

Teery
Zarejestrowani-
Zawartość
204 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Teery
-
Cześć Mamo, bardzo wam współczuję tej sytuacji. Szczególnie mężowi i teściowej. Nie dość, że przeżywają dramat z powodu śmierci bliskiej osoby, to jeszcze takie coś. A nie da się pogrzebu przesunąć?
-
Cześć Mamo Fajnie, że wczoraj miałaś dobry dzień. Jeżeli czujesz się zmęczona, to faktycznie zrób sobie dzisiaj wolne od chodzenia. Jutro zaczniesz z nową energią. Wczoraj uświadomiłam sobie, że bardzo mało piję, 1-2 herbaty i mnóstwo kawy, która odwadnia. Objawy odwodnienia to ból głowy, zmęczenie, brak apetytu, nawet wysokie ciśnienie może być efektem odwodnienia. Piłam wczoraj cały wieczór i dzisiaj wstałam jak nowo narodzona. Wreszcie nie mam ochoty spać na stojąco i nie boli mnie głowa. Cudowne uczucie po tylu dniach. Nawet zastanawiałam się, dlaczego się nie pocę przy ćwiczeniach, ale uznałam, że są za mało intensywne. Poobserwuję jeszcze dzisiaj i jutro ciśnienie, może się unormuje. Nie wiem, jak mogłam dopuścić do tego. Mamo ważę się zaraz po wstaniu. Nie mam wrażenia opuchnięcia organizmu, ciekawe skąd to się bierze. Z resztą normalnie zaraz jechałam do pracy. Dzisiaj na śniadanie 2 kanapki z serem i warzywami, na drugie sałatka, na obiad jeszcze nie mam pomysłu. U nas wreszcie pogodne niebo i słońce, od razu chce się żyć. Miłego dnia
-
Chyba znalazłam winnego - ciśnienie. Nie bardzo jest podwyższone, ale jednak powyżej normy. Może to i lepiej, że wiem w czym problem. Jeszcze wieczorem sobie zmierzę i jutro i zadzwonię do lekarza.
-
Cześć Mamo Wczoraj po napisaniu wiadomości jednak wzięłam się w garść. Poćwiczyłam drugi zestaw cichego cardio i pośladki. Stwierdziłam, że ten zestaw jest gorszy, więc nie będę go już robić. Potem wróciło do mnie życie, wypiłam nawet 2 piwa. Chyba nawet nie przekroczyłam limitu kalorii. Dzisiaj rano obudziła mnie telefonem babka z sanepidu. Syn dzisiaj kończy izolację, ja jestem na kwarantannie do 28. To jeszcze długo, ale przynajmniej wiem, na czym stoję i mogę odliczać dni do zakończenia. Smaku dalej nie mam i trochę boli mnie głowa, ale to pewnie po tych piwach. Dzisiaj na śniadanie były 2 kanapki, na obiad makaron z sosem grzybowym. Mam nadzieję, że też się już pozbierałaśpo wczorajszym gorszym dniu i dzisiaj będzie sportowo i dietetycznie. Miłej niedzieli
-
To niedobrze. Mam nadzieję, że to tylko panika Nie wiem, kiedy kończymy, ja na pewno nie, bo muszę być 10 dni dłużej. Dzisiaj wykonałam dokładnie 1105 połączeń do sanepidu i cały czas było zajęte. Głowa boli mnie już trzeci dzień, teraz doszło gardło. Zjadłam trochę śliwek i wydały mi się bez smaku, choć zapach czułam. Dzisiaj tylko 1200 kalorii, bo na więcej nie mam ochoty. Czuję się zmęczona i bez życia. Miłego wieczoru i mam nadzieję na lepsze wieści jutro
-
Cześć Mamo, Fajnie, że Ci się udało. Po takim dniu jest się zawsze zadowolonym z siebie. Poćwiczyłam wczoraj 30 minut aerobox i pośladki. Dzisiaj też chciałabym coś intensywniejszego. Z jedzeniem grzecznie, na kolację wypiłam jeszcze maślankę, bo stwierdziłam, że mam mało kalorii. Dzisiaj wreszcie się zważyłam. Po 3 tygodniach spadł mi niecały kg i na wadze było 65,95. Do celu więc zostało mi 0,95 czyli powinnam go osiągnąć za 2 tygodnie. Czytałam, że znowu zamykają wszystko. Miałam iść w przyszłym tygodniu na sauny i byłam zła z pokrzyżowania planów, ale wychodzi na to, że i tak bym nie poszła. Nie wiem, co dziś na obiad, nie mam wielkiego pola manewru. Głowa dalej mnie boli, za oknem paskudnie, nic tylko kłaść się do łóżka. Dobrze, że już dzisiaj piątek. Miłego dnia i powtórki z wczoraj
-
Podobno teraz nie powtarzają testów, bo pozytywny wynik może występować dość długo. Może masz rację, że to od siedzenia w domu, otworzę sobie balkon, szczególnie że wyszło słońce, chyba chwilowa, bo niebo dalej szare. Zastanawiam się czy nie jadłam za mało, bo jak wczoraj wszystko policzyłam to wyszło mi ok. 1200 kalorii. Może w pozostałe dni było tak samo, a wtedy jeszcze ćwiczyłam i steper pokazywał nawet 500 spalonych kalorii. W każdym razie jak zjadłam, to poczułam się lepiej.
-
Cześć Mamo Szkoda, że przybyło na wadze, ale to nie koniec świata. Z drugiej strony to jest wkurzające, że już zawsze trzeba będzie się pilnować, bo inaczej zaraz się tyje. Ja mam takie wrażenie, że gdybym mogła, to pewnie poszłabym biegać w deszczu, choć to pewnie tylko wrażenie. Najbardziej wkurzające jest to, że po ulicy musiałabym biegać w maseczce, a po parku nie. Ale w tygodniu na park jest już za późno. Wczoraj zamówiłam sobie orientalne jedzenie, ale zjadłam tylko pół porcji, więc nie był źle. Na kolację wypiłam filiżankę maślanki, więc zmieściłam się w limicie kalorii. Poćwiczyłam zestaw cardio i stwierdziłam, że drastycznie spadła mi kondycja Na dodatek po niedzielnych ćwiczeniach brzucha mam zakwasy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio je miałam. Steper daje mi mocne nogi, ale przy bardziej intensywnych ćwiczeniach dostaję zadyszki. Muszę się bardziej na nich skupić. Zaliczyłam jeszcze wczoraj 47 minut steppera. Przez ostatnie dni chodzę na nim tyle, że wytarł się smar. Potraktowałam go olejem, ale to tylko na chwilę dało efekty. Miłego dnia, trzymaj się ciepło w oczekiwaniu na słoneczko
-
Cześć Mamo Nie wiem dlaczego, ale wkleił mi się wczorajszy post. Wydaje mi się, że to nie jest dobry czas na odchudzanie - zimno, deszczowo, organizm robi zapasy na zimę. Wczoraj u mnie był cheat Day. Do obiadu było dobrze, a potem wpadła drożdżówka, 3 kromki, banan i piwo. No i nie ćwiczyłam, ale to był planowy odpoczynek. Mam nadzieję dzisiaj już wrócić na dobre tory. Na obiad chyba zrobię kotlety z kaszy jaglanej i jajek, tylko muszę sprawdzić czy mam kaszę. Poćwiczę "ciche cardio bez skakania i tupania", choć ten zestaw bardzo źle mi się kojarzy. Ćwiczyłam go na wiosnę, kiedy były zamknięte siłownię i znów przed oczami stają mi te okropne dni. Nie chce mi się znów wydzwaniać do sanepidu, czekam aż sami zadzwonią. Trzymaj się i nie daj jesiennej chandrze
-
Cześć Mamo Myślę, że nie ma sensu wiecznie sobie wszystkiego odmawiać, bo przecież to ma być wstęp do nowego stylu odżywiania. Wczoraj poza alkoholem było dietetycznie, ale poćwiczyłam zgodnie z planem, więc chyba bilans wyszedł dobrze. Dzisiaj zjadłam 2 kanapki z szynką i piję kawę. Kończy mi się mleko, a koty się nauczyły, że zawsze dostają trochę i teraz cały czas miauczą, bo też chcą, a tu nie ma. Moja szefowa wróciła z urlopu i już od rana mnie gnębi. Źle mi się pracuje na laptopie, bo część nie mieści się na monitorze i ciągle zrywa się połączenie. U nas dzisiaj ponuro i deszczowo, dobrze, że nie muszę wychodzić z domu. Trzymaj się cieplutko
-
Cześć Mamo, Jest jak przypuszczałam - syn pozytywny, ja negatywna. Wiesz, dla mnie też to jest dziwne, że my mieszkamy razem i się nie zaraziłam, a kolega z klasy mu to sprzedał. I to nie jakiś bliski, z którym spędzałby dużo czasu. Oni wtedy byli na wycieczce klasowej, była paskudna pogoda, może to spowodowało spadek odporności? Poza tym syn je mało owoców i warzyw, bo nie lubi albo nie są zupełnie twarde czyli według niego są zgniłe. On z objawów miał wysoką temperaturę, a potem stracił węch i smak. Myśle, że wczoraj mimo pizzy zmieściłam się w limicie, bo poćwiczyłam pośladki i 60 minut na steperze. Potem zrobiłam sobie szczotkowanie nóg i brzuch, już po pierwszym razie skóra jest niesamowicie gładka. Potem jeszcze zrobiłam masaż nóg i twarzy, podobno na twarzy mają już po tygodniu być efekty. Zobaczymy. Dzisiaj zrobię tylko ćwiczenia na brzuch, steper sobie podaruję, chyba że za dużo zjem, ale to mi raczej nie grozi, bo nie mam w domu nic dobrego. Na obiad planuję ryż i kurczaka z warzywami w sosie curry. Widzę, że jesteś konsekwentna i wytrwale chodzisz. Trzeba korzystać, póki jest pogoda. Pozdrawiam i życzę miłego dnia
-
Mam 754 kroki, dramat. Limit ustawiłam na 2 tysiące, bo mało chodzę. Passę mam od Wielkanocy, więc będę musiała pochodzić po domu, żeby jej znów nie przerwać. W przychodni nie umieli dopisać syna do systemu, po ponad godzinie się udało, ale próbki pobierają tylko w godzinach 10-12, nie wiem czy w dni wolne też, bo nikt nie odbiera. Czyli najwcześniej może iść w poniedziałek, a wtedy kończy się kwarantanna. Co za burdel. Zapisałam nas na odpłatne badanie, firma funduje. Jutro na 3 godziny jesteśmy zwolnieni z kwarantanny. Hura, robimy wycieczkę. U nas pochmurnie, deszcz wisi w powietrzu, ale nawet nie wiem czy jest ciepło.
-
Cześć U mnie też słabo, wpadła drożdżówka, było też za dużo adwokata. Zasada "nie kupione - nie zjedzone" to jedna z najważniejszych zasad przy odchudzaniu. Nawet się dzisiaj nie zważyłam, szczególnie że mam@. Za to wieczorem zmobilizowałam się i poćwiczyłam 40 minut na steperze. Miało być 45, ale tych ostatnich 5 minut nie dałam rady. Już wcześniej opadałam z sił, ale oglądałam kolarzy cisnących pod górę i myślałam, że jak oni dają radę to ja też. Dzisiaj nie mam żadnego pomysłu na obiad, raczej mam też małe pole do popisu. Chyba zjem ryż z warzywami, a synowi zrobię naleśniki. Przepraszam, że tak pesymistycznie, ale dołuje mnie to. Boję się iść wykąpać, wszędzie chodzę z telefonem, a i tak stresuję się, że nie usłyszę sygnału i nie prześlę zdjęcia na czas. Tobie życzę miłego dnia i pospaceruj za mnie
-
Cześć Fajnie, że na wadze mniej. Powolutku, ale do celu. A do jakiej wagi dążysz? Mam nadzieję, że to tylko panika i obie jesteście zdrowe. Mój syn ma temperaturę 38,5. W niedzielę i poniedziałek też się źle czuł, ale wczoraj już było dobrze. O 14 ma dzwonić lekarz. I tak szczęście w nieszczęściu, bo on w listopadzie kończy 18 lat i gdyby to było później, to już by go pediatra nie przyjął, a do nowej poradni jeszcze nie byłby zapisany. Wiesz, ja wolę nie myśleć, że jestem chora, bo po pierwsze z weekend widziałam się z mamą, a po drugie, co gorsza, byłam w hospicjum. To byłby dramat, gdybym kogoś zaraziła. Wczoraj dietetycznie było ok, choć wpadły pierniczki z marcepanem i adwokat. Zmieściłam się jednak w 1500 kalorii. Poćwiczyłam pośladki i 60 minut na steperze. Czuję jednak, że będzie ciężko. W pracy jak mam na coś ochotę to trudno, nie ma, a w domu co chwilę zaglądam do lodówki. Trochę powstrzymuje mnie fakt, że dopiero we wtorek będę mogła wyjść z domu. W najlepszym wypadku. Pozdrawiam i dam znać
-
Zadzwoniłam do sanepidu i jednak mam kwarantannę. Chyba nie byłam pierwsza, bo babka od razu wiedziała, o co chodzi. lecę do domu, zanim policja mnie namierzy. Ja odwrotnie - nie znam nikogo, kto miałby koronawirusa lub był na kwarantannie. Jestem pierwsza. Mam nadzieję, że u neurologa będą same dobre wieści. Pozdrawiam
-
Mamo, ja metabolizm zawsze miałam fatalny. Nawet w liceum musiałam patrzeć co jem i ile jem. Dlatego chyba było mi wbrew pozorom łatwiej, gdy ten metabolizm jeszcze zwolnił, bo nie przeżyłam szoku, że mogłam wszystko jeść a teraz już nie.
-
Cześć Widzę, ze u Ciebie fajnie. Ja po słabym tygodniu wczoraj wróciłam do diety. Zaliczyłam długi spacer, potem w domu 45 minut na steperze i ćwiczenia pośladków. Korzystałam trochę z filmiku żelazne pośladki, ale ćwiczyłam z obciążeniem. Musze sobie te ćwiczenia rozpisać i trzymać się rozpiski, bo inaczej robię wszystko bez ładu i składu. Dzisiaj na śniadanie owsianka, na drugie serek wiejski, oprócz tego banan i jogurt bez cukru. Na obiad będą ziemniaki, fasolka szparagowa i jajko sadzone. W planach bieżnia i rozciąganie. Martes tak ma, że dominują rozmiary małe lub bardzo duże. Kiedyś jeździłam po całym Śląsku, aby kupić spodnie narciarskie. Jeżeli nie musisz przymierzać lub wiesz z jakiej firmy jaki rozmiar, to polecam sklep internetowy sportisimo. Kiedyś byłam u nich w sklepie stacjonarnym, pojechałam kawał drogi i niestety też nie było wyboru, głównie ciuchy casualowe. Z resztą zauważyłam, że nawet w adidasie czy nike coraz więcej tego typu ubrań. Za mała kurtka to dobra motywacja, żeby schudnąć. Do zimy jeszcze trochę czasu, więc powinno Ci się udać zrzucić. Postanowiłam sobie kupić szczotkę i będę nią traktowała mój cellulit. Podobno daje rewelacyjne efekty. Korci mnie tez roller do mezoterapii ale to już dużo droższa impreza. Musze przemyśleć. Miłego dnia
-
Wolontariatu jeszcze tak właściwie nie zaczęłam, bardzo się to ciągnie. W poniedziałek byłam na spotkaniu, rozmawiałyśmy (bo były same babki) o prawach wolontariuszy. Prawie półtorej godziny minęło błyskawicznie, w dużej mierze dzięki pani psycholog, która jest bardzo otwartą, pozytywną osobą. Jestem wstępnie umówiona na sobotę na pierwsza wizytę na oddziale, bo muszę zaczynać z kimś doświadczonym. Bardzo się boję, ale mówię sobie, że przecież to nie działalność w konspiracji, tylko kontakt z chorymi ludźmi i trzeba się spiąć i po prostu być dla nich pomocą. Tak więc jestem na takiej sinusoidzie - raz pełen optymizm, raz mnóstwo obaw. Widzę, że Tobie też tak średnio idzie. Ćwiczenie w domu ma ten minus, że często mówi się "za chwilę" i w końcu robi się już za późno, aby poćwiczyć. Przerabiałam to, gdy siłownie były zamknięte. Zajęcia zorganizowane maja ten plus, że musisz być na konkretną godzinę i nie ma przekładania w nieskończoność. To jak - spinamy poślady i dzisiaj będzie perfekcyjnie dietowo i sportowo? A jak Twoja córeczka? Udało Ci się zrobić jakieś badania i czegoś dowiedzieć
-
cześć U mnie wczoraj było średnio dietetycznie, ale chyba zmieściłam się w kaloriach. Piszę "chyba", bo podjadłam trochę kiełbasy, nie wiem ile, ale pomyślałam, że przecież mam trochę luzu w zaplanowanych kaloriach. Ok, ale potem zapomniałam o tej kiełbasie i zjadłam jeszcze 3 duże śliwki. Nie zważyłam się, bo muszę najpierw kupić baterie. Zrobiłam sobie wczoraj wolne od ćwiczeń, posiedziałam wieczorem w domu i trochę odespałam ostatnie dni, więc dzisiaj bardziej optymistycznie patrzę na życie. Mam w pracy koleżankę, która nigdzie nie wychodzi. W większość weekendów po powrocie w piątek z pracy wychodzi z mieszkania dopiero w poniedziałek rano. czasami mi się marzy takie życie na spokojnie, choć pewnie po 2 dniach bym miała dość jak w marcu i kwietniu, kiedy nie trzeba było siedzieć w domu.
-
Mamo, raczej w mało malowniczym, bo na Śląsku. Za to Ty masz bliżej nad morze czy na Mazury , a my musimy przejechać całą Polskę. Ale skończą autostradę A1 i to będzie kilka godzin.
-
Hej, Mamo, bardzo lubię góry, a nie mamy do nich daleko, więc można korzystać. W Słowackim Raju będziemy za niecałe 4 godziny. Jak jest ładna pogoda i wieje, to w drodze do pracy mam jedno miejsce, skąd pięknie widać Beskidy a czasami nawet Tatry. Szkoda, że syn się rozleniwił i już mu się nie chce chodzić po górach, więc nie mam z kim jeździć. Wczoraj wieczorem zaszalałam i zjadłam bułkę z jajkiem. Miałam tak mało kalorii, że musiałam coś zjeść. Wiem, że wieczorem powinno być białko, ale nie miałam ochoty na jajecznicę lub twaróg. Choć takie opychanie na noc to też nie był dobry pomysł. Pozdrawiam i zyczę miłego dnia
-
hej, Mamo gratuluje spadku wagi. Powoli ale do celu. U mnie weekend był taki sobie. W piątek pozwoliłam sobie na nieco luksusu, w sobotę pograłam półtorej godziny w tenisa i raczej trzymałam dietę. Najgorzej było wczoraj, bo jak wracaliśmy z meczu, to wstąpiliśmy na kiełbasę z grilla i piwo. Ale wczoraj przebiegłam 6,3 km, pozostałe posiłki były skromne, więc może aż tak źle też nie było. Dzisiaj już trzymam się diety i wracam do jedzenia w oknie, wtedy najlepiej mi wychodzi dieta. Na pierwsze danie była owsianka z rodzynkami, na drugie będzie serek wiejski, a na obiad polędwiczka z kaszą owsianą. Od tygodnia jemy polędwiczki, bo kupiłam za dużo na mamy urodziny, ale to już koniec i wracam na tory zdrowszego jedzenia. Pozdrawiam i miłego dnia, korzystamy z pięknej pogody
-
Szukałam przepisu i weszłam na stronę "Przyślij przepis". Przez przypadek znalazłam babkę, która zamieściła tam dużo przepisów. Większość to wieprzowina, prawie wszystko smażone ( i na zdjęciach przypalone), z mnóstwem żółtego sera i majonezem. "Hitem" była ryba nasmarowana majonezem, do tego wielki plaster żółtego sera, wszystko zapanierowane i usmażone na czarno. Ohyda, nie wiedziałam, że ktoś jeszcze tak gotuje, a babka z wyglądu wydaje się młoda. Ciekawe, jaki ma cholesterol. Choć przyznaję, że kilka przepisów miała ciekawych, ale mimo wszystko wolałabym się u niej nie stołować. Miłego dnia
-
Kiedyś przeczytała, że facet chudnie od samego patrzenia na buty do biegania. Mój syn ma 185 cm, wazy 66 kg i zjada wszystko, co nie jest przybite gwoździami. Czasami zrobię obiad na 2 dni, a po powrocie z fitnessu odkrywam, że połowy już nie ma. Kiedyś wrócę z pracy, a z kotów zostaną tylko pazurki
-
I jeszcze pomarudziłam koledze, jak to nie potrafię schudnąć, a on na to "A ja od przyjazdu z wakacji (poniedziałek) schudłem kg. Po co się odchudzać, jak wystarczy jeść normalnie i trochę pobiegać." Nie ma to jak kogoś wkurzyć (że nie powiem gorzej) z rana.