Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Pusibaba

Zarejestrowani
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

1 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Dziewczyny, termin mam za 2 tyg, koniecznie nie chce cesarki - ciąża całkiem bezproblemowa i chyba się na Eskulap nie zdecyduje, ale ostatecznie może tak, jeżeli nie pojadę za granice. Bo to, co tutaj popisujecie - rutynowe walenie oxytocyny do kobiet bez rozwarcia, w takich momentach raczej prawie każdemu dziecku będą padać ozwy. Nie czucie skurczów partych po znieczuleniu, rutynowe nacięcia krocza ... przepraszam ale to są znaki mocno spartolonych porodów i konczą cesarką z winy lekarza, nie jest to ratowanie dziecka. Czy którejś udało się tam urodzić naturalnie? W swoim czasię? Bez wywoływania, przyspieszania, oxytocyny i nacinania? W zgodzie z potrzebami ciała rodzącej i rodzącego się dzidziusia? Przepraszam, ale jeżeli kobiety zaczynają uważać, że duża operacja brzuszna jest bardziej bezpieczna, ma mniej powikłań i szybciej się dochodzi do siebie niż po normalnym porodzie, który jest traumą, to coś jest bardzo nie halo z tą placówką...
  2. Umożliwiają w eskulapie też różne pozycję wertykalne czy rodząca musi leżeć na grzbiecie?
  3. Dziewczyny, dziękuję za informację . Super, że nie robią nacisk na cesarkę. Ja niestety nie znam nikogo, kto by tam rodził inaczej niż cc. To, że jest możliwość natychmiastowej cc przy komplikacjach, też widzę jak duży plus. Nie wiecie ktoś może jak jest z ucinaniem pępowiny - czekają aż przestanie tętnić? Tj. też przy cesarce? Nata23, nie wiem jak w BB w publicznym szpitalu, w tygodniu pytałam w Krakowie w jednym szpitalu i w tej chwili już przywrócili porody rodzinne bez testowania na koronawirusa, zatem przy porodzie może być i mąż i opłacona położna. I właśnie tam czekają na pępowinę, co jest wg. mnie bardzo ważne, i to też przy cesarkach. Dlatego się zastanawiam.
  4. Jestem w bardzo podobnej sytuacji - mam 39 lat, jestem w 30 tyg i w momencie porodu będę mięć 40. Moje pierwsze dziecko. Mam parę znajomych, które rodziły starsze (też pierwsze) i ja np. bardzo nie chcę cesarki. Jedna znajoma rodziła teraz w styczniu przez cc, 39 lat, i już ona i dziecko muszą chodzić na rehabilitację z problemami. Mało mówi się o powikłaniach z cesarki. Moje odczucie jest takie, że najwięcej szkody podczas porodów wyrządzają sami lekarze, bo zawsze im się spieszy. Często kroplówa z oxytocyną zaraz na wejściu i później rodzą kobiety nie otwarte, z drogami rodnymi nie przygotowanymi, sztucznymi mocnymi skurczami - efekty są niedotlenione dzieci i potargane mamy. I poród tak wcale nie musi wyglądać. Mam też znajome, co sobie bardzo wybierali szpital (co niestety często oznacza za granicą - już np. takie Czechy to całkiem inny świat) i też siebie świadomie przygotowywali na poród. Bardzo pomaga (wszystko z doświadczeń znajomych) wyćwiczyć sobie techniki relaksacyjne, ponieważ strach = spinanie się = stres = ból i możliwość potargania się. W relaksacji to wszystko ma mniejsze prawdopodobieństwo. Także drogi rodne można przygotować - np. ćwiczenie z anibalem, masaż krocza olejkiem w ostatnich tygodniach. Z moich znajomych te, co ćwiczyły i się przygotowywały uczciwie, żadna nie była pęknięta ani nacinana. Ale lekarze też muszą to uszanować, i to niestety często bywa najbardziej trudne. Ja jeszcze nie wiem, gdzie będę rodzić, bo właśnie przerażają mnie rutynowe postępowania i doświadczenia kobiet, specjalnie, że mam porównanie. Zatem albo Czechy (cena jak w Eskulapie) albo szpital publiczny, ale ze swoją położną (która uszanuje moje krocze i nie będzie nic sztucznie przyspieszać), gdzie lekarz przychodzi na samą końcówkę. A tak, to się już cieszę na spotkanie z moim maluszkiem :-).
×