Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

daria1764

Zarejestrowani
  • Zawartość

    52
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez daria1764

  1. Gdyby nie słuchała i kompletnie ignorowała to wybryki byłyby nieproporcjonalnie częściej, a tak dochodzi sporadycznie.
  2. Każde dziecko przynajmniej raz w swoim życiu coś przeskrobało, tutaj moja córka żadnym wyjątkiem nie jest, jednak, zawsze liczy się reakcja rodzica na zachowanie dziecka, moja reakcja jest natychmiastowa, reakcja mojego byłego to brak reakcji.
  3. Cóż Twoja opinia raczej ma kiepskie odzwierciedlenie w rzeczywistości, tym bardziej, że alimenty to nie są moje pieniądze, tylko mojego dziecka, a nie wiem jak Ty, ale ja nie mam w zwyczaju kłócić się o coś co nie jest moje. Jeżeli uważasz, że zarabiam na tyle mało, żeby liczyć każdy grosz z alimentów to jesteś w błędzie.
  4. Trzeba być mocno ograniczonym, żeby ze zdania, że jak trzeba to nie mam oporów, żeby na dziecko czasami krzyknąć, wywnioskować, że ja non stop krzyczę na dziecko i nie rozumiem też na jakiej podstawie sądzisz, że mi nie wychodzi wychowywanie dziecka ? Doskonale ona wie, że jak ja mówię np żeby posprzątała pokój to ona na 99% to zrobi, bo jak nie zrobi to koniec z ajfonem, przy ojcu ona może robić co chce.
  5. No właśnie odpowiadam za jej zachowanie, dzięki temu do jakiś szkód z jej strony dochodzi bardzo rzadko, ona doskonale wie, że przy mnie nie może sobie na zbyt dużo pozwolić, sytuacja się zmienia gdy jest przy ojcu, który kupuje jej ajfony czy drogie ubrania czy drogie wczasy.
  6. Cóż z tymi kwotami to twoja niczym nie poparta opinia. Trzeba być mocno ograniczonym, żeby wierzyć, że dziecko to jedynie zobowiązania finansowe. Czy ktoś np liczy moja finansowa stratę w momencie gdy załóżmy muszę się zwalniać z pracy i jechać do córki do szkoły ?
  7. Czy sąd weźmie pod uwagę, że przy tego typu sytuacjach jestem jedynym rodzicem, który natychmiast reaguje i wyciąga konsekwencje, a tatuś w takiej sytuacji sprawę bagatelizuje ?
  8. Znajdź mi nowoczesnego ajfona za 2,5tys zł ? I jest odwrotnie niż myślisz, finansowo na tej operacji to ja zyskam, a on straci, ale jako, że mi bardziej zależy na tym, żeby córkę wychować na pożądanego człowieka to nie mogę pozwolić na to, żeby ona mieszkała u niego przez 26 tygodni w roku.
  9. Na razie ma jednego, ale to nie ma nic do rzeczy, tutaj nie liczy się ile kupuje, a sam fakt, że to robi.
  10. Tutaj nie chodzi o licytowanie się, po prostu wiem, że on się na rodzica nie nadaje, a tu okazuje się, że sąd może tak nieodpowiedniej osobie dać dziecko do wychowania.
  11. Gdyby on potrafił ją odpowiednio wychować to ok, tymczasem zakup np ajfona w momencie gdy córka na niego ewidentnie nie zasłużyła nie jest odpowiednia metoda wychowawcza.
  12. Gdyby to była prawda to cukierkowe dzieci zachodziły by daleko, niestety jest przeciwnie. Miał nieraz okazję pójść do dyrektora, na wywiadówkę itd. mógł jej nie raz powiedzieć, że jej zachowanie jest karygodne, jak myślisz ile razy to zrobił ?
  13. Oczywiście, że nie chodzi mi o alimenty, zwłaszcza, że i tak uważam, że ja zdecydowanie więcej od siebie dodaje, on rzuci pieniądze, raz na tydzień pójdzie z nią do kina i to tyle jego opieki, reszta spoczywa na mnie, więc gdyby mi chodziło jedynie o pieniądze to bym bez problemu pozwoliła u niego zamieszkać.
  14. Mylisz się. Przez te wszystkie lata miał okazję się wykazać, ani razu tego nie zrobił.
  15. Każde dziecko ma różny charakter, jedne są bardziej posłuszne, drugie mniej, moja córka należy do tych mniej. Ja nie mam żadnego problemu z tym, żeby córce się postawic, żeby krzyknąć na nią jak coś przeskrobie, żeby dać jej jakaś karę itd. mój były natomiast jest na to za miękki, pod jego dachem ona będzie sobie na zbyt dużo pozwalac, bo ona doskonale wie, że przy nim może więcej, a przy mnie nie.
  16. Mogę mu ją dać na co drugi weekend, ale na więcej nie ma takiej opcji.
  17. Przez te wszystkie lata zdążyłam zauważyć jak on ją "wychowuje" jego metody należą do tych szkodliwych. Ja z dzieckiem mieszkam na co dzień i ją dobrze znam, wiem, że aniołkiem ona nie jest, natomiast on jedynie zna ją od tej dobrej strony, nie mieszka z nią, nie wychowuje jej, a jeżeli ja mówię, że jest jakiś problem, bo np moja córka coś narozrabiala i trzeba iść z nią na dywanik do dyrektora, to jego reakcja to mniej więcej "przesadzasz, pewnie nic takiego się nie wydarzyło" jeżeli taki człowiek będzie wychowywać moje dziecko to ona szybko zejdzie na złą drogę.
  18. Byłam młoda i głupia, mimo wszystko to nie powinien być powód, żeby dopuścić do demoralizowania dziecka.
  19. Każde dziecko jest 50% matki i 50% ojca, jednak ten fakt nie przeszkadza temu, że dzieci trafiają głównie do matek, nawet są sytuacje, gdzie teoretycznie ojciec ma lepsze warunki, a matka ma problemy to i tak sądy dają dzieci matkom. Zamieszkanie mojej córki u tego człowieka sprawi tylko, że ona będzie jeszcze bardziej rozpieszczona.
  20. Chyba sąd musi brać moje argumenty pod uwagę, po za tym opieka naprzemienna to jakaś rzadkość, w 95% dziecko zawsze trafia do matek po mimo tego, że istnieją faceci którzy walczą o dzieci.
  21. On sobie z nią nie poradzi. On obraz wychowywania dziecka zna jedynie z tego, że pójdzie sobie z nią do kina i myśli, że to wszystko takie proste, wszystko do czasu, zwłaszcza gdy dziecko coś przeskrobie w szkole, wtedy to ja muszę świecić oczami przed dyrektorem, pisałam, że ona wcale taka łatwa i uczynna nie jest, potrafi pyskować, obrażać, itd. on natomiast na takie rzeczy jest zbyt miękki, dziecko coś przeskrobie i dla niego nie ma tematu, udaje, że nic się nie dzieje, dziecko chce ajfona no to też trzeba mu kupić, no przecież chce, bo jak się odmówi to przecież dziecko się obrazi i będzie się źle zachowywać. Czy naprawdę córka ma mieszkać u kogoś takiego ? Ja na to zgody nie wyrażam.
  22. Chyba tylko w sytuacji gdzie oboje rodziców wyrażają na takie praktyki zgodę, ja osobiście nie zamierzam się na to zgodzić, o tym jak kończą takie cukierkowe dzieci wiemy najlepiej.
  23. Przez te wszystkie lata mieszkała u mnie, więc nie istnieje żaden logiczny powód dla którego ma mieszkać 26 tygodni w roku u niego. Po za tym dziecko ma zawsze dwoje rodziców, a z jakiegoś powodu dzieci w 95% przypadków trafiają do matek, po za tym dzieci potrzebują stabilizacji, a nie życia na walizkach.
  24. Cóż, ja im widzeń ze sobą nie zabraniam, ale mieszkanie dwa tygodnie to już trochę inna para kaloszy.
×