Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Krokus

Zarejestrowani
  • Zawartość

    577
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Krokus

  1. Za chwilę kończę 43. Dlatego już pomału trzeba tą przygodę kończyć. Staram się od ponad 4.
  2. Ja czytałam całą jej książkę i podziwiam za determinację. Pozytywna i fajna lektura. Bardzo podnosi na duchu i daje nadzieję. Ja chcę dziecko, ale na pewno nie za cenę własnego życia. Też nie można popaść w skrajność i robić z macierzyństwa jedynego celu w życiu. Dostałam w życiu tyle, że nie mam na co narzekać. Powiedziałabym, że brak dziecka to jedyne co mi się w życiu nie udało (jeszcze!). Ja jeszcze trochę popróbuję, ale na pewno nie "do skutku". Stwierdziliśmy z mężem, że będziemy się dostosowywać do sytuacji na bieżąco, bo jest masa rzeczy, na które nie mamy zupełnie wpływu. Jak chociażby kiedy granice się otworzą i będziemy mogli na transfer pojechać. Na pewno daje mi nadzieję fakt, że w ogóle zaszłam w ciążę po tylu latach i miałam szansę zobaczyć dziecko na USG - główkę, rączki, nóżki. Zobaczyć jak macha łapkami, wygina się. To super widok. Mam nadzieję, że jak udało się (prawie) raz to uda się jeszcze raz. Mam nadzieję, że z lepszym szczęśliwszym finałem.
  3. Nie wiem czy 50 czy 42 tak jak twierdzi. Na temat wieku to się nie wypowiadam bo nie wiem. Widziałam ją raz w klinice, jeszcze przed ciążą, ale oprócz tego, że filigranowa i mega zrobiona to nic nie mogę powiedzieć. Jeśli chodzi o to czy korzystała z KD to też nie wiem i pewnie się nie dowiemy, aczkolwiek jak już była w ciąży to zdaje się w wywiadach w listopadzie czy grudniu zastanawiała się nad adopcją. Nie wiem dlaczego mówiła o adopcji jak już wiedziała, że jest ciąża. Ale może właśnie dlatego, że z KD. W każdym razie to tylko spekulacje bo nie wiadomo jak tam było. Jest też procedura, która opiera się na tym, że dziecko jest "trojga rodziców" - w taki sposób że kod genetyczny jest matki ale mitochondria młodej dziewczyny. Jakoś łączy się dwie komórki jajowe ale wiem, że tego nie robi się jeszcze rutynowo. Chyba do tego muszą być wskazania medyczne - robi się na przykład w UK.
  4. Też nie wiadomo jak się u niej udało i jakie procedury zastosowali. Przecież nie podadzą szczegółów do wiadomości publicznej. Jej musiało się udać bo była chodzącą reklamą kliniki nOvum. Tam nie było opcji żeby się nie udało dlatego pewnie dołożyli wszelkich wysiłków bo temat tej ciąży był mocno medialny.
  5. Prawie 1400 zł ale my mieszkamy za granicą także inna waluta. Podaję w przeliczeniu na złotówki. Z tego co wiem Lewy teraz bierze 800 zł za pierwszą wizytę, co uważam za szaleństwo na polskie warunki. Odbieram go bardzo źle. Podczas rozmowy z nami zajmował się wszystkim tylko nie nami. Odbierał telefony, robił reklamę klinice, dołował. U niego miałam najgorzej poprowadzoną stymulację - plan ułożony przez niego. On mi powiedział, że mam patologicznie grube endometrium i że nie dopuści mnie bez leczenia nawet do transferu z KD bo nigdy mi się żaden zarodek nie przyjmie - nie ma szans. To było na pierwszej wizycie. Wyszłam z płaczem bo przyszłam do niego na stymulację ostatniej szansy o dziecko biologiczne, jak do jakiegoś bóstwa - tak był przez niektórych zachwalany jako lekarz od przypadków beznadziejnych. A on mi po pierwsze wyjechał z KD, gdzie ja wtedy jeszcze nie byłam na etapie rozważania KD a po drugie powiedział że nawet z KD nie ma szans. A ja zaszłam w ciążę przy pierwszym transferze z KD bez żadnego problemu. Dziecko obumarło w 13 tyg ale to już inna historia.
  6. Ale mam też takie dni kiedy myślę, żeby już sobie dać spokój. I zastanawiam się czy mam siłę psychiczną na dalsze ewentualne negatywne bety, biochemy, poronienia, trudne ciąże i trudne porody. Nie mam za bardzo pomysłu jak podbudować się psychicznie. Terapia nie za bardzo mi pomaga, jakoś nie wierzę że psycholog może pomóc. To są takie tematy, które i tak na dobrą sprawę każdy musi samodzielnie ogarnąć. W ostatnich latach byłam 10 razy pod narkozą - z powodu a to ivf, a to badań typu laparoskopia, a teraz to poronienie. Boję się jak to się na moim sercu odbije. Teraz tego nie czuję ale na starość może mi się to wszystko odezwać. To pewnie nie jest wszystko całkiem bez znaczenia dla zdrowia.
  7. Czekamy na wyniki autopsji. Czas oczekiwania jest do 12 tyg więc powinny być wyniki w lipcu (najdalej pierwszy tydz sierpnia). Jesteśmy umówieni za niecałe 4 tyg do lekarza prywatnie w innym szpitalu. Ten lekarz został mi polecony przez mój obecny szpital, jako że on specjalizuje się stricte w ciążach po ivf i po poronieniach. Zapłacimy za wizytę jak za zboże no ale muszę mieć swojego lekarza, bo publiczna służba zdrowia tutaj nie rozumie co to jest "lekarz prowadzący ciążę". Tu na każdej wizycie trafia się na kogoś innego także bez sensu. Jestem też w kontakcie z moją kliniką - do następnego transferu muszę powtórzyć w zasadzie wszystkie badania bo powygasały mi. Czyli cytologię, posiewy, USG piersi, hormony, krew itp. Wg moich obliczeń transfer mogłabym mieć w okolicach 20 sierpnia, zakładając że mój cykl już wrócił do normy (okres już miałam). Kwestia teraz otwarcia granic bo na razie nie mamy tam jak się dostać. Śledzimy informacje na bierząco o tym kiedy wznowią loty i można będzie polecieć bez przymusu odbywania 14 dniowej kwarantanny.
  8. No dlatego ja się teraz tak boję. Wcześniej o tym wszystkim nawet nie słyszałam. Widzi się tylko naokoło szczęśliwe ciężarne lub uśmiechnięte mamy z dziećmi. Jak sama straciłam masę krwi przy poronieniu i zobaczyłam strach w oczach pielęgniarek to dopiero zdałam sobie sprawę jakie to wszystko ryzykowne. A jeszcze Wasze odpowiedzi to potwierdzają, że pewnym szczęśliwego finału nie można być do końca, i czasem odbywa się to wszystko z narażeniem własnego życia. O tym się w ogóle głośno nie mówi. Także tym bardziej dzięki, że dzielicie się doświadczeniami.
  9. Nie silna tylko praktyczna. Mam do wyboru albo zapaść się w sobie i wpaść w depresję, albo walczyć ...wybieram walkę. Nie mam czasu na rok żałoby i wierzę, że synek wróci do nas pod inną postacią
  10. Dokładnie tak jest. Trzeba załatwiać bardzo dużo spraw prywatnie, ale to też nie takie proste bo lekarze prywatnie oferują "pakiety", które nie do końca oferują to co potrzebne. Wszystko jest mega drogie. A publiczna służba zdrowia działa bardzo źle, trzeba błagać o badania. Człowiek jest mocno zagubiony w tym systemie. Bo nawet jak sobie porobisz prywatnie bardzo drogie badania, to potrzeba lekarza który to wszystko przeanalizuje i wyda zalecenia oraz przepisze odpowiednie recepty. Ja w ostatniej ciąży nie miałam lekarza prowadzącego. Za każdym razem w szpitalu widział mnie kto inny i nie zawsze lekarz ginekolog. Dlatego jestem podłamana jak w przyszłości to ogarnąć. A jeszcze jest koronawirus i przewidują kolejną falę na jesieni. A moje zarodki są za granicą. Nawet nie mam jak do nich się dostać.
  11. Wydaje się, że synek jeszcze żył w 12 tyg bo jak sprawdziłam wymiary to CRL było coś ponad 7cm, a po śmierci 8.3cm. To musiał jeszcze chyba żyć może z tydzień bo udało mu się podrosnąć. Powiedz jak sobie z tym psychicznie dajesz radę? Chodzi mi głównie o to, jak się nie bać dalej próbować. Ja jestem sparaliżowana strachem. Jakoś wszystko widzę w czarnych kolorach czyli zamiast myśleć, że już następnym razem wszystko będzie dobrze, to dręczy mnie myśl, że kuszę los i że następnym razem też poronię ale na dużo późniejszym etapie, albo że urodzę ciężko chore dziecko, albo że mi się coś złego stanie przy porodzie. Wcześniej byłam dużo pozytywniej nastawiona, bo jakoś mi się wydawało że jak przeszłam ładnie 1 trymestr to dalej będzie dobrze. Jakoś też wcześniej sobie nie zdawałam do końca sprawy jaka ciąża może być ciężka i ryzykowna. Teraz mam większe wyobrażenie i bardzo się boję. Gdzie znajdujesz siłę i jak radzisz sobie ze strachem?
  12. Bardzo współczuję. Mi nic nie wyszło w prenatalnych dlatego tym bardziej zastanawiam się. Może jakaś wada serca. Już sama nie wiem. Mam nadzieję, że dowiemy się. Chociaż uprzedzono nas, że w większości przypadków nigdy nie udaje się im odkryć przyczyny.
  13. Dwóch lekarzy to świetny pomysł. Szczególnie polecam robienie USG w 12 i 20 tyg przez kogoś naprawdę doświadczonego bo te dwa USG są naprawdę kluczowe. W 12 tyg już są uformowane wszystkie organy, a w 20 tyg organy są rozwinięte - także jeśli by był jakiś problem to on w tych dwóch krytycznych momentach może się ujawnić. Ja robiłam USG w 12 tyg u młodej niedoświadczonej dziewczyny jaką mi przypisali w szpitalu. I już myślę, że wtedy coś było nie tak, bo ona sondą próbowała na wszystkie strony pobudzić dziecko do ruchu, a ono się nie ruszało. Serce biło więc ona zignorowała całą resztę.
  14. A czy mogę zapytać co się stało w 18tyg? Dlaczego serduszko przestało bić? Odkryto przyczynę? Ja teraz czekam na wyniki autopsji. Mam nadzieję, że znajdziemy odpowiedź na nasze pytania.
  15. Bardzo ci dziękuję i życzę spokojnej i zdrowej końcówki ciąży.
  16. O matko. Straszne rzeczy przeżyłaś. To takie ciężkie wszystko, ta cała walka i kolejne porażki. Ściskam.
  17. A możesz powiedzieć z czego takie zatrucie się bierze?
  18. Brałam Encorton 5mg. Muszę sprawdzić kiedy odstawiłam, bo nie pamiętam. Dziękuję za te słowa, bardzo wiele dla mnie znaczą. Będziemy jeszcze próbować choć nie ukrywam, że się boję. Boję się zarówno negatywnej jak i pozytywnej bety. Z różnych powodów, rzecz jasna.
  19. Mogłam chodzić co 2 tyg na Usg. W niektórych krajach USG co 2 tydz to standard. W moim kraju USG robi się co 8 tyg. Gdybym zrobiła kolejne USG w 14 tyg to wprawdzie dziecka by się pewnie nie uratowało ale nie ryzykowałabym aż tak bardzo własnego życia. Tam się już zakażenie zaczynało robić bo dziecko było zbyt długo we mnie. Czasami dziecka nie da się uratować ale po co ryzykować własnym życiem i zdrowiem.
  20. No ja taka mądra nie byłam niestety i straciłam czujność. Ważne jest słuchać swojej intuicji.
  21. Może tak być, że w badaniach wychodzi chore a ostatecznie rodzi się zdrowe - stresu nie życzę nikomu przez wiele miesięcy takiej ciąży. Jest też odwrotnie - że miało być zdrowe a rodzi się chore. Nie każdy ma siłę psychiczną i myślę, że inaczej się podchodzi jak się nie miało pozytywnych bet lub biochemy i potem zdrowa i donoszona ciąża. A inaczej jak są wcześniej traumy późnych poronień lub narodzin martwych dzieci na ostatniej prostej.
  22. Tak Nadzieja76. Zgadzam się, że co ma być to będzie. I nie piszę po to żeby straszyć. Ale ja sobie podeszłam na mega luzie do tej ciąży, bo dawczyni 25 lat, ja dobre wszystkie wyniki, dwa badania prenatalne dobre, usg dobre, wszystko było cudownie. Ja byłam bez plamień, krwawień, bólu brzucha. No czegokolwiek. A potem okazało się, że dziecko było we mnie 5 tyg nieżywe. Jeśli wierzyć lekarzom to umarło w wieku 13 tyg czyli tydzień po idealnym USG i idealnym badaniu Pappa. Ja nie wiem do tej pory jaka była przyczyna, czy genetyczna czy inna. Badania trwają i pewnie w lipcu się dowiem a wtedy tu napiszę. Chodzi mi o to, że ja się mega wyluzowałam, i to wszystko uśpiło moją czujność. Teraz, przy następnej ciąży, jeśli się zdarzy, to będę ściśle wszystko kontrolować i nie pozwolę się "uśpić" pozornie zdrową ciążą. Zresztą w tej książce, o której wcześniej mówiłam, autorka też miała cudownie zdrową ciążę bliźniaczą. A potem okazało się, że ktoś przeoczył skracającą się szyjkę macicy. I urodziła w 23 tyg bliźniaki, których nie udało się uratować. A było tak wspaniale. Ja nie straszę, ale uczulam. Bo nam tu wszystkim się wydaje że jak już jest ciąża to będzie miód bo przecież dawczyni młoda a my jesteśmy zdrowe jak ryba. I w większości przypadków tak jest. Ale nie zawsze. Także jedyne co mówię to, żeby się cieszyć ciążą ale jednocześnie nie uśpić czujności i mieć częste badania.
  23. Chciałabym przestrzec przed zaufaniem testom prenatalnym nieinwazyjnym. Ja miałam 2 badania prenatalne, Harmony - najbardziej chyba dokładne z obecnie dostępnych, po ukończeniu 10 tyg ciąży, prywatnie, i test Pappa w szpitalu po ukończeniu 12 tyg ciąży. Oba wyszły dobrze. Ale trzeba zaznaczyć, że one sprawdzają tylko ewentualne trisomie 3 par chromosomów - 18, 21 i 13 czyli kolejno zespół Edwards, Down i Patau. Oraz sprawdzają chromosomy płci. Czyli nie sprawdzają pozostałych 19 par chromosomów. A są inne częste wady takie jak trisomia chromosomu 15 czy 22. Wszystkie chromosomy są badane jedynie w badaniu PGS zarodka, przedimplantacyjnym. Ale to badanie też nie daje 100% pewności i budzi kontrowersje, czy biopsja na zarodku nie uszkadza go (w ten sposób nawet zdrowy zarodek się nie przyjmuje). Także przestrzegam, że mimo dobrych wyników badań prenatalnych nieinwazyjnych cały czas może się zdarzyć wada genetyczna. Ja o tym nie wiedziałam przed ostatnią ciążą.
  24. Kochana, serdeczne gratulacje. Ja za chwilę kończę 43 i jestem miesiąc po porodzie martwego synka z KD w 18 tyg. Za mną ponad 4 lata starań, 1 ciąża naturalna poroniona, 6 ivf na własnych komórkach, 1 transfer KD udany ale ciąża zakończona w 18 tyg bo dziecko obumarło w 13 lub 14 tyg. A ja nie wiedziałam, że nie żyje. Dajesz mi nadzieję i siłę żeby jeszcze próbować. Życzę Ci wszystkiego co najlepsze.
×