Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

nieznajoma3355

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Hej! Nigdy nie myślałam, że bede dzielić sie tutaj swoja historią i prosić o pomoc, ale sama juz jestem bezradna. Mianowicie w skrócie: byłam z chłopakiem przez 3 lata, zerwał ze mną, a nasze przygody ciągną sie dalej pomimo 2 lat od zerwania. Wszystko się układało do czasu gdy on stwierdził ze chce miec inne życie bo to go "nudzi" i czuje sie mało doceniony... Po czasie imprez, kobiet które przewijały sie obok niego; ciagnął mnie za soba i zawsze sie odzywał prosząc o wybaczenie, jedyne co z tego wychodziło to kolejne kłótnie i zdrady. Mamy te same towarzystwo i niestety jesteśmy skazani na siebie. Od pewnego czasu wszystko się unormowało i potrafiliśmy ze sobą nawet normalnie porozmawiać, aczkolwiek później dochodziło między nami do zbliżeń. On tłumaczył, że jego zycie jest inne i sam nie wie co miał w głowie przez caly ten czas, ja mimo prób bronienia się zawsze robiłam to samo i zgadzałam się. Zawsze po kłótniach tłumaczeniem jego było że bardzo mnie kocha ale w nerewach mówi rzeczy które mnie zabolą. Wszyscy z naszego grona wiedzą że mam na niego największy wpływ, nie dałby zrobić mi krzywdy i oddałby życie dla mnie, lecz kilka dni temu gdy po imprezie rozmawialiśmy i tłumaczył jak bardzo mu zależy i pomimo wszystko jest przy mnie; zobaczyłam przez przypadek jego wiadomości do innej dziewczyny gdzie pisał jak związek ze mną go wyniszczał i 3 lata to były dla niego stracone lata. Tłumaczył się, że próbuje sobie ułożyć zycie, że tylko mnie tak naprawdę kochał i nie potrafi odsunąć sie ode mnie; gdy jestem jest inaczej, a gdy mnie nie ma tez jest całkowicie inaczej. Po tej sytuacji postawiłam na kolejną próbę straty kontaktu. Wiem, brzmi to zniewalająco i banalnie, ale sama juz nie potrafie niczego przewidziec, za to gdy zapytałam jak on to widzi, odpowiedział że nie wie ale pasuje mu relacja jaka jest teraz i nie chce nic zmieniac, przyzwyczaił się do swojego teraźniejszego życia, a łzy leciały mu po policzku pierwszy raz od naszego początku znajomości. Ja przez to wszystko jestem totalnie rozwalona emocjonalnie, nie wiem co mam zrobić aby to było słuszne. Nie czuje sie z tym dobrze, nie czuje że ktoś jeszcze kiedyś zwalaczy o mnie, a co dopiero pokocha a z drugiej strony mam żal że pozwalam sobie zawsze na jego powrót i jego chwilowe rozterki zapominając o tym że brakuje w tej relacji szacunku i braku porozumienia czy to napewno miłość z dwóch stron. Czy ktoś z was miał taką sytuacje i wie jak temu zaradzić przestając wyniszczać samego siebie?
×