Teery
Zarejestrowani-
Zawartość
199 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Teery
- Poprzednia
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- Dalej
-
Strona 7 z 8
-
Cześć, u mnie wczoraj dietetycznie było nieco więcej, ale uwzględniając trening, spokojnie się zmieściłam w limicie kalorii i jeszcze sporo mi zostało. Dzisiaj na śniadanie banany, bo zapomniałam przynieść płatki owsiane, na drugie serek wiejski i jeszcze mam jogurt bez cukru tylko owoce i zboża. Miłego dnia
-
Rozumiem, masz rację, że u nas jest dramat z służbą zdrowia, a teraz to nawet gorzej niz dramat. Swego czasu prywatnie czekałam na endokrynologa 3 miesiące, na NFZ prawie 2 lata. Placki z cukinie tez lubię, trzeba korzystać z sezonu.
-
Hej, Mamo, nie martw się tak bardzo, zdarza się. Teraz będziesz grzecznie trzymać dietę. Ostatnio doszłam do wniosku, żeby nie zadręczać się wpadkami. Najwyżej dojdę do wagi docelowej nieco później. Oczywiście wpadki nie mogą się zdarzać co drugi dzień. U mnie tez nie było najlepiej. Nie wiem po co wieczorem wypiłam piwo, wcale mi nie smakowało i jeszcze piłam je i piłam, przez co poszłam późno spać. Poza urodzinowym ciastem i piwem nie było źle. Uwzględniając pół godziny na bieżni zostało mi 500 kalorii na ciasto. To była duża beza z musem malinowym. Nie wiem czy się mieszczę. Po wczorajszym rozciąganiu czuję się kompletnie połamana. Najchętniej wróciłabym do łóżka, ale nie ma tak dobrze. Jeszcze dzisiaj mam zebranie w szkole. Miłego dnia
-
Cześć Mamo, to dobrze, że waga wreszcie się ruszyła. Gratulacje. Wczoraj mama miała urodziny, ale nie zajadłam dużo, gorzej z ciastem. Pocieszam się jednak, że w piątek byłam tak zalatana, że zjadłam tylko bułkę i 2 kromki, więc się wyrównało. Obawiałam się, że jak zacznę jeść cukier, to będzie mnie ciągnąć, ale jest wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że cukier mnie przymula i nie mam na niego ochoty. Niestety, dzisiaj koleżanka z pracy ma urodziny i niegrzecznie byłoby odmówić. W weekend nie ćwiczyłam, zapomniałam tez o wyzwaniu. Dzisiaj wracam do ćwiczeń - bieżnia i rozciąganie, chyba przysiady zacznę od początku, bo póki co mam więcej przerw niż zrealizowanych dni. Miłego dnia
-
Mamo, to faktycznie problem. Może pójdziecie na morfologie bez skierowania? To niewielkie pieniądze, a może wyniki Cię trochę uspokoją. I przy bólu głowy koniecznie do okulisty. Może rozwiązanie jest proste, choć rozumiem czarne wizje. Ja w sobotę robię barszcz, więc podobnie, ale robię czysty z pasztecikami. Kocham natomiast barszcz ukraiński, ale syn nie lubi, więc nie będę tylko dla siebie gotowała. A Ty jaką zupę robisz? A ciasto zjadłam bez wyrzutów, dobre było Dzisiaj nie ćwiczę, poza 75 przysiadami, bo nie mam czasu, poza tym po 4 dnia przyda mi sie regeneracja. Jutro też nie wiem czy znajdę czas i ochotę Pozdrawiam,
-
Cześć u mnie dzisiaj na wadze 67,9 kg, zawartość tkanki tłuszczowej 29%. Fajnie, że spalam tłuszcz, jeszcze trochę spadnie, to będzie już na poziomie "niski". Choć gdybym spaliła mięśnie na udach, to bym się nie pogniewała. Niestety, nasze ciało wie swoje. Wczoraj pozwoliłam sobie na więcej jedzenia, nawet na obiad były naleśniki, razem wyszło nieco ponad 1700 kalorii, ale uwzględniając ćwiczenia i tak zabrakło mi do limitu. Od czasu ponownego otwarcia siłowni zajęcia trwają tylko 45 minut, bo musi być czas na dezynfekcję (i tak podłogi w sali nikt nie dezynfekuje) i dla mnie to jest mało, więc pobiegałam jeszcze 10 minut na bieżni i machnęłam 70 przysiadów. U mnie nadchodzi ciężki czas, bo dzisiaj mamy ciasto weselne, w niedzielę mama ma urodziny a w poniedziałek koleżanka z pracy. I jak tu się odchudzać? Na dodatek weekend będę miała zajęty, bo obiecałam mamie, że zrobię obiad dla gości i upiekę ciasto. Nie będzie dużo osób, ale normalnie gotuję dla naszej dwójki, więc mimo wszystko przeraża mnie ilość. Musiałam od koleżanki pożyczyć gar na zupę, bo nie mam takich dużych. U nas dzisiaj słonecznie, ale zimno - 11 stopni. hehe, zrobiłam myślnik i wyszło, że mamy mocny mróz.
-
Dzięki za radę, pewnie masz rację, ale nie wiem czy aż tak bardzo zależy mi na sylwetce, aby ograniczać sie do treningu siłowego. Lubię sobie poskakać i się zmęczyć. Ostatecznie nastolatką nie jestem, więc nie mogę oczekiwać, że będę miała figurę nastolatki.
-
Mamo, no wkurza mnie to. Zanim ruszy mi się dół, to będę płaska jak deska z kośćmi jak u anorektyczki. Mnie sie takie wystające kości też nie podobają. U mnie same ćwiczenia nic nie dadzą, bo ja mam wyrzeźbione mięśnie, ale w dużej mierze zasłonięte przez tłuszcz. Ćwiczę intensywnie już od wielu lat, wcześniej też siłowo. Poczytałam o mięśniach skośnych. Można je nadmiernie rozbudować, ale trzeba to intensywnie ćwiczyć i brać hormony. Przy okazji doczytałam się, że wcześniej kulturyści brali hormony uzyskiwane z ludzkich zwłok. Szkoda, że nie można dowolnie porozmieszczać tłuszczu na ciele.
-
Cześć, widzę tu nowe osoby Wczoraj trafiłam na jakieś dziwne zajęcia, nazywały się "strong nation". Myślałam, że to będą ćwiczenia siłowe, a to były układy z dużą ilością podskoków, dużo ćwiczeń w desce i pompki Kalorycznie było o dużo za mało, mimo iż dopchałam się późną kolacją. Dzisiaj rano zamiast się zbierać do pracy, przyjrzałam sie sobie w lustrze. Moja góra wygląda źle - biust bardzo mi zmalał (a i wcześniej nie był okazały), wychodzą mi obojczyki i żebra. Natomiast dół dalej jest niezadowalający. Nawet dalej mam oponkę, choć jak złapałam skórę, to wydaje mi się, że tam jest mało tłuszczu, tylko ten efekt dają skosy. Nie wiem czy można tak bardzo rozbudować mięśnie skośne czy sobie wmawiam, a to najzwyklejszy w świecie tłuszcz. Muszę poczytać, choć nie widziałam nigdy czegoś takiego. Muszę się zastanowić, co dalej. U nas pogoda sie poprawiła, świeci słońce, choć ciągle zimno, ale trzeba się pogodzić, że nadchodzi jesień. Trzymajcie się ciepło i dietetycznie
-
Mamo, pomyśl sobie, że już niedługo dzieci będą bawić się ze sobą. Ja mam prawie dorosłego syna i zamieniłabym się na chwile, kiedy był słodkim maluszkiem. Choć przyznaję, że teraz jest dużo łatwiej, bo nie czuję się uwięziona w domu. Z jedzeniem też sie trzymam, ale trudno jest mi jeść tylko w oknie. Wczoraj jak przyszłam z fitnessu, to zjadłam 2 śliwki i trochę ciecierzycy, która stała w durszlaku. Uwielbiam ciecierzycę, więc trudno było mi się oprzeć. Z aplikacji wyszło, że zjadłam niecałe 1200 kalorii (bez śliwek i ciecierzycy, bo nie chciało mi sie dopisywać), nie wiem, jakie było zapotrzebowanie, bo zapomniałam po fitnessie wyłączyć opaskę i naliczyła mi spalone ponad 800 kalorii. Co do okresu, to czasami się zastanawiam czy faktycznie parcie na słodkie i jedzenie w tym czasie jest taka silna, czy to sposób na rozgrzeszenie siebie. Zawsze w tym czasie jadłam słodycze bez wyrzutów sumienia, bo przecież "to taki czas". Tymczasem w poprzednim miesiącu przeżyłam okres bez słodyczy i wcale nie ciągnęło mnie bardziej. Ty z resztą też. Dzisiaj idę na sztangi, na obiad pulpety z kalafiora z kaszą bulgur i pomidory. Trzymajcie się ciepło i nie dajcie nadchodzącej jesieni.
-
Cześć! Mamo tak to jest przy dzieciach. Pobiegałam wczoraj 35 minut na bieżni, potem 50 minut rozciągania i jak przyszłam do domu, to przypomniało mi się o przysiadach i machnęłam 60. Z kaloriami się zmieściłam, bo zjadłam trochę powyżej 1500, a z treningiem limit był 1700. Dzisiaj w przysiadach przerwa, wieczorem idę na tabatę. Na śniadanie owsianka z żurawiną, na drugie serek wiejski, a na obiad kasza jęczmienna z pieczarkami, marchewką i soczewicą. Staram się wracać do jedzenia w oknie, ale wczoraj wieczorem byłam tak głodna, że zjadłam pomidora. U nas dzisiaj paskudna pogoda, pada i 13 stopni. Tylko obrócić się na drugi bok i dalej spać. Trzymajcie sie ciepło.
-
cześc Dziewczyny, Alinko ja tez gratuluje spadku wagi, dla mnie 1 kg to wcale nie jest mało. Ostatecznie nie startujesz z wagi 150 kg, aby to było niezauważalne. A Mamie gratuluje utrzymania wagi mimo niesprzyjających okoliczności. Na wyjeździe było fajnie, choć pogoda nie dopisała, szczególnie wczoraj było zimno. Z jedzeniem trzymałam się, myślę, że nie przekraczałam limitu, ale nie zapisywałam kalorii, bo nie wiedziałam, ile czego zjadłam. Raz zjadłam loda, ale później żałowałam, bo był bardzo słodki. Chyba odzwyczaiłam sie od cukru i dlatego wszystko wydaje mi się za słodkie. Wczoraj wieczorem za to zaszalałam - wypiłam 2 piwa i zjadłam całą puszkę orzeszków. Szkoda słów. Dzisiaj już wracam na dobre tory. Od środy nie ćwiczyłam, ale dużo chodziłam, więc nie było źle. W sobotę zaczęłam wyzwanie przysiady, ale znalazłam inną wersję, gdzie zaczyna się od 50. Dzisiaj będzie 60. Póki co zajmuje to chwilkę.
-
U mnie dzisiaj na wadze 68,65 kg Tkanka tłuszczowa spadła z 29,8% do 29,4%, a BMI 21,9. Już dawno nie miałam BMI poniżej 22. Nie wiem, jaki następny cel. Póki co dojdę do 67 kg i zobaczę, co dalej. Apka pokazuje mi idealna wagę 64 kg, ale wg. mnie to trochę za mało. Pewnie na wyjeździe trudno będzie utrzymać wagę, ale muszę się postarać. Najgorsze są kolacje na tarasie, może się skusze na jakiś twaróg z warzywami. Po 4 dniach dość intensywnych treningów czuje się wykończona. Wczoraj na tabacie korciło mnie, aby wziąć mniejszy ciężar na sztangę, ale dałam radę. Zastanawiam się, jak anorektyczki mogą morderczo ćwiczyć, wcale nie jedząc. Ja bym padała po 2 dniach. Znalazłam wyzwanie przysiady. Zaczyna się od 40 i w trzydziestym dniu dochodzi do 250. Spróbuję, bo podobno fajnie kształtuje pośladki, a moje pozostawiają wiele do życzenia. Zastanawiam się tylko, ile czasu zajmują te przysiady w końcowej fazie. Zaczynam od jutra, bo dzisiaj już nie mam sił. Mamo, mam nadzieję, ze z chorymi juz lepiej i będziesz miała trochę czasu, aby napisać. Miłego dnia, trzymajcie się.
-
Mamo, wyjeżdżam w środę po południu, wracam w niedziele. To wyjazd nad zalew, do tego tam są piękne lasy sosnowe, szkoda, że pora jagód już minęła. Nie wiem, jak będzie z pogodą, ale mam zamiar trochę się pokąpać, bo mnie zimne powietrze i woda nie przeszkadzają. Do tego w planach mam długie wyprawy piesze, roweru tym razem nie biorę. Na Słowację jedziemy dopiero w trzeci weekend września albo następny, zależnie od pogody. Niestety, to już wrzesień, wcześniej robi się ciemno, może nawet już padać śnieg, a mnie się marzy wyprawa w wyższe partie. Normalnie co roku robię taką wyprawę w okresie maj - czerwiec, ale w tym roku były zamknięte granice, no i pogoda też nas nie rozpieszczała. Jak zdrówko Rodziny?
-
Cześć Mamo, niewesołą macie sytuację. Nie dziwię się, że nie masz głowy do odchudzania. Skup się teraz na dzieciach, waga nie ucieknie. Wczoraj pobiegałam, ale jakoś tak nie umiałam się wybrać i przed rozciąganiem zostało mi tylko 35 minut na bieżnie. Trochę kalorii jednak spaliłam. Czuję się przymulona i zmęczona, ale dzisiaj jeszcze idę na tabatę, jutro sobie odpuszczam, bo po pracy wyjeżdżam na krótki urlop i nie będę miała okazji. Kalorycznie wczoraj było ok, nawet sobie zostawiłam limit na ciasto, mam nadzieję, że się zmieściłam, bo nie wiem, ile miało kalorii. Trafiłam niedawno na bloga Wilczogłodnej i przeczytałam jeden wpis, aby nie demonizować słodyczy, bo one nie mają ukrytej siły. No i dobrze. Nie będę kupować słodyczy i ciasta, ale jak już są, to zjem. Mamo, trzymaj się, dużo zdrówka dla dzieci i męża.
-
Mamo, bywa, to takie rozumowanie "Skoro i tak nie ma efektów, to co się będę wysilać". Może to nie tłuszcz tylko wzdęcia? U mnie tez w weekend słabo. W piątek i sobotę przekroczyłam plan kalorii, w sobotę bardzo głupio, bo zamówiłam sobie w pubie dzbanek soku pomarańczowego, nieświadoma, jaka to bomba kaloryczna. Lepiej byłoby, gdybym wypiła piwo. Może bym się zmieściła w kaloriach, gdyby zrealizowała plan sportowy, ale w tenisa pograłam tylko godzinę, bo potem z kortu pogoniła nas burza. Za to wczoraj juz było grzecznie. Zjadłam trochę ponad 1200 kalorii, do tego zaliczyłam 6,5 km biegu i prawie 45 minut stepera. A Ligę Mistrzów obejrzałam w towarzystwie chipsów z jarmużu i herbatki na odchudzanie Stwierdziłam, że bez porównania lepiej mi sie biega z mniejszym balastem i bez tłuszczu trzęsącego się na brzuchu. W drodze powrotnej mam długi podbieg, zwykle musiałam cześć przejść, a wczoraj przebiegłam bez problemu. Chciałam dzisiaj pobiegać na bieżni przed rozciąganiem, ale czuję wczorajszy wysiłek w nogach, więc nie wiem, jak będzie. Może jeszcze w ciągu dnia się zregeneruję i rozchodzę. Najgorsze, że syn był na komunii i przywiózł pudełko ciasta. Miłego i dietetycznego dnia
-
Mamo, niefajnie, ale czasami bywa. Grunt to się nie załamywać i robić swoje. Za tydzień będzie lepiej. Bardzo mnie dzisiaj ssie na słodkie, aż sie boję iść do piekarni kupić chleb, bo kupię sobie bajaderkę. Uwielbiam. Podobno po 3 tygodniach powinna minąć ochota na słodkie. U mnie to już 2,5 tygodnia i ciągle jest. Mówię sobie, że poprawiła mi się cera, zniknął cellulit, ale i tak mnie ciągnie do słodyczy. Ech, życie.
-
Mamo, to dobrze, że z córeczką już lepiej. Mirindą się nie martw, zdarza się, z ciekawości zobaczyłam, ile to kalorii i wyszło, ze ok. 70, więc nie jest tak źle. Wczoraj nie wiem, ile zjadłam kalorii, liczę, że ok. 1700, ale ćwiczyłam 45 minut i jeszcze pół godziny pobiegałam na bieżni, niestety większość w strefie beztlenowej, choć już i tak się wlekłam jak żółw. Dzisiaj przy ważeniu przeżyłam załamanie, bo waga bardzo poszła w górę. Przegrzebałam aplikację i tam było pełno pomiarów, a przecież ja się ważyłam do tej pory tylko raz. Wpadłam na to, że głupia aplikacja nie odróżnia pomiarów moich i syna. W zeszłym tygodniu widziałam na wadze 69,75, a później w komórce 67,95, myślałam, że źle odczytałam, a to po prostu była jego waga. W każdym razie dzisiaj było 69,3, czyli schudłam 0,45. mało, ale zakładałam takie tempo. Mam nadzieję, że za tydzień zobaczę 68 kg. Mamo, ciekawa jestem twojej wagi. Miłego dnia
-
Mamo, przykro mi. Choroby dziecka bolą podwójnie, a w tej zwariowanej sytuacji covidowej jeszcze dochodzą dodatkowe zmartwienia. Mam nadzieję, że to nic poważnego i córeczka już dzisiaj czuje się lepiej. Wczoraj wreszcie udało mi się zrealizować zapotrzebowania kaloryczne, ale docisnęłam bananem, śliwkami i jajecznicą z kurkami na późna kolację. Tę jajecznicę wcisnęłam w siebie na siłę, później żałowałam, bo źle się czułam fizycznie i psychicznie. na dodatek nie ćwiczyłam i to też na mnie źle wpłynęło. Dzisiaj idę na zakupy z facetem i później wstąpimy do restauracji. To taka, gdzie płaci się wg. ilości i można samemu wybierać. Wezmę więc niskokaloryczne rzeczy, żadnych smażenin, ale będzie ciężko, bo uwielbiam orientalna kuchnię. Wieczorem tabata. Jutro się ważę, ale nie spodziewam sie wielkich spadków. Myślę, że poprzednie ważenie było bardzo zaniżone. Żałuję, że nie zważyłam się na obydwu wagach, żeby zobaczyć czy pokazują tak samo, ale już za późno, bo starą dałam mamie. Miłego dnia
-
Alinko, no leń mnie ogarnia, kiedy mam np. o 17 poćwiczyć pośladki, bo dopiero co zjadłam, a wiem, że za 2 godziny pójdę na fitness. Kiedyś miałam tyle samozaparcia, aby ćwiczyć czasami 2 razy dziennie, ale skończyło się to przetrenowaniem i 3 tygodniami przymusowej bezczynności, więc teraz mniej szaleję.
-
Hej Mamo, trochę mnie pocieszyłaś z tym chudnięciem, choć chudnięcia u góry tez nie widzę. Ale ja mam szczupłe ramiona, a przedramiona wręcz za chude. Może faktycznie pokazały się mięśnie brzucha i już nie mam oponki, ale tłuszczyk w dole brzucha ma się dobrze. No cóż, na wakacjach juz byłam, więc nie zależy mi na szybkim schudnięciu, choć w spodnie turystyczne bym się chętnie zmieściła, bo we wrześniu wybieram się w góry, o ile wcześniej nie zamkną granic. Wczorajszy dzień zamknęłam w nieco ponad tysiącu kalorii. Po tenisie wypiłam odzywkę dla sportowców, więc wpadło jeszcze 250 kalorii, bo inaczej bilans byłby tragiczny. U nas na kortach jest inwazja meszek. Póki się rusza, to spokojnie, ale jak się stanie, to zlatują się chmary. Takie małe france, a normalnie wygryzają dziury w skórze jak jakieś wampiry. Już wolę komary. Alinko, kiedyś też robiłam te wszystkie wyzwania. Poległam na wyzwaniu burpiees, bo nienawidzę tych ćwiczeń. Nie wiem, po co to w ogóle zaczynałam. Poćwiczyć pośladki tez by mi się przydało, ale z jednej strony leń, z drugiej brak czasu. Mamo, ciekawa jestem, co ci odpisze biedronka. Ja tez nie rozumiem tego wycofywania produktów. Jestem fanką batonów twarogowych i kiedyś biedronka tez je miała, potem były tylko w niektórych sklepach, teraz nie ma wcale. Kiedyś też napisałam oburzony list, bo byłam w carfourze i kupiłam 3 czekolady, bo potrzebowałam do ciasta. Te czekolady były akurat w promocji druga za 50% i kasjerka się uparła, że nie mogę kupić 3 tylko mogę kupić 2. Chciałam za tę trzecią zapłacić bez żadnej promocji, ale nie mogłam. Doradziła mi, że mam zostawić zakupy i iść jeszcze raz, aby kupić tę jedną czekoladę. Chyba musiałabym mieć coś z głową. Opisałam to wszystko w mailu, a w odpowiedzi dostałam "W jakim to było mieście?". Ani dzień dobry, ani dziękujemy za informację, ani przepraszamy. Nawet nie chciało mi się już ciągnąć tej sprawy. Ty pewnie dostaniesz jakąś okrągłą formułkę. Dzisiaj nie ćwiczę, bo idę do fryzjera, więc nie będę od razu psuć nowej fryzury, pomijając fakt, że nie mogę umyć włosów tak zaraz po farbowaniu. Życzę wam miłego i dietetycznego dnia.
-
cześć dziewczyny Mamo, rzecz w ty, że nie widzę u siebie żadnych efektów. Wczoraj przymierzyłam spodnie turystyczne i jak były za wąskie w udach, tak dalej są. Mam wrażenie, że mam odwrotnie do większości osób - waga spada a obwody nie. Ale nie można sie poddawać. Wczoraj było trochę ponad tysiąc kalorii. Miałam zrezygnować z jedzenia w oknie, ale to bardzo wygodne, bo nie korci wieczorne zaglądanie do lodówki "Co by zjeść, żeby schudnąć" Dzisiaj 2 godziny tenisa, więc aktywny dzień, co na obiad, to jeszcze nie wiem, bo zrobiłam kaszę gryczaną z boczkiem i cukinią, ale syn zaprosił dziewczynę i nie wiem czy coś zostanie. Miłego dnia
-
Cześć, ja przez weekend sobie tez odpuściłam. W piątek były racuchy, w sobotę i niedzielę paszteciki drożdżowe z mięsem i barszcz. Nie miałam pojęcia, że to ma tyle kalorii. Wczoraj grałam półtorej godziny w tenisa, więc nie przekroczyłam limitu, ale w piątek i sobotę tak. Wydawało mi się, że mniej więcej orientuję się, jakie co ejst kaloryczne, ale myliłam się. Dzisiaj już wracam na dobre tory, do tej pory była owsianka z rodzynkami i serek grani. Na obiad mam w planach grilowaną pierś z kurczaka z kaszą bulgur, z ćwiczeń jedynie rozciąganie, mam nadzieję, że moja instruktorka już wróciła z wakacji. Zauważyłam, że źle odczytałam wagę i ważę 67,95 kg, a przynajmniej tyle ważyłam w czwartek przez moimi ekscesami. Mamo, widzę, że u ciebie waga spada, choć powoli, ale jak skończy się okres, to powinna ruszyć. Trzymam kciuki za wszystkich, oby jak najmniej grzeszków i grzechów spożywczych.
-
Mamo, jak ćwiczę, to limit zwiększa mi się o ok. 600 kalorii. W tym tygodniu miałam niskokaloryczne obiady, bo przez 2 dni miałam indyka, a on ma malutko kalorii. Gdyby to była np. wieprzowina, to byłoby zupełnie inaczej. Gdybym miała pewność, że mogę zjeść kilka kostek czekolady, to tez bym sobie pozwoliła. U mnie jednak na tym by się nie skończyło. Alinko, ja tez nie ćwiczę codziennie, bo nie dałabym rady. Problem w tym, że rzadko ćwiczę w weekendy, bo nie ma fitnessu, a w domu nie lubię.
-
Cześć dziewczyny Mamo, wydaje mi się, że jeżeli tych słodyczy nie jesz dużo, to nie mam sensu sobie wiecznie odmawiać. Grunt, że smakowało. U mnie wczoraj były 2 godziny tenisa, uwzględniając trening zabrakło mi prawie 1000 kalorii. Zauważyłam, że coraz mniej chce mi się jeść, najczęściej jem z rozsądku. Jedzenie tylko w oknie to nie jest żaden problem, bo wieczorem i tak mi się nie chce jeść. Chyba zrezygnuję z tej metody, zanim popadnę w anoreksję. Wczoraj położyłam sie do łóżka i miałam zawroty głowy, jak po alkoholu. Wieczorem będę w siebie wmuszać jakieś białko, bo i fitatu pokazuje, że jem go za mało, i wg. mojej nowej wagi jestem na granicy normy, trochę spadnie i już poziom będzie niewystarczający. Dzisiaj na wadze 69,75 kg. Moim celem była 6 z przodu do końca i udało się zrealizować. Zawartość tłuszczu 31,1%, załamało mnie to, ale wczytałam się w opis i to dość nisko. Dla mojego wieku od 29% zaczyna się już niski, więc nie jest źle. Moja sylwetka została opisana jako znormalizowana muskularna. Nie brzmi dobrze. Jutro mamy wolne za sobotę, postanowiłam pozwolić sobie na więcej. Od kilku dni chodzą za mną racuchy drożdżowe. Nigdy nie robiłam, bo po pracy trzeba szybko zrobić obiad i nie ma czasu na bawienie z wyrastaniem ciasta. Dzisiaj jeszcze idę na fitness, ale jutro już robię wolne, bo czuję zmęczenie, szczególnie, że po jodze mam jeszcze zakwasy w przywodzicielach. Oczywiście po jodze raczej nie powinno być zakwasów, bo nie powinno się nic robić na siłę, ale nigdy nie potrafię sobie odpuścić i musi zawsze być lepiej i mocniej. Miłego dnia
- Poprzednia
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- Dalej
-
Strona 7 z 8