Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Nikita91

Zarejestrowani
  • Zawartość

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Nikita91

    Dzieje pewnej internetowej znajomości

    Masz rację. Myślę, że rozmawiał ze mną żeby zabić swoją samotność i nudę, podbudować swoje męskie ego. Pewnie pojawił się inny obiekt i stąd ten obrót sprawy.
  2. Nikita91

    Dzieje pewnej internetowej znajomości

    Nie sądzę, by miał duże powodzenia. On nie z typu wymuskanych przystojniakow. Bardzo przeciętny jeśli chodzi o aparycję. Ale ego ma nieco rozdmuchane to fakt.
  3. Nikita91

    Dzieje pewnej internetowej znajomości

    Tak, jest w nim coś z narcyza. Zawsze podkreślał jaki to oni zdolny, potrafiący pracować wielozadaniowo. Aczkolwiek uważał ze nikt tego nie docenia, pracodawcy nie dają mu szansy, źle wypada na rozmowach kwalifikacyjnych, dlatego musi pracować w kawiarni. Po godzinach projektuje grafiki jako freelancer. Zdecydowanie lubi być chwalony. Nawet pewnego razu napisał, że jest najmądrzejszy spośród swojego rodzeństwa, bo jako jedyny ma tytuł licencjata na jakiejś brytyjskiej uczelni. Wtedy załączyła mi się pomarańczowa lampka, ale swoim słodzeniem mi, że tworzymy dobrą parę znowu mnie uśpił. Tylko jedno mnie zastanawia. Narcyzi są bardzo skupieni na sobie, raczej nie pomagają innym. To mi tutaj tylko nie pasuje. On akurat z tych co umieją sluchać i są aż nadwyraz empatyczni. Ale nie ma chyba co analizować. Raczej czuje się rozegraną. Może nawet zmanipulowaną. Niech mu się wiedzie z kimś innym...
  4. Nikita91

    Dzieje pewnej internetowej znajomości

    Wydaje mi się też, że było w nim coś niedojrzałego. Czasem się to objawiało w trakcie rozmów. W innych momentach znów zbyt dojrzały. Ponoć nie miał też zbyt dużo doświadczenia w kwestiach uczuciowych. Może to to dlaczego zdezerterował po tej kłótni. Albo też sprawa osób trzecich. Znalazł "lepszy model".
  5. Nikita91

    Dzieje pewnej internetowej znajomości

    Tak również myślę, że to koniec. Ja napewno nie będę reanimować tego związku. Mam też nauczkę na przyszłość, żeby się w coś podobnego nie angażować. Ale boli jak cholera.
  6. W zasadzie nie wiem po co to piszę, chyba po to żeby się wygadać. Przez 8 miesięcy pisałam z pewnym Brytyjczykiem. Poznaliśmy się na forum muzycznym, które wspólnie śledzimy. Pisaliśmy wiele godzin każdego bitego dnia. Nie było praktycznie dnia by on (bądź ja) nie zaczynał go od "dzień dobry" a na zakonczenie "dobranoc". Z czasem przyznał ze chodzi mu o coś więcej niż tylko przyjaźń. Był bardzo słodki aczkolwiek nie bez wad. Bardzo się wkręciłam. W lutym przytrafiła się okazja by się spotkać na koncercie. Przed - wspólna herbata i pogawędka. W trakcie trzymanie za rękę i inne drobne romantyczne gesty. Czuły uścisk na pożegnanie. Następnego dnia zapytał czy chcialabym kontynuować. Był cały w skowronkach że tak. Obietnice przylotu do Polski, regularnych widzeń. Planowanie wspólnych podróży i przyszłości, rozmowy na bardzo osobiste tematy. I nagle coś się popsuło. Drobne sprzeczki i jedna kłotnia o kompletna bzdurę podczas której powiedziałam coś głupiego pod wpływem nerwów (kwestia nie dotyczyła jego osobiście tylko sytuacji na świecie więc nic co mogłoby go urazić itd) . Zapytał czy jestem aż tak głupia ze mam taką opinie na tą według mnie bzdurną sprawę. Napisałam że tak i że nie musi ze mną rozmawiać. Napisał że nie będzie. Unioslam się urażoną dumą. Tydzień cichych dni. W końcu odezwałam się, bo nie lubię być skłóconą z kimkolwiek, bardzo mnie to niszczy psychicznie. Napisał, że i tak planował się odezwać jeślibym ja tego nie zrobiła. Ale w następnym zdaniu stwierdził że wydaje mu się że nie jesteśmy "kompatybilni", cokolwiek miałoby to znaczyć mimo że dobrze się dogadywaliśmy poza tymi małymi sprzeczkami, i że nie chce żeby było tak jak na początku. Zapytałam żeby szczerze napisał czy uważa że jestem za głupia dla niego. Napisał że są momenty ze tak. Złożył propozycje. Nie chce być zarezerwowany tylko dla mnie, chce mieć inne opcje, żeby żadna ze stron nie była zła jeśli pojawi się ktoś inny, albo mozemy pozostać przyjaciółmi. Ale zaznaczył że uczucia mogą wrócić i dał do zrozumienia ze może będzie z tego coś jeszcze. Ale ja napisałam, że nie chce być rozpatrywana przez niego jako plan awaryjny. Zapewniał że ma względem mnie uczucia i zawsze będzie miał jak do wszystkich których kiedykolwiek kochal. I tak się zastanawiam czy gdyby były jakiekolwiek uczucia to czy odpuścił by sobie po takiej sprzeczce. Rano tego samego dnia,w który pokłóciliśmy się jeszcze pisał takie słodkie rzeczy. Może z tydzień przed zapewniał że nigdy by mnie nie zostawił, że mam dobre serce i że nie ma we mnie nic czego można by nie kochać, że akceptuje to co we mnie nieperfekcyjne. I totalnie odpuścił po jednej klotni... Boli. Nawet bardzo. Teraz obsesyjnie sledze go w social mediach. Wydaje mi się że próbuje z kimś innym. Na forum muzycznym kompletnie mnie ignoruje. Z ludzi bardzo sobie bliskich stalismy się obojętni względem siebie. Tzn on się stał. Ja wciąż o nim myślę i zastanawiam się czy naprawdę coś do mnie czuł czy to była tylko gra,w którą ja naiwna uwierzyłam. Pozostała mi tylko kartka pamiątkowa z tego lutowego koncertu na której odręcznie napisał, że bardzo by chciał żebyśmy spędzali więcej czas ze sobą i że jestem "one and only" a jego życie jest w końcu pełne... Dzięki za przeczytanie. Przepraszam za błędy i interpunkcję. Pisane na telefonie. Pozdrawiam wszystkich w cierpieniu.
×