Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Dobranoc

Zarejestrowani
  • Zawartość

    38
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Dobranoc


  1. Słuchajcie, idę na randkę. Tak się stresuje... Niby nie mam czym - zdjęcia pokazały cała prawdę, rozmawialiśmy przez telefon kilka razy i nie mogliśmy się nagadac, a jednak totalnie się stresuje. Jak sobie radzicie w takich sytuacjach? Znając mnie to przez pierwsze kilka minut będę chichotac  nerwowo sama do siebie. A niby taka pewna siebie jestem..:classic_sleep: No właśnie, takie sytuacje pokazują mi, że niekoniecznie. Jestem tak zestresowana,  że zaraz zwymiotujeeeee


  2. Przed chwilą, geniusz_geniusz napisał:

    tak to jest ze ciezko spoktac na swojej drodze kogos kto by nam pasowal nawet jako przyjaciell i byl sensowana osoba pasujaca do naszego zycia w sensie przekonan, pogladauw itd a co dopiero partnera ciezka sprawa, wiadomo ze od deperatuw lepeiej trzymac sie z daleka ...pytanie o zarobki slabe ale jak maja sie czuc faceci kturzy ciagle slysza to pytanie

    No bo to tak jest, tak naprawdę na przysłowiowe piwo nie poszłoby się z każdym, bo albo nie masz o czym gadać, albo po prostu nie chcesz, a co mówić o osobie, z którą masz być tak blisko i masz wpuścić ja do swojego życia?!

    Pytała się kiedyś Ciebie dziewczyna wprost ile zarabiasz? 😅


  3. 17 minut temu, geniusz_geniusz napisał:

    to powodzenia, a czemu naszly Cie ciezkie mysli odnosnie zwiazku, nie poznajesz za duzo mezczyzn czy nie poznajesz takich kturzy by cie interesowali, czy uwazasz ze ci kturzy sa wokul sa beznadziejni?

    Wiesz, czasem tak mam. Serio, przez dwa miesiące jest tak, że czuje się szczęśliwa, a przychodzą takie dni, że jest mi jakoś tak przykro, albo że się boje. I tak myślę, że niedługo zapuka trzydziestka. I co jeśli tak będzie zawsze? O, ten strach jest najgorszy, że tak może być zawsze.🙂

    Na powodzenie może nigdy nie narzekałam, ale zazwyczaj miałam takie szczęście, że trafiali mi się dziwne istoty i nie chciałam tego kontynuować. A to okazywało się, że ktoś ma żonę. A to ktoś mnie zrażał, bo na samym początku wciąż pytał ile zarabiam, co mam (🤦). A to ktoś był tak bardzo nastawiony na założenie związku, że oceniał mnie pod każdym kontem jako kandydatkę na żonę. No i cóż, to nie było to z mojej strony i się wycofywałam. Wielokrotnie też słyszałam, że to ja sprawiam wrażenie wymagającej i ktoś z góry założył, że mi nie podoła. I nie wiem zupełnie dlaczego tak jest. Wydaje mi się, że jestem oceniana przez wygląd albo swój sposób bycia, bo nie mam jakichś niestworzonych wymagań, że tyle wzrostu, tyle kasy, taki samochód. Absolutnie!

    Nie mogę powiedzieć, że nikogo w ogóle nie poznaję, tak samo jak nie mogę zarzucić sobie, że nie daje szansy ludziom. Tylko co ja poradzę, że czasem mają w głowie takie farmazony.🤦😅

    No właśnie we mnie widzisz są takie dwie sprzeczności - z jednej strony nic na siłę, z drugiej strony strach, że będę sama. 😅

     


  4. 12 godzin temu, geniusz_geniusz napisał:

    jak dla mnie to olbrzymie rzeczy i olbrzymia jest ich waga.

    super ze odzyskalas wiare z siebie w zyciu da sie zrobic wiele rzeczy, ale czesto depresyjne myslenie i brak wiary ze to mam racje powodzenia odwodzi nas od dzialania.

    Zycie sklada sie wlasnie z takich szczeguluw.

    Dziękuję! ♥️ I dokładnie, masz rację, czasem tak się zapętlamy w jakieś negatywne myśli i sytuacje, że tracimy totalnie radość życia. Nie widzimy wyjścia z naprawdę prostych spraw. 


  5. 1 godzinę temu, maq84 napisał:

    O! Rzeczywiście sporo zmian. I Ty się obawiasz że nie zaznasz już miłości? Niepotrzebnie. Widać że pewne obawy sprzed 5 lat pozostały. Pamiętaj że miłość rodzi się z czasem. Najpierw trzeba kogoś poznać i spędzać z tą osobą coraz więcej czasu. Na pewno poznałaś kogoś kto lubi z Tobą przebywać a ty z nim. Tak się rodzi miłość.

    Bardzo mocno dziękuję! 🥰🥰


  6. 35 minut temu, maq84 napisał:

    Mogłabyś sprecyzować co dokładnie zmieniło się w ciągu tych 5 lat?

    5 lat temu ważyłam kilkadziescia kilogramów więcej, to było chyba najgorsze, bo miało wpływ na wszystko - a najbardziej na trwanie w niszczącym mnie związku. byłam młodą dziewczyną, która już myślala, że przegrała życie. Niestety bardzo dużo złych rzeczy mi wmówiono. Że jestem beznadziejna i nie poradzę sobie z niczym. Byłam tak niepewna siebie, że nie wychodziłam z domu i nawet nie byłam w stanie poprawnie sklecić zdania- wciąż się zacinałam. Uciekłam przed ludźmi, wyjscie z domu było dla mnie straszne. Przez te 5 lat wydarzyły się rzeczy, dzięki którym żyję w pełni. Tak po prostu. Schudłam, dostałam pracę, o której marzyłam wtedy. Zaczęłam robić rzeczy, których były partner nie chciał, żebym robiła, np. poszłam na kolejne studia . zaczęłam wychodzić do ludzi, otwierać się na nowe znajomości, wróciłam do tego, co zawsze lubiłam robić. Potem znowu dostałam się do innej pracy, wcześniej nie uwierzyłbym, że mogłabym tam pracować. Zaczęłam nabierać pewności siebie, przestałam się przez to wciąż zacinać. To co jest dla mnie bardzo ważne, to to, że stałam się asertywna. Odzyskałam totalnie swoją radość, która miałam przed tym związkiem. Dzisiaj nie daje sobie wmówić, że czegoś nie mogę. Dlatego uważam, że bardzo poszlam do przodu. Zdaje sobie z tego sprawę, że może te rzeczy mogą się komuś wydawać małe i nieistotne, ale one całkiem zmieniły moje życie. Mam wrażenie, że właściwie to odzyskałam je.

    • Like 1
    • Thanks 1

  7. Ja myślę zupełnie odwrotnie... Jak widzę ludzi wokół, to większość związków, które trwają od np. liceum, to takie kiepskie traktowanie siebie nawzajem, brak szacunku, zero randek itd... a związki, które powstały po 30, nawet koło 40 roku życia, to takie wow - kazdy ma już swoje doświadczenia, pasje, pracę. Ludzie już wiedzą czego chcą, seks jest lepszy. Ludzie mają większe poszanowanie dla swojej niezależności, nie rezygnują z własnych pragnień, żeby zadowolić innych, przez co są szczęśliwymi partnerami.

    Oczywiście mogą być wyjątki od tej reguły, tak jak pisałam to wynika z moich obserwacji związków w moim otoczeniu. Tak jakby ludzie w młodym wieku zawiązywali się, potem priorytety się rozjeżdżają, ludzie dorosleja, zmieniają się każdy inaczej - no a potem piękne są już tylko wspomnienia a nie teraźniejszość. I właśnie te małżeństwa trwają ze sobą z rozsądku.

    Myślę że więcej mają zaoferowania sobie partnerzy właśnie po 30 mimo wszystko, ale nie chodzi mi o kase, tylko taką dojrzałość którą nabyli. Te pragnienia, które mogą spełnić z Tą osobą. Ale tak jak mówię, to nie reguła.


  8. 16 godzin temu, Kulfon napisał:

    Ja poznalam swojego obecnego partnera w wieku 30 lat (teraz mam 40). Co prawda nie bylam przed tym sama, ale w zwiazku, ktory nie wiedzialam jak zakonczyc, co bylo chyba gorsze. W kazdym wieku mozna kogos poznac, to niby banal, ale moje ciotki po smierci mezow znalazly sobie nowych partnerow. Niestety najlatwiej znalezc byle kogo, potrzeba chyba po prostu troche szczescia i czasu zeby spotkac kogos, kto nam odpowiada.

    Dokładnie tego potrzebowałam, to miałam na myśli zakładając ten wątek. Bardzo mocno Ci dziękuję. Wczoraj miałam chyba jakiegoś dola. Dzisiaj w drodze do pracy sama z siebie przyszła myśl, że wszystko jest po coś. Że mam mimo wszystko dopiero 29 lat (nieskończone😆!). Że 5 lat temu nie pomyślałabym, jak zmieni się totalnie moje życie, więc dlaczego dzisiaj się boję, że przez kolejnych 5 lat się nie zakocham? Dlaczego mam się bać, to tylko przeszkadza mi cieszyć się tym, co jest teraz.

    Tak, dzisiaj spojrzałam na to wszystko jakoś inaczej. Wiem że za chwilę znowu ten strach mnie dopadnie, ale ja już tak mam, miesiąc jest super, a dwa dni takie jak wczoraj. Ten czas covid też się na to złożył- dawno już nigdzie nie byłam, więc i poznać kogoś ciężko. 

    Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. ♥️

    • Like 1

  9. 4 godziny temu, ratrumimli napisał:

    Autorko, jesteś w 90% spalona..... problem w tym że długo nie będąc w związku wytwarzasz nawyki singielstwa, które niestety nie pomagają w życiu w parze. Masz rok lub 2 max, potem już tylko kota kupić zostanie.

    Kurcze, z tym się nie zgodzę. Sama jestem 5 lat, a nie 50. Akurat tutaj wydaje mi się, że singielstwo dobrze działa na te nawyki, na rozwój, na robienie czegoś że swoim życiem. Sama widzę że w ciągu tych 5 lat bardzo poszlam do przodu. Niestety byłam z kimś kto zamiast mnie wspierać podcinał skrzydła, a ja zbyt młodo weszłam w tamten związek, by mieć własną siłę i przez ostatnie lata musiałam to odbudować.

    A kota już mam.🤣


  10. 5 godzin temu, taka_mysl napisał:

    może zarejestruj się na jakimś portalu randkowym? mam podobnie, więc rozumiem o czym piszesz. nie poddawaj się tylko pomyśl jak możesz zmienić swoją sytuację, i działaj, choćby małymi kroczkami. pozdrawiam

    Byłam już na portalach randkowych. Ba! W tym roku nawet wzięłam udział w imprezie dla singli. 🤷 🤣 bardzo dziękuję za odpowiedź! 😘


  11. 23 minuty temu, Esox napisał:

    Gdy szukałem dziewczyny na siłę nic z tego nie wychodziło. Stwierdziłem, że to nie miało sensu. Swoją drugą połówkę poznałem przypadkowo. Po prostu mój kolega zaprosił mnie na imprezę. Kumpel był z dziewczyną, a ta dziewczyna przyprowadziła wolną koleżankę. Jak łatwo się domyślić, ta wolna koleżanka za moją sprawką po kilku tygodniach nie była już wolna. Zostaliśmy parą. 

    Tak podobno jest, że nie można szukać. Ja tkwię w takiej rozterce - nie chce szukać, a jednocześnie mam wyrzuty sumienia, że nic nie działam. Robię chyba najlepiej, bo po prostu żyje, wychodzę do ludzi, na miasto ze znajomymi, wyjazdy. Tylko ten strach mi dokucza czasem, że tak w pojedynkę już będzie zawsze


  12. 2 minuty temu, geniusz_geniusz napisał:

    wybacz

    wiec sprecyzuj sendo twojego problemu, o co ci chodzi?

    O nic innego, niż zapytałam, tj. czy są tutaj osoby, które długo były samotne, którym to ciążyło/bali się, ze tak będzie zawsze i w którymś momencie spotkali odpowiednią osobę.


  13. 1 minutę temu, geniusz_geniusz napisał:

    skoro wczesniej wchodzilas w luzne realcje i uklady to czemu nagle odwidzialo ci sie i chcesz zwiazku?

    wg mnie takie relacje sa najlepsze skoro ciagnie cie do luznych rzeczy to po prostu nie sprawdzisz sie w zwiazku na stale, ja wiem o tym wchodze w setki luznech relacji jestem dobry w podrywie i zaliczaniu ale nie umie utrzymac realcji nawet na 2-3 miesiace... ty pewnei tez nie dasz rady taka twoja natura ciagnei cie do luznych relacji do luznego seksu i po co z tym walczyc to jest wrecz dobre, nie rozumiem po co sie zmieniac i udawac ze jest sie innym?

    Niestety nie mam pojęcia, gdzie wyczytałes, że ciągnie mnie do luźnych relacji. Wręcz przeciwnie - kończyłam takie, gdy widziałam, że do tego zmierzają. 😉


  14. 19 minut temu, Esox napisał:

    Autorko, ja byłem w podobnej sytuacji, ale byłem o kilka lat młodszy od Ciebie. Pisałem już tutaj na ten temat więc nie chcę się powtarzać i przynudzać. Napiszę więc w skrócie. Miałem 23 lata i wciąż nie miałem swojej drugiej połówki. Nie byłem nigdy w żadnym związku choć jakieś krótkie incydenty z dziewczynami miałem. Miałem wcześniej kilka wybornych okazji do bycia w związku z dziewczyną , ale ich nie wykorzystałem z powodu nadmiernej nieśmiałości. Moje wcześniejsze ,potencjalne partnerki poznały już swoich partnerów, więc nie było sensu do nich uderzać. Miałem u nich kiedyś swoje 5 minut, których nie wykorzystałem. Sprawa się rypła.  

    Przyznaję, że wątpiłem już, że kiedykolwiek znajdę swoją wymarzoną drugą połówkę. Okazało się, że moje obawy były niepotrzebne. Poznałem dziewczynę moich marzeń, z którą jestem do tej pory. Jesteśmy z sobą wiele lat. 

    Dziękuję bardzo za odpowiedź! Życzę wiele szczęścia! Właśnie takie wiadomosci dają nadzieję. 🙂 Szukałeś miłości, czy sama Cię znalazła?


  15. Cześć.

    Mam pytanie do tych osób, którzy po długim czasie samotności znaleźli swoją miłość.

    Czy mieliście już takie momenty zwątpienia/załamania/bezradności? Że to się nigdy nie wydarzy? Że nie uda Wam się już spotkać nikogo?

    Lubię swoje życie, ale są takie dni, gdy to singielstwo bardzo dokucza. Niby cieszę się, że jest tak, a nie tkwię w jakimś dziwnym związku, z którego nie mogę się wyplątać- tak byłoby najgorzej! Ale są takie momenty, że smutno. Że się boje. Nie dołuje mnie to, że TERAZ jestem sama - nawet to lubię. Boje się tylko tego, że tak będzie już zawsze.

    W czerwcu stuknie mi 29 lat. Minęło 5 odkąd jestem sama po długim związku. Nie trafiłam jeszcze na tego swojego. Było kilka znajomości, ale zawsze się rozmywały po drodze. A to ktoś nie był szczery i wychodziło, że jest w związku, a to ktoś chciał czegoś bez zobowiązań, co znowu nie odpowiada mi. Tzn. nie zakładałam nigdy z góry, że poznałam swojego przyszłego męża, o nie! Ale nie mam chyba chęci na ciągnięcie przez lata luźnych znajomości - to już wolę mieć czas i czystą głowę niż w czymś takim z doskoku trwać🙂

    Pisze ten post, żeby dodac sobie otuchy. Że są tacy ludzie, którzy bali się kiedyś tak jak ja teraz, a dziś sami śmieją się, że czegokolwiek się obawiali.:)

     

    • Like 1
×