Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Anka19

Zarejestrowani
  • Zawartość

    138
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Anka19

  1. Anka19

    Impreza osiemnastkowa!

    Moja 18nastka łącznie trwała 9 dni. Najpierw od niedzieli do czwartku z przyjaciółką w nocy piłyśmy w internacie kto nie ryzykuje ten w naszym przypadku nie pije wódki było parę akcji ale przypału żadnego nie było (oczywiście za plecami wychowawców w życiu by się nie zgodzili). Później w weekend przyszła ciocia chrzestny z żoną przyjechał to taka mała imprezka była. Później z koleżanką robiłam dla znajomych (trochę ich było bo oprócz wspólnych to jeszcze każda swoich) w restauracji moja i jej mama na zmianę były bo ktoś musiał nas "pilnować" ale koło 22 się zmyły (było to w piątek). W sobotę koleżanki wyciągnęły mnie na dyskotekę mocno skacowane ale fajnie się bawiłyśmy. A w niedziele myślałam że se odpocznę nie spieszyłam się ze wstawaniem drzemałam se jeszcze a tu mama wchodzi mi do pokoju i mówi że właśnie chrzestna dzwoniła że za 10 minut wpadnie a ja po dwóch dniach dobrego melanżu trzeci dzień w tym samym makijażu to zdążyłam tylko się przebrać z piżamy i przyjechała to wypiłam z nią butelkę wina. To całe szczęście że te trzy dni ostatnie to były już ferie z łóżka przez tydzień to wstawałam tylko do łazienki i od czasu do czasu coś zjeść bo tak to nie mogłam patrzeć na jedzenie
  2. Miałam złamanego kciuka w dwóch miejscach (pominę szczegóły) ból był okropny pomogła na cwile zimna wręcz lodowata woda miałam może wtedy 13 lat stało się to u koleżanki zanim pomogła woda to zbagatelizowałam to dalej u niej zostałam wróciłam dopiero do domu jak ból wrócił z 3 razy większy i zaczął ten palec siniec i stał się kilka razy większy od tego w drugiej ręce (jej rodzice nic nie wiedzieli dopiero ona potem im powiedziała jak już poszłam do domu chyba albo jak przyszłam do jej brata na drugi dzień po lekcje dopiero następnego dnia pojechałam do lekarza nie pamiętam ale możliwe że wtedy się dowiedzieli dopiero) gips nosiłam 3 tygodnie. Jeszcze kilka lat wcześniej zaczęła mnie tak z niczego boleć ręka w nadgarstku nie wiedziałam od czego w końcu poszłam do lekarza się okazało że była złamana i zaczęła się już sama zrastać lekarz się pytał jak to się stało a ja najzwyczajniej w świecie nie wiedziałam wsadził ją w gips na 2 tygodnie. W któreś wakacje szłam do sklepu patrzyłam w telefon i nie zauważyłam schodków i się wywaliłam na nich wykręcając se porządnie kostkę to dobrze że akurat jakiś pan wychodził ze sklepu i mi pomógł wstać bo sama nie dałam rady chciał zadzwonić po karetkę jak zobaczył że się aż popłakałam ale już ten najgorszy ból minął i przekonałam go że nie trzeba przez miesiąc chodziłam kulejąc troche (byłam wtedy na stażach ze szkoły mieszkaliśmy w akademiku i przez czas ich trwania nie byłam w domu) zamroziłam se wodę w butelce i ją przykładałam plus żel jakiś i bandaż elastyczny po kilku dniach opuchlizna prawie całkowicie zeszła ból też był mniejszy czasami tylko się nasilał że miałam problemy ze staniem na tej nodze (zwłaszcza w pracy jak przez 8 godzin praktycznie cały czas stałam) ale stwierdziłam że nie ma potrzeby iść do lekarza pół roku później na sylwestra byłam u koleżanki świętowałyśmy u niej w domu a po północy już obie dobrze wcięte stwierdziłyśmy że pójdziemy do jej braci i znajomych spory kawałek dalej od jej domu tam jeszcze wypiłyśmy i tak wracałyśmy polnymi drogami był mróz i upadłam na zamarzniętych dziurach po ciągnikach i znowu se wykręciłam tą samą kostkę trochę zabolało (najwidoczniej alkohol mnie znieczulił) bo delikatnie kulejąc wróciłam do jej domu nocowałam u niej posiedziałyśmy jeszcze trochę i poszłyśmy spać rano wstałam a kostka cała sina i spuchnięta to koleżanka dała trochę lodu i przykładałam go ból nadal czułam delikatny tylko przerwa świąteczna się skończyła wróciłyśmy do szkoły (mieszkałyśmy obie w internacie) ból się z każdym dniem nasilał a opuchlizna i sine nie wyglądały na to że prędko zejdą po tygodniu postanowiłam pójść do lekarza bo już miałam coraz większe problemy z założeniem buta (dobrze że zima na tyle była słaba i nie było śniegu że mogłam w adidasach chodzić zimowego buta bym chyba nie nałożyła) nie miałam możliwości iść po skierowanie to rejestracji i na początku u lekarza skłamałam że to stało się tego samego dnia żeby przyjął bez w rejestracji przeszło to tylko spytała czemu od razu nie przyszłam (powiedziałam że rano to się stało a przyszłam późnym popołudniem wcisnęłam kit że musiałam koniecznie być tego dnia w szkole) ale u lekarza jak tylko zobaczył tą moją kostkę to kazał powiedzieć prawdę kiedy to się stało to się już przyznałam dał porządny ochrzan że od razu nie przyszłam i wysłał na prześwietlenie ale od razu powiedział że raczej to już za bardzo mi nie pomoże jak wróciłam z prześwietlenia dał znowu ochrzan że gdybym przyszła od razu to wsadził by mi tą nogę w ortezę a tak to nie widzi już sensu przepisał jakąś maść powiedział co i jak robić i odesłał do "domu" był środek tygodnia (z jednej strony jeszcze sporo czasu się namęczyłam z tą kostką a z drugiej strony się cieszyłam bo dwa tygodnie później ta koleżanka miała 18 i gdybym poszła wcześniej do lekarza to bym na niej była w tej ortezie co zbytnio mi się nie uśmiechało). Sytuacja z dzisiaj chciałam rozłożyć łóżko swoje i nie sądziłam że mam nogę tak blisko łóżka i se postawiłam je na palca od razu podniosłam je i zabrałam nogę zdałam se trochę skóry z tego palca i chyba zrobił się trochę siny teraz już nie tak ale na początku dobrych kilkanaście minut zwijałam się z bólu od razu przyłożyłam coś zimnego raczej na pewno nie złamany bo z bólem ale dam radę nim ruszać (wydaje mi się że robi się na nim krwiak). Nie które rzeczy takie nie wyglądają na nic poważnego a się okazuje że jednak poważne i na odwrót
  3. 3 razy w życiu jechałam taksówką raz z mamą i siostrą. Drugi raz z koleżanką pan był fajny opowiadał trochę o okolicy (mieszkamy ok 200km od tamtego miasta) rozmawiał z nami. Za trzecim razem wczoraj sama i do tego o 22 wyszłam z soru miałam pewne obawy ale nie jestem z tego miasta ze względu na godzinę nie miałam jak do domu wrócić i już wcześniej ustaliłam z ciocią że będę u niej nocować a mpki też raczej już nie jeździły a jeśli nawet to nie wiedziałabym nawet w którą stronę iść na przystanek (ciocia mówiła że jak bym wyszła w miarę wcześnie to żebym do niej zadzwoniła i by przyjechała po mnie nie wiedziałam co miała na myśli wcześnie więc stwierdziłam że już pojadę tą taksówką) już miałam dzwonić po taxi ale podjechała jedna na postuj i nie musiałam też trafiłam na bardzo fajnego kierowcę (u cioci byłam może z 4 razy i to albo z kimś samochodem albo mpk i ona wychodziła na przystanek a ostatni raz byłam u niej 2 lata temu) nie chciałam się przyznawać że nie jestem z tąd ale jak podałam mu ulicę bloku to spytał od której strony to musiałam powiedzieć bo nie wiedziałam ale jak podałam numer bloku to już wiedział nie wykorzystał tego że nie znam okolic bo mniej więcej kojarzyłam tą drogę i jakby chciał oszukać to by naciągnął na więcej wysadził mnie pod prawie samym blokiem
  4. Anka19

    Ciągły problem z pęcherzem

    Od jakiegoś czasu mam taki problem też że chce mi się siku idę do łazienki a tam nic nawet kropli i do tego ból brzucha i pleców tak jakby nerek że czasami z łóżka nie mogłam wstać wcześniej z 3 razy dziennie sikałam teraz zmniejszyło się to do 1 nawet poszłam raz do rodzinnego lekarza (tylko że zwlekałam z tym bo wiedziałam jak to się skończyć może) to dała skierowanie na chirurgię z podejrzeniem wyrostka pojechałam pobrali krew i mocz do badania i czekać w czasie czekania dali kroplówkę z przeciwbólowymi wyniki wykazały że to nie wyrostek tylko zakażenie układu moczowego przepisał lekarz antybiotyk i odesłał do domu i spowrotem do rodzinnego to powiedział tylko żeby skończyć antybiotyk i potem oddać ponownie mocz do badania ale wróciłam do niej wcześniej bo skończyłam antybiotyk a oddawanie moczu zmniejszyło się właśnie do 1 razu dziennie i ból się nasilił to dała z kolei skierowanie na oddział wewnętrzny tylko tym razem pojechałam do innego szpitala miałam świadomość że mogę dłużej poczekać (w jednym i drugim przypadku mimo że ze skierowaniem na oddział i tak za pierwszym razem łącznie z kroplówką siedziałam 5 godziny a za drugim 4 na sorze) chociaż się myliłam ale tam przynajmniej usg mi zrobili które wykazało tylko z nie pokojących rzeczy że mam sporo powiększony pęcherz od zalegającego moczu potem te badanie moczu to z 10 minut może siedziałam na sedesie zanim się udało cokolwiek wysikać jak już czekałam na wyniki to pod koniec ból tak się nasilił że się prawie tam zwijałam ale zaraz na szczęście była moja kolej. Przepisał kolejny antybiotyk urofuragine chyba i kazał zrobić posiew moczu i znowu muszę do rodzinnego po skierowanie bo on stwierdził że z soru nie może czy nie ma jak wypisać go później se pomyślałam że skoro on z soru nie może a ja miałam skierowanie na oddział to czemu tam tego by nie zrobić (zbytnio nie uśmiechało się mi zostać w szpitalu i z jednej strony się cieszyłam że nie muszę ale z drugiej miałam już powyżej dziurek w nosie chodzenia od lekarza do lekarza) ale było już za późno a w gabinecie jak zawołali ostatni raz to już ja mało co kontaktowałam ze zmęczenia i bólu (ledwo napisałam esemesa do cioci że nie zostaje w szpitalu i przyjadę na noc do niej) , na moją prośbę dali zastrzyk przeciwbólowy
  5. Wczoraj byłam na sorze z bólem brzucha i problemami z oddawaniem moczu chociaż miałam skierowanie na oddział ale i tak musiałam 4 godziny siedzieć żeby potem przepisali kolejne leki i odesłali do domu bo badania nic nie wykazały niepokojącego (tylko zakażenie układu moczowego co już wcześniej wiedziałam) pod koniec mojej wizyty tam ból się nasilił że się prawie zwijałam ledwo wstać mogłam to poprosiłam o coś przeciwbólowego to dali zastrzyk w tyłek z ketanolu chyba w nocy miałam problemy ze spaniem tym razem nie przez brzuch tylko pośladek ale przynajmniej lek zadziałał a dzisiaj już tyłek nie boli tylko znowu brzuch bo przestało działać
  6. Co prawda pilnowałam tylko dorywczo najpierw u znajomej jak miałam wolne od szkoły typu weekendy wakacje wyszło z tego prawie dwa z dziewczynkami szybko załapałam kontakt (miały 5i3 lat ja 16albo17 nie pamiętam) jak pogoda dopisywała to wychodziłyśmy na podwórko chodziłyśmy na spacery a jak nie było pogody to różne zabawy gry rysowanie zazwyczaj same mówiły co chcą robić posiłki zazwyczaj ona przygotowywała wcześniej a ja odgrzewałam albo typu kanapki im robiłam (się okazało że nie umiem odpalić kuchenki gazowej) jak zostawałam na noc no to kładłam je spać telewizor telefon rzadko wkraczał do akcji zazwyczaj jak już na prawdę byłam padnięta a im do spania było daleko to już włączałam im bajki. Raz było wszystko pięknie ładnie innym razem nie było już tak kolorowo raz młodsza zaczęła narzekać że ją ucho boli napisałam do znajomej esemesa o tym spokojnie mogłam podać jakiś lek tylko nie wiedziałam gdzie on jak coś i ile nie raz już jakieś podawałam jak mnie o to prosiła ale nic nie odpisała mała przestała narzekać poszła się bawić to stwierdziłam że nie będę do niej dzwonić skoro nic takiego się nie dzieje już obie zasnęły po jakimś czasie młodsza się budzi z płaczem że ucho boli wtedy to już zaczęłam wydzwaniać na zmianę do znajomej i jej chłopaka ale oboje nie odbierali 4 godziny z małymi przerwami chodziłam z nią na ręku po domu bo nie chciałam żeby siostrę obudziła a tylko wtedy nie płakała że zaśnie to mogłam tylko pomarzyć dopiero jak wrócili oni do domu to dla niej udało się ją uśpić drzwi im otworzyłam z małą na ręku. Innym razem on akurat był za granicą umówiłam się z nią że przyjdę ale mogę tylko do 22 max tam chyba bo na drugi dzień miałam do szkoły (mieszkałam w internacie specjalnie nie pojechałam tamtego dnia żeby iść pilnować) byłyśmy jakiś czas w kontakcie i nagle przestała odpisywać na esemesy i odbierać telefon już dawno po 22 a jej nadal nie było po jakimś czasie napisał do mnie jej chłopak że ona kazała mi przekazać że padł jej telefon i że za tam chyba 5 minut będzie w domu (z tych 5 minut zrobiło się 2 jak nie 3 godziny) no żesz z nim miała jak się skontaktować ale ze mną już nie dobra znajomi mieli jego numer ale on miał mój mogła od niego wziąść i zadzwonić albo głupiego esemesa napisać że będzie trochę później (druga sprawa że nie dotrzymała umowy) i że kontakt z nią przez inny numer dobrze chociaż że z nim się skontaktowała i wiedziałam na czym stoję bo już myślałam że się jej coś stało. Inna tym razem fajna sytuacja pojechałam z nimi do jej chyba rodziny na grilla do pomocy żeby oni mogli chociażby kawę spokojnie wypić i to była sobota i nie miałam zostawać na noc ale wyszło że wylądowaliśmy kilkanaście kilometrów dalej do domu wróciłam w niedzielę wieczorem a miałam jechać do interka a że my akurat nie mieliśmy samochodu to miałam jechać autobusem to on powiedział że w niedzielę to on nie jest w stanie ale w poniedziałek rano jak najbardziej może mnie zawieść żebym nie jechała autobusem i tak zrobił. Ale cóż one podrosły poszły do szkoły i przedszkola do tego babcia ich wróciła na stałe do Polski i ja już nie byłam potrzebna a szkoda bo polubiłam te dwa urwisy. Świeża sprawa znalazłam ogłoszenie w internecie że potrzebna niania do dwójki dzieci głównie młodszego (dziewczynka 10 lat i chłopiec 5) na dwa tygodnie w rodzinnej wsi mojej mamy że mamy tam dom po babci i miałabym gdzie mieszkać postanowiłam zadzwonić się umówiliśmy na spotkanie okazało się że rozmawiałam z dziadkiem dzieci którego mama zna z ich mamą ustaliłyśmy wszystko i od poniedziałku zaczęłam myślałam że będzie sprawiać mi to przyjemność bo na prawdę lubię dzieci ale szczerze mówiąc to przy nich się męczyłam i nie chodzi fizycznie chociaż to wiadomo też ale głównie psychicznie ale głupi było mi zrezygnować na szczęście w poniedziałek w drugim tygodniu po pracy zadzwonili do mnie że ona dostała wcześniej urlop i ja już nie jestem potrzebna (nie wiem ile w tym prawdy jestem świadoma tego że kiepsko mi szła ta opieka) mówili mi że chłopiec ma swój charakter że trzeba go podejść z różnymi miałam dziećmi do czynienia i zawsze się dogadywałam (mam dość dużą rodzinę z większości za często się nie widuje łapałam dobry kontakt kuzyn który widział mnie pierwszy raz w życiu na oczy po chwili nie chciał mi zejść z rąk gdzie ciocia mówiła że jest nie ufny do osób których wcześniej nie widział nie zna jakiś czas później bez problemu zostawał ze mną przez dwa dni po 8 godzi jak ciocia z wujkiem byli w pracy nawet ani razu nie zapłakał) ale z nim miałam problem tak ma być i koniec dosłownie nic nie pomagało słodycze nie zabawka nie i tylko z nim mam się bawić z jego siostrą nie wiem że to miała być opieka głównie nad nim ale dla ich mamy chodziło głównie żeby nie przesiadywały całe dnie przed komputerem czy telefonem a jak ja nim się zajmowałam to ona się nudziła i siedziała na telefonie mama ich mi nie zwróciła uwagi ale dla niej już tak a mi głupio było bo byłam tam po to żeby tak się nie działo to jedynie na podwórku się we trójkę bawiliśmy ale to był czas że takie upały były że w domu ciężko było wytrzymać z małym o tyle nie miałam problemu że jak ja byłam to nie ciągnęło go do elektroniki zazwyczaj jak chciał to udawało mi się wymienić to na coś innego chyba że już na prawdę się uparł to się dogadywaliśmy że na przykład obejrzy jeden odcinek bajki i idziemy się bawić jestem osobą palącą jak ich pilnowałam to się starałam to ograniczyć do minimum jak się tylko dało ale czasami na prawdę już cisnęło to mówiłam im że idę się przewietrzyć on nie zawsze chciał mnie puścić to zauważyłam że spodobała mu się jakaś tam aplikacja na moim telefonie to na ten czas ją włączałam mu albo lubi też budować różne rzeczy z klocków to raz powiedziałam mu żeby zbudował tor z nich dla samochodzików a ja pójdę na podwórko i jak skończy to żeby mnie zawołał i tak było ja w między czasie zapaliłam tylko potem mnie co chwilę wyganiał na podwórko. Na początku oboje byli przekonani że ich mama jeździ do pracy (pracowała zdalnie) i nie było problemu pojawił się jak ona wyszła do łazienki i ją zobaczyli 10latce można wytłumaczyć że mama pracuje i nie wolno jej przeszkadzać ale weź to samo wytłumacz 5latkowi jeszcze z takim charakterem to już było co chwilę a to muszę coś mamie powiedzieć a to pokazać a to chce ją przytulić starałam się jak mogłam żeby jej nie przeszkadzał ale raczej z marnym skutkiem
  7. Od chrzestnego i jego żony dostałam 200 złoty tyłu się nie spodziewałam bo wiem że się im nie przelewa szybciej jakiegoś drobnego upominku bym się spodziewała a od chrzestnej i wujka złoty łańcuszek. Pieniądze co prawda szybko się rozeszły ale się przydały bo chciałam jechać na dyskotekę a nie miałam zbytnio za co a łańcuszek bardzo się mi podoba i często go zakładam (mam wrażenie czasami że szczęście mi przynosi na dwóch egzaminach miałam go założonego i oba zdane całkiem dobrze)
  8. Anka19

    Pomocy! Nie moge sie wysikać

    Mam ten sam problem tylko że mogę nie sikać cały dzień i też brzuch boli byłam w szpitalu dzisiaj bo rodzinny lekarz stwierdził że to może być wyrostek i pojawił się problem bo musiałam mocz oddać do badania może pół godziny minęło zanim udało się trochę wysikać (mówiłam to lekarzowi) dali kroplówkę i w między czasie czekaliśmy na wyniki na szczęście okazało się że to nie to i jak zleciała kroplówka wypuścili mnie do domu i tam w końcu się udało mi normalnie wysikać ale też trochę czasu minęło
  9. Za drugim razem. Za pierwszym sporo mi zabrakło ale wtedy olałam po całości naukę zapisałam się bo instruktor mi kazał do tego byłam przeziębiona (na sali dostałam napadu kaszlu) parę osób mnie wnerwiło delikatnie mówiąc żeby tego było mało kilka dni wcześniej rozstałam się z chłopakiem stres mnie zżerał okropnie co chwilę chodziłam zapalić (byłam godzinę wcześniej bo jeden mpk tylko mi pasował) kolega siedział ze mną prawie do samego egzaminu pojechał 15 minut przed bo do roboty musiał poznałam tam dziewczynę trochę może starszą odemnie po gadałyśmy trochę i obie przestałyśmy się już tak mocno stresować ale ona też nie zdała ona się zapisała na następny możliwie najbliższy termin i nie wiem jak jej poszło a ja se odpuściłam raz że nie miałam kasy dwa nie czułam się na siłach odpuściłam se prawko na 1,5 roku po tej przerwie pojechałam się zapisałam na teorie z przyjaciółką na ten sam dzień i godzinę zakuwałam ostro testy dzień w dzień że już patrzeć na nie nie mogłam (dobrze że były zdalne zamiast uważać na lekcjach to robiłam testy) ale się udało nawet nie wiem ile miałam punktów tylko zobaczyłam że pozytywny a przyjaciółka z kolei za 4 dopiero zdała i ruszyłam znowu z prawkiem przeniosłam się do innego miasta i przede wszystkim zmieniłam instruktora ten a tamten to niebo a ziemia już wszystko szło w dobrą stronę do praktyki początkowo sama miałam jechać się zapisać ale nie miałam jak to z instruktorem miałam jechać ale że jest też nauczycielem a wróciły stacjonarne lekcje to zbytnio nie miał czasu to opłaciłam egzamin i inny instruktor miał mnie zapisać ale to zawsze coś wypadało zaczeły się wakacje miał więcej czasu to znowu coś że nie mogłam się zapisać (samo dwa razy że druga osoba nie przyszła na jazdę a jednej się nie opłaca z drugiej strony na dobre mi to wyszło bo poćwiczyłam łuk) udało się wyruszyć na miasto to z kolei tam mi nie szło i doszłam do wniosku że szkoda mi kasy i się nie zapisałam wolałam jeszcze dokupić umuwiłam się na kolejną ale musiałam odwołać bo problem miałam z kasą później trochę zarobiłam miałam się już umawiać to problemy rodzinne i chuk kasa się rozeszła i tak już znowu od ponad miesiąca nie jeździłam bo ciągle kasy nie ma i się nie zapowiada żeby prędko była
  10. Przez tydzień pracowałam w ubiegłe wakacje jako pomoc kuchenna więcej nie wytrzymałam płacili chyba 12 złoty za godzinę. Ale atmosfera tam była gorzej niż źle za wszystko mi się obrywało nie działała wypażarka dostało mi się bo nie wyrabiałam się z zmywaniem nie ja ją popsułam bo wieczorem jak wychodziłam to jeszcze działała normalnie (dobrze że jeszcze nie oskarżyli mnie o zepsucie jej) a miałam chyba na 11 i jak przyszłam to było pozmywane rano ktoś musiał nie obchodziło ich to że zgłaszałam cały czas że nie działa sama nie chciałam nic ruszać żeby gorzej nie popsuć raz ktoś przyszedł z kuchni żeby zobaczyć co się dzieje nie mógł znaleźć przyczyny i se poszedł nikt więcej od nich nie przyszedł tylko dwóch kelnerów się zainteresowało tym i jak mieli chwilę czasu to przychodzili próbowali coś robić bo szkoda im się mnie zrobiło już prawie tam płakałam i dopiero jeden z nich doszedł do tego że bardzo mądry ktoś coś tam z niej wyją i temu nie działała ale kucharzy to nie obchodziło dla nich miało być pozmywane i wypażone jak to już nie był ich problem (ruchu nie wiadomo jakiego nie było żeby nie mieli czasu sprawdzić zainteresować się tak samo reszta pracowników kuchni) tak na prawdę gadałam tam normalnie z jednym kelnerem i dziewczyną taką jedną reszta od samego początku miała jakieś uprzedzenia do mnie chociaż nic im nie zrobiłam. Innym razem się skaleczyłam dość mocno i chciałam wziąść rękawiczkę żeby nic nie pobrudzić a druga sprawa że jak tylko wsadziłam tą rękę to piekło jak djabli a że nie było mniejszych to chciałam wziąść większą to szef kuchni się przyjebał do mnie że to dla kucharzy że im bardziej potrzebne było całe pudełko a i tak zazwyczaj pracowali bez to się odwróciłam na piecie i poszłam zmywać przy tym dość głośno mówiąc do niego sknera na następny dzień przyniósł mi 2 pary i to tych większych. Zastępca szefa kuchni to nie polak i czasami ciężko było go zrozumieć kazał mi obrać ileś tam cebuli obrałam i że nie było więcej roboty poszłam na przerwę wracam z niej na wstępie dostałam ochrzan że czosnku nie obrałam i se poszłam powiedziałam przepraszam że musiałam nie usłyszeć albo nie zrozumieć go jak prosił a on że nie musi mi mówić miałam ochotę powiedzieć "przepraszam że nie czytam ci w myślach" ale się ugryzłam w język. Było trochę luzu ludzi nie było to skorzystałam z okazji i poszłam zapalić (zawsze się przed pytałam czy nie mają jakiejś mi jeszcze roboty) nie paliłam 5 minut skończyłam ale zobaczyłam że mama do mnie dzwoniła i chciałam napisać jej esemesa że nie mogę gadać i oddzwonię jak skończę jak pisałam wyszedł szef też zapalić i rzucił do mnie że za długo jestem na tym fajku i że na kuchni jest pełno roboty skończyłam esemesa i wróciłam a tam zero ludzi zamówień też a w zlewie nawet jednej łyżeczki nie było ale jak on co chwilę chodził zapalić albo po pół godziny gadał przez telefon to wszystko okej choćby ludzi była cała restauracja. W ostatni dzień mojej pracy chciałam trochę wcześniej wyjść bo sporo drogi mnie czekało następnego dnia do domu musiałam wcześnie wstać a jeszcze czekało mnie pakowanie się to najpierw powiedział żebym się spytała drugiej dziewczyny (tej co z nią miałam spoko kontakt) czy się zgodzi zostać sama posprzątać i że jak ona się zgodzi to będę mogła zgodziła się to on nagle stwierdził że sobota dużo gości i że ona sama nie wyrobi się i że nie mogę ale i dużo osób było jak 21 zamykali restauracje to o 22 już skończyłyśmy sprzątać gdzie w tygodniu kończyłyśmy najwcześniej 23.30
  11. Kuzyn na drugiego kuzyna weselu dość mocno już wypity zaczął najpierw tańczyć na krześle a potem na stole każdy się śmiał z parą młodą na czele ale w filmie został usunięty ten fragment a szkoda (widziałam jak jeszcze to kamerzysta nagrywał). Na weselu wujka miałam jakieś 8 lat i chciałam zatańczyć z nim jak zaczął mnie obracać podnosić to myślałam że zwymiotuje na niego ale na szczęście się udało nie z tego samego wesela na drugi dzień autobus który wynajeli dla gości się zepsuł żeby stało się to kilka godzin wcześniej to spora część gości miała by nie zły problem. Były śmieszne teraz kolej na nie za bardzo. Wesele mojego kuzyna od nas pojechałam ja brat i mój wtedy chłopak (do mnie przywiózł go kolega do domu młodego potem młodej i kościoła zawiózł nas taty kolega na salę i spowrotem autokarem i spod domu młodego potem przyjechała mama po nas i spał u mnie) nie dość że do mnie już przyjechał podpity co już mnie wkurzyło ale dobra chciałam się dobrze bawić i szybko mi minęło już na sali zatańczyliśmy może max 3 razy ok nie lubi wesele ledwo się zaczęło poszłam tylko zatańczyć z młodym wracam do stołu a brat i on już ledwo siedzą zdążyli już się naje*** brat się jakoś trzymał ale z nim to była masakra całe wesele a ja zamiast się bawić to ponad pół wesela albo go pilnowałam równocześnie się kłóciłam z nim bo on wcale nie jest pijany albo płakałam w łazience i dopiero jak zapytał mnie się brat młodego co się stało (nie wiedziałam że tak widać było po mnie starałam się ogarnąć zanim wyszłam ale najwidoczniej wtedy nie zbyt mi się to udało) pogadaliśmy trochę i powiedział żebym się nie przejmowała i się bawiła sama i tak zrobiłam resztę wesela miałam go gdzieś a on w tym czasie na zmianę pił i spał co prawda jak już prawie cały czas się kłóciliśmy to mówił że może zadzwonić po kolegę i on by nas odwiózł z tego co mówił to tylko jeden "mógłby" nas odwieść i on miał go następnego dnia zabrać odemnie co prawda fakt był nie daleko z dziewczyną był swoją moją (koleżanką) i znajomymi których znam byli chwilę pod salą i staliśmy trochę z nimi ale miał komplet i wiedziałam że nie pojedzie specjalnie ileś tam kilometrów żeby tamtych odwieźć wrócić po nas odwieść nas do mnie i wrócić do domu powiedziałam mu że jak chce to se niech dzwoni ale wtedy jedzie do siebie a ja i tak zostaje nawet nie próbował dzwonić (nie wiem czy nie chciał mnie zostawić czy wiedział że i tak nie przyjedzie) do autokaru go musieli we dwóch prowadzić bo nie był w stanie i potem się dziwi że się do niego nie odzywam i że go położyłam w swoim pokoju a sama poszłam spać do siostry, początkowo wesele to miało być w czerwcu 2020 ale przez sytuację na świecie musieli przełożyć na październik odbyło się w tym drugim terminie normalnie a tydzień później nie było można już organizować wesel ale mieli farta
  12. Anka19

    jak wam idzie prawo jazdy?

    Miałam dzisiaj pierwszą jazdę po 1, 5 roku przerwy i z nowym instruktorem zmieniłam bo z poprzednim nic praktycznie się nie nauczyłam mimo że wyjeździłam z nim 24 godziny miałam obawy że nie będę umiała nawet ruszyć z miejsca (z ruszaniem akurat nie miałam większych problemów czasami pod górkę ale rzadko jednak przerwa taka robi swoje tak przynajmniej myślałam) ale obawy były nie uzasadnione co prawda dwa razy mi zgasł ale myślałam że będzie mi gasł przy każdej próbie ruszenia. Następna jazda już po mieście gdzie będę zdawać dzisiaj tylko po miasteczku bez świateł i rond chciał od razu jechać do miasta ale powiedziałam chce se najpierw wszystko przypomnieć co i jak
  13. Miałam bierzmowanie 4 lata temu i od dwóch cioć i chrzestnej dostałam pieniądze nie pamiętam ile ale symboliczne sumy i na moje wydatki starczyło od chrzestnej jeszcze łańcuszek a od świadkowej też pieniądze i książkę o sakramencie - starsza o rok kuzynka początkowo chciałam żeby chrzestna była świadkową ale do samego końca sama nie wiedziała czy przyjedzie a musiałam wcześniej podać kto będzie. Rok później koleżanka młodsza poprosiła mnie na świadkową i dałam jej (w domu u niej bo do kościoła pojechałam z nimi bo akurat samochodu nie mieliśmy) łańcuszek książeczkę o jej patronce i też symboliczną sumę pieniędzy również nie pamiętam ile. A co do przyjęcia zaprosiłam ciocie chrzestną z mężem i kuzynkę na drobny poczęstunek ale (nie mam dziadków) chrzestna raz dwójka małych dzieci i chcieli jeszcze do wujka zajechać który był ciężko chory (zmarł dwa dni później) a jeszcze spory kawałek drogi do domu ciocie nie mogły bo coś tam a świadkowa musiała jeszcze też spory kawałek jechać bo na drugi dzień do szkoły i spędziłam to z rodzicami i rodzeństwem a koleżanka też zaprosiła mnie na poczęstunek i też swoich dziadków
  14. Jak pierwszy raz pojechałam na dyskotekę na drugi dzień świąt Bożego Narodzenia dwa tygodnie przed 18nastką moją praktycznie cały następny dzień przespałam wstawałam tylko do łazienki. Dwa tygodnie później właśnie moje osiemnaste urodziny a że wypadały w środku tygodnia to z przyjaciółką opijałyśmy je w internacie tydzień i nadszedł taki dzień że obie nie mogłyśmy patrzeć na jedzenie ja miałam jeszcze gorzej bo jestem na profilu gastronomicznym i akurat w ten najgorszy dzień miałam praktyki na kuchni w internacie to prawie całe spędziłam na fajku bo wystarczyło że poczułam zapach jedzenia to myślałam że zwymiotuje a tu głowa jeszcze nawala jak nauczycielka spytała co tak często chodzę palić jak się dowiedziała że 18 to się tylko zaśmiała i kazała mi od czasu do czasu jej się pokazać. Znowu dwa tygodnie później wyprawiałam 18nastke tak oficjalnie dla znajomych znowu picie (to był piątek) na drugi dzień że sobota to dwie koleżanki wyciągnęły mnie na dyskotekę kolejne picie (wszystkie trzy byłyśmy już ostro skacowane po poprzednim dniu) żeby tego było mało w niedzielę myślałam że polecze kaca a tu nic z tego śpię mama wbija mi do pokoju i że chrzestna zaraz będzie ja nie ogarnięta nie umyta w trzy dniowy makijażu na ostrym kacu to zdążyłam się tylko ubrać wypiłam z nią butelkę wina (już chyba bym wolała żeby to ona kierowała to z wujkiem wypiłabym wódkę) po tych trzech dniach zdychałam tydzień całe szczęście były ferie
  15. Anka19

    Jaki prezent dla faceta na święta??

    I temu znalazłam plus rozstania się z chłopakiem miesiąc przed świętami. On wiedział co chce i powiedział że zobaczy co da się zrobić nie chciałam nic wyszukanego powiedziałam że dużego misia ale jak ja go spytałam co chce dostać to powiedział że co kupię to będzie dobrze zastanawiałam się nad albumem ze zdjęciami naszymi (wiem proste i dość mocno już przelekramowane) ale pojawił się problem bo mamy dosłownie trzy na skrzyrz zdjęcia ze sobą i to głównie z wesela (do tego większość z zaskoczenia i nie najlepiej wychodziliśmy na nich) mojego kuzyna na których byliśmy oboje w różnych stanach i nie koniecznie się nadawały na prezent bo ja tak samo jak i on nie lubimy robić sobie zdjęć. I kompletnie nie wiedziałam co mu kupić obeszłam chyba wszystkie możliwe sklepy i nic nie znalazłam ciekawego a też nie miałam za dużego budżetu zastanawiałam się też nad uchwytem na telefon do samochodu (może i nie najlepszy pomysł i dość tani aż takiego małego budżetu nie miałam) ale zawsze jak przyjeżdżał do mnie to widziałam że ten telefon ciągle mu się wala po samochodzie i ciągle go szuka ale stwierdziłam że poszukam jeszcze czegoś w internecie aż problem prezentu się rozwiązał bo doszliśmy do wniosku że się nie dogadujemy już tak jak na początku i że więcej się kłócimy niż normalnie rozmawiamy i się rozstaliśmy jakoś w połowie listopada
  16. Anka19

    Śmieszne sytuacje lub wpadki w szkole

    Na dniach otwartych z koleżanką zachciało nam się palić a obie byłyśmy za coś odpowiedzialne i akurat nowa grupa przyjechała i nie było kiedy wyjść na dwór to my do łazienki i w kabinie paliłyśmy (elektryka) wyszłyśmy z łazienki idziemy korytarzem patrzymy a nauczycielka wchodzi do tej toalety a tam dosłownie siwo to uciekałyśmy jak najszybciej i jak najdalej ale nie było żadnego przypału (widziała jak wychodziłyśmy z tej łazienki). Na długiej przerwie z koleżankami stwierdziłyśmy że wypiły byśmy po piwie (za raz obok szkoły mamy sklep i tam każdy chodzi palić bo jest wyznaczone miejsce że można i policja pelnoletnim tam tak na prawdę nic nie może zrobić) ale zanim się dogadałyśmy jakie te piwo i ile to z 15 minut przerwy zostało 5 a trzeba jeszcze kupić i zdążyć wypić a kolejka pod same drzwi to chyba był mój rekord czasu w wypiciu piwa a trzeba na lekcje iść (ja wypiłam całe i wybierałam się na lekcje dwie koleżanki wypiły jedno na pół i też szły na lekcje ale one mniej wypiły a te co wypiły po całym to albo nie wybierały się na lekcje albo już skończyły) więc ja miałam najgorzej dobrze że to była moja ostatnia lekcja ale pisałam na niej szlaczkami jakimiś i do tej pory nie wiem co tam jest napisane. Nie pamiętam co to było ale dzień wcześniej piłam z przyjaciółką a że mieszkałyśmy w internacie to nie było innej możliwości jak w nocy na ciszy nocnej no ale na drugi dzień trzeba było do szkoły iść i miałam religie i poszliśmy na hale pograć w coś i Pan do każdego podchodził i pytał w co gra (siatkówka albo piłka nożna) a tych co nie chcieli grać namawiał jak podszedł do mnie i mnie zobaczył to tylko się zaśmiał i powiedział że ja to chyba nie jestem w stanie w nic grać i poszedł se. Miałam na przed ostatniej lekcji biologie a potem godzinę wychowawczą i na biologi miała być kartkówka i nikt z klasy się na nią nie nauczył to stwierdziliśmy że na nią nie pójdziemy no ale że nie była to nasza ostatnia lekcja a baliśmy się nie iść na wychowawczą to siedzieliśmy 45 minut pod sklepem (był październik albo listopad a nikt nie pomyślał wziąść ze sobą kurtki) ale wtedy sklep zarobił bo każdy co chwilę chodził kupić hod doga żeby coś ciepłego zjeść ale pani miała z nas ubaw a jeszcze większy miała z nas nasza wychowawczyni i się śmiała że uważamy ją za taką groźną i dała nam radę żeby następnym razem już nie wracać na lekcje inne i pół lekcji się z nas śmiała. W pierwszej klasie technikum mieliśmy matmę (pani od matmy to nasza wychowawczyni) i pani się spóźniała to część lekcji staliśmy pod klasą aż pani z sekretariatu nas zauważyła i powiedziała to dla wice dyrektora to przyszedł wpóścił nas do klasy i siedział z nami aż pani napisała do kogoś że już jedzie i zaraz będzie to ktoś wpadł na pomysł żeby dyrektor usiadł w ławce z nami i zobaczymy czy pani zauważy (szkoda że już nie jest on wice dyrektorem zarąbisty był) i tak zrobił a on do najniższych nie należy z 2 metry wzrostu może ma pani wchodzi do klasy każdy czeka na jej reakcje ona nic zaczyna prowadzić lekcje każdy próbował zachować powagę ale jak już on zaczął się śmiać to już każdy nie mógł wytrzymać i próbował powstrzymać śmiech jeszcze siedział przedemną i koleżanką i tylko się odwracał to tyłu żeby zasłonić się że się śmieje aż w końcu nie wytrzymał i wyszedł to pani wtedy dopiero go zauważyła już reszty lekcji nie mieliśmy w sumie to nie wiele jej i tak zostało. Oprócz ostatniej sytuacji to w pozostałych byłam wtedy 2-3 klasa technikum więc byłam pełnoletnia żeby nie było
  17. Anka19

    Kontuzja Kolana

    Jakieś 4 lata temu nabawiłam się kontuzji prawego kolana nawet sama nie wiem jak prawdopodobnie przez sport tak mnie nakur*****że chodzić nie dałam rady byłam wtedy nie pelnoletnia jeszcze więc poszłam do rodzinnego lekarza po skierowanie i pojechałam do ortopedy dziecięcego zrobił prześwietlenie i stwierdził że to głównie przez to że rosne i że mam w nim włókniaka czy coś ale że sam się wchłonie dał zwolnienie z wf na dwa tygodnie kazał smarować maścią i nie nadwyrężać go no okej po jakimś przeszło jeździłam tylko na kontrolę nic się nie działo a jak dłuższy czas nie bolało to już na nie nie jeździłam po dwóch latach znowu zaczęło odzywać i znowu tak że chodzić nie mogłam pojechałam znowu do tego samego ortopedy znowu prześwietlenie i ta sama gadka co wcześniej i znowu przerwa że nie bolało po roku (już byłam pełnoletnia) znowu kolano się odzywa ale to już tak że myślałam że się zes*** z bólu poszłam na pogotowie powiedziałam że się przewróciłam i się uderzyłam w nie bo nie miałam możliwości iść do rodzinnego po skierowanie a tak przyjęli mnie bez znowu lekarz prześwietlenie i że nic on nie widzi niepokojącego i żeby w razie czego umówić się do ortopedy dał skierowanie no dobra po jakimś czsie przestało i do tej pory czasami się odzywa ale ból jest do zniesienia. Potem rok temu wlywaliłam sie na schodkach wykręcając se kostkę pierwszy ból był taki że aż się poryczałam i dobrze że jakiś pan wychodził ze sklepu do którego właśnie szałam to pomógł mi wstać jak zobaczył żel się popłakałam to chciał karetke wzywać ale zapewlnilam go że nie trzeba że to chwilowe poszłam do sklepu kupiłam co miałam kupić i kulejąc wróciłam do akademika (byłam na stażu i tam mieszkałam) a to był pierwszy dzień jeździliśmy tam gdzie przez najbliższy miesiąc mieliśmy pracować byłam sama w pokoju bo koleżanki już pojechały a ja miałam na późniejszą godzinę kostka zdążyła już mi spuchnąć więc zamroziłam w butelce wodę i zrobiłam okład koleżanki wróciły i spytały mnie co mi się stało w nogę to im powiedziałam i że samo za jakiś czas przejdzie i gdyby nic pojechałam do pracy nikomu więcej nie mówiąc i starałam się jak naj mnie kuleć i tak chodziłam przez około tydzień z dobrze spuchniętą kostką dziewczyny mnie namawiały abym poszła do lekarza albo żebym chociaż nauczycielce którejś powiedziała nie chciałam ale pani sama się dowiedziała bo weszła nam do pokoju a ja zapomniałam o butelce z lodem na kostce jak ją zobaczyła to tylko kazała mi pokazać nogę na początku też chciała namówić mnie na lekarza ale się nie zgodziłam to tylko kupiła mi maść jakąś i bandaż elastyczny i do końca wakacji chodziłam kulejąc potem w sylwestra byłam u koleżanki wracałyśmy do niej trochę wcięte a że był mróz a my szłyśmy polami jak się nie wywróciłam i znowu ta nie szczęsną kostka trochę zabolała ale alkohol chyba mnie znieczulił budzę się rano kostka cała spuchnięta że nie było jej widać i do tego sina myślę sobie e tam jak wtedy przeszło to i teraz przejdzie ale nie przeszło a było tylko gorzej po tygodniu poszłam do lekarza w rejestracji ta sama ściema co przy kolanie u lekarza już to nie przeszło wystarczyło że zobaczył moją nogę i spytał kiedy to było i dał ochrzan że czemu od razu nie przyszłam wysłał mnie na prześwietlenie jak wróciłam do niego to tylko powiedział że na zdjęciu nie widzi nic innego czego by mógł się spodziewać po takim czasie i znowu dał ochrzan że gdybym od razu przyszła założyłby ortezę czy jak to się zwie a tak że nie widzi już potrzeby i dał skierowanie do ortopedy z nakazem od razu się zajerestrowania umówiłam się na wizytę ale na nią nie poszłam bo kostka już tak nie bolała a w ten dzień miałam coś jeszcze do załatwienia. Zaraz po zamknięciu szkół przez wirusa stwierdziłam że częściej będę jeździć na rolkach bo przez szkołę nie miałam za bardzo kiedy i któregoś dnia wybrałam się z siostrą pojeździć ona na rowerze ja na rolkach nie zdążyłyśmy wyjść na ulicę a wjechałam w głębienie po kałuży straciłam równowagę się wywróciłam tak że szpagat prawie zrobiłam to tylko zdołałam powiedzieć do siostry żeby mi klapki przyniosła bo czułam że wcześniej już kontuzjowana kostka zaczyna mi puchnąć i wiedziałam że potem mogę mieć problem z zdjęciem rolki myślałam że posiedzę trochę i sama wrócę do domu ale każda próba wstania kończyła się jeszcze większym bólem od stopy do kolana lewej nogi i już nic więcej nie zdołałam powiedzieć to dobrze że mam z bratem wyszła do krów i nas zobaczyli to pomogli mi zajść do domu po kilku minutach już tylko kolano mi bolało z kostką było wszystko okej tylko trochę spuchnięta była ale nawet już nie bolała ale za to kolano bolało za wszystko inne na drugi dzień było tylko gorzej pojechałam do lekarza zanim ktoś do mnie przyszedł minęła może godzina potem pół godziny myśleli co zrobić bo wirus i takie tam aż w końcu stwierdzili że zawołają lekarza i on zdecyduje to zanim on przyszedł minęła kolejna godzina jak już przyszedł to tylko po to żeby powiedzieć że mnie nie przyjmie i powiedział co robić droga do samochodu zajęła mi kolejne 15 minut nie stał daleko ale ledwo dałam radę iść kolejny tydzień wstawałam tylko do łazienki i z rana coś zjeść bo byłam wtedy w domu tylko z młodszą siostrą przez miesiąc kulałam mocno a o rolkach mogłam zapomnieć na 3 miesiące jak nie lepiej. Skończyłam z kontuzją kostki i obu kolan i chyba jak się to wszystko uspokoi to się wybiorę do ortopedy nie odzywają się te kontuzje często ale jak już to z całą siłą i nie pojedyńczo tylko jak już to wszystkie na raz jedną ciężko wytrzymać a jak wszystkie zaczną to droga do łazienki zajmuje mi 3 razy dłużej niż normalnie chociaż mam ją obok mojego pokoju. Mnie nie przyjął jak chodzić nie mogłam przez kolano a jak mama powiozła brata na te same pogotowie bo złamał palca u nogi że mu się wygią prawie o 90 stopni to jak opowiadała że przyjmowali z lekkim bólem głowy a mu założyli tylko szynę żeby jak najmniejszy kontakt był gdzie na pewno nie jest normalne tak wygięty palec i każdy po kolei jak jeden mąż jak tylko go zobaczył to się dziwił że mu go nie nastawili no więc polska służba zdrowia
  18. U mojego jednego starszego brata chrzestnymi zostali starsza siostra taty i wujek mamy (więc no starsi od rodziców) u drugiego brata brat nasz cioteczny z żoną u mnie siostra cioteczna mamy i syn siostry taty czyli mój brat cioteczny u siostry córka brata najstarszego chrzestnej i syn taty brata ciotecznego na początku u siostry miał być chrzestnym syn mamy siostry ale tak wyszło że w dniu chrztu miał coś innego i nie mógł a jeszcze mieszka dość daleko. No więc u jednego brata chrzestny to dalsza rodzina już świętej pamięci nie stety bardzo go lubiłam, u drugiego brata też bratowa więc no, u mnie też chrzestna to dalsza ciocia u siostry też chrzestny to nie jakaś najbliższa rodzina.
  19. Miałam kilka. Jak z rok młodszą koleżanką w internacie opijałyśmy tydzień moją 18nastke (nie zauważyli albo nie chcieli widzieć wychowawcy) jak zaczęłyśmy w niedzielę to w czwartek skończyłyśmy a na drugi dzień do szkoły przez pierwsze dwa dni było nawet spoko ale na trzeci ja miałam jeszcze praktyki w internacie na kuchni to nie dałam rady na jedzenie patrzeć bo myślałam że zwymiotuje koleżanka tak samo. Jak byłam na stażach miesięcznych między innymi z koleżanką z wyżej wymienionej sytuacji cały miesiąc praktycznie picia czasami z przerwami raz jak w piątkę piliśmy to każdy naje**** leżał dobrze że to był weekend i nie trzeba było iść do pracy ale była taka sytuacja że we trzy piłyśmy jedna normalnie wstała na drugi dzień do roboty ale nas nie obudziła my wstajemy (znowu z tą z 18nastki) ona zaspała na MPK ja miałam chyba 10 minut ani bez śniadania ani nie ogarnięta to włosy czesałam w windzie dobrze że jestem na gastronomi to chociaż nie musiałam się martwić że będę głodna jak tylko weszłam na kuchnie to pierwsze pytanie to było czy mogę przerwę aby zjeść ale z tym też ciężko było na kacu. Jak pojechałam do koleżanki (tak tej z interka i 18nastki) na sylwestra) napiłyśmy się najpierw u niej w domu i potem poszłyśmy do jej braci i kolegów z wioski nic nie pamiętałam rano wstaje kostka cała spuchnięta i sina (spałam u niej) ja takie co jest ku*** o co chodzi co się stało a ona mi mówi że jak wracałyśmy się wyjeba*** i se wykręciłam nogę to we czwórkę mnie chyba podnosili i prowadzili do jej domu. Z jej 18nastki pierwsze 3,4 godziny pamiętam tylko jak jej wujek po mnie przyjechał i zabrał do jej domu żebym się przespała i jak z łóżka spadłam. Jeszcze wracając do mojej 18nastki jak urodziny wypadały chyba w środę to w sobotę robiłam dla rodziny (rodzice chrzestny z żoną miała być też chrzestna ale nie mogła brat siostra i ciocia) to tydzień chyba później robiłam dla znajomych na sali już to było tak w piątek impreza ze znajomymi na sali (był styczeń więc nie dość że każdy pijany to jeszcze ślisko było jak nie wiem co to każdy przynajmniej raz leżał taka jeszcze do tego zawieja była że nie myślałam o prezentach czy imprezie tylko o tym żeby goście bezpiecznie dojechali) w sobotę koleżanki wyciągnęły mnie na dyskotekę we trzy byłyśmy nie źle skacowane ja nie wiedziałam na jakim świecie żyje nawet nie pamiętałam że ktokolwiek mi życzenia składał na dyskotece dopiero się dowiedziałam od koleżanek a żeby tego było mało w niedzielę leżę do południa w łóżku leczę kaca myślałam że chociaż w ten dzień odpocznę od picia a tu nic z tego słyszę ktoś do mamy dzwoni skończyła gadać przychodzi do mnie żebym wstawała się ogarniała bo chrzestna stwierdziła że nie mogła być jak robiłam dla rodziny to teraz wpadnie ja takie co kur**idealny dzień se wybrała ja po dwó dniowym ostrym melanżu skacowana jak nie wiem co a tu jeszcze przydało by się z nią wypić (nie wiedziałam kto kieruję ona czy wujek) na moje chyba nie szczęście wujek kierował to przyniosłam wino(jakby ona kierowała to z wujkiem bym wypiła wódkę i chyba dla mnie to by było lepsze) a tu nie wino to w poniedziałek wstawałam z łóżka tylko do łazienki o jedzeniu nawet myśleć nie mogłam piątek sobota piłam wódkę i nie było aż tak źle ale że ja nie mogę mieszać alkoholu to wino sprawiło że ledwo żyłam. Jeszcze jak pierwszy raz pojechałam na dyskotekę to drugi dzień praktycznie cały przespałam
×