Teery
Zarejestrowani-
Zawartość
199 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Teery
-
Cześć Mamo, Nasza radczyni powiedziała mi, że mam przytyć, bo kto to widział, aby być takim chudym. A ona sama jest bardzo szczupła, przy czym ona należy do tych niskich, drobnych osób, o zupełnie innym niż mój typie sylwetki. Wczoraj u mnie z dietą było słabo, w pracy stały ciastka i skusiłam się na 2 delicje i 2 paluszki z galaretką, potem w domu zjadłam jeszcze mnóstwo śliwek. Na szczęście obiad miałam niskokaloryczny, a później intensywnie ćwiczyłam, więc zmieściłam się w limicie. Dzisiaj na śniadanie owsianka, ale kupiłam gotowca w biedronce, bo zapomniałam, na drugie sałatka, a na obiad kurczak z rożna. Wczoraj byłam w kauflandzie tuz przed zamknięciem i kupiłam przecenionego, połówka za 2,55 zł, jeszcze był ciepły. Mamo, nie rób sobie wyrzutów, że nie poćwiczyłaś. Czasem jest tak, że nie ma się czasu czy siły, czy po prostu ogarnia nas leń. Nie ma sensu podchodzić do ćwiczeń jak do jakiegoś przykrego obowiązku, bez którego świat się zawali. To ma być przyjemność, bo inaczej szybko nam ćwiczenia obrzydną. Wiem, że zewsząd bombardują nas mobilizujące hasła, że trzeba, że silna wola, że obowiązek, ale to bzdura. W życiu mamy sporo obowiązków, rzeczy, które "trzeba" i nie dopisujmy do nich treningu. Chyba nie napisałaś, jak u Ciebie z wagą - idzie w dół czy stoi. Pisałam wczoraj, że jesień nie jest dobra do odchudzania, bo bardziej chce się jeść, wcześnie robi się ciemno, co wyklucza aktywność na świeżym powietrzu, poza tym brakuje motywacji typu "będę laską na plaży". Zauważyłam, że coraz częściej sama wzruszam ramionami - schudnę za miesiąc czy za dwa co za różnica. Myślę, że trzeba znaleźć złoty środek - z jednej strony nie lekceważyć i nie powtarzać ciągle "dzisiaj zawaliłam, zaczynam od jutra", ale z drugiej - nie traktować braku treningu czy słabego dietowa dnia jak porażki w finale mistrzostw świata. Życzę miłego dnia, trzymaj się cieplutko
-
Cześć Mamo, tez mi się czasami zdarza takie próbowanie. Wczoraj poszliśmy do baru orientalnego. Zamiast zamówić ryż z mięsem i warzywami, wybrałam mix - sajgonki, pierożki i kurczak w cieście kokosowym, wszystko z głębokiego tłuszczu. Mój żołądek potem to odpokutował. Mało jadłam, więc chyba kalorii tak drastycznie nie przekroczyłam, bo jeszcze pobiegałam pół godziny na bieżni. Jesienią włącza mi się tryb gromadzenia tkanki tłuszczowej na ciężkie zimowe dni i ciągle jestem głodna. Wczoraj po treningu wypiłam kubek mleka, bo już bardzo burczało mi w brzuchu. Wydaje mi się, że jesień i zima to nie jest dobry czas na odchudzanie, ale nie wzięłam się do tego wcześniej, to teraz trzeba się wziąć w garść. U mnie dzisiaj oczywiście owsianka, na drugie sałatka z pomidora, sałaty rzymskiej i fasoli, na obiad zupa z cukinii i dyni a na drugie kotlety z kaszy gryczanej i fasoli. Zamiast fasoli miała być zielona soczewica, ale nie miałam, więc ugotowałam drobną fasolę. Do kotletów miały być 2 szklanki po ugotowaniu, więc wzięłam 2 szklanki surowej, bo nie wiem dlaczego stwierdziłam, że pewnie wiele nie napęcznieje. Teraz mam cały gar i będę ją jeść i jeść. Założyłam dzisiaj bardzo wąską spódniczkę, którą juz dawno temu spisałam na straty. To mobilizuje. Miłego dnia
-
Witam po weekendzie. U mnie dietowo było różnie. W piątek z kaloriami zmieściłam się na styk, w sobotę było za dużo, bo nie chciało mi się jeść, więc nie zjadłam obiadu, zamiast obiadu były 2 bułki, które miały mnóstwo kalorii, a wieczorem dopchałam frytkami w pubie. Wczoraj na odmianę mimo kolacji było ok. 900 kalorii, a jeszcze poćwiczyłam 40 minut na stepperze. Dzisiaj na śniadanie owsianka z rodzynkami, na drugie serek wiejski, do tego jogurt bez cukru. Obiadu nie mam, bo myślałam, że starczy mi mięsa, a syn wszystko pochłonął. Może pójdziemy do restauracji orientalnej, bo już od dawna się doprasza. Wezmę ryz z mięsem i warzywami, to nie będzie dużo kalorii. Wieczorem bieżnia i rozciąganie. Pogoda u nas paskudna. Wczoraj pojechałam na działkę i tak zmarzłam, że nie mogłam się rozgrzać, musiałam odkręcić kaloryfery. Dzisiaj u nas 7 stopni i mży, dogrzewam się klimą. Nie wiem czy to efekt jedzenia zbyt mało? Chciałabym od października spróbować morsowania, ale nie wiem czy dam radę, skoro mi wiecznie zimno. Trzymaj się ciepło
-
Dobrze, że jestem leniwa i nie chce mi się robić leniwych kluch (u nas mówi się leniwe pierogi), to nie mam problemu. Ale na jutro zaplanowałam na śniadanie placuszki bananowe. Nigdy jeszcze nie robiłam, jestem ciekawa, jak wyjdą.
-
Cześć Mamo, i tak trzymać. Zupełnie inaczej kończy się dzień, kiedy zrealizowało się cele. Ciekawa jestem czy będziesz mieć jakieś efekty po hula hopie. U mnie dzisiaj na wadze 66,8 kg czyli po 2 tygodniach jest o 1,15 kg mniej. Niby niewiele, ale planowałam chudnąc 0,5 kg tygodniowo. Tkanka tłuszczowa 28,2% i oceniana jest jako niska. Do celu mam jeszcze niecałe 2 kg. Wczoraj dietowo było dobrze, co prawda pozwoliłam sobie na batonik, ale wliczyłam go do bilansu kalorycznego. Niestety nie było warto, bo wydał mi się bardzo słodki i tłusty. Poćwiczyłam na sommer body 45 minut, potem chciałam zaliczyć na bieżni 2 km, ale po mnóstwie skoków na zajęciach nogi miałam bez sił i zakończyłam bieg na 1,6 km. Na ostatnie okrążenie brakło mi pary. Dzisiaj tradycyjnie owsianka, na drugie śniadanie sałatka z pomidorów i fasoli, w lodówce mam jeszcze jogurt bez cukru. Na obiad pewnie będzie łosoś, bo syn innych ryb nie akceptuje. Dzisiaj nie ćwiczę, bo idę wieczorem na mecz. Pewnie jakieś piwo wpadnie, chyba że będzie bardzo zimno. Jak nie zapomnę, to zrobię żelazne pośladki, bo przymierzam się do nich chyba od 2 tygodni. Miłego dnia
-
Hej, No i u mnie było przeidealnie. Kalorii ok. 1200, może trochę więcej, bo czasami mam problemy z oszacowaniem obiadu. Poćwiczyłam 50 minut, a że było dużo siłowych a mało skakania, to jeszcze przebiegłam 3 km na bieżni, w niezłym jak na mnie tempie. Od razu czuję, że wróciło we mnie życie i energia. Dzisiaj na śniadanie oczywiście owsianka z żurawiną, na drugie twaróg z ogórkiem, na obiad nie wiem. mam schab z patelni grillowej i brązowy ryż, ale może po pracy wybiorę się na zakupy i wtedy zjem na miejscu. Jest tam fajny bar z orientalna żywnością na wagę. Myślę, że jak wezmę dużo warzyw i bez smażonych, to nie będzie źle. Wieczorem idę na sommer body. Mamy bardzo fajną instruktorkę, która jest tancerka. To widać, jak się porusza, nawet przy rozgrzewce, a w trakcie ćwiczeń chodzi takim pięknym, tanecznym krokiem. Zawsze zazdroszczę, bo ja sadzę wielkie, energiczne kroki. Ale tez taniec nie jest moja mocną stroną. Napisz, jak Tobie poszło, mam nadzieję, ze też się pochwalisz. Miłego dnia
-
Wolontariatu jeszcze tak właściwie nie zaczęłam, bardzo się to ciągnie. W poniedziałek byłam na spotkaniu, rozmawiałyśmy (bo były same babki) o prawach wolontariuszy. Prawie półtorej godziny minęło błyskawicznie, w dużej mierze dzięki pani psycholog, która jest bardzo otwartą, pozytywną osobą. Jestem wstępnie umówiona na sobotę na pierwsza wizytę na oddziale, bo muszę zaczynać z kimś doświadczonym. Bardzo się boję, ale mówię sobie, że przecież to nie działalność w konspiracji, tylko kontakt z chorymi ludźmi i trzeba się spiąć i po prostu być dla nich pomocą. Tak więc jestem na takiej sinusoidzie - raz pełen optymizm, raz mnóstwo obaw. Widzę, że Tobie też tak średnio idzie. Ćwiczenie w domu ma ten minus, że często mówi się "za chwilę" i w końcu robi się już za późno, aby poćwiczyć. Przerabiałam to, gdy siłownie były zamknięte. Zajęcia zorganizowane maja ten plus, że musisz być na konkretną godzinę i nie ma przekładania w nieskończoność. To jak - spinamy poślady i dzisiaj będzie perfekcyjnie dietowo i sportowo? A jak Twoja córeczka? Udało Ci się zrobić jakieś badania i czegoś dowiedzieć
-
Cześć U mnie wczoraj dietetycznie było źle. Zrobiliśmy sobie pożegnanie lata przy grillu i wyszło 300 kalorii za dużo, bo już nie poszłam na fitness. Zauważyłam, że straciłam zapał do odchudzania. Niby schudłam 5 kg, ale wyglądam niewiele lepiej - biust mi bardzo zmalał, kości obojczyków wystają coraz bardziej, tyłek zrobił się płaski, a w biodrach nic nie ruszyło, w nogach niewiele. Nie mam tez energii do życia. Normalnie funkcjonuję na wysokich obrotach, a teraz męczy mnie nawet myślenie o jakimś działaniu. Muszę dzisiaj już na pewno iść poćwiczyć, może endorfiny mnie nakręcą. No, to pomarudziłam , czas popracować. Miłego dnia, bo pogoda przepiękna i trzeba się nią cieszyć, nim nadejdą jesienne szarugi.
-
cześć U mnie wczoraj było średnio dietetycznie, ale chyba zmieściłam się w kaloriach. Piszę "chyba", bo podjadłam trochę kiełbasy, nie wiem ile, ale pomyślałam, że przecież mam trochę luzu w zaplanowanych kaloriach. Ok, ale potem zapomniałam o tej kiełbasie i zjadłam jeszcze 3 duże śliwki. Nie zważyłam się, bo muszę najpierw kupić baterie. Zrobiłam sobie wczoraj wolne od ćwiczeń, posiedziałam wieczorem w domu i trochę odespałam ostatnie dni, więc dzisiaj bardziej optymistycznie patrzę na życie. Mam w pracy koleżankę, która nigdzie nie wychodzi. W większość weekendów po powrocie w piątek z pracy wychodzi z mieszkania dopiero w poniedziałek rano. czasami mi się marzy takie życie na spokojnie, choć pewnie po 2 dniach bym miała dość jak w marcu i kwietniu, kiedy nie trzeba było siedzieć w domu.
-
hej, w górach było świetnie, choć dużo ludzi. Pogoda idealna - ciepło ale nie gorąco, błękitne niebo bez chmury i cudowna widoczność. Nie trzymałam jakoś specjalnie diety, choć na obiady była pierś z grilla z ryżem, więc właściwie dietetycznie do tego trochę kanapek na śniadanie i na drogę. Niestety wpadły słodycze (ale niedużo), 4 piwa i kofola. Nie wiem czy piłaś - to jako cola tylko mniej słodkie i z dodatkiem jakiś ziół, kupuje sie to w kuflach jak piwo. Uwielbiam i na Słowacji nigdy sobie nie odmawiam, choć normalnie nie piję gazowanych napojów. W piątek przed wyjazdem się nie zważyłam, bo zdechły baterie, ciekawa jestem, co w piątek pokaże waga. Chodziliśmy dużo, choć miałam dość oporna grupę i sama pochodziłabym trochę więcej. W sobotę zamiast iść na Koprowy Wierch wszyscy ułożyli się nad jeziorem na trawce. Słońce świeciło, strumyk szumiał, a skaliste wierzchołki wydawały się na wyciągnięcie ręki w tym krystalicznym powietrzu. Niestety dzisiaj dopadła mnie proza życia, bo wstałam bardziej zmęczona niż się kładłam. Bolą mnie łydki, prawie nie spałam, pokłóciłam się z moim facetem i na dodatek po południu mam spotkanie w hospicjum. Zaczynam wolontariat i jestem przerażona. Najchętniej schowałabym się do łóżka, objadła słodyczami i spała do rana. Ale nic, trzeba walczyć. Na śniadanie była owsianka, na drugie sałatka z ogórków, papryki i ciecierzycy, a na obiad chilli con carne. Rozciąganie dzisiaj chyba sobie podaruję, z resztą zobaczę, w jakiej formie będę wieczorem. Miłego dnia
-
Dlatego nie mam w domu słodyczy. Niektórzy sa w stanie iść do sklepu, ale ja jestem za leniwa. Nie przejmuj się, postaraj sie uwzględnić te kalorie w dzisiejszej diecie.
-
Mamo, raczej w mało malowniczym, bo na Śląsku. Za to Ty masz bliżej nad morze czy na Mazury , a my musimy przejechać całą Polskę. Ale skończą autostradę A1 i to będzie kilka godzin.
-
Hej, Mamo, bardzo lubię góry, a nie mamy do nich daleko, więc można korzystać. W Słowackim Raju będziemy za niecałe 4 godziny. Jak jest ładna pogoda i wieje, to w drodze do pracy mam jedno miejsce, skąd pięknie widać Beskidy a czasami nawet Tatry. Szkoda, że syn się rozleniwił i już mu się nie chce chodzić po górach, więc nie mam z kim jeździć. Wczoraj wieczorem zaszalałam i zjadłam bułkę z jajkiem. Miałam tak mało kalorii, że musiałam coś zjeść. Wiem, że wieczorem powinno być białko, ale nie miałam ochoty na jajecznicę lub twaróg. Choć takie opychanie na noc to też nie był dobry pomysł. Pozdrawiam i zyczę miłego dnia
-
Mamo, przy zakwasach lepiej sobie odpuścić lub ewentualnie potrenować inne części ciała. U mnie ten ciąg treningowy wynika z planu tygodnia. Normalnie dzisiaj bym sobie odpuściła, a ćwiczyła w czwartek, ale teraz w czwartek robię wolne, bo w piątek będę chodziła po Słowackim Raju i chce się zregenerować.
-
Hej, Mamo, grunt to zadowolenie po zrealizowaniu celów. A u mnie wczoraj było tak sobie, bo znowu wpadł niespodziewany grill ale tylko 2 małe kawałki zamiast obiadu, więc nie było tak źle, bo potem już nic nie jadłam oprócz białka po treningu. Pośladków znów nie poćwiczyłam, bo wróciłam późno do domu, ale na zajęciach zrobiliśmy dużo siłowych właśnie na pośladki, więc mogę powiedzieć, że tę część ciała załatwiłam. Dzisiaj na pierwsze śniadanie tradycyjnie owsianka, na drugie sałatka z ciecierzycą, a na obiad ryż z warzywami i kurczakiem. Do wyboru mam 3 zajęcia, ale pójdę chyba znów na tabatę, tyle że z inną instruktorką. To będzie mój piąty dzień pod rząd z ćwiczeniami i czuję się trochę zmęczona, ale mam nadzieję, że endorfiny mnie podkręcą, bo wczoraj też tak miałam - na rozgrzewce czułam się ociężała, a potem już było fajnie. Miłego dnia
-
Wiem, że gdy jest mało czasu, to trudno się rozkładać z matą i filmikami. Spróbuj może ćwiczenie "martwy robak", ma dużo lepsze opinie, a zamiast przysiadów wykroki i zakroki. Albo przynajmniej wymieszać ćwiczenia - trochę tego i trochę tego. W sobotę robiłam pośladki z Mel B. Nie przepadam za nią, bo zamiast omówić dokładnie ćwiczenie, to dziko kwiczy, ale nie miałam innego pomysłu. Później znalazłam polecone przez kogoś "żelazne pośladki" i chciałam je zrobić wczoraj, ale zapomniałam, więc przesunęłam na dzisiaj. Niestety, mamy już taka porę roku, że wcześnie robi się ciemno i wiele ćwiczeń na zewnątrz odpada. Niedawno przejeżdżałam moją trasą biegową i przez drogę przeszła grupa dzików (było już ciemno, choć nie było jeszcze późno). Chwilę później nadbiegł tam facet. Na jego miejscu obróciłabym się na pięcie i pobiła rekord świata w biegach.
-
Cześć Czytałam, że robienie brzuszków to strata czasu, bo one mało dają. Jeżeli chcesz wzmocnić brzuch, to polecam turbo abs ze strony centrum sportowca. Spróbuj, może Ci się spodobają. U mnie wczoraj dietetycznie ok, oprócz tego 45 minut rozciągania i 30 minut na bieżni. Trochę czuję w nogach trzy dni z ćwiczeniami, ale muszę się zmobilizować. Choc ostatnio im więcej czytam na temat diety i ćwiczeń, tym jestem bardziej zagubiona. Kiedyś wydawało mi się, że dieta jest taka prosta - zmobilizować się, aby mało jeśc i dużo ćwiczyć, ale wcale tak nie jest. Wszyscy obecnie kwestionują cardio (a przynajmniej w nadmiarze), a zalecają ćwiczenia siłowe. A ja nie lubię siłowych, poza tym mam wystarczająco rozbudowane mięśnie i więcej nie chce. mam fajnie zarysowane ramiona, ale gdyby były trochę bardziej rozbudowane, to mogłabym wyglądać jak babo-chłop. Podobnie nogi. No nic, miłego dnia
-
hej, Mamo gratuluje spadku wagi. Powoli ale do celu. U mnie weekend był taki sobie. W piątek pozwoliłam sobie na nieco luksusu, w sobotę pograłam półtorej godziny w tenisa i raczej trzymałam dietę. Najgorzej było wczoraj, bo jak wracaliśmy z meczu, to wstąpiliśmy na kiełbasę z grilla i piwo. Ale wczoraj przebiegłam 6,3 km, pozostałe posiłki były skromne, więc może aż tak źle też nie było. Dzisiaj już trzymam się diety i wracam do jedzenia w oknie, wtedy najlepiej mi wychodzi dieta. Na pierwsze danie była owsianka z rodzynkami, na drugie będzie serek wiejski, a na obiad polędwiczka z kaszą owsianą. Od tygodnia jemy polędwiczki, bo kupiłam za dużo na mamy urodziny, ale to już koniec i wracam na tory zdrowszego jedzenia. Pozdrawiam i miłego dnia, korzystamy z pięknej pogody
-
Szukałam przepisu i weszłam na stronę "Przyślij przepis". Przez przypadek znalazłam babkę, która zamieściła tam dużo przepisów. Większość to wieprzowina, prawie wszystko smażone ( i na zdjęciach przypalone), z mnóstwem żółtego sera i majonezem. "Hitem" była ryba nasmarowana majonezem, do tego wielki plaster żółtego sera, wszystko zapanierowane i usmażone na czarno. Ohyda, nie wiedziałam, że ktoś jeszcze tak gotuje, a babka z wyglądu wydaje się młoda. Ciekawe, jaki ma cholesterol. Choć przyznaję, że kilka przepisów miała ciekawych, ale mimo wszystko wolałabym się u niej nie stołować. Miłego dnia
-
Mnie się zbyt wysocy faceci też nie podobają mimo mojego wzrostu. Uważam, że te 185 cm to akurat. Co do przystojności to się zgadzam, ach ten matczyny obiektywizm My dzisiaj mamy łososia z patelni grillowej i ziemniaki. Zjadłabym tuńczyka, bo uwielbiam, ale syn nie lubi, twierdzi, że smakuje jak nieudana wołowina.
-
Kiedyś przeczytała, że facet chudnie od samego patrzenia na buty do biegania. Mój syn ma 185 cm, wazy 66 kg i zjada wszystko, co nie jest przybite gwoździami. Czasami zrobię obiad na 2 dni, a po powrocie z fitnessu odkrywam, że połowy już nie ma. Kiedyś wrócę z pracy, a z kotów zostaną tylko pazurki
-
I jeszcze pomarudziłam koledze, jak to nie potrafię schudnąć, a on na to "A ja od przyjazdu z wakacji (poniedziałek) schudłem kg. Po co się odchudzać, jak wystarczy jeść normalnie i trochę pobiegać." Nie ma to jak kogoś wkurzyć (że nie powiem gorzej) z rana.
-
Cześć, ja tez jestem dzisiaj zniechęcona. Na wadze aż 0,05 kg mniej Wiem, że przez kilka dni było ciasto, ale poza niedzielą wydawało mi się, że mieszczę się w limicie kalorii. Na dodatek spadła mi woda, a w górę poszedł tłuszcz. Kiedyś podczytywałam forum, gdzie pisały dziewczyny objadające się kompulsywnie. Po wejściu na wagę i takim efekcie często zaczynały jeść bez umiaru. Dzisiaj wcale im się nie dziwię, bo też mam ochotę to zrobić. Najbardziej wkurzające jest to, że nie miałam wpadek, poza niedzielą spokojnie mieściłam się w limicie. Masz racje, że w tym tempie zajmie to rok, a raczej nie zajmie, bo wcześniej się zniechęcę. Tak że łączę się z tobą w bólu, ale cóż robić - działamy dalej. Mimo wszystko miłego dnia.
-
hej, U mnie wczoraj tak sobie. Wieczorem dopchałam sie bułką, ale zmieściłam się w limicie kalorii, więc nie jest źle. Czytałam, aby wiecznie sobie wszystkiego nie odmawiać, pozwolić sobie na słodycze i coś niezdrowego 2-3 razy w tygodniu. Dla mnie to trochę za często, ale postanowiłam sobie kupić wczoraj batonik. Potrzymałam go w ręce, sprawdziłam kalorie (tylko 120) i stwierdziłam, że nie mam na niego ochoty. I dobrze, bo dziś w pracy znowu jest ciasto. Na szczęście drożdżowe z owocami i tylko malutki kawałek. Dzisiaj mam nadzieję, że będzie zdrowo, wieczorem idę na fitness. Jutro ważenie, ale zbliża się @, więc czuję, że będzie bez zmian. Od miesiąca biorę niepokalanek, który ma zmniejszyć niedogodności PMS i okresu, ale mam wrażenie, że jest gorzej niż w zeszłym miesiącu. Ale dzisiaj założyłam spodnie, które kupiłam kiedyś i w nich nie chodziłam, bo były za wąskie. Mamo, na działce mamy trochę drzewek i krzewów owocowych, jest niewielka, ale wiecznie sporo roboty. Lubię jednak spędzać tam czas, niestety w sobotę zaczyna się liga angielska i moje serce będzie rozdarte. Na szczęście moja ulubiona drużyna gra dopiero w poniedziałek, więc przynajmniej to mnie nie ominie. Pozdrawiam,
-
Mamo, ja tez mam motylki na plecach, ale pogodziłam się już z nimi, bo myślę, że to w dużej mierze luźna skóra, która już taka zostanie. A uda to oddzielny temat, chyba nawet nie drgnęły, bo przymierzyłam wczoraj znowu moje spodnie turystyczne i jak były ciasne, tak dalej są (no, może minimalnie lepiej). Tylko uda zawsze miałam paskudne, nawet jak ważyłam 63 kg. Brakuje mi dzisiejszej owsianki i jestem głodna, dobrze, że jeszcze mam jogurt. Dzisiaj chyba sobie podaruję ćwiczenia, bo muszę się trochę zregenerować. Ogólnie źle mam porozkładane ćwiczenia, bo ćwiczę od poniedziałku do czwartku, potem w piątek zawsze się umawiam na spotkanie, a w sobotę i niedziele jeżdżę na działkę i wracam późno. Pozdrawiam,