Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

spz

Zarejestrowani
  • Zawartość

    302
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez spz

  1. Jestem facetem i widzę przykład, w którym facet nie jest w stanie postawić na swoim, pasuje mu rola dostarczyciela wypłaty pod żądania żony a nawet sama autorka zauważyła, że gdyby jej teściowa przepisała dom jego żona rozdysponowała by majątekim zmuszając go do sprzedaży. Owszem jest to leń i nierób, ale utwierdzany w tej postawie przez męża. Ma to co chciał.
  2. Nie było ciężko do pewnego momentu a więc przed pandemią koronawirusa. To nie był rynek 10% bezrobocia tylko rynek pracownika, każdy kto chciał miał pracę - mogła iść choćby na taśme montażową lub sprzątać biura - tam były deficyty zatrudnienia. Sam musiałem kilka miejsc pracy uzupełnić Ukraińcami.
  3. Twoje założenie mogłoby być właściwie gdyby praca dla tej pani miała funkcję terepautyczną dzięki wyjściu do ludzi miałaby szansę na ponowne zaadaptowanie się do społeczeństwa. Wówczas szuka się pracy do której nie potrzeba wielkich kwalifikacji i rozmowa rekrutacyjna stanowi coś na zasadzie formalności. Do niedawna pracodawcy mało nie bili się o ręce do pracy. Owszem, płaca nie byłaby horrendalnie wysoka, ale głównie chodziłoby pośrednio o oswajanie się z fobią społeczną i pośrednio aktywację zawodową. Pani jednak znając życie do byle jakiej pracy na zmarnowanie nie pójdzie, więc jej akurat jest wygodnie. Ogólnie omawiana rodzinka dziwna.
  4. Wybacz, ale kobieta którą nam przedstawiasz sama sobie komplikuje życie najprawdopodobniej szukając rozwiązania dla próśb, które nie zostały wyartykułowane. Czy ze strony młodych padło zapytanie o dom? Jeśli nie, sytuacja jest prosta (zakładam, że ojciec tego faceta nie żyje) otrzymają dom jak to się mówi po jej trupie. Jej już na tym świecie nie będzie i co za tym idzie nie będzie się martwić, gdyż przypadnie poprzez dziedziczenie jej synowi. Opcjonalnie niech zapisze mu za dożywotnią opiekę. Synowa jakaś dziwna, synuś rozdarty między rolą pantofla a mamisynka, ale ta rzekomo życzliwa teściowa też jakaś... a zresztą. Traktujcie jej męczeństwo z dystansem.
  5. Jeśli tak to owa teściowa ma podwójny problem, bo i synowa dziwna, ale on również skoro pod dyktando żony sprzeda dom, na który w pocie czoła harowali rodzice. Podpowiedź dla niej jest taka, że darowiznę również można odwołać w przypadku rażącej niewdzięczności wykazanej przez stronę obdarowaną. Zamiast chodzić po rodzinie i się żalić na synową (a powinna raczej na nią i jego) powinna przysiąć, pójść do notariusza się poradzić itd. Chyba, że traktuje to jako wentyl bezpieczeństwa, w którym ponarzeka ludziom, pożali się na niezrozumienie jej planów przepisania domu i za kilka godzin jak po spowiedzi wraca zrelaksowana i ma dalej status quo: niepracującą synową i syna, który się nad nią rozczula w tle dom, z którym nie wiadomo co zrobić. PS. faktycznie napisałaś, że nie chcą dzieci. Współcześnie to żaden minus, mało tego jestem zdania, że niektórzy nie powinni ich mieć i nie ulegać presji społecznej. Jej rodzice podjęli inną decyzję i masz Kinie z wiecznymi problemami.
  6. Proste, niech w darowiznie zapisze na wyłączność synowi a ten niech nie uwspólnia małżonki. Będzie dla wnuków z ominięciem synowej.
  7. Ugryź więc temat inaczej tak aby Cię sumienie nie gryzło. Nadwyżka wypracowana przez męża idzie na szmatki, perfumki a Ty nie dość, że dokładasz do wspólnego kotła zwanego budżetem domowym to wartość dodaną inwestujesz w dziecko a wydatki na powyższe to promil pensji.
  8. Szlachetne względem brata, ale kontrowersyjne względem własnych dzieci. Jeśli sąd przy podziale majątku po rodzicach bez wahania zaakceptował ten podział nie traktujące tego jako działanie na szkodę dzieci oznacza, że żyjecie na wysokiej stopie życiowej i potomstwo jest już finansowo zabezpieczone. Nie każdy jednak w polskich warunkach jest w stanie na taki gest sobie pozwolić.
  9. Nie trzeba. Jest to co najwyżej pewien obyczaj do tego już zanikający i coraz rzadziej praktykowany. Normą było to, że błogosławieństwo powinno odbyć się w domu przyszłych teściów - to teraz sobie wyobraź sytuacje, w której młodzi ułożyli sobie życie w Warszawie a po błogosławieństwo należy jechać do rodziców pana młodego w Szczecinie a w przypadku panny młodej do Rzeszowa. Ok, może skrajnie, ale generowało to problemy logistyczne, a już szczególnie w dobie koronawirusa.
  10. A jednak nie możesz sobie odpuścić i obsesyjnie wbrew swoim deklaracjom "bez odbioru" dalej się udzielasz. Ciekawe. Już udowodniliśmy, że to żaden problem - no chyba, że dla potrzeby kontroli matki - potwierdza wykładnia prawa. Mając dzieci jak najbardziej faceta rozumiem. Dzieci ponad wszystko a nie komfort awanturnicy, której co najwyżej powierzyło się materiał genetyczny by wydała moje dzieci.
  11. Wiesz, że gdzieś dzwonią, ale nie wiesz w którym kościele. Ten przypadek nie spełniał w żaden sposób znamion ani porwania ani uprowadzenia rodzicielskiego. Dla Ciebie edukacyjnie definicje na start: "Porwanie rodzicielskie jest sytuacją, w której jedno z rodziców bez woli i wiedzy drugiego lub pod pretekstem krótkotrwałego pobytu wywozi lub zatrzymuje dziecko na stałe, pozbawiając tym samym drugiego rodzica możliwości utrzymywania kontaktu z dzieckiem w przysługującym mu – zgodnie z prawem – zakresie." NIE ZOSTAŁY PORWANE NA STAŁE, OJCIEC UTRZYMYWAŁ Z NIĄ KONTAKT I jeszcze o uprowadzeniu: "Aby mówić o uprowadzeniu dziecka, rodzic zabierający małoletniego spod opieki drugiego rodzica, musi mieć co najmniej ograniczone prawa rodzicielskie, w stopniu niepozwalającym mu na decydowanie o miejscu pobytu dziecka. Niezwykle rzadko zdarza się, aby sąd, w sytuacji rozwodu czy separacji, przyznawał opiekę rodzicielską na równi obojgu rodzicom. Aby tak się stało, rodzice muszą przedstawić porozumienie o sposobie wykonywania władzy rodzicielskiej, a w sytuacji rozwodu takie porozumienie jest zwykle bardzo trudne do osiągnięcia. Niemniej jednak, takie rozwiązanie jest możliwe i nie można mówić o uprowadzeniu w sytuacji, w której oboje rodzice mają równe prawa decydowania o miejscu pobytu dziecka i jeden z nich postanawia np. zabrać małoletniego na wakacje." - zwróć uwagę zwłaszcza na ostatnie zdanie.
  12. Nie ma czego zazdrościć. Z nas dwojga to nie ja musiałem wyjeżdżać, bo mi się nie powiodło a myślami tęsknie spoglądać na ojczyznę irytując się, że ludzie mają czelność chwalić sobie warunki życia w Polsce.
  13. Jeśli by miał ograniczone jego spotkania z dziećmi odbywałaby się albo pod nadzorem opiekuna socjalnego albo w domu matki.
  14. Ale on ma podobnie. Wiele dyskutantek podpowiada aby wnioskował przez sąd rodzinny a te i tak już są zawalone tonami akt i wniosków zaś koronawirus spotęgował paraliż. Będąc w jego położeniu postępowałbym podobnie,to naturalna reakcja.
  15. To strasznie Ci się tam musi powodzić skoro emocjonalnie dalej myślami jesteś zakorzeniona w Polsce i jedyne co możesz to ponarzekać, że nie jest tak jak u Ciebie "ZAGRAMANICOM".
  16. Ale to ona na przekór - swoim dzieciom byleby dopiąć swoje przerwała ich sen w dramatycznych okolicznościach. Deklaracje swoją drogą, ale w dobie koronawirusa sądy nawet spraw karnych nie rozpatrują odpowiednim tempem a te o rozszerzenie opieki i tak w sądach rodzinnych są spychane jako ostatnie do rozpatzrenia w związku z systemową dyskryminacją ojców czyli dla spragnionego kontaktów ojca upłynęłyby kolejne miesiące gdy nie mógłby zapewnić bezpieczeństwa emocjonalnego przy matce wariatce. Zresztą pewnie powiedział, ale sąd z automatu taśmowo przyklepał wycinek czasu, który w żaden sposób nie wypełnia zakresu budowania więzi między rodzicem i dzieckiem co negatywnie oddziałuje na ich psychikę. Może uprzednio ją informował, że ma w planach przedłużenie pobytu i nie wiemy jak zareagowała matka, acz sądząc po nadzbyt histerycznej reakcji wymierzonej pośrednio w bezpieczeństwo emocjonalne dzieci nie zezwalała na nie potęgując napięcie między rodzicami i pragnąc tego uniknąć ojciec wyszedł naprzeciw oczekiwaniom dzieci oszczędzając dramatu. Jakiś powód musi być w takim zachowaniu Porwanie dot. osoby pozbawionej praw rodzicielskich. Zresztą będąc na jego miejscu okradzionym z drogocennego czasu spędzonego z dziećmi postępowałbym podobnie poza formalną drogą o rozszerzenie czasu z dziećmi bym je systematycznie mimowolnie wydłużał. Dzieci najważniejsze, a nie koncert życzeniowy i kontrola ze strony ex.
  17. Dowód anegdotyczny w żaden sposób nie podważa statystyk. Niemniej internet przyjmie wszystko, ja mogę napisać, że znam 10 rozwodników i żaden z nich nie otrzymał czyli łącznie na 12 wnisokujących jedynie 2 dostało i co?
  18. Być może wnioskował o opieką naprzemienną albo nawet na wyłączność, matka nie wyraziła aprobaty i zwyczajowym prawem dostała je pod swój dach. Rodzice nie mogli dojść do porozumiena w materii wizyt, ojciec widać chciał więcej matka ponownie nie była zadowolona, sąd westchnął miał dosyć przedłużającej się sprawy i wydał wyrok nie satysfakcjonujący chłopa. Tyle w kwestii powoływania się na polskie sądy jako najwyższy autorytet, który z obawy o paraliż często którąś ze stron najzwycznajniej w świecie krzywdzą.
  19. Nie kompromituj się. Nie ma widzimisie a ma potrzebę spędzić czas z własnymi dziećmi w sposób dla nich atrakcyjny jak na rodzica przystało. Skoro ważniejsze są dla Ciebie zarządzenia obcych instancji zamiast rozwijanie relacji z własną rodziną to już wiemy z jakim typem legalistki mamy do czynienia. Mi się w Polsce podoba, jak nie pasi emigruj.
  20. Dorosła osoba myśli co jest dobre dla jej dzieci a nie to co ustalili dla nich inni. Wyrywanie dzieci w środku nocy, bo sąd tak postanowił wpisuje się w narracje bezmyślności. Ich ojcem biologicznym nie jest sąd. Widać, że jest niedojrzała i za wszelkę cene chciała postawić na swoim nawet kosztem zdrowia psychicznego dzieci.
  21. Lucy21 jeśli jesteś jeszcze w tym temacie to spraw mu coś niekoniecznie wartościowego materialnie albo sentymentalnego. Mnie moja kobieta w zeszłym roku na urodziny zabrała do ośrodka letniskowego na Mazurach gdzie jeździłem z rodzicami na przełomie lat 80/90 prawdopodobnie jej moja matka podpowiedziała. I zajechaliśmy tam samochodem a tam uwierzcie od tego okresu się niewiele zmieniło, nawet domków letniskowych nie pomalowali Miałem powrót do szczenięcych lat, gdyż na każdym rogu wspomnienia, nawet odnalazłem napisy, które wspólnie wydrapaliśmy na świetlicy z dawnymi znajomymi, byłem w stanie wskazać miejsce w którym zakopał się mój żółw jak nam zwiał i połowa wczasowiczów go z nami szukała. Liczyłem na to, że nawet stołówka wypoczynkowa będzie taka sama jak za moich dziecięcych lat, ale zarządza nią inny właściciel i po dawnym PRLowskim czasie ani śladu teren wokół plaży również zagospodarowany tak, że przypomian kurort nad M. Śródziemnym A w jeszcze poprzednie urodziny jak narzekałem, że a nie chce mi się już rozwijać, coraz ciężej wstać, szukać rozrywek jak wracam do domu, słowem przeistoczyłem się w kanapowca wzięła rotweilera szczeniaczka od znajomych i nie ma już, że o 5:30 nie chce mi się wstać i otwierać biznesu, bydle w tym momencie prawie 50 kg domaga się spacerku Uporządkował mi tryb dnia na nowo Oba prezenty nie były kosztowne, a ile radości mi sprawiła
  22. Bo to jest - ponoć - norma rozwojowa dla płci. Sam pamiętam, że syn szybciej stanął na nogi w sensie taka sprawność od przekręcania się po raczkowanie aż po pierwsze kroki, córka natomiast szybciej zaczęła mówić.
  23. Nie szczuj na dziewczynę. Taki dar od Boga a większość powitych w grzechu związków nieformalnych.
  24. Nie pozostaje nic innego jak temat skonsultować z rodzicami podkreślając, że w ojcu dziecka oparcia mieć nie będziesz - poza alimentami i widywaniem się raz na jakiś czas z dzieckiem co w sumie nijak rodziny nie odciąży bo nie mając styczności na codzien z małym dzieckiem nie będzie wiedział jak się nim zaopiekować i spotkania najpewniej będą pod dachem przyszłych dziadków. Zanim podejmiesz decyzje rozważ sporo scenariuszy a że życie Ci się wywróci do góry nogami to akurat prawda. Dziecko nawet zdrowe jednak jest obciążeniem, ale oczywiście też radością. A co gdy samotnie będziesz wychowywać chore albo z zespołem downa?
×