Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

VikiVvv

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Hej. Jestem tutaj nowa, trochę bałam się założyć konto na tym portalu, aczkolwiek potrzebuje waszych opinii. Kogoś kto podtrzyma mnie na duchu. Byłam w związku, do wczoraj. To był jeden z tych związków gdzie doceniłam wszystko po tym jak to się stało.. Zaczynam od początku. Nasz związek skończył się po 7 miesiącach. Poznaliśmy się w pracy i od razu coś zaiskrzyło. Widziałam jak mu bardzo zależy. Ale po pewnych sytuacjach w moim życiu oraz braku pewności siebie zawsze mam pytanie w głowie 'czy on mnie na pewno kocha? Czy się mną bawi?' zawsze ale to zawsze, jakby tego nie okazywał nie jestem pewna jego uczuć. W naszym związku potrafiłam robić ... burze (chociaż po namyśle miałam do tego prawo gdyż takie mam wymagania, już tłumaczę) zawsze prowadziłam do konfliktu gdyż moje oczekiwania w związku to bycie przy mnie nieustanne. Oczywiście nie zabranialam muspotykać się ze znajomymi. Ale... 3 spotkania w ciągu tygodnia po np 3 h? Mieszkając w tym samym mieście? Nieustannie brakowało mi go w moim życiu. Rozumiem też jego sytaucaje. Pracuje oraz wciąż się uczył bo wcześniej zawalił rok (młodszy ode mnie o rok). Rosum8em że jego organizm jest zmęczony tym wszystkim.. Ale jeśli wybiera sen zamiast mnie.. Jest mi porostu przykro.. Nie potrzebowalam go nieobecnego. Pragnęłam kogos żywego. Wyjaśniliśmy sobie wszystko po czym.. Dostał zlecenie z wojska na które poszedł. Praca od 8 wieczorem do 8rano. Plus... Koronawirus i kwarantanna. Jestem z tych osób co boja się samotności. Bez ludzi jestem wrakiem człowieka... Do czasu.. Nadszedł ten moment kiedy mi odwalilo z samotności i braku przyjaciół w moim mieście (prawie rok jestem tu sama bo wszyscy są gdzie indziej a jedynym towarzystwem był mój chłopak oraz moi rodzice). W końcu nadszedł ten dzień kiedy wyszłam na imprezę do kolegi (było ich 3) Mój chłopak wiedzial że tam idę. Napislimy się. Jeden z nich zaczął się do mnie kleić. I wiecie co? Byłam jak słup. Analizując to teraz myślę że byłam spragniona bliskosci. Całował mnie po szyi a ja nie reagowałam w żaden sposób. Potem próbował mnie pocałować ale zamknęłam usta i powiedziałam nie mogę. Popłakałam się wyszliśmy stamtad. Zadzwoniłam do przyjaciółek. Moje poczucie winy było tak silne ze napisałam do chłopaka. Wyjaśniłam wszystko. Dzień bez odzewu pompował mi krew w żyłach a ja byłam jak roślinka.. Dzień w łóżku. Spotkaliśmy się i powiedział że mi wybacza. Że mnie nie opuści... Któregoś razu (tępa że mnie ...ka że mój próg samotności jest tak wysoko że przez niego spotykałam się z nieodpowiednimi ludźmi..) pomimo tej sytuacji i po tym że obiecałam że się z tym towarzystwem nie spotkam.. Wyszłam z nimi, a swojemu chłopakowi powiedziałam że będzie jeden chłopak z tamtego wieczoru oraz koleżanka itp.. Pomimo że na początku był przeciwny, po czasie stwierdził żebym szła, że nie chce mnie trzymac na smyczy a wzrusza go to że on ma paczkę z którą się spotyka a ja siedzę wciąż sama... Poszłam. I to był błąd. Dowiedziałam się od tych osób które były tamtej nocy, że było więcej niż całowanie po szyi. Że się całowaliśmy.. Gdzie ja takiej sytuacji nie pamiętam i sądzę, że te towarzystwo mnie oklamalo. Pomimo tego miałam wielkie poczucie winy. Przyjaciółki doradziły mi żebym nie rozkpywala sprawy z ostatniego miesiąca. Tak bardzo nie chciałam mu tego mówic że... Kiedy pojechlismy z moją rodziną na ten weekend do domku letniskwego i sporo wypiliśmy... Gdy spaliśmy razem sami w domku.. Dostałam ataku furii po alkoholu, pwiedzialafm mu o tym bo tak bardzo bolało mnie serce że mogłam zrobić coś takiego moejj miłości, z którą miałam plany na przyszłość. Wspólny wyjazd w te lato... Do wspólnego mieszkania.. Płakałam rzuxalam się po podłodze.. Odstawilam niezły teatrzyk i ryczałam do rana. Obudziłam się a on jedynie był odwrócony plecami. Powiedział to. Zerwał że mną. Powodzial że nie może żyć ze mną ale i beze mnie. Że boi się ze za rok może znowu się to powtórzyć i że będziemy ciepierli bardziej. Cały dzień byliśmy razem w domku ale osobno. Jechaliśmy tym samym samochodem ale przez cały dzień nie zamieniliśmy słowa. Wieczorem napisał o przelew pieniędzy który miał wykonać i oddać mi pieniądze. To mnie u twierdziło w tym że chce pozbyć się wszelkich długów ze mną. Ze to koniec. Panika w mojej głowie. Zaczęłam błagać go mówić że to nie prawda wyjaśniać wszystko (choć wiem że kiedy on tego nie zrozumie to nie przetłumaczę mu tego) napisał że 'to już ostateczny koniec że nie pozwoli na to deugi raz i że może sie to zmieni z biegiem czasu ale watpi.. Ze ma nadzieję że ktoś pokocha mnie tak samo jak on albo i jeszcze bardziej ' to było tego samego wieczoru kiedy zrobiłam tą akcje. Czy on być może działał pod wpływem emocji? Czy napisal że to koniec bo nie mógł tego znieść, tej dawki emocji i nie mógł sobie z tym poradzić ale nadal mnienkoha? Usunął wszysyko związane ze mną na portalach społecznościowych - mniemam ze to wybryk nagłej adrenaliny. Wszyscy mi bliscy mówią żebym dała nam obojgu kilka dni wytchnienia. Że po tych kilku dniach może zatęsknić. Wtedy bym napisała czy jest gotów na spotkanie, że jeśli chce to skończyć niech zabije mnie słowami i pokaże mi to w jego oczach. Chce to wszystko wyjaśnić. Czy jest mozliwe to że zmieni zdanie? Może go tym wszystkim osaczylam. Też nie wiem dlaczego nagle teraz.. Wcześniej powiedziałam mu o tym całowaniu po szyi to mi wybaczyl, ale kiedy dowiedział się ze tego samego wieczoru doszło do NIBY pocałunku (bo nikt więcej tego jie widział i nie potwierdza a jak mówiłam, taosoba która mi powoddziala też przeinacza, zmienia, mimo tego dotknelo mnie to natychmiastwo) kiedy się dowiedział o tym pocałunku nagle go to przerosło i postanowił zerwać? Przecież doszło to po alkoholu.. W trudnym dla mnie czasie. Urwałam z nimi kontakt i przyznałam się do tego.. Ilu ludzi zdradza się świadomie a wybaczają sobie owe zdrady.. Nie wiem co mam robić. Wszystko wydaje się bez snesnu. Moja pasja, filmy na których nie mogę się skupić. Był moim promykiem. Coś co nadawalo sens memu istnieniu. A teraz.. Kiedy myślę co przeszliśmy ile planów na przyszłość.. Automatycznie zamykam się w swoim płaczu. Czuję się tak bardzo samotna. I to z mojej winy.. Chwila ludzkiej pomylki.. Co byście zrobili na moim miejscu? Jak myślicie, jak to się potoczy. Co mam robić? Czy jest jeszcze cień szansy? Jeśli są tu jacyś chłopacy niech powiedzą, jak oni by postąpili, wiedząc o tej sytuacji i kochając tą osobę. Chyba że to wszystko było zauroczeniem z jego strony.. Ale wydaje i się że to wyjaśni się po kilku dniach..
×