Co myślicie o sytuacji, w której mężczyzna (młody, niedoświadczony) po blisko rocznej znajomości nie może się zdecydować, czy chce być z tą dziewczyną - mówi, że sam nie wie, czego chce, że musi się zastanowić, że może kiedy będziemy się częściej widywać, ale nie podoba mu się też próba sprowadzenia relacji do poziomu czysto przyjacielskiego? Sama uważałabym, że należy takiemu panu niezdecydowanego po prostu podziękować za znajomość, ale tutaj wchodzi dodatkowa komplikacja, że faktycznie nie mieliśmy okazji dobrze się poznać (wirus skutecznie uniemożliwił podróże i z racji odległości widzieliśmy się sam na sam ledwie kilka razy). On mówi, że "jeszcze się dogadamy", a ja złoszczę się na własną głupotę, ale szkoda mi urywać kontakt. Pierwszym głupim pomysłem z mojej strony był nadmiar szczerości, ale miałam już potężnie dość tych podchodów i chciałam się wreszcie dowiedzieć, co to znaczy, więc nie bijcie