Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Gość888

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1247
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Gość888


  1. 5 godzin temu, Rezkanostor555 napisał:

    Serio myślę. Przeczytaj sobie chocby wpis Bimby powyżej. Albo teksty Edit, kończące się zwykle jej zmysleniami o moim  rzekomym homoseksualizmie.

    Ale oczywiście żadnego przykładu na to moje plucie czy zacietrzewianie podać nie potrafisz. Oczywiście durnot piszecie tu sporo. Cisnalem ostatnio tego  Skb i wyszło mi całkiem nieźle.

    Oj amebo i o czym tu z tobą dyskutować, w sumie to żal mi cie.

    • Like 1

  2. 9 minut temu, Foko Loko napisał:

    Problem rozwiązał się sam 😅

    Otóż urodziłam, mamy wcześniaka, który najbliższe 3 miesiące spędzi w szpitalu, a potem przez 3 miesiące nie będziemy przyjmować gości, żeby Młody nie złapał infekcji. Do teściowej to jeszcze chyba nie dociera, ale ma pecha.

    Póki co zaczęła mnie wkurzać, dziecko ma ledwie tydzień, a ona zachowuje się tak, jakby oczekiwała, że dojrzeje po jednym dniu w inkubatorze i zamiast się ucieszyć to jest ciągle "a czemu taka niska waga", "a czemu jeszcze nie je z butelki", "a czemu coś tam". Jezu, dziecko jest w stabilnym stanie, a ta zamiast się ucieszyć z każdych 20 gramów, to robi awantury, że to 20 gramów, a nie 50. 

    I oczywiście już poleciały teksty, że teraz jest PRAWDZIWĄ babcią, bo przy poprzednim dziecko to chyba się nie liczyło.

    Co za baba.

    Gratulacje!  którym tc się urodził? bo chłopczyk o ile pamiętam?  Zyczę Tobie i maluchowi dużo, dużo zdrówka.


  3. 6 godzin temu, Foko Loko napisał:

    Moja mama faktycznie wpadnie na godzinę i z głowy. Ale teściowa ma do nas 7h w pociągu. To trudno, żeby po godzinie wracała. Ale już ogarnęliśmy, mąż jej wytłumaczy, że w połogu nie ma szans i że jak przyjadą później to młody już będzie bardziej łapał kontakt.

    Nic jej nie będzie jak zobaczy wnuka miesiąc później. Nie wyobrażam sobie taka obolała przyjmować kogokolwiek na jakiś dłuższy pobyt. Dla mnie samo karmienie piersią przy kimś, prócz męża bylo krępujące. Zdjęcie zawsze możesz wysłać, ale od razu zastrzegłabym, że chronisz prywatność dziecka i nie chcesz by gdziekolwiek je rozpowszechniała.


  4. Nie wyobrażam sobie powiedzieć mojej mamie czy teściowej że nie mogą zobaczyć do wnuka. No ale one nie mają tyle tupetu by zrobić sobie z tego pobytu wakacje, tylko za każdym razem były po godzinie, dwie i wracały do domu. Nie było żadnego cyrku ze zdjęciami. Wiedziały, że jestem zmęczona, jeszcze po cc a karmienie przy kimś też nie jest komfortowe. Gdybym miała tak bezczelną teściowa jak autorka to chyba bym zrobila jak doradzają. Urodzila i powiadomiła poźniej.


  5. 4 minuty temu, Unlan napisał:

    Oczywiście. Jest różnica pomiędzy 3 latkiem które ma urodziny w styczniu, a 3latkiem, które ma urodziny w grudniu. A jedno i drugie ma rocznikiem 3 lata. 

    Oczywiście że jest i co to ma wspólnego z tym co napisałam...rocznikowo to nadal trzylatek. Różnicę jeszcze widać między 7latkami urodzonymi w styczniu a w grudniu a oboje mają obowiązek szkolny i ten z grudnia też dobie musi radzić. 3 i 4latek nie mają obowiązku przedszkolnego.


  6. 26 minut temu, Foko Loko napisał:

    Obowiązek jest od zerówki. Dziecko idące do 1 klasy nie musi umieć czytać! 

    A funkcjonowanie w grupie nie jest tylko kwestią przedszkola. Są dzieciaki na edukacji domowej, które świetnie funkcjonują w grupie, a dnia nie spędziły w klasie. Jak rodzic chce, to nauczy. 

    U nas w 1 klasie jest już wymagane czytanie. Na początku proste czytanki, ale w drugim półroczu wymagane jest aby dziecko płynnie czytało.


  7. 2 godziny temu, Bimba napisał:

    A ja nie rozumiem.

    Zanim narobi się dzieci trzeba się edukować, pracować, gdzieś wyjechać,  coś zobaczyć a nie w wieku dwudziestu lat wpieprzać się na górkę do teściów bo za darmo i szybko dziecko żeby ugruntować pozycję a teraz wszyscy do pomocy i opieki bo młodzi rodzice mają w planach wyjścia i dyskoteki.

    Ale dlaczego za darmo? Bo nie płaci się za wynajem? Sama tak mieszkałam przez 5 lat po ślubie dopóki nie wybudowaliśmy domu z mężem, tylko, że u swoich rodziców. Mieliśmy całą górę dla siebie 166 m2, osobne wejście,  osobną kuchnię, osobną łazienkę, osobne liczniki, tylko opał na pół. Normalne osobnie mieszkanie jak w bloku. Z resztą się zgadzam. Nie można mieć pretensji do teściowej czy mamy tylko dlatego, że nie chce być z wnukiem, bo młodzi chcą się bawić. Co innego przypilnować wnuka gdy jest to konieczne a co innego wyjścia  dla rozrywki. Planując dziecko musisz liczyć się z tym, że przez najbliższe kilka lat będzie trzeba z tego zrezygnować albo zorganizować opiekunkę. 


  8. 13 godzin temu, Panna cotta napisał:

    Ale mieszkając w mieszkaniu nie musiałaby kupować węgla który obecnie kosztuje jak złoto, czyli skąd babcia weźmie ze swojej biednej chudej renciny czy tam emeryturki kilka tysięcy jednorazowo na węgiel? 

    Po wtóre kto jej ten węgiel załatwi (trzeba się ruszyć i jechać, trzeba stanąć w kolejce po dotacje - w dzisiejszych czasach bez tego nie ma sensu a dotacja się należy), trzeba załatwić transport a nawet jeśli jest w cenie trzeba ten węgiel zwieźć. I tu się zaczynają schody bo sama babcia tego nie zrobi, (dobrze jeśli chociaż jest w stanie napalić sobie w piecu sama, w co wątpię), trzeba poświęcić czas (któreś z dzieci), tak się mówi ale to ciężka praca, to samo drewno na rozpałkę które potrzebne jest przy paleniu węglem, to jest osobny transport i dodatkowa praca, trzeba pociąć to drewno, zwieźć do kotłowni. Może oczywiście opłacić robotników ale czy ją na to stać? Wątpię. Więc znowu albo dzieci jej dołożą do interesu, albo same to wszystko zrobią. Przypuszczam że ma starego typu ogrzewanie czyli na węgiel, a jeśli ma na gaz, to co miesiąc jej dzieci dokładają do rachunków bo nie wierzę, że jej starcza. Nadal uważasz, że taniej się mieszka w domu? Ok. Dochodzi podatek od nieruchomości coroczny który wynosi niemało, bo kilkaset złotych do tysiaca. 

    Koszenie trawy przez cały rok. No jakiś trawnik dookoła domu jest. Policz sobie teraz koszt benzyny do kosiarki, zależy teraz czy duży areał czy mały. Ale trawę trzeba skosić. Nie będzie żyć przecież w haszczach, pozarastana. Najlepiej byłoby raz w tygodniu. Można się uprzeć - raz na dwa tygodnie. Można znowu opłacać robotnika który babci skosi trawę. Ale można też samemu nie? Siedemdziesięciolatka raczej trawy sobie nie skosi, ale mogę się mylić. No to ok. Zamieniają się z rodzeństwem - raz w miesiącu każdy jedzie babci kosi trawę. Uwierz mi że po kilku miesiącach wszyscy mają dość. Połowa się zrzeknie tego domu, ewentualnie dogadają się i któryś będzie dziedziczył i to wszystko babci zapewni. Tak czy owak z 1300 zł babci emerytury (za którą twierdziliście że na pewno w domu prywatnym przeżyje robi się razem z ogrzewaniem i koszeniem trawy 2500 tys złotych miesięcznie po podzieleniu tych wszystkich kosztów w skali roku). Nadal twierdzicie ze za 1300 zł babcia przeżyje? Z pewnością jeśli wcześniej nie zemrze śmiercią głodową. 

    A w mieszkaniu nie przejmujecie się ani ogrzewaniem ani koszeniem trawy. Tego typu problemy odpadają. Oczywiście nie twierdzę że babcia się tam utrzyma z własnych pieniedzy. Nie utrzyma się. Ale nie trzeba będzie ogarniać dodatkowych rzeczy na które nikt w dzisiejszych czasach nie ma zwyczajnie czasu. Ludzie chcą żyć a nie jeździć palić komuś w piecu i kosić trawę. I dokładać do interesu. Ale to tylko moje zdanie. 

    Mówiłyśmy o kosztach utrzymania a nie o ilości pracy, gdzie jest więcej w domu czy w mieszkanie. Bo oczywiście, że w domu, ale za to masz kawałek swojego ogródka do którego zawsze możesz wyjść. Nawet w piżamie. W domu kupujesz opal a w mieszkaniu płacisz czynsz. Poza tym moje czy twoje dzieci (nie wiem ile masz lat) za 20 lat nie będą wiedziały co to węgiel, teraz są pompy ciepła, gaz, więc problem ze zrzucaniem odpada. 


  9. 23 godziny temu, Foko Loko napisał:

    Babcia mojego męża ma dom. I 4 dzieci. Obecnie każde z dzieci do tego domu dokłada, bo babcia nie jest w stanie go utrzymać. Jednocześnie żadne z dzieci tego domu nie chce przejąć, bo wtedy pozostałych trzeba będzie spłacić plus przestaną sypać kasą i wszystko spadnie na jedną osobę. Co będzie po śmierci babci nie wiadomo. Czy podzielą na 4 czy nie podzielą, dzieci usamodzielnione, wszyscy z własnymi domami, bo praktycznie wszyscy już po 50tce, więc wszyscy harowali i odłożyli na swoje. Na ten najcięższy czas, na start nie mieli, musieli sami zapracować. Jasne, że kasa się przyda zawsze, ale mówię tylko, żeby nie dorabiać do tego większej filozofii 😛 jak ktoś chce budować to niech buduje. Ja bym raczej szła w stronę osiedla domków jednorodzinnych czy coś.

    ja tam na swoje mieszkanie zarabiam i nie czekam aż spadek wleci. 

    i nie, nie wynajmuję. Nic o wynajmie nie pisałam i nic pisać nie zamierzam.

    Uważam, że wspomniana babcia mieszkając w mieszkaniu również sama by go nie utrzymała i potrzebowałaby pomocy dzieci.


  10. 6 godzin temu, Foko Loko napisał:

    Nigdzie nie napisałam, że budowanie domu to coś złego. Każdemu jak woli, po prostu nie widzę sensu dorabiania do tego wielkiej ideologii.

    Gość, tego też nie napisałam, więc przestań robić nadinterpretację.

    żadna nadinterpretacja. Dajmy na to, trojka dzieci, sprzedają dom i każde z nich ma po  ok 250 tyś. Jak myślisz lepiej mieć te pieniądze czy nie mieć? Czy wolałabyś harować 5-10 lat by odłożyć te pieniądze...?🤦‍♀️


  11. 3 godziny temu, Foko Loko napisał:

    Ta zwłaszcza dom, który ciężko sprzedać i ciężko utrzymać 🤣

    Obecnie to wnuki już mają start za sobą zani. Cokolwiek odziedziedziczą. Nie wiem po co dorabiać do tego taką filozofię.

    Tak masz rację nie warto. Lepiej płacić komu za wynajem to jest prawdziwy interes życia po po prostu . Jak się buduje z głową to nie jest ciężko sprzedać, chyba że cena  rzucisz cenę z kosmosu, a utrzymanie wcale drożej nie wychodzi niż  wynajmowanie mieszkania. Ale tak, masz rację lepiej dziecku nic nie dać żeby nie musiało przypadkiem użerać się ze sprzedażą

    • Like 1

  12. 25 minut temu, Foko Loko napisał:

    Nie będą miały. Bo teraz mamy czasy takie, że dzieci się wyprowadzają, a rodzice zostają sami w domu, ktory robi się dla nich za duży. Dziexko skorzystają dopiero jak odziedziczą. A w międzyczasie same sobie coś kupią albo wybudują.

    ale zawsze mogą dom sprzedać a dodatkowa gotówka zawsze się przyda i ułatwi życie.


  13. 12 godzin temu, Monikadekiel napisał:

    Ja pierwszą córkę wychowywałam sama kilka lat. Było mi strasznie ciężko finansowo, fizycznie i emocjonalnie, zwlaszcza, że urodziłam mając 18 lat i od samego początku byłam sama. Pracowałam, jak miałam zajęcia na uczelni w weekendy to mama zostawała z małą (drugi raz odpusciłabym sobie szkole, bo wolalabym nie słyszeć ciągłych pretensji i obwiniania mnie za to że zaszlam w ciążę Z nieodpowiednim facetem) Już myślałam, że będę zawsze sama, ale los się do mnie uśmiechnął i kiedy już byłam całkiem zrezygnowana, poznałam swojego obecnego partnera. Mamy razem dziecko (8miesiecy), mieszkamy razem. On jest ciągle w pracy, w sumie to czuje się tak jakby go praktycznie nie było, mama odkąd urodziłam nie zajęła się małą nawet przez 10min. Nie wymagam tego od niej, jednak jest mi trochę przykro, bo wie, że do nikogo innego o pomoc nie mam jak się zwrócić. Czasami ją prosiłam żeby została z małą na godzinę np jak miałam wizytę u dentysty, jednak zawsze odmawiała. Juz nie proszę. Przyzwyczaiłam się do tego, że nie mam jak na nią liczyć. 

    Dasz radę, pomyśl, że twoje życie nie zawsze będzie tak wyglądało. No i masz dla kogo żyć, ciesz się z tego, że jesteś mamą i masz swoje skarby, które kochają Cię bezgranicznie. Ja jak zaszlam w ciążę w wieku 17lat myślałam, że moje życie już się skończyło. Miałam myśli samobójcze po porodzie, byłam sama. Pierwszy rok był dla mnie koszmarem. Ale dałam radę i teraz mam śliczną i mądrą córkę, którą kocham nad życie. Mimo, że dostałam pieniądze od jej ojca na aborcję to chciałam urodzić. Już wiedziałam wtedy, że będę sama i będzie mi ciężko, ale udało mi się. Dzisiaj podjelabym taką samą decyzję.

    Dasz radę 🙂 A może los się do Ciebie uśmiechnie i poznasz w końcu kogoś wartościowego, czego bardzo Ci życzę 

    No cóż są takie babcie które nie czują potrzeby budowania więzi z wnukami. Tylko trochę nie rozumiem dlaczego masz pretensje tylko do niej że nie zostanie z dziećmi jak masz np. dentystę a nie do męża. On też jest rodzicem, tak samo jak Ty.

×