No tak... najłatwiej zrobić z niej wioskowego głupka, któremu lepiej zejść z drogi albo mu przytakiwać. Przez taką mentalność ona teraz udaje prezeskę firmy i zmyśla toksyczne związki. Bo zawsze była stawiana na przegranej pozycji, bo była traktowana jak ofiara losu, jak ktoś pokrzywdzony. Nikt od niej nigdy nie wymagał. Aby się uczyła, rozwijała, dojrzewała. Cały czas jej tylko pobłażali. Ciągle jej ktoś szedł na rękę. A to siostra wzięła na autostopa, a to w szkole do klasy przepchnęli, a do dyplom na studiach dali, bo i tak w zawodzie nie będzie pracować, a taka biedna... I właśnie przez takie podejście ona niczego się w życiu nie nauczyła. I oczekuje, że ludzie będą ją tylko chwalić, choćby opowiadała bzdety. Bo jej szkoda, bo pewnie opóźniona w rozwoju, bo zrobię dobry uczynek, bo się lepiej poczuję. A ludzie z jej chorobą żyją normalnie. Pracują w poważnych zawodach, trenują, mają rodziny. A u nas ludzie wolą zrobić z niej kogoś zacofanego. Kogoś kogo można tylko z litością głaskać po głowie, a na boku myśleć swoje. Siostra nie mogła powiedzieć jej "nie", no Madzia taka biedna i przez to Madzia do 30 roku życia bała się wyjść z domu. Bo przecież Magda ma gorzej, więc siostra musi się dla niej poświęcać.