Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kamilak

Zarejestrowani
  • Zawartość

    15
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Klamstwa. W zwiazku z facetem z przeszloscia zadna kobieta nie bedzie najważniejsza. I tak, bedzie cierpiala wiele razy - przez ciebie.
  2. kamilak

    Co zrobic z tym zwiazkiem?

    Seksoholik. Kolejny dzień z życia z nim zmarnowany.
  3. Wg mnie z perspektywy tej 'nowej' partnerki to przede wszystkim szczerość od A do Z, czasami bolesna ale szczerość jeśli myślisz o niej poważnie i na stałe. Po pierwsze nawet nie wiesz co do ciebie czuje, czy chemie czy coś więcej...zapytaj? Po drugie jak już się dowiesz, że powiedzmy też się w tobie zakochała to proponuję upewnić się czy aby na pewno jesteś gotowy na rozwód i tego chcesz. Po trzecie przedstaw 'brutalną' przyszłość nowej partnerce (alimenty, kontakty z dziećmi, wspólne wakacje, święta, weekendy, kontakty z eks). Uświadom ją, że chcesz stworzyć nowy związek ale musi mieć świadomość że dla ciebie dzieci zawsze będą najważniejsze i musi się z tym liczyć jeśli chce z tobą być i czy jest na to gotowa.
  4. Jestem w takiej sytuacji, chociaż mam 30 lat. Tak, zdecydowałam się na związek z kimś 'z przeszłością' z ogromnej miłości do tej osoby. To jedyny warunek podjęcia decyzji przez taką kobietę. Chyba, że kobieta mimo przypuśćmy tego zakochania widzi (i przeszkadza jej to) dodatek do takiego partnera w postaci ex żony (często problematycznej), dzieci z poprzedniego małżeństwa, czasu i pieniędzy jakie im poświęca i będzie poświęcał. Wtedy nawet gdy facet jest cudownym materiałem na partnera to taka kobieta przekreśli faceta. Każda kobieta bez zobowiązań (jak i mężczyzna) wolałaby partnera bez zobowiązań, który poświęci cały czas, uwagę, troskę tylko jej.
  5. Kilka razy (jak jeszcze walczył o mnie) padały hasła 'chce zrobić ci dziecko' chociaż wtedy nawet o tym nie wspominałam. Teraz widzę, że najlepiej jakby ten temat nie istniał (gdy widzi na ulicy jakieś maluszki odwraca głowę, żebym czasami nie powiedziała coś o dziecku, kiedy pokazuje zdjęcia z synkiem mojego brata odpowiada 'fajne' i błyskawicznie zmienia temat). I nie, nie cisnę go o dziecko. Teraz mówi: 'najpierw to, to i to', 'wszystko po kolei'. Nie jestem zazdrosna o syna, to dziecko a nie kobieta. Nie czuje zazdrości tylko mi najzwyczajniej w świecie po ludzku smutno jak kolejny wieczór jestem sama, kolejny weekend sama. Nie walczę z dzieckiem, nie konkuruje z nim, nie stawiam warunków ani nie stawiam mojego partnera a tym bardziej dziecka w sytuacjach kłopotliwych, czy takich w których miałby się źle czuć.
  6. Jego była żona na początku wyrażała się o mnie per "..." ale ok, nie widziała mnie, nie poznała, może przemawiała przez nią jakaś chora zazdrość czy żal. Wydaje mi się, że ona robi mu wywody pt. "3 godziny z dzieckiem to nie wychowywanie" (słyszałam jak ona tak mu mówiła) dlatego może chce 'wychowywać' syna przez ten czas jednocześnie spędzając go w 95% pod dyktando syna (np. dzwoni syn i mówi 'tata jedziemy dzisiaj do smyka po lego', mój partner odpowiada 'dzisiaj mieliśmy pojeździć na rowerach bo będzie ładna pogoda' wtedy syn się wyłącza i foch. Kończy się na oddzwanianiu do byłej żony i proszeniu eks żony żeby porozmawiała z dzieckiem że tata nie chciał źle i że pojadą po to lego) . Nigdy nie powiedział, że była żona 'nie da' mu dziecka bo np. nie chce żebyśmy w 3 spędzali ten czas, chociaż wiadomo, mogła tak powiedzieć a on mi tego nie powiedział. Ja małego zaakceptowałam w dniu w którym zdecydowałam się z nimi być. NIMI. We wszystkich planach biorę pod uwagę syna, wakacje, zakupy, zabawki. Kwestia jak go wychowują niestety mnie nie dotyczy ale też nigdy nie pouczałam partnera żeby czegoś nie kupował, kupił coś tańsze czy nie pozwalał mu na to czy tamto. Co do rozwodu to myślę, że uczciwie i zgodnie z prawdą powiedział, że głównym powodem był brak miłości, seksu (6 ostatnich lat), brak bliskości, uczuć, ciągłe kłótnie. Powiedział, że teraz widzi z perspektywy czasu, że jego nie było często w domu (trenował 3x w tyg i grał w tenisa, jeździł na turnieje weekendami). Przyznał, że mógł więcej czasu spędzać w domu ale z drugiej strony jak wracał do domu to były kłótnie, to wolał przebywać z kolegami. On wcześniej mieszkał u brata po rozwodzie, ja po swoim rozwodzie wynajęłam mieszkanie. Wynajęliśmy wspólnie większe mieszkanie (3 pokoje bo 1 miał być dla naszego dziecka w przyszłości), mieliśmy w planach 2 lata wynajmować i odkładać $$, wziąć kredyt, kupić mieszkanie lub wybudować dom. Wytyczne (nieformalne) jest takie, że jak synek jest u nas to mnie nie ma (pracuje do 18) a w weekendy jak śpi u nas to zazwyczaj są 'atrakcje' które kończą się wieczorem, kolacja, oglądanie filmów i tak zasypiają (Mały śpi z nim wtedy a ja sama), rano śniadanie i zazwyczaj koło 11 go odwozi. Co do zapoznania to poznaliśmy się na neutralnym gruncie, eks żona wyczytała, że tak dla psychiki dziecka będzie najlepiej i że ma do mnie mówić ciociu. Z tym się nie zgodziłam bo ciocia to kto inny niż partnerka taty. Zresztą w wieku 8 lat dziecko jest na tyle mądre, że nawet nie powinno się chyba mieszać mu w głowie jakimiś ciociami. Zresztą ma ciocię, której wchodzi na głowę wiec nie chce być z tą częścią kojarzona. Samo spotkanie było ok, głównie bawił się z innymi dziećmi, nie zwracał na nas szczególnej uwagi.
  7. Wg mnie zastanów się co możesz zaoferować tej kobiecie. Nie napisałeś czy ma kogoś, czy ma dzieci. Może to tylko fascynacja, która trwa jakiś czas. Z tego co napisałeś, nie spotykaliście się na innej stopie niż zawodowej. Moim zdaniem najpierw rozwód potem bajera. A najlepiej najpierw rozwód, życie samemu a dopiero po czasie zastanowienie się nad nowym związkiem. Z doświadczenia wiem, że nie ma co od razu wchodzić w nowy związek po rozwodzie.
  8. Wlasnie czuje sie ze jestem w takim jednostronnym ukladzie. Nie wiem czy da się z niego w ogole wybrnąć jeszcze.... Tak to tez jego slowa...'nie rozerwe sie'. Co do propozycji ze za pare lat 'juz nie będzie potrzebowal tak duzo czasu z ojcem, bedzie mial swoje zycie' to mnie to nie przekonuje. Dziecko potrzebuje taty zawsze, dlatego cieszyłam sie ze 'dobrze rokuje' jako troskliwy ojciec. Nie chce czekac na np maciezynstwo pare lat bo jestem po 30stce. Czesciej widywalismy sie jak razem nie mieszkalismy.. ale dopiero teraz widze ze 80% tych spotkań odbywalo sie po 19... i ze 2 razy udalo nam sie spotkać w weekend na caly dzień jak pani mama pojechala na ferie i wakacje.
  9. Nie. Rozmawialam z nim o tym. On zaklada ze chce oszczedzic dziecku poczucia zazdrosci, chce zeby w te 'krotkie chwile ktore dla siebie maja' spedzali w 2, zeby tata byl caly jego. Manipulowanie dzieckiem ze strony bylej zony to inna kwestia.
  10. A jesli chodzi o wspolnie spedzany czasu to w 90% przypadkach robią cos w duecie, np graja w pilke nozna. Gdy mówię o rowerze to nie, do kina nie, do zoo nie, w gory nie, aquapark nie (proponuje to mojemu partnerowi). A to jak wyglada wspolny dzien (taty i syna) jest zawsze podyktowane 'chceniem' dziecka.
  11. Jeśli chodzi o rozwod to on mnie caly czas namawial zebym wziela rozwod, ze zaluje ze mnie wczesniej nie poznal. Ja bylam sceptycznie do niego nastawiona, w szczegolnosci ze byl 'dopiero co' po rozwodzie. Co do odpowiedzi na moje prosby o wspolny czas odpowiada: przeciez doby nie rozciagne do 30 godzin; dziecko bedzie wieksze to bedzie mial swoje zycie z rowiesnikami/ przeciez spedzamy czas razem (w nocy)/jak sie nie zobacze z nim dzisiaj to zobacze sie z nim dopiero za 2 dni. To sa glowne 4 najczesciej pojawiajace sie odpowiedzi.
  12. Nie przesadzaj? Ja wlasnie dla niego zostawilam cale swoje dotychczasowe życie, po to zeby wlasnie stworzyc rodzine, kochac i byc kochana.
  13. Kocham go bardzo ale dręczy mnie to, że jego nie ma w tym związku, że nie doczekamy się wspólnego dziecka, że ten związek skończy się na 'przez ciebie nie zostałam mamą, przez ciebie nie założyłam rodziny, przez ciebie zmarnowałam 4 lata życia'.
  14. Przecież ludzie tworzą udane 'patchworkowe' związki. Nie chce być najważniejsza tylko chciałabym chwili (1 popołudnie w tygodniu i 1 dzień z weekendu w miesiącu) sam na sam z moim partnerem, poczucia że jestem w związku, jestem kochana tak jak ja kocham. W normalnych związkach też jest czas dla małżonków, wtedy to jest zdrowy związek...We wszystkim musi być równowaga. Najbardziej boli mnie to, że dla niego rozwiodłam się z mężem, zrezygnowałam dla niego z wielu rzeczy, zostawiam wszystko z miłości do niego. Do tego dochodzi kolejna sprawa, nie mam dzieci, obiecywał że będziemy się starać i snuł piękne wizje przyszłości... z których najwidoczniej nie zostało nic. Czuje się samotna będąc w związku, sama z problemami dnia codziennego. Co do dziecka to bardzo często zachęcam mojego partnera do wspólnego spędzania czasu, do dbania o jego potrzeby. Proponuję mu żeby np zobaczył się z nim np w środę dłużej a w czwartek pójdźmy na obiad po którym może się zobaczyć z synem. Gdy ja zostaje z chrześniakiem mojego brata (ma 8 miesięcy) to złości się czemu opiekuje się nie swoim dzieckiem, poświęcam czas nie swojemu dziecku (on w tym czasie albo jest w pracy albo z synem).
  15. Jestem w związku z facetem, który ma dziecko z byłą. Chłopczyk ma 8 lat. Mieszkamy razem od pół roku. Mój największy problem to poczucie samotności będąc w związku. Nasz cały miesiąc wygląda tak, że ze względu na specyfikę pracy mojego partnera widujemy się wyłącznie po godzinie 19 w dni w które pracuje (pracuje 15 dni w miesiącu od 6 do 19 - od poniedziałku do niedzieli) a w pozostałe dni wolne od pracy widzi się z synem od momentu odebrania ze szkoły do 18.00 (ma przyznaną opiekę 2 razy w tygodniu plus 2 weekendy w miesiącu). Szukam kompromisu jak nasze życie mogłoby wyglądać. Wiele razy rozmawiałam z nim, że brakuje mi go, choćby wspólnego 1 dnia od rana do wieczora w weekend raz w miesiącu. Proszę powiedzcie jak wypracowaliście kompromis wspólnego życia.. Jestem załamana :(
×