Anka19
Zarejestrowani-
Zawartość
138 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Anka19
-
Ja zrezygnowałam w lutym jechałam do szkoły z nastawieniem do próbnej bo w tym samym dniu to było a koleżanka coś mówiła że chciała zrezygnować ale jej nie pozwolili ale stwierdziłam że co mi szkodzi spróbować (kilka dni wcześniej podpisałam deklaracje ostateczną że podchodzę) na początku mówili żebym podeszła do próbnej zobaczyła jak to wygląda i wtedy podjęła ostateczną decyzję i że w razie czego można w każdej chwili zrezygnować i już miałam jechać do drugiej szkoły (dwa budynki technikum i zawodówka w jednym liceum w drugim ja się uczę w technikum a podpisywało się w liceum) tylko czekałam na mamę bo poszła do sklepu i zadzwonili z sekretariatu że jeśli nie zmieniłam zdania to żebym przyszła podpisać rezygnację i tak to wyglądało. Tylko że no jestem w technikum jedną kfalfikacje mam zdaną już na wyniki drugiej czekam wiadomo bez matury ciężej o pracę ale do liceum się idzie z zamiarem studiów gdzie matura jest nie zbędna
-
Ja od chrzestnego dostałam 200 złoty (brat cioteczny) a od chrzestnej złoty delikatny łańcuszek z serduszkiem (ciocia siostra cioteczna mamy)
-
Ja tak mam że od strony taty rodziny w większości swoim "kuzynom" bo tak ich nazywam jestem tak na prawdę ciocią a część z nich jest starsza odemnie jestem jedną z najmłodszych i tak na prawdę zaliczam się jeszcze do tego starszego pokolenia tak samo moja siostra od której całkiem jest tylko jedna dziewczynka w jej wieku (i to starsza o kilka miesięcy) i dwie młodsze chyba że o czymś nie wiem ale nie słychać żebym została po raz kolejny "ciocią" w rodzinie od strony taty bo od mamy w sylwestra zostałam i chociaż mam 20 lat zanim zacznie mówić to powiedzmy będę miała 23 nigdy nie mów nigdy ale na obecną chwilę nie chce żeby mówił do mnie ciociu bo jak powie do mnie ktoś tak to się czuje staro i nie swojo (wystarczy mi że jak pilnowałam u znajomej dorywczo dwóch dziewczynek to one mówiły na mnie ciocia czułam się nie zręcznie ale nauczone do starszej osoby od siebie obcej nie mówić na "ty" i znalazłyśmy takie rozwiązanie potem mówiły mi ciocia Ania już lepiej się z tym czułam) a zwłaszcza że jestem dalszą im ciocią nie wiem może inaczej będzie jak zostanę taką właściwą ciocią że tak powiem jak mój brat i siostra będą mieli dzieci (będę już też starsza na razie siostra ma 8 lat a u brata na razie się nie zapowiada żeby tak się stało) skolei ja (mam kilka "ciotecznych" ciotek i wujków od strony mamy bo od taty nie mam, nawet jedna jest moją chrzestną) nie umiałabym powiedzieć do nich po imieniu
-
Czy Wasze nianie podają dzieciom leki?
Anka19 odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Skoro autorka siedziała na l4 to znaczy że to ona w tym czasie podawała leki dziecku i przy niej nie wystąpiły żadne objawy alergii więc wnioskuję z tego że dziecko jej nie ma i nie dostanie jej nagle przy opiekunce więc kolejny wniosek leki typu na gorączkę zawsze podawać te same bez zmiennie sprawdzone i "przetestowane" przy rodzicach gorzej antybiotyki bo wiadomo na każdą chorobę nie można podawać jednego antybiotyku. Pracowałam jako niania co prawda dorywczo jak nie miałam szkoły i zdarzało się że pilnowałam jak młodsza z dziewczynek była chora (nigdy się nie trafiło że pilnowałam jak starsza była chora) wtedy ich mama wcześniej przygotowywała wszystkie leki jakie miałam podać a jak przychodziłam to wszystko starannie i dokładnie tłumaczyła co i jak a w razie czego to starsza zawsze była świetnie zorientowana w tym temacie i mi pomagała a w ostateczności telefon do niej ale nie musiałam ani razu dzwonić w tej sprawie (pilnowałam u dalszej znajomej może miała do mnie duże zaufanie chociaż zaczęłam pilnować całkowicie przypadkiem). Raz miałam sytuację że jakiś czas po ich wyjściu (od razu powiedzieli że wrócą późno więc szykowała się nocka) młodsza zaczęła narzekać że boli ją ucho napisałam jej tylko esemesa że skarży się na ten ból chyba ze strachu nie zadzwoniłam do niej bo jakby przez telefon zaczęła mi tłumaczyć jaki i ile lek jak coś podać to bym chyba zrezygnowała z podania go i już bym się wolała męczyć razem z nią i jej bolącym uchem ale nic nie odpisała przestała się skarżyć na ból bawiłyśmy się i poszła spać a po jakimś czasie starsza też zasnęła też miałam się kłaść ale po chwili młodsza się obudziła z płaczem że znowu ją ucho boli nijak nie mogłam jej uspokoić a o tym że zaśnie to mogłam tylko pomarzyć wtedy to już dzwoniłam raz do niej raz do niego ale nie odbierali to do ich powrótu (gdzieś 3 nad ranem) albo chodziłam z nią na ręku po domu albo oglądałyśmy bajki na telefonie bo tylko wtedy nie płakała drzwi im otworzyłam z nią na ręku (miała 3,4 lata i swoje ważyła) ale na szczęście już więcej nie miałam takiej sytuacji -
Czy zwolnilybyscie opiekunkę za takie cos?
Anka19 odpisał na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Jak miałam 17 lat zaczęłam chodzić do znajomej dorywczo pilnować jej dwóch córek jak musieli coś załatwić czy po prostu chcieli gdzieś wyjść we dwoje spokojnie odpocząć (każdemu się należy) a ja miałam akurat wolne od szkoły. Jak miałam pilnować i akurat któraś była chora (zazwyczaj młodsza) to przygotowywała leki i wyjaśniała mi dokładnie co ile czego o której i podawałam. Raz się zdażyło że poszłam pilnować od razu powiedzieli że wrócą późno no okej kolejna nocka nie raz już tak było (zazwyczaj już spałam u nich mimo że mam do domu kilkadziesiąt metrów, zawsze w razie czego byłam z nimi w kontakcie) wyszli po jakimś czasie młodsza zaczęła narzekać że ją ucho boli to napisałam do niej może ma jakieś leki to bym podała żeby się nie męczyła (zawsze mogłam liczyć na starszą nie tylko w sprawie leków ale to akurat miałam wrażenie że lepiej ogarnia niż ja) ale nie odpisała przestała narzekać na ból więc stwierdziłam że nie będę dzwonić ich niepokoić i przerywać wieczór im to był mój błąd zasnęła już starsza trochę poszalała i też poszła spać to chwilę później młodsza się obudziła z płaczem że ucho boli nijak nie mogłam jej uspokoić (dzwoniłam do nich ale ani ona ani on nie odbierali telefonu) a o spaniu już całkiem nie było mowy to do ich powrotu czyli gdzieś 3 nad ranem chodziłam z nią na ręku po całym domu na zmianę z bajkami na telefonie bo tylko wtedy się uspakajała drzwi im otworzyłam z nią na ręku i dopiero jej udało się ją uśpić -
Jaki byl najgorszy kac jakiego przezyliscie , jak sie czuliscie wtedy?
Anka19 odpisał na temat w Dyskusja ogólna
Jak pierwszy raz pojechałam na dyskotekę na drugi dzień świąt Bożego Narodzenia dwa tygodnie przed 18nastką moją praktycznie cały następny dzień przespałam wstawałam tylko do łazienki. Dwa tygodnie później właśnie moje osiemnaste urodziny a że wypadały w środku tygodnia to z przyjaciółką opijałyśmy je w internacie tydzień i nadszedł taki dzień że obie nie mogłyśmy patrzeć na jedzenie ja miałam jeszcze gorzej bo jestem na profilu gastronomicznym i akurat w ten najgorszy dzień miałam praktyki na kuchni w internacie to prawie całe spędziłam na fajku bo wystarczyło że poczułam zapach jedzenia to myślałam że zwymiotuje a tu głowa jeszcze nawala jak nauczycielka spytała co tak często chodzę palić jak się dowiedziała że 18 to się tylko zaśmiała i kazała mi od czasu do czasu jej się pokazać. Znowu dwa tygodnie później wyprawiałam 18nastke tak oficjalnie dla znajomych znowu picie (to był piątek) na drugi dzień że sobota to dwie koleżanki wyciągnęły mnie na dyskotekę kolejne picie (wszystkie trzy byłyśmy już ostro skacowane po poprzednim dniu) żeby tego było mało w niedzielę myślałam że polecze kaca a tu nic z tego śpię mama wbija mi do pokoju i że chrzestna zaraz będzie ja nie ogarnięta nie umyta w trzy dniowy makijażu na ostrym kacu to zdążyłam się tylko ubrać wypiłam z nią butelkę wina (już chyba bym wolała żeby to ona kierowała to z wujkiem wypiłabym wódkę) po tych trzech dniach zdychałam tydzień całe szczęście były ferie -
Jak z koleżanką opijałyśmy moje 18naste urodziny w internacie tydzień (w niedzielę zaczęłyśmy w czwartek skończyłyśmy) codziennie były jakieś przypały jak nie w interku to w szkole bo było trzeba tam chodzić (jestem w technikum gastronomicznym więc u mnie jeszcze praktyki i konyakt z jedzeniem złe połączenie) pamiętam tylko część jak nam wódka się wylała na wykładzinę a że byłyśmy głośno to wychowawczyni przyszła siedziałyśmy wtedy tam prawie że obsrane dobrze że zdążyłyśmy schować dowody zbrodni jak tylko weszła "ja coś czuję ale mam nadzieję że to nie to co myślę" uciszyła nas i se poszła (kazała jeszcze zamknąć okno i czekała aż to zrobimy a my ledwo na nogach się trzymałyśmy) inny dzień (nie pamiętam kolejności) skończyłyśmy pić trzeba iść spać jak mi się nie dobrze zrobiło jak zaczęłam wymiotować myślałam że nie skończę nigdy dobra trzeba to posprzątać ale my we dwie nie jesteśmy w stanie to obudziłam trzecią z pokoju która z nami nie piła i nie wiem jakim cudem udało mi się ją przekonać żeby posprzątała skończyła sprzątać poszła umyć mopa grubo po północy wycha wchodzi do łazienki a ona mopa myje to wcisnęła jej kit że woda nam się rozlała chyba uwierzyła bo se poszła (dobrze śmierdziało u nas jakiś czas) nie zachodząc do naszego pokoju myślałam że tamta mnie zamorduje jak wróciła. Innym razem trzeba iść do szkoły poszłyśmy miałam religie z takim Panem co czasami chodził z nami na lekcji na hale i wtedy też poszliśmy podchodził do każdego i pytał w co ktoś gra jak doszedł do mnie i spojrzał na mnie to stwierdził że ja to chyba nie jestem w stanie dzisiaj w nic grać to mu odpowiedziałam że żeby Pan wiedział zrozumie Pan 18nastka i te sprawy to się tylko zaśmiał i se poszedł. Miałam praktyki w interku na kuchni a to był akurat taki dzień że obie się najgorzej czułyśmy nic nie zjadłyśmy na śniadaniu to do nauczycielki powiedziałam od razu że ja idę sprzątać stołówkę (nie dałyśmy rady patrzeć na jedzenie bo myślałyśmy że zwymiotujemy) posprzątałam trzeba iść na kuchnie jak tylko tam weszłam to od razu zrobiło mi się mega nie dobrze zdążyłam powiedzieć dla koleżanki żeby przekazała pani że poszłam zapalić bo akurat jej nie było i co chwilę chodziłam zapalić aż nauczycielka mnie się spytała czemu chodzę tak często palić no to ja ta sama gadka co dla Pana od Religi że 18nastka i że nie najlepiej się czuje i zbytnio nie dam rady patrzeć na jedzenie (w jednym i drugim przypadku pominęłam fakt że to już któryś z kolei dzień picia u mnie) to się zaśmiała i kazała mi tylko co jakiś czas jej się pokazać że jestem na tych praktykach (tydzień picia to w tym tygodniu miałam urodziny). Dwa tygodnie po urodzinach wyprawiałam imprezę dla znajomych (razem z koleżanką więc dużo było ludzi) każdy przynajmniej raz się wywalił (nie koniecznie przez alkohol) a ja chyba najwięcej razy że rano wstałam cała w siniakach (to był piątek) na drugi dzień koleżanki namówiły mnie na dyskotekę we trzy byłyśmy na ostrym kacu no ale cóż na miejscu dołączyli do nas jednej z koleżanek byłego chłopaka dwóch kuzynów (których poznałam na wcześniejszej dyskotece) z trzema kolegami ich wtedy poznałam oni byli jednego z nich samochodem mieli wódkę więc stwierdziliśmy że idziemy do nich do samochodu pić i tak zrobiliśmy (siedzieliśmy w 8 w 5 osobowym samochodzie nie wiem jak my się tam pomieściliśmy) pamiętam że siedziałyśmy każda innemu na kolanach i tak się trafiło że siedziałam z tyłu na środku jak zrobiło mi się nie dobrze to tych z tyłu trochę poturbowałam bo jak najszybciej chciałam wyjść (ci kuzyni to są bracia rodzeni mała różnica wieku jest między nimi i są bardzo podobni do siebie do tego stopnia że czasami nawet jak widziałam ich twarze to miałam problem z rozpoznaniem który jak ma na imię) wróciliśmy do klubu koleżanki gdzieś na chwilę poszły a ja zostałam z nimi sama i stwierdziłam że wypiłabym drinka (nie miałam jeszcze dowodu) więc musiałam kogoś z nich poprosić tych kolegów nie zapamiętałam imion a głupio by było powiedzieć ej ty kupisz mi drinka więc zostało tych dwóch kuzynów (na szczęście ich imiona pamiętałam) ale jeden z kimś rozmawiał a drugi stał przy barze tyłem do mnie i nie wiedziałam który to który postanowiłam zaryzykować i do tego co stał przy barze powiedziałam "imię" kupisz mi drinka bo nie mam dowodu on się odwrócił i się okazało że to ten drugi (wtedy rozróżniłam ich) ale chyba tego nie wyłapał że się pomyliłam no i mi kupił ale do końca imprezy miałam myśli że jednak to wyłapał i już się bałam do któregoś z nich odezwać jak musiałam powiedzieć imię. Żeby tego było mało niedziela myślałam że se odpocznę poleczę kaca koło południa śpię se smacznie mama wchodzi do pokoju budzi mnie że dzwoniła moja chrzestna że są akurat nie daleko i że zajadą do nas że za 10 minut będą (bo jak robiłam imprezkę dla rodziny to nie mogli) miałam ochotę ją zamordować ja nie ogarnięta nie wykąpana w piżamie w trzy dniowym makijażu bo nawet nie miałam siły go zmywać kac męczy a ona tu takie coś to zdążyłam się tylko ubrać i przyjechali spytałam tylko kto kieruję jakby ciocia kierowała to bym z wujkiem wódkę wypiła a było odwrotnie to z ciocią wypiłam całą butelkę wina i to chyba był błąd już bym chyba wolała wódkę po tych trzech dniach zdychałam tydzień (dobrze że były ferie) z łóżka wstawałam tylko do łazienki za dużo nie jadłam bo nie dałam rady. Ze szkoły miałam miesięczny płatny staż mieszkaliśmy w akademiku i tylko na weekend kto chciał (czyli prawie wszyscy) jechali do domu ten miesiąc to był wieczny melanż ja z koleżankami (tymi samymi co w interku) dwiema stwierdziłyśmy że nie opłaca nam się jeździć do domów więc zostawałyśmy w akademiku i zostawały też dwie dziewczyny ale one się zmieniały że jeden weekend dwie i drugi inne dwie bo co drugą sobotę mieli do pracy a nauczycielki stwierdziły że w piątkę zbytnio nie narozrabiamy że nam ufają i jeździły na cały weekend do jednej z nich ojj wtedy to się działo przemycanie dwóch kilka godzin wcześniej poznanych kolesi do pokoju to było nic ale przekonanie nauczycielki i pani z recepcji żeby mogli zostać na noc to był wyczyn ale nie było jakoś ciężko (potem jeden z nich został moim już byłym chłopakiem a drugi koleżanki też już byłym) byli moimi "kuzynami" którzy zapomnieli kluczy do mieszkania a ich współlokator poszedł na imprezę i nie odbiera telefonu (dwa razy ten kit przeszedł) co tam że pierwszy raz ich na oczy widziałam a oni mnie że każde z nas ma inne nazwisko i że w sumie nic o sobie nie wiedzieliśmy tylko tyle że uzgodniliśmy że są synami mojego taty brata (tak powiedzieliśmy potem ogarnęłam dopiero że gdyby tak na prawdę było to byśmy mieli jedno nazwisko a oni musieli się wylegitymować ale ważne że przeszło) za drugim razem "przemyciłyśmy" ich pani tylko kazała naszej piątce zajść do niej jak przyjdziemy do akademika bo przyszliśmy za jej zgodą 1,5 godziny później niż mieliśmy czas wychodzenia bo wcisnęłam jej kit że jesteśmy u tych moich "kuzynów" na drugim końcu miasta że uciekł nam ostatni MPK i że oni nas odwiozą tylko muszą poczekać na współlokatora bo teraz on zapomniał kluczy (byliśmy może 5minut na piechotę drogi od akademika) i potem znowu ten sam kit co za pierwszym razem zajść (byłam już z tym chłopakiem) pogadała coś tam i im pozwoliła iść do pokoju a mi kazała zostać (do tej pory nie wiem czy temu że to moi "kuzyni" czy temu że byłam najstarsza z naszej trójki z akademika) tylko zamkneły się za nimi drzwi ona do mnie "wy coś piliście - nie skąd u pani taki pomysł - a mam wyciągnąć alkomat - nie trzeba - możesz iść ale żeby było to ostatni raz" (no i był bo to był ostatni dzień staży na drugi dzień wracaliśmy do domuco tam że pięć minut wcześniej nawet mniej z 10 razy opuściłam kluczyk od pokoju ale my nic nie piliśmy) wolałam nie sprawdzać czy ma serio ten alkomat poszłam do pokoju wypiliśmy trochę przyszła inna koleżanka (byłam przekonana że ten kit z kuzynami to tylko dla nauczycielki że koleżanka wie że jestem z jednym z nich parą) ona wchodzi do pokoju my akurat leżeliśmy na moim łóżku (ona też była wypita już) przytuleni całowaliśmy się akurat jak wchodziła a ona na nas oczy wielkie co my robimy a po chwili powiedziała że tak myślała że z tymi kuzynami to ściema. Inny dzień środek tygodnia na drugi dzień do roboty co tam wypijemy trochę (we trzy) te trochę to spore było trzeba iść spać jedna nastawiła budzik i się położyłyśmy rano wstajemy we dwie (ta co nastawiała normalnie obudził budzik i pojechała do pracy) ona zaspałam na swój MPK a tylko jeden jej pasował jeszcze musiała się przesiadać ja miałam 5 minut do swojego to czesałam się w windzie i uratowało mnie tylko to że stanął na światłach tak bym nie zdążyła (pojechałabym drugim ale bym się trochę spóźniła do pracy) myślałyśmy że zabijemy trzecią za to że nas nie obudziła (zawsze jedna nastawiała budzik i jak reszta się nie obudziła to je budziła). Któryś weekend dobra wypijemy coś byłyśmy na mieście akurat zaszłyśmy do sklepu kupiłyśmy co miałyśmy kupić i już w drodze naszła nas taka głupawka że śpiewałyśmy na pół miasta "będziemy pić" (byłyśmy jeszcze trzeźwe) ciekawe czemu ludzie się dziwnie na nas patrzyli i szłyśmy tak zadowolone przez pół miasta, ale to jeszcze nie koniec wypiłyśmy co miałyśmy zrobiło mi się nie dobrze więc poszłam do łazienki bo myślałam że będę wymiotować a skończyło się na tym że chyba zasnęłam w łazience na podłodze a tamte dwie dopiero ogarnęły że coś długo mnie nie ma chyba po 20 minutach jak wrzasnęłam "co ja kur** robię w kiblu na podłodze" ubaw miały ze mnie jeszcze długo a jak się obudziłam w tej łazience to miałam przeczucie że zrobiłam coś czego będę żałować ale poszłam dalej spać tylko już do łóżka a przeczucie miałam trafne przekonałam się o tym następnego dnia jak spojrzałam w telefon ale było już za późno żeby to odkręcić i miałam ...*** humor cały dzień aż do wieczora wtedy stwierdziłyśmy że znowu pijemy ale nie pamiętam już czy coś się działo ciekawego
-
I temu znalazłam plus rozstania się z chłopakiem miesiąc przed świętami. On wiedział co chce i powiedział że zobaczy co da się zrobić nie chciałam nic wyszukanego powiedziałam że dużego misia ale jak ja go spytałam co chce dostać to powiedział że co kupię to będzie dobrze zastanawiałam się nad albumem ze zdjęciami naszymi (wiem proste i dość mocno już przelekramowane) ale pojawił się problem bo mamy dosłownie trzy na skrzyrz zdjęcia ze sobą i to głównie z wesela (do tego większość z zaskoczenia i nie najlepiej wychodziliśmy na nich) mojego kuzyna na których byliśmy oboje w różnych stanach i nie koniecznie się nadawały na prezent bo ja tak samo jak i on nie lubimy robić sobie zdjęć. I kompletnie nie wiedziałam co mu kupić obeszłam chyba wszystkie możliwe sklepy i nic nie znalazłam ciekawego a też nie miałam za dużego budżetu zastanawiałam się też nad uchwytem na telefon do samochodu (może i nie najlepszy pomysł i dość tani aż takiego małego budżetu nie miałam) ale zawsze jak przyjeżdżał do mnie to widziałam że ten telefon ciągle mu się wala po samochodzie i ciągle go szuka ale stwierdziłam że poszukam jeszcze czegoś w internecie aż problem prezentu się rozwiązał bo doszliśmy do wniosku że się nie dogadujemy już tak jak na początku i że więcej się kłócimy niż normalnie rozmawiamy i się rozstaliśmy jakoś w połowie listopada
-
Śmieszne sytuacje lub wpadki w szkole
Anka19 odpisał Miss_Suchego_Podkoszulka na temat w Dyskusja ogólna
Na dniach otwartych z koleżanką zachciało nam się palić a obie byłyśmy za coś odpowiedzialne i akurat nowa grupa przyjechała i nie było kiedy wyjść na dwór to my do łazienki i w kabinie paliłyśmy (elektryka) wyszłyśmy z łazienki idziemy korytarzem patrzymy a nauczycielka wchodzi do tej toalety a tam dosłownie siwo to uciekałyśmy jak najszybciej i jak najdalej ale nie było żadnego przypału (widziała jak wychodziłyśmy z tej łazienki). Na długiej przerwie z koleżankami stwierdziłyśmy że wypiły byśmy po piwie (za raz obok szkoły mamy sklep i tam każdy chodzi palić bo jest wyznaczone miejsce że można i policja pelnoletnim tam tak na prawdę nic nie może zrobić) ale zanim się dogadałyśmy jakie te piwo i ile to z 15 minut przerwy zostało 5 a trzeba jeszcze kupić i zdążyć wypić a kolejka pod same drzwi to chyba był mój rekord czasu w wypiciu piwa a trzeba na lekcje iść (ja wypiłam całe i wybierałam się na lekcje dwie koleżanki wypiły jedno na pół i też szły na lekcje ale one mniej wypiły a te co wypiły po całym to albo nie wybierały się na lekcje albo już skończyły) więc ja miałam najgorzej dobrze że to była moja ostatnia lekcja ale pisałam na niej szlaczkami jakimiś i do tej pory nie wiem co tam jest napisane. Nie pamiętam co to było ale dzień wcześniej piłam z przyjaciółką a że mieszkałyśmy w internacie to nie było innej możliwości jak w nocy na ciszy nocnej no ale na drugi dzień trzeba było do szkoły iść i miałam religie i poszliśmy na hale pograć w coś i Pan do każdego podchodził i pytał w co gra (siatkówka albo piłka nożna) a tych co nie chcieli grać namawiał jak podszedł do mnie i mnie zobaczył to tylko się zaśmiał i powiedział że ja to chyba nie jestem w stanie w nic grać i poszedł se. Miałam na przed ostatniej lekcji biologie a potem godzinę wychowawczą i na biologi miała być kartkówka i nikt z klasy się na nią nie nauczył to stwierdziliśmy że na nią nie pójdziemy no ale że nie była to nasza ostatnia lekcja a baliśmy się nie iść na wychowawczą to siedzieliśmy 45 minut pod sklepem (był październik albo listopad a nikt nie pomyślał wziąść ze sobą kurtki) ale wtedy sklep zarobił bo każdy co chwilę chodził kupić hod doga żeby coś ciepłego zjeść ale pani miała z nas ubaw a jeszcze większy miała z nas nasza wychowawczyni i się śmiała że uważamy ją za taką groźną i dała nam radę żeby następnym razem już nie wracać na lekcje inne i pół lekcji się z nas śmiała. W pierwszej klasie technikum mieliśmy matmę (pani od matmy to nasza wychowawczyni) i pani się spóźniała to część lekcji staliśmy pod klasą aż pani z sekretariatu nas zauważyła i powiedziała to dla wice dyrektora to przyszedł wpóścił nas do klasy i siedział z nami aż pani napisała do kogoś że już jedzie i zaraz będzie to ktoś wpadł na pomysł żeby dyrektor usiadł w ławce z nami i zobaczymy czy pani zauważy (szkoda że już nie jest on wice dyrektorem zarąbisty był) i tak zrobił a on do najniższych nie należy z 2 metry wzrostu może ma pani wchodzi do klasy każdy czeka na jej reakcje ona nic zaczyna prowadzić lekcje każdy próbował zachować powagę ale jak już on zaczął się śmiać to już każdy nie mógł wytrzymać i próbował powstrzymać śmiech jeszcze siedział przedemną i koleżanką i tylko się odwracał to tyłu żeby zasłonić się że się śmieje aż w końcu nie wytrzymał i wyszedł to pani wtedy dopiero go zauważyła już reszty lekcji nie mieliśmy w sumie to nie wiele jej i tak zostało. Oprócz ostatniej sytuacji to w pozostałych byłam wtedy 2-3 klasa technikum więc byłam pełnoletnia żeby nie było -
Kilka razy zapaliłam ze znajomymi ale ostatni raz się skończył tym że wszyscy prawie się wjebaliśmy pod pociąg na prawdę mało brakowało bo pobiegliśmy za kotem którego prawdopodobnie tam nawet nie było od tamtej pory powiedziałam se że nigdy więcej
-
Jakieś 4 lata temu nabawiłam się kontuzji prawego kolana nawet sama nie wiem jak prawdopodobnie przez sport tak mnie nakur*****że chodzić nie dałam rady byłam wtedy nie pelnoletnia jeszcze więc poszłam do rodzinnego lekarza po skierowanie i pojechałam do ortopedy dziecięcego zrobił prześwietlenie i stwierdził że to głównie przez to że rosne i że mam w nim włókniaka czy coś ale że sam się wchłonie dał zwolnienie z wf na dwa tygodnie kazał smarować maścią i nie nadwyrężać go no okej po jakimś przeszło jeździłam tylko na kontrolę nic się nie działo a jak dłuższy czas nie bolało to już na nie nie jeździłam po dwóch latach znowu zaczęło odzywać i znowu tak że chodzić nie mogłam pojechałam znowu do tego samego ortopedy znowu prześwietlenie i ta sama gadka co wcześniej i znowu przerwa że nie bolało po roku (już byłam pełnoletnia) znowu kolano się odzywa ale to już tak że myślałam że się zes*** z bólu poszłam na pogotowie powiedziałam że się przewróciłam i się uderzyłam w nie bo nie miałam możliwości iść do rodzinnego po skierowanie a tak przyjęli mnie bez znowu lekarz prześwietlenie i że nic on nie widzi niepokojącego i żeby w razie czego umówić się do ortopedy dał skierowanie no dobra po jakimś czsie przestało i do tej pory czasami się odzywa ale ból jest do zniesienia. Potem rok temu wlywaliłam sie na schodkach wykręcając se kostkę pierwszy ból był taki że aż się poryczałam i dobrze że jakiś pan wychodził ze sklepu do którego właśnie szałam to pomógł mi wstać jak zobaczył żel się popłakałam to chciał karetke wzywać ale zapewlnilam go że nie trzeba że to chwilowe poszłam do sklepu kupiłam co miałam kupić i kulejąc wróciłam do akademika (byłam na stażu i tam mieszkałam) a to był pierwszy dzień jeździliśmy tam gdzie przez najbliższy miesiąc mieliśmy pracować byłam sama w pokoju bo koleżanki już pojechały a ja miałam na późniejszą godzinę kostka zdążyła już mi spuchnąć więc zamroziłam w butelce wodę i zrobiłam okład koleżanki wróciły i spytały mnie co mi się stało w nogę to im powiedziałam i że samo za jakiś czas przejdzie i gdyby nic pojechałam do pracy nikomu więcej nie mówiąc i starałam się jak naj mnie kuleć i tak chodziłam przez około tydzień z dobrze spuchniętą kostką dziewczyny mnie namawiały abym poszła do lekarza albo żebym chociaż nauczycielce którejś powiedziała nie chciałam ale pani sama się dowiedziała bo weszła nam do pokoju a ja zapomniałam o butelce z lodem na kostce jak ją zobaczyła to tylko kazała mi pokazać nogę na początku też chciała namówić mnie na lekarza ale się nie zgodziłam to tylko kupiła mi maść jakąś i bandaż elastyczny i do końca wakacji chodziłam kulejąc potem w sylwestra byłam u koleżanki wracałyśmy do niej trochę wcięte a że był mróz a my szłyśmy polami jak się nie wywróciłam i znowu ta nie szczęsną kostka trochę zabolała ale alkohol chyba mnie znieczulił budzę się rano kostka cała spuchnięta że nie było jej widać i do tego sina myślę sobie e tam jak wtedy przeszło to i teraz przejdzie ale nie przeszło a było tylko gorzej po tygodniu poszłam do lekarza w rejestracji ta sama ściema co przy kolanie u lekarza już to nie przeszło wystarczyło że zobaczył moją nogę i spytał kiedy to było i dał ochrzan że czemu od razu nie przyszłam wysłał mnie na prześwietlenie jak wróciłam do niego to tylko powiedział że na zdjęciu nie widzi nic innego czego by mógł się spodziewać po takim czasie i znowu dał ochrzan że gdybym od razu przyszła założyłby ortezę czy jak to się zwie a tak że nie widzi już potrzeby i dał skierowanie do ortopedy z nakazem od razu się zajerestrowania umówiłam się na wizytę ale na nią nie poszłam bo kostka już tak nie bolała a w ten dzień miałam coś jeszcze do załatwienia. Zaraz po zamknięciu szkół przez wirusa stwierdziłam że częściej będę jeździć na rolkach bo przez szkołę nie miałam za bardzo kiedy i któregoś dnia wybrałam się z siostrą pojeździć ona na rowerze ja na rolkach nie zdążyłyśmy wyjść na ulicę a wjechałam w głębienie po kałuży straciłam równowagę się wywróciłam tak że szpagat prawie zrobiłam to tylko zdołałam powiedzieć do siostry żeby mi klapki przyniosła bo czułam że wcześniej już kontuzjowana kostka zaczyna mi puchnąć i wiedziałam że potem mogę mieć problem z zdjęciem rolki myślałam że posiedzę trochę i sama wrócę do domu ale każda próba wstania kończyła się jeszcze większym bólem od stopy do kolana lewej nogi i już nic więcej nie zdołałam powiedzieć to dobrze że mam z bratem wyszła do krów i nas zobaczyli to pomogli mi zajść do domu po kilku minutach już tylko kolano mi bolało z kostką było wszystko okej tylko trochę spuchnięta była ale nawet już nie bolała ale za to kolano bolało za wszystko inne na drugi dzień było tylko gorzej pojechałam do lekarza zanim ktoś do mnie przyszedł minęła może godzina potem pół godziny myśleli co zrobić bo wirus i takie tam aż w końcu stwierdzili że zawołają lekarza i on zdecyduje to zanim on przyszedł minęła kolejna godzina jak już przyszedł to tylko po to żeby powiedzieć że mnie nie przyjmie i powiedział co robić droga do samochodu zajęła mi kolejne 15 minut nie stał daleko ale ledwo dałam radę iść kolejny tydzień wstawałam tylko do łazienki i z rana coś zjeść bo byłam wtedy w domu tylko z młodszą siostrą przez miesiąc kulałam mocno a o rolkach mogłam zapomnieć na 3 miesiące jak nie lepiej. Skończyłam z kontuzją kostki i obu kolan i chyba jak się to wszystko uspokoi to się wybiorę do ortopedy nie odzywają się te kontuzje często ale jak już to z całą siłą i nie pojedyńczo tylko jak już to wszystkie na raz jedną ciężko wytrzymać a jak wszystkie zaczną to droga do łazienki zajmuje mi 3 razy dłużej niż normalnie chociaż mam ją obok mojego pokoju. Mnie nie przyjął jak chodzić nie mogłam przez kolano a jak mama powiozła brata na te same pogotowie bo złamał palca u nogi że mu się wygią prawie o 90 stopni to jak opowiadała że przyjmowali z lekkim bólem głowy a mu założyli tylko szynę żeby jak najmniejszy kontakt był gdzie na pewno nie jest normalne tak wygięty palec i każdy po kolei jak jeden mąż jak tylko go zobaczył to się dziwił że mu go nie nastawili no więc polska służba zdrowia
-
W wieku 16 lat jak ciocia spytała czy bym mogła do niej przyjechać na dwa dni pilnować brata ciotecznego jak ona i wujek szli do pracy bo jej rodzice nie mogli bo mieli gości (siostra cioteczna mamy) a wujka rodzice mieli coś do pozałatwiania bo tak to albo jedni albo drudzy się zajmowali to za dwa dni dostałam 50 złoty. Potem rok później poszłam z koleżanką do znajomej pilnować dwujki dzieci to dostałyśmy 70 złoty do podziału nie pamiętam za ile godzin a że koleżanka miała inną już dorywczą pracę i nie mogła pilnować już u niej to znajoma raz drugi do mnie napisała czy bym nie przyszła popilnować i tak wyszło że ponad dwa lata chodziłam do niej w roku szkolnym w weekendy prawie każde a w wakacje i ferie średnio co drugi dzień pilnować jak chciała gdzieś wyjść z chłopakiem czy musiała coś załatwić no ale się skończyło raz że dziewczynki podrosły a dwa jej mama wróciła do Polski na stałe i wiadomo że jej bardziej się opłaca poprosić swoją mame niż mnie żeby po pilnowała płaciła mi 50 złoty nie zależnie czy siedziałam z nimi 2,3 godziny czy pół dnia i jeszcze na noc zostawałam (bywało i tak) kilka razy się z nią pokłóciłam o to bo zaproponowałam żeby płaciła mi za godzinę bo i dla niej się to by bardziej opłacało i dla mnie bo nie zawsze tyle samo siedziałam z nimi a ona że nie że na tyle na ile się umawiałyśmy na początku tyle będzie mi płacić i że jak nie pasuje mi to mogę se innej pracy poszukać dorywczej a i ona na pewno znajdzie kogoś komu to będzie odpowiadało a ja chciałam tylko dobrze (na początku mi odpowiadała ta stawka ale potem już nawet o sobie nie myślałam ale że ona by nie raz tyle pieniędzy zaoszczędziła) no ale dobra po tych kłótniach se obiecywałam że więcej nie pójdę do niej że znajdę sobie coś innego ona też próbowała z innymi osobami ale ja raz że nie mogłam nic znaleźć w okolicy a z dojazdem do miasta było ciężko a i tam jak już to takie prace typowo dla chłopaków ale i też się przywiązałam do nich a i ona jak potem opowiadała po ostatniej kłótni naszej jak się pogodziłyśmy że próbowała z innymi osobami ale dziewczyny narzekały na te osoby i mówiły że nie chcą kogoś innego tylko ciocie (czyli mnie) i ciągle pytały kiedy przyjdę
-
U mojego jednego starszego brata chrzestnymi zostali starsza siostra taty i wujek mamy (więc no starsi od rodziców) u drugiego brata brat nasz cioteczny z żoną u mnie siostra cioteczna mamy i syn siostry taty czyli mój brat cioteczny u siostry córka brata najstarszego chrzestnej i syn taty brata ciotecznego na początku u siostry miał być chrzestnym syn mamy siostry ale tak wyszło że w dniu chrztu miał coś innego i nie mógł a jeszcze mieszka dość daleko. No więc u jednego brata chrzestny to dalsza rodzina już świętej pamięci nie stety bardzo go lubiłam, u drugiego brata też bratowa więc no, u mnie też chrzestna to dalsza ciocia u siostry też chrzestny to nie jakaś najbliższa rodzina.
-
Jaki byl najgorszy kac jakiego przezyliscie , jak sie czuliscie wtedy?
Anka19 odpisał na temat w Dyskusja ogólna
Miałam kilka. Jak z rok młodszą koleżanką w internacie opijałyśmy tydzień moją 18nastke (nie zauważyli albo nie chcieli widzieć wychowawcy) jak zaczęłyśmy w niedzielę to w czwartek skończyłyśmy a na drugi dzień do szkoły przez pierwsze dwa dni było nawet spoko ale na trzeci ja miałam jeszcze praktyki w internacie na kuchni to nie dałam rady na jedzenie patrzeć bo myślałam że zwymiotuje koleżanka tak samo. Jak byłam na stażach miesięcznych między innymi z koleżanką z wyżej wymienionej sytuacji cały miesiąc praktycznie picia czasami z przerwami raz jak w piątkę piliśmy to każdy naje**** leżał dobrze że to był weekend i nie trzeba było iść do pracy ale była taka sytuacja że we trzy piłyśmy jedna normalnie wstała na drugi dzień do roboty ale nas nie obudziła my wstajemy (znowu z tą z 18nastki) ona zaspała na MPK ja miałam chyba 10 minut ani bez śniadania ani nie ogarnięta to włosy czesałam w windzie dobrze że jestem na gastronomi to chociaż nie musiałam się martwić że będę głodna jak tylko weszłam na kuchnie to pierwsze pytanie to było czy mogę przerwę aby zjeść ale z tym też ciężko było na kacu. Jak pojechałam do koleżanki (tak tej z interka i 18nastki) na sylwestra) napiłyśmy się najpierw u niej w domu i potem poszłyśmy do jej braci i kolegów z wioski nic nie pamiętałam rano wstaje kostka cała spuchnięta i sina (spałam u niej) ja takie co jest ku*** o co chodzi co się stało a ona mi mówi że jak wracałyśmy się wyjeba*** i se wykręciłam nogę to we czwórkę mnie chyba podnosili i prowadzili do jej domu. Z jej 18nastki pierwsze 3,4 godziny pamiętam tylko jak jej wujek po mnie przyjechał i zabrał do jej domu żebym się przespała i jak z łóżka spadłam. Jeszcze wracając do mojej 18nastki jak urodziny wypadały chyba w środę to w sobotę robiłam dla rodziny (rodzice chrzestny z żoną miała być też chrzestna ale nie mogła brat siostra i ciocia) to tydzień chyba później robiłam dla znajomych na sali już to było tak w piątek impreza ze znajomymi na sali (był styczeń więc nie dość że każdy pijany to jeszcze ślisko było jak nie wiem co to każdy przynajmniej raz leżał taka jeszcze do tego zawieja była że nie myślałam o prezentach czy imprezie tylko o tym żeby goście bezpiecznie dojechali) w sobotę koleżanki wyciągnęły mnie na dyskotekę we trzy byłyśmy nie źle skacowane ja nie wiedziałam na jakim świecie żyje nawet nie pamiętałam że ktokolwiek mi życzenia składał na dyskotece dopiero się dowiedziałam od koleżanek a żeby tego było mało w niedzielę leżę do południa w łóżku leczę kaca myślałam że chociaż w ten dzień odpocznę od picia a tu nic z tego słyszę ktoś do mamy dzwoni skończyła gadać przychodzi do mnie żebym wstawała się ogarniała bo chrzestna stwierdziła że nie mogła być jak robiłam dla rodziny to teraz wpadnie ja takie co kur**idealny dzień se wybrała ja po dwó dniowym ostrym melanżu skacowana jak nie wiem co a tu jeszcze przydało by się z nią wypić (nie wiedziałam kto kieruję ona czy wujek) na moje chyba nie szczęście wujek kierował to przyniosłam wino(jakby ona kierowała to z wujkiem bym wypiła wódkę i chyba dla mnie to by było lepsze) a tu nie wino to w poniedziałek wstawałam z łóżka tylko do łazienki o jedzeniu nawet myśleć nie mogłam piątek sobota piłam wódkę i nie było aż tak źle ale że ja nie mogę mieszać alkoholu to wino sprawiło że ledwo żyłam. Jeszcze jak pierwszy raz pojechałam na dyskotekę to drugi dzień praktycznie cały przespałam