to przez innego .. choć tak naprawdę psuło się już od dawna. I sam o tym wie. Myślę jednak że gdyby dowiedział się o kimś to bardzo by go to zraniło.
-
Chciałabym Cię zapytać... uważasz że w życiu powinno się kierować uczuciami czy racjonalnością? Czy patrzeć na dobro dzieci czy siebie?
-
Dziękuję za dobre słowo. Mnie już niszczy takie życie. Wiem przecież że to wyrachowanie.. że jestem nieuczciwa. Boję się po prostu, nie widzę dobrego momentu na razie.
-
Może masz rację że się zaocznie rozwiodłam. Ale na pewno nie masz racji że kochanek nie będzie utrzymywał moich dzieci. Właśnie on to wszystko chce poukładać. Chce zarobić na moje i jego dzieci. Wiem że moja pensja nie jest powalająca.. jednak wiadomo że gdybyśmy mieszkali razem to też będzie ponosił koszty. On chce być ze mną ale nie naciska. Mówi że muszę być pewna decyzji i podjąć ją samodzielnie.
-
Olek80 - właśnie tak jak napisałam: moim zdaniem terapia nie pomoże. Nie mogę tak żyć jak gdyby nic się nie wydarzyło. Po drugie nie kocham męża. Owszem żal ni go, żal że zostanie sam. Boję się że mógłby zrobić sobie coś złego.. nawet boję się że mnie mógłby coś zrobić. Kiedyś tak powiedzial. Ale ja nie umiem dać nam szansy ponieważ jest właśnie ten kochanek. I już nic nie będzie tak samo: począwszy na zaufaniu a skończywszy na seksie.
-
Nigdzie nie napisałam że kochanek to dobro. Myślę że dojdzie tak czy inaczej do rozwodu ponieważ nie umiem żyć z moim mężem. Zwłaszcza po tym co mu zrobiłam. To już nigdy nie będzie tak samo. Nawet jeśli poszłabym na terapię.
-
Ja wierzę że po śmierci w życiu wiecznym Ci dobrzy ludzie będą mieć nagrodę za to cierpienie tu na ziemi. Dlatego nie powinnam nawet myśleć o rozwodzie..a jednak.
-
Oczywiście dom by sobie wziął więc niech chociaż alimenty płaci.
-
Dzieci nie mają nic do rzeczy.. owszem mamy. Ale przecież cierpieć będzie tak samo. A gdyby jeszcze wiedział o tym wszystkim...
-
Coś czuję że będę miała takie same rozważania. Mam męża, mam kochanka którego Kocham. Chciałabym się rozwieźć..ale czuję że skrzywdziłam męża, że on mi tego nigdy nie wybaczy. Co prawda wie, że go nie kocham.. że chciałabym się rozstać. Nie wie o tym drugim. Czasem myślę że może byłoby lepiej gdyby wiedział bo po prostu dałby mi rozwód, nawet z mojej winy..a tak ... muszę czekac ponieważ on nie chce rozstania. I właśnie wierzę w te wszystkie powiedzenia typu karma wraca i nie zbuduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu.
-
No ja dokładnie tego się obawiam. Ale on zapewnia że chce mieć wreszcie prawdziwą rodzinę, żeby ktoś czekał na niego w domu. Jestem sceptycznie nastawiona, ale wszystko czas pokaże. Również to czy spełni swoje obietnice. A jeśli nie to będę musiała to przeżyć. Może właśnie dobrze się stało bo będę miała szansę zweryfikować czy naprawdę mu zależy. Bez konieczności rozwodzenia się i zmiany życia dopóki nie mam pewności. Tak, wiem że to zachowawcze...
-
Dziewczyny... mój k musiał wyjechać do pracy za granicą... niestety będziemy się widywać może co 6 tygodni... Może to zweryfikuje nasze uczucia..czas pokaże. On nie miał wyjścia bo przez koronawirusa nie mógł znaleźć pracy od kwietnia... zaczepiał się gdzieś ale za taką kasę to szkoda. Powiedział że chce zarobić na mieszkanie...dla nas... Słabo to widzę, bo u nas mieszkanie z drugiej ręki to ok. 300tys. Wiem jak wygląda praca za granicą, boję się że kogoś znajdzie ale z drugiej strony może sama zastanowię się nad tym wszystkim bez emocji.
-
Tfc, musiałam się zastanowić nad odpowiedzią..ja w sumie czułam się jakbym mieszkała sama, bo mąż był długi czas za granicą. Tak się właśnie przyzwyczaiłam do takiego życia. Tylko zważając na kwestię materialną nie wiem czy bym sobie poradziła. Jeżeli chodzi o zamieszkanie z k... chciałabym najpierw sama a dopiero potem on ze mną i dziećmi. Na dzień dzisiejszy jednak wszystko się skomplikowało...on wyjechał tydzień temu do pracy w Holandii. Chce zarobić na to mieszkanie...a ja tak bardzo się boję. To chyba wystawi na próbę nasze uczucia.
-
Jak Ci się układa w Twoim związku to nie wchodź w to. Potem będziesz tylko żałować.. najpierw gesty, rozmowy z podtekstami, pierwszy pocałunek. I możesz się zakochać, a dla niego będziesz tylko rozrywką. Chyba że zakochasz się i Ty. Ale to wszystko komplikuje.
-
Jeszcze nie podjęłam decyzji. Wiem że to słabe i nie powinnam przeciągać.. ale gdybym wiedziała że ułoży mi się z k to już by mnie tu nie było.. Chciałabym trochę sprawdzić jego szczerość intencji, żeby pokazał czynami że mu zależy.. Jednocześnie opowiada że musi dużo pieniędzy odłożyć na naszą przyszłość, że musimy myśleć o dzieciach, aby zapewnić środki na studia. Również na razie daje mi czas na podjęcie decyzji. Mówi, że zaczeka.. A ja potrzebuję dowodów.
-
Nawet jeśli wyda się mój romans? Czyli mam rozumieć że wtedy jeśli mąż się nie zgodzi to nie dostanę ??