Miki00
Zarejestrowani-
Zawartość
17 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
0 NeutralOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Dzięki. Zobacze na pewno.
-
I tu jest problem. Mogę nie pić, ale wtedy czuję się jak zero, jak .... Alkohol pozwala mi przetrwać kolejny dzień. Wiem, że to droga donikąd, ale jak przestać pić, kiedy wiem, że życie sie nie zmieni. Będę tylko mocniej odczuwał depresje. Uwierz, że to nie jesy łatwe. Gdyby była choć jedna kwestia, która zmieniłaby moje życie, to mogę przestać od razu. Teraz jak przestanę to psychicznie będę cierpiał. Żeby z tego wyjść, potrzebne jest wsparcie. Ja sobie poradzę. Chciałbym tylko wierzyć, że zmienię swoje życie na lepsze. Nie wierzę w to. Stąd zdiagnozowana silna depresja.
-
Dzięki. To ważne. I tak jestem pozamiatany, ale mam chociaż nadzieję, że dziecko mnie zapamięta, jako troskliwego i dobrego tatę. Tylko tego teraz pragnę. O reszcie nie chce rozmawiać, bo to inny temat. Poza tym tam już nie ma o czym. Dziękuję jeszcze raz.
-
Słusznie mówisz. Ale co z dzieckiem? Boję się, ża albo nastawi je przeciwko mnie, albo będzie wredną matką (taka niestety zawsze była). Ja chroniłem dziecko i dawałem mu wsparcie, obronę i poczucie bezpieczeństwa. Tego sie boję. Że psychicznie skrzywdzi dziecko.
-
Tak. Rozmawiałem. Mała poprawka. Żona mnie nie utrzymuje. Nie zrobiłaby tego. Jeszcze utrzymuje się sam, ale to już końcówka. Co do partnera. Nigdy nie odmówiłem pomocy. Przez wiele lat. Dla mnie to normalne. Żona nigdy mi nie pomogła. Teraz wprost mnie atakuje i manipuluje dzieckiem. Dotychczas jak było ok, nie było problemu. Jechaliśmy na wakacje i było super. Teraz zamiast wsparcia (chociaż mentalnego, żebym miał motywację), dostaję ...ki, pretensje i teksty do dziecka, że z mojego powodu czegoś nie dostanie.
-
Żona akurat pracuje, ale nie mogę liczyć na jej pomoc. Nie ma takiej opcji. Choć jak było odwrotnie, to jej pomagałem. Nie mam już kasy a ona ciągle woła na rachunki i jeszcze opowiada, że ja nie płacę na mieszkanie i dziecko. Ale nie pamięta, jak fundowałem wakacje. Co do wyjazdu. Myślałem o tym. Problem w tym, że syn się załamie. Jestem jego ojcem ale też przyjacielem. U rodziny mogę się zatrzymać, tylko to inne miasto. Czyli szukanie pracy w nowym miejscu.
-
Mój syn ma 11 lat i jest zagubiony. Nie wiem co zrobić. Może zacząć od psychiatryka i oczyszczenia? Tylko co dalej? Wyjde i zamieszkam w namiocie? Jak długo? Żona będzie robiła ze mnie potwora na każdym kroku. I to jej uwierzą... Tak u nas jest.
-
Dodam że u żony stwierdzono osobowość dysocjacyjną. Co tak naprawdę nic nie zmienia.
-
A życie z odłożonej kasy się skończyło.
-
Krótka sprawa. Straciłem pracę. Przestałem płacić rachunki. Chcę przestać chlać i chcę stanąć na nogi, ale bez wsparcia najbliższych przy waleniu po łbie trudno się podnieść. Z czasem brak pracy przełożył się na coraz większe ataki, a moją depresję. Z żoną jeszcze doszły inne problemy.
-
Jak to robisz? Zazdroszczę Ci luzu. Ja mam rodzinę, gdzie ktoś mnie niszczy na każdym kroku. Mogę mieszkać u rodziny, ale cała ta sytuacja to dla mnie dno. I tak się czuję. Jak śmieć. Co powie moje dziecko przy takim podejściu matki? Mógłbym nawet mieszkać w namiocie, ale czy tak się da w naszym klimacie? Mieszkałem 2 tygodnie w aucie.
-
Dlaczego utożsamiacie problemy tylko z długami? Czy muszę mieć straszne długi żeby być na dnie? Dla mnie ważne są też inne wartości, ale fakt, że zdaję sobie sprawę, że mogę wpaść w duże długi. Na szczęście zdaję sobie z tego sprawę i nie chcę materialnie iść dalej na dno. Co nie oznacza, że mohę temu teraz zapobiec.
-
Ja nie pisałem, że mam długi. Mam, ale nie tak duże. Problem w tym, że straciłem wszysko, a szczególnie to, co najbardziej kocham. Tu nie chodzi o długi, ale o to, że nie zarabiam i wpadam w coraz większe bagno. Uwierzysz, że od kilku miesięcy nie mogę znaleźć pracy. Nawet dużo gorszej niż miałem? Poza tym to jest jeden element. Może jestem słaby, ale jednocześnie tracąc rodzinę i punkt oparcia, nie mam siły się podnieść. Może jestem pipa, a nie facet.
-
Dlatego tutaj napisałem. Nie wiem co lepsze zachlać się, czy, tak jak piszesz, wrócić do poprzedniego życia. Problem, że nie mam chyba na to siły. Ostatnio lekarz stwierdził, że mam silną depresję. Dostałem konskie dawki leków... I dalej leżę na łóżku i patrzę w sufit. Znajomy mówi, że mam iść na detoks. Super. Tylko co dalej? Nie mam wsparcia i nie mam gdzie pójść. Więc co mi da detoks? Uświadomię sobie jeszcze bardziej gdzie jestem. A to już trudno wytrzymać. Zresztą wiadomo, że bez wsparcia jesteś przegrany. I ja tego nie mam. Zrobię to dla dziecka, które pod wpływem matki mnie znienawidzi. Wiesz dlaczego jeszcze żyję? Tylko dlatego, żeby dziecko nie poznało smaku śmierci samobójczej ojca, który kocha je ponad wszystko. Reszte mam głęboko. A myślę o tym już tak długo, że nawet mnie to nie przeraża.
-
To nie jest kwestia nieudacznictwa. Raz idzie dobrze, a raz źle. Po to są bliscy żeby pomóc z tego wyjść. Ja mam tylko dziecko i trudno od niego wymagać wsparcia, bo to ja mam być wsparciem. Kasa jest problemem i to można odbudować, choć nie uważam, że to jest łatwe. Ale szanse każdy ma. Może nie wyjść, ale zawsze jest szansa, żeby próbować. Mój problem polega na tym, że nie mam siły wstać z łóżka, a rano mam doła, że noc się skończyła. W Polsce walka o dziecko to walka z wiatrakami. Nie mam szans, ani siły. Z drugiej strony wiem, że mnie kocha i jestem dla niego oparciem.