Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

MissMaggie

Zarejestrowani
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Witam, przychodzę z nietypowym pytaniem skierowanym głównie do panów. Kilka miesięcy skończyłam 21 lat, zaczęłam się zastanawiać nad tym jaka jest optymalna granica partnerów seksualnych u kobiety żeby nie wyjść na "łatwą". Ja w swoim życiu uprawiałam seks z dwoma mężczyznami z czego z pierwszym byłam 1.5 roku w związku a z drugim 3 miesiące jednak zdecydowałam się zakończyć relację ponieważ czułam że to dla mnie za szybko i nie "otrząsnęłam się" do końca po moim byłym. Czy jeśli w przyszłości poznam nowego faceta, może mieć o mnie gorsze zdanie ze względu na to że miałam już 2 partnerów?
  2. MissMaggie

    Studia zaoczne

    Hej wszystkim :) Co sądzicie nad studiowaniem polonistyki zaocznie? Myślę nad Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zawsze chciałam studiować na tej uczelni i nie ukrywam że preferowałabym studia dzienne ale wiem też że będę musiała iść do pracy. Myślę też nad dziennikarstwem i na oba kierunki już złożyłam papiery. Czy ktoś z Was studiował lub studiuje te kierunki zaocznie? Jakie są wasze opinie na ten temat?
  3. Hej wszystkim :) Co sądzicie nad studiowaniem polonistyki zaocznie? Myślę nad Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zawsze chciałam studiować na tej uczelni i nie ukrywam że preferowałabym studia dzienne ale wiem też że będę musiała iść do pracy. Myślę też nad dziennikarstwem i na oba kierunki już złożyłam papiery. Czy ktoś z Was studiował lub studiuje te kierunki zaocznie? Jakie są wasze opinie na ten temat?
  4. MissMaggie

    Zdrada

    Nie chciałam żeby utrzymywał kontaktu z tą dziewczyną, ponieważ kiedy raz poważnie się pokłóciliśmy właśnie przez tę rozłąkę, pogorszenie kontaktu i wszystkie problemy które się w nas nagromadziły rozstaliśmy się, a raczej przestaliśmy odzywać przez jakiś tydzień. Po tygodniu nie wytrzymałam i do niego zadzwoniłam w nocy i odebrała właśnie ta dziewczyna. Nie wiedziałam wtedy kto to, wcześniej się z nią nie przyjaźnił. Powiedziała że jest jego narzeczoną i od mojego wyjazdu w końcu mogą być razem i że mam się odczepić, co więcej na początku była miła i wydawała się zdziwiona całą sytuacją, następnie zadzwoniła następnego dnia i wręcz się ze mnie śmiała, że mi na nim zależy, że powinnam iść sie leczyć itp. Byłam wtedy załamana, świat mi się zawalił. Potem od powiedział, że zrobiła to niby bez jego zgody i że on już miał wszystkiego dość i chciał to zakończyć i ona chciała mu w tym pomóc ale kiedy odpuściłam i przestałam się odzywać to zrozumiał co zrobił i próbował mnie odzyskać. To było dla mnie bardzo upokarzające, z perspektywy czasu nie wiem jak mogłam dalej się do niego odzywać, minęły od tego jakieś 3 miesiące, ale ja byłam w nim bardzo bardzo zakochana... Nadal jestem ale jednocześnie widzę że ta relacja nie jest zdrowa i już do niczego nie prowadzi. Jednocześnie mam w głowie jak dobrze nam ze sobą było kiedy mieszkaliśmy razem... Myślę że jemu wtedy naprawdę zależało, ale po rozłące wszystko się zepsuło. Nigdy do nikogo tak się nie przywiązałam i jest mi po prostu tak dziwnie, mam wrażenie jakby do mnie nie doszło w 100% że to po prostu koniec i więcej się nie zobaczymy. Zastanawiam się czy nauczę się żyć normalnie i czy będę umiała jeszcze komuś zaufać... :/
  5. MissMaggie

    Zdrada

    Witam wszystkich, piszę to tutaj ponieważ chciałabym usłyszeć zdanie osób bardziej doświadczonych ode mnie, być może też starszych. W tym roku kończę 21 lat. Zawsze byłam dziewczyną raczej nieśmiałą, cichą. Było kilku chłopaków którym myślę że mogłam się podobać ale bałam się bardziej zaangażować ponieważ bałam się zranienia i zawsze pozostawałam z nimi w przyjaźni. W wieku 19 lat poznałam chłopaka, który mnie oczarował. Również jego traktowałam jako przyjaciela, jednak on był bardziej "stanowczy" od innych chłopaków i po prostu powiedział mi że mu się podobam i działał w kierunku bycia ze mną. Szybko staliśmy się parą, chodziliśmy na randki, spędzaliśmy razem czas, przeżyłam z nim mój pierwszy raz, zamieszkaliśmy razem, układało nam się super. Kiedy w sprawach rodzinnych musiałam pilnie wrócić do domu, wyprowadziliśmy się i zamieszkaliśmy w swoich domach rodzinnych. Od tego czasu zaczęły się problemy, kłóciliśmy się często, kontakt stawał się gorszy. Wtedy właśnie był początek pandemii i to że się nie widzieliśmy przez łącznie 5 miesięcy było dla nas wielkim sprawdzianem którego nie zdaliśmy. Wczoraj miał do mnie przyjechać ale mówił dzień wcześniej że bardzo źle się czuje, uwierzyłam mu. Zobaczyłam jednak że siedzi w nocy u swojej przyjaciółki, która jest lesbijką (wiem to od wspólnych znajomych, nie od niego). Wstawiła zdjęcie z nim na instagrama, nie wiedziała że kiedykolwiek je zobaczę ponieważ ma konto prywatne i bardzo niewiele osób ma do niego dostęp, jednak dobra znajoma mi to podesłała. Wiem że prawdopodobnie nic między nimi nie było ale ja poczułam się zdradzona. Już wcześniej były "akcje" z tą dziewczyną, ja mu powiedziałam że jak będzie z nią dalej utrzymywał kontakt to nie wiem co dalej, on mówił że dobrze, a jednak wybrał spotkanie z nią niż ze mną i to po 5 miesiącach. Patrząc na sytuacje które działy się przez ten czas, ciągłe kłótnie, ciche dni, brak zrozumienia, brak zaangażowania z jego strony i na koniec to, wiem że już nie uratujemy tego związku i to definitywny koniec. Nie wiem nawet na 100% czy zostałam fizycznie zdradzona czy nie, wiem że to brzmi śmiesznie ale to bardzo trudne dla mnie. Czy mógłby mi ktoś powiedzieć jak z taką sytuacją można sobie poradzić? Czy jest szansa że odzyskam pewność siebie po tym związku i za jakiś czas będę w stanie zaufać komuś innemu? Teraz jestem naprawdę przybita i nie wiem co dalej. Najgorsze że wiele osób mówi że pierwszej miłości się nie zapomina, a ja dałabym wszystko żeby o tym właśnie zapomnieć...
  6. MissMaggie

    niepełnosprawna Mama

    Dzień dobry, zdecydowałam napisać się ten post ponieważ jestem ostatnio bardzo zmartwiona i czuję że muszę to z siebie wyrzucić... Mam 20 lat i mam mamę chorą na Parkinsona, zachorowała w młodym wieku, około 10 lat temu. Tata zostawił nas jak byłam małą dziewczyną. Mieszkamy obecnie z Babcią w dosyć małej miejscowości. Niedawno studiowałam w mieście oddalonym o 2h samochodem od domu, przerwałam jednak studia bo zrozumiałam że to jednak nie jest kierunek dla mnie, w międzyczasie poznałam chłopaka. Teraz przez okres pandemii pozostaję w domu rodzinnym, pomagam Mamie i Babci (obie mają 1 grupę inwalidzką). Wcześniej mamą zajmowała się Babcia, ale ostatnio jest coraz słabsza i sama potrzebuje opieki. Od października planowałam zacząć nowe studia i wrócić do większego miasta, do chłopaka i przyjeżdzać do domu co 2 tygodnie. Ustaliłyśmy z Mamą że kiedy wyjadę spróbujemy znaleźć jakąś pomoc domową żeby odciążyć Babcię. Babcia jest jednak coraz słabsza, z Mamą obawiamy się, że nie daj Boże, może niedługo umrzeć... Mama mówi że wtedy pójdzie do domu opieki. Nie chcę żeby trafiła do domu opieki, bardzo ją kocham i chcę się nią zająć. Miałam w planach że odpukać kiedy Babci by już z nami nie było spróbowałabym wynająć jej kawalerkę w mieście, zapewnić opiekę, odwiedzać kilka razy w tygodniu a jednocześnie układać sobie życie z chłopakiem. Mama mnie jednak w tym nie wspiera, obie mamy ostatnio problemy ze sobą, depresję i ataki paniki, Mama dodatkowo odczuwa lęki a pandemia to jeszcze bardziej nakręca. Jest mi bardzo ciężko ponieważ nie mam żadnego rodzeństwa które mogłoby mi pomóc, wiem że będzie mi to bardzo trudno finansowo ogarnąć, nie wiem jak sobie ze wszystkim poradzę i w tym wszystkim brakuje mi żeby Mama powiedziała że jakoś damy radę , zamiast tego mówi z przerażeniem o domu opieki... Nie chcę dla niej takiego losu, chcę wierzyć że wszystko będzie dobrze... Czy był ktoś z Państwa w podobnej sytuacji? Jeśli tak to jakie rozwiązanie według Państwa w tej sytuacji byłoby najlepsze?
×