Anka Skakanka
Zarejestrowani-
Zawartość
310 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Anka Skakanka
-
Kochane, nigdy przenigdy nie poddawajcie się mówię to w imieniu mojego syna, który wprawdzie postanowił urodzić się nieco wcześniej, ale w zdrowiu i bez komplikacji Życzę Wam wszystkim takiego szczęścia, jakie czuję, patrząc na niego
-
Spytaj lekarza! Natomiast ja mogę tyle powiedzieć, ze mnie bardzo często boli brzuch. Jak brałam jeszcze luteinę, to już w ogóle mnie bolał non stop. w ciąży wszystko się rozchodzi, rozciąga, inaczej pracują więzadła, to po prostu może bolec.
-
Cześć Dziewczyny przyszłam Was pozdrowić i powiedzieć, że bezustannie trzymam kciuki i ciepło o Was myślę. Czas tak szybko leci i tyle się dzieje, że nie zawsze mam czas przeczytać wszystko albo się odezwać; pracuję, szkoła rodzenia, książki, staram się przygotować do macierzyństwa, ciągle coś - ale cieszę się z Waszych bet i trzymam kciuki w przypadku Waszych obaw. Pamiętajcie, że może nie od razu, może nie tak, jak byśmy sobie marzyły, ale tak długo, jak długo walczymy, tak długo mamy szanse i warto być dobrej myśli. Trzymajcie się nadziei i nie pogrążajcie w czarnych myślach
-
Szczepić! Poczytaj, jakie jest ryzyko ciężkiego przebiegu covidu w ciąży -a poza tym idzie ta Delta do nas i bezpieczniej będzie, jak będziesz zaszczepiona. W ciąży będziesz musiała odczekać 16-18 tygodni.
-
Miałam różne nastawienia - przy pierwszym tak samo, wydawało mi się, że te niepowodzenia ivf albo poronienia to dotyczą jakichś innych ludzi, na pewno nie mnie A później miałam taką symulację, że tak jakby WIEDZIAŁAM, że sie nie uda, nie miałam nadziei. Myślę, że wszystko co czujesz jest naturalne i usprawiedliwione. Myślisz co myślisz, czujesz co czujesz i wszystko jest OK. Nie ma rady na wahania nastrojów. Ale na pewno warto spróbować nie denerwować się - korytyzol, hormon stresu, obniża szanse. Jeśli masz chęć spróbować odbudować nadzieję, to też służymy - zobacz sama, ile z nas poddawało się po kolejnym nieudanym razie, a jednak wracało i próbowało dalej... ja tez jestem taką osobą, a dziś czuję kopanie synka w brzuchu. Szansę są zawsze.
-
Długo by rozmawiać, faktem jest ze zarówno jeśli chodzi o finanse jak i odbiór przez państwo i rozmaitych księży plus prawicowych polityków, to in vitro jest metodą dla bogatych i odważnych. nie wiem jak u Was z bogactwem ale na pewno jesteśmy odważne, wiec pozdrawiam Was Kochane przy niedzieli, rząd może nam kłaść kłody pod nogi, ale my nie poddajemy się i robimy swoje!
-
Nadal - chetnie bym się zamieniła. Płace ubezpieczenie zdrowotne, co z tego ze mniejsze, skoro nie mam z tego nic w temacie niepłodności? Jasne, urodzę w państwowym szpitalu, ale poza tym system jest tragiczny. Wolałabym płacić więcej ale mieć refundację 3x. Nie sadze aby ubezpieczenie zdrowotne kosztowało mnie 60 tysiecy
-
I pomyśleć, ze jeszcze niedawno, za poprzedniej ekipy, in vitro było refundowane przez państwo. A teraz leczcie się dziewczyny naprotechnologią! jak czytam, ze we Francji właśnie weszła ustawa, ze IVF jest darmowe dla każdej kobiety, jest mi potwornie smutno. Potwornie.
-
Niestety, koszty są potworne - my wydalismy ponad 60 tysięcy, nie wliczam prowadzenia ciąż (kosztowałyby tez gdybym zaszła naturalnie). Z tego - 3 stymulację, 1 zarodek, 1 ciąża zakończona poronieniem, kolejna - teraz - z biorstwa. ale! Gdyby się udało uzyskać ciąże po 1 stymulacji (więcej zarodków itp), koszt może się z powodzeniem zamknąć w kilku tysiącach (jeśli masz refundowane leki, świeży transfer itp).
-
Tez jestem ciekawa, ale z własnego doświadczenia - bez refundacji (po 40 rz) leki to kilka tysięcy zł za jedna stymulację. My robiliśmy 3, wiec same leki do IVF to dla nas było kilkanaście tysięcy, doliczam progesterony, dhea i suplementy, które braliśmy.
-
Juhu!
-
Aga, nie gniewaj się, ale myślę o Waszej sytuacji jeszcze kilka rzeczy (weź z nich co chcesz dla swojego procesu decyzyjnego, a olej te, które Ci nie pasują): Zanim jednak jeszcze, to tylko muszę napisać że osoby, które zdecydowały się na program z KD czy AŻ nie rodzą cudzego, czyjegoś dziecka, tylko swoje. i druga rzecz zanim przejdę do sprawy - to co piszesz to nie są bełkoty! To są normalne myśli osoby, która stoi na rozdrożu i nie wie jeszcze, która drogę wybrać. Ale do brzegu, bo ważniejsze wydaje mi się coś innego: Czy Twój partner faktycznie daje Ci czasowe ultimatum, czy może sama w głowie postanowiłaś, ze musisz szybko decydować? pytam o to, bo z moich doświadczeń życiowych wynika, ze często same sobie nie dajemy przestrzeni i czasu, tylko popędzamy sobie konie myśląc blednie, ze tego oczekuje od nas świat. Na pewno rozmawiacie. Jeśli z jego ust nie padła graniczna data (typu „masz miesiąc na decyzje”), powiedz wprost, ze nie wiesz, ile czasu Ci podjecie decyzji zajmie, ale nie możesz O TAK WAŻNEJ SPRAWIE zdecydować w pośpiechu. Nie wyobrażam sobie, ze kochająca osoba bliska może tego nie rozumieć. I właśnie… jeśli on nie rozumie, ze nie jesteś chętna ani gotowa na KD/ AZ, to nie wiem, czemu naciska…. Porozmawiaj z nim, ze to decyzja dotycząca TWOJEGO życia i ciała, decyzja NA CAŁE ŻYCIE - nie da sie takiej podjąć w pięć minut!!! i ze naciskanie powoduje niestety negatywne emocje. A w emocjach się podejmuje złe decyzje. Faceci czasami nie rozumieją takich rzeczy. Ja sobie nie wyobrażam, jak się musisz czuć, a jeszcze jesteś pod jakaś presja. Bez sensu. i na koniec - jeśli naprawdę decyzja MUSI zapaść w ciągu dni/ tygodni, idź do specjalisty, psychologa, naprawdę, potraktuj to jako narzędzie, które Ci pomoże zdecydować. Najlepiej razem z nim. Nie zostawiaj z tym wszystkim sama, bo to faktycznie jest za duże brzemię na jedna osobę.
-
Przykro mi, ze Cię to spotkało Ale jeśli bierzesz pod uwagę adopcję dziecka, co trwa bardzo długo i nie jest pewne, to czemu w zasadzie nie bierzesz pod uwagę adopcji zarodka? w obu przypadkach genetycznie dziecko pochodzi od innych osób, ale miliony rodzin adopcyjnych na całym świecie wcale nie czuje, ze dziecko jest „obce”. Ja mam w brzuszku synka, który pochodzi od pary osób, które zdecydowały się go przekazać innej parze. Uwierz mi, kiedy patrzę na niego na usg lub czuje, jak się rozpycha w brzuchu, mam bardzo wiele emocji, ale nigdy, że to obce-cudze dziecko. Nie wiem, czy w ogóle osoba pragnąca dziecka może mieć takie emocje wobec rosnącego w brzuchu dzidziusia. Tak jak dziewczyny pisały - daj sobie czas, odpocznij, ułóż wszystko w głowie. Jeśli dziś nie wiecie z partnerem, co dalej robić, to znaczy, ze potrzebujecie więcej czasu. Odpowiedź przyjdzie. Nie katuj sie psychicznie, daj sobie czas. Trzymam kciuki, a jednocześnie wiem, ze wszystko będzie dobrze, bo jeśli podejmiecie decyzje, to ona będzie dla Was właściwa.
-
Super super kciuki będą trzymane!
-
Dobrze, ze jesteś z nami! co Cię czeka - nie wiemy tego, ale jeśli lekarz zaproponuje Ci in vitro, to czeka Cię: - dużo badań wstępnych, hormony, infekcje rozmaite, także badania nasienia męża - dużo wydatków od razu w klinice pytaj o dofinansowanie, jeśli masz powyżej 40 lat to leki do stymulacji są bardzo drogie (kilka tysięcy zł) - stymulacja - zastrzyki w brzuch z hormonów, groźniej to brzmi niż faktycznie jest cześć dziewczyn ma psychiczne jazdy po hormonach, np ja miałam, ale cześć nie; zastrzyki nie bolą i ogólnie to się da znieść. W czasie stymulacji kilka wizyt, lekarz patrzy w usg, czy rosną pecherzyki z komórkami jajowymi - potem punkcja - w narkozie lekarz te komórki pobiera igłą przez pochwę; narkoza trwa kilka minut, mąż oddaje nasienie, laboratorium zapładnia komorki - po godzinie już idziesz do domu; potem cześć dziewczyn boli brzuch bardziej lub mniej, ale to tez się da przeżyć - czekasz kilka dni, ile się zapłodniło -> wtedy jest transfer zarodka (chwila na fotelu, uczucie przypomina cytologię, tylko trzeba mieć pełen pęcherz). Transfer może być tez z zamrożonych zarodków - np w kolejnym cyklu, jesli np lekarz uzna, ze warto uspokoić organizm po stymulacji lub jesli np chcecie robić diagnostykę zarodków - i wtedy czekanie na wynik bety, na usg, na połówkowe… na pewno uzbrój się w cierpliwość, na wszystko się przede wszystkim czeka - na okres, na punkcję, na telefon z laboratorium, na transfer, na wynik bety… A my trzymamy mocno kciuki! Pisz co i jak, pytaj o wszystko.
-
Kochana, ile masz lat? Czy macie zrobiony kariotyp? jesli pierwsza ciąże straciłaś w 18 tygodniu z powodu wad rozwojowych, to nie wyglada na immunologie
-
Hajdusianek na pewno nie owija w bawełnę, nie czaruje, tylko mówi jak jest. Jeśli będzie miał propozycje, to będzie znaczyło, ze naprawdę widzi szanse.
-
Ja tylko powiem (dla rozwiania wątpliwości ewentualnych czytających wątek dziewczyn, choć wiem, ze dla Was ta opcja nie wchodzi w grę), że do invitro, biorstwa komórki czy biorstwa zarodka w Polsce nie trzeba mieć ślubu, wystarczy oświadczenie o byciu w związku. Adopcja dziecka jest natomiast teoretycznie możliwa dla osoby samotnej i dla malzenstw.
-
Kilka słów ode mnie do Was, AsiaWin i Pogodna_Aga: W moich oczach jesteście niezwykle silne i dzielne. Chylę czoła. Nie jest łatwo - ba! jest to cholernie trudne! - powiedzieć sobie, że "nie udało się, więc teraz odpuszczam, i być może odpuszczam na zawsze". Ja jestem w ciąży po biorstwie zarodka - dla nas była to metoda ostatniej szansy. Ale identyfikuję się z Wami, bo wiele tygodni przed tą procedurą, po nieudanych procedurach bez zarodków, po stracie ciąży z jedynego zarodka, jaki udało nam się uzyskać, zastanawiałam się bardzo intensywnie i długo, kiedy powinnam powiedzieć "dość", kiedy powinnam odpuścić, żeby nie powodować tylko więcej cierpienia u siebie, u męża, żeby nie wpadać w kolejne długi, zawieszać kolejne plany, rujnować sobie zdrowie i tak dalej - dobrze wiecie, że każda procedura powoduje koszty finansowe, zdrowotne, emocjonalne, psychologiczne, koszty rodzinne... Powiedzenie sobie, że "muszę zaakceptować to, co mnie w życiu spotkało" jest dla mnie oznaką ogromnej dojrzałości i bardzo Was za to szanuję. Nie wszystko w życiu się nam udaje. Niestety, to potwornie niesprawiedliwe i ogromnie boli, że części z nas nie udaje się to największe, a przecież najprostsze marzenie - o urodzeniu dziecka. Zaakceptowanie rzeczywistości taką, jaka ona jest, jest dla mnie oznaką ogromnej dojrzałości osobistej i ogromnej siły. Mam do Was tylko wielką prośbę - jeśli poczujecie, że to za dużo, że nie dajecie rady - nie wahajcie się pójść do terapeuty porozmawiać o tym wszystkim, co Was spotkało i co czujecie. Trzymam za Was kciuki, wiem, że cuda się zdarzają - czytamy o tym tutaj co jakiś czas! I dziękuję Wam za wszystkie wpisy, słowa i inspiracje tutaj.
-
ja szczepiłam się w 17tc i lekarz tylko powiedział "mogła pani nie stać w kolejce skoro ciąża"
-
In vitro z komórką dawczyni cz. 3
Anka Skakanka odpisał plastka-77 na temat w Antykoncepcja, płodność / Ginekolog
Jak się czujesz? jak minęła noc? -
In vitro z komórką dawczyni cz. 3
Anka Skakanka odpisał plastka-77 na temat w Antykoncepcja, płodność / Ginekolog
Współczuje Ci bardzo i jestem z Tobą, przeżywałam to samo. Doskonale rozumiem Twój lęk, wirtualnie trzymam Cię za rękę i jestem z Tobą. Trzymaj się, trzymamy mocno kciuki. -
Mnie się na ogół coś śniło pięknego, za jednym wyjątkiem, kiedy obudziłam się cała zapłakana i nie mogłam się uspokoić dobrą godzinę po, strasznie mi było smutno :D anestezjolog mówiła, że tak się czasami zdarza, jak się ma zły sen :)
-
In vitro z komórką dawczyni cz. 3
Anka Skakanka odpisał plastka-77 na temat w Antykoncepcja, płodność / Ginekolog
Myśle ze żadnego - a myśle tak, bo nikt dawczyń ani biorczyń nie pyta o żadne szczepienia tupu na grypę czy żółtaczkę, a na pewno by lekarze pytali, gdyby to miało znaczenie. -
Przykro mi Ale nie trać nadziei, druga procedura często daje lepsze efekty, bo lekarz wie, jak reagujesz i może zmodyfikować protokół. Trzymamy kciuki