To okropne tak żyć, nie możecie się dogadać bo jedno drugiemu na złość robi i nie ustąpi i dlatego przez ten wasz upór obojga z jednego małego problemu na przestrzeni lat narosla lawina kolejnych.. ona swoje i ty swoje... Macie oboje ponad 40 lat i jesteście 10 lat małżeństwem, skoro zdecydowaliście się na ślub to chyba powinniście mieć jakiś wspólny plan na życie, wspólne plany, marzenia, wspólne dążenie do czegoś... A utkneliscie w stagnacji i po mimo możliwości zmiany na lepsze żyjecie 10 lat w wynajmowanym mieszkaniu, nie realizujecie żadnych wspólnych marzeń, nie idziecie do przodu bo żadne z was nie potrafi pójść na kompromis, zachowujecie się oboje jak dzieci... Jej zachowanie to nic innego jak robienie ci na złość, ona tobie a ty jej. Uważam, że małżeństwo jest nie do odratowania, zeszliście na taki etap że nie zbudujecie już spowrotem udanego związku opartego na miłości, harmoni, oraz szczęściu przede wszystkim dziecka które na to patrzy. Już nie mówiąc o jakiekolwiek namiętności, bo niestety sex to też bardzo ważny element do prawidłowego funkcjonowania relacji między kobietą a mężczyzna a namiętności juz nie da się przywrócic- chyba, że po separacji ale to będzie chwilowe.