Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kuubs

Zarejestrowani
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. A powiedzcie mi jedna rzecz. Ona od początku twierdziła, że mieszka sama. Wcześniej mieszkała z tym byłym przez x czasu. On się wyprowadził (podobno), nie oddał kluczy, a w międzyczasie usłyszałem plotki od wspólnych znajomych, że jeszcze tam ten były mieszka, ponoć w osobnych pokojach itp śmieszne. Gdy zapytałem jej o to czy oni rzeczywiście mieszkają razem to zaprzeczyła, trochę się wtedy zamknęła i mówiła, że są tam jeszcze jego rzeczy, których nie zabrał. Na tą chwile już wszytko ponoć pozabierał, sama mi o tym powiedziała. A najlepsze jest to, że w sumie nigdy u niej jeszcze nie byłem. Zawsze spotkanie gdzieś pod sklepem, a do domu nigdy nie zapraszała.
  2. Pewnie to tylko taka gadka, ale na początku mówiła mi, że jestem drugim gościem, z którym pisała na tinderze i że miała samą apkę miała tylko dla obczajki. Mam z nią trochę wspólnych znajomych i Ci którzy ją znają twierdzili, że jest bardzo nieśmiała i mało się odzywała w towarzystwie, także z tym tinderowym uwodzeniem raczej tak nie jest. Ale fakt, ona sama nie zależy do ludzi głośnych, otwartych itp bardziej w drugą stronę.
  3. Witam serdecznie Nigdy nie sądziłem, że będę pisał post na forum internetowym, ale potrzebuję opinii płci pięknej. Postaram się pokrótce przestawić moja sytuacje: Ja 27 lat, ona 25, poznaliśmy się na Tinderze pod koniec lutego tego roku. Mieszkamy niedaleko siebie, można powiedzieć, że ona w mieście, a ja pod miastem. Na początku spontaniczne pisanie, potem na insta, potem gdzieś kontakt telefoniczny z mojej inicjatywy, ale większość to wiadomości. Zaczęliśmy się spotykać, był początek kwarantanny, więc ograniczaliśmy się do jakiś odludnych, bezpiecznych miejsc. Z racji pandemii, ja nie pracowałem przez ponad 2 miesiące, ona pracowała normalnie, siedząca praca w biurze. Dziewczyna jest w moich oczach bardzo atrakcyjna, dba o sobie, chodzi na siłownię, generalnie spodobała mi się od samego początku. Im dłużej rozmawialiśmy, spotykaliśmy się tym ja wkręcałem się coraz bardziej. Widziałem, że ona też. Po kilku spotkaniach były pierwsze pocałunki, miała po drodze urodziny, więc zrobiliśmy sobie gdzieś tam mały piknik. Ona w sumie wtedy pierwsza mnie pocałowała. Kontakt w zasadzie był non stop, zdaję sobie sprawę, że mogło go być trochę za dużo, ale muszę się przyznać, że z czasem zacząłem się zakochiwać w tej dziewczynie. Przeczytałem już dużo różnych tematów na forach i jest to klasyka gatunku, ale mnie to dotknęło w sumie pierwszy raz w dorosłym życiu. Na majówkę byliśmy nad morzem (pierwsze wspólne noce, wtedy jeszcze bez seksu), poznałem również jej przyjaciółkę i jej chłopaka gdy wracaliśmy z nad morza (mieszkają niedaleko wybrzeża). Potem były dwa weekndy u mnie, jakieś winko, wspólna kolacja, fajny czas, pierwszy seks, a tydzień później powtórka. Było jeszcze lepiej niż na początku, wtedy ona była u mnie w sumie pierwszy raz, więc mogła się trochę denerwować itp. Po pierwszej wspólnej nocy bodajże na drugi dzień przyniosła mi obiad do pracy, bardzo się ucieszyłem, bo super gotuje. Ogólnie wszytko było super do pewnego momentu. Wielokrotnie wspominała mi, że ma problem z byłym, który nie chce się od niej odczepić, po prostu chłop ją trochę gnębił i nie pozwalał, żeby była szczęśliwa. Pokazywała mi smsy i w gole. On miał się do mnie odzywać (kojarzymy się), oczywiście zero kontaktu jak też nic z tym nie robiłem, bo sama mnie o to prosiła. Zdałem sobie sprawę, że strasznie zainteresowałem się jej życiem, wpadłem trochę w obsesję na jej punkcie. Chciałem związku, myślałem, że poznałem TĄ dziewczynę, ale ona z czasem coraz to bardziej zaczęła się oddalać. Inaczej się z nią rozmawiało, zaczęła być oziębła, mniej czuła itp. Zaczęły się pojawiać jakieś uszczypliwości z jej strony, stała się...taks zimna. Gdy w końcu udało nam się porozmawiać to stwierdziła, że ona nie ma czasu na związek teraz, bo zacznie drugą pracę i ma świadomość tego, że możemy nie widywać się tak często jakbym chciał. Trochę kiepski argument moim zdaniem Twierdziła, że jest jestem wyjątkowy, że nie chce zrywać kontaktu, chce, żeby było jak na początku, ze nie chce związku na sile, że ma nadzieje, że kiedyś będzie z tego coś więcej. Ogólnie bardzo ciężko rozmawia się z nią o emocjach, uczuciach czy problemach, dwa lata temu przeżyła smierć matki, z którą była mega blisko i wiem, że była w mega rozsypce. Tydzień temu ja pojechałem na weekend do rodziny, przed moim wyjazdem trochę się pokłóciliśmy przez telefon i powiedziałem jej, że w zasadzie nie mamy o czym rozmawiać i koniec rozmowy. Odezwałem się do niej w poniedziałek wieczorem, ona zero kontaktu. Wrzucała tylko na instastory jakieś smutne piosenki. Przeprosiłem ja za swoje zachowanie, ona napisała: „szczerze, byłam pewna, że prędzej czy później się odezwiesz ;)” spisałem już to wszytko w sumie na straty, głównie przez własne błędy jakie popełniłem. Miałem już w pewnym momencie jakieś stany depresyjne, ciagle o niej myślałem, zastanawiałem się. Ale nie byłem jakoś bardzo nachalny, a może tak mi się wydaje. Za bardzo chciałem wejść w związek, ona poczuła się na pewno osaczona i zaczęła się oddalać. Albo i jest inny powód. Tak czy siak umówiłem się z nią wczoraj na pogawędkę. Powiedziałem jej, że zachowywałem tak i tak, że przesadnie zacząłem interesować się jej życiem, chciałem na sile związku, coś stworzyć tu i teraz. Potrzebowałem jakieś zapewnienia. Gdy o tym wszystkim mówiłem ona tylko słuchała, praktycznie nie odnosiła się do tego co mówię. Taki trochę monolog. Ale sama rozmowa była bardzo miła, na początku luźno, nie widzieliśmy się w sumie równe dwa tygodnie. Ale ona przez ten czas bardzo mało przejawiała symptomów zainteresowania, same ogólniki, zero konkretów. Prawda jest taka, że wkręciłem się w tą znajomość o wiele wiele bardziej niż ona i dopiero z czasem to odkryłem jak cała otoczka zakochania/zauroczenia zaczęła opadać. Zrozumiałem, że zaniedbałem siebie, swoje hobby, zainteresowania, podupadłem na zdrowiu, nie miałem na nic ochoty. Teraz jak patrzę na to chłodnym okiem to bardzo chętnie chciałbym się dalej z nią spotkać, tak właśnie bardziej na luzie, ze mnie już podchodziły te wszystkie emocje. Ale się rozpisałem...pytanie co można zrobić w tej sytuacji? Ogólnie jeżeli chodzi o mnie to czuję mega motywację, aby zrobić coś ze sobą. Od jutra wracam na siłownie, zaczynam się częściej spotykać z ludźmi, coś czytać czymś się zainteresować. Bo ostatnimi czasu bardzo zaniedbałem te obszary jeżeli chodzi o siebie. Będę wdzięczny za odpowiedzi i opinie. Pozdrawiam
×