Witajcie, potrzebuję jakiegoś wsparcia.
W maju zeszłego roku zaszłam w ciążę, to było nie planowane, byłam 3 miesiące przed ślubem i bardzo się bałam, szczególnie tego jak ja sobie poradzę. W ok 4 tyg byłam u jednego ginekologa, który niestety na usg nie widział maleństwa tylko zasugerował, że mogę mieć przegrode macicy. Powiedział bym znów przyszła za ok 2 tygodnie i zobaczymy czy coś widać. Chciałam sprawdzić więc zdecydowałam się na wizytę u innego lekarza, który oświadczył, że niestety doszło do samoistnego poronienia, on jednak przegrody nie zauważył.
Kolejny lekarz ok 4 miesiące później, na wizycie też stwierdził,że najprawdopodobniej mam przegrode i dostałam skierowanie na badanie. Mieszkam z mężem w Belgii i tutaj też lekarz powiedział,że powinnam zrobić badanie bo widać,że coś jest nie tak. Niestety ze względu na corone w tym momencie nie mam, jak wykonać badania.
Staramy sie o dziecko robimy sobie miesiac przerwy miedzy kazdym cyklem, ale nic nie wychodzi.
Najgorsze jest to,że psychicznie czuje się fatalnie szczególnie,że mój mąż ma już dorosle dzieci i wnuczke, a teraz za około tydzień będzie miał kolejnego wnuka. I gdy tylko mi o tym wspomina, ja uciekam gdzieś i płaczę, bo czuje się jak wydmuszka. Nie umiem sobie poradzić z tym, a z mężem ciężko mi porozmawiać i powiedzieć,że mnie to boli,że za każdym razem, jak mi pokazuje swoją wnuczke wbija mi nóż w serce bo ja bym tak chciała mieć maleństwo.
Więc moje pytanie czy z przegrodą macicy można urodzić zdrowe dziecko? Czy wam się udało?