

Sylwi@
Zarejestrowani-
Zawartość
187 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Sylwi@
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7
-
Milach to juz 12tc u Ciebie? Super. Trzymam kciuki. Jak się czujesz? Jak te plamienia? mam nadzieję, że już się uspokoiło i nie wróci.
-
Hej, tak jak piszą dziewczyny powyżej szansa jest zawsze. Trzeba walczyć, chociaż należy liczyć się że to może być trudna przeprawa. Uśmiech dziecka wynagradza jednak wszystko. My walczyliśmy łącznie 10 lat (z przerwami oczywiście bo były wzloty i upadki jak i każdej z nas). Mieliśmy identyczne problemy jak wy. Ja niskie amh, jeden jajowod usunięty, drugi niedrozny. Mąż kiepska morfologia 0%. Po podjęciu decyzji o invitro po równym roku od pierwszej wizyty w klinice byłam w ciąży. Dwie stymulacji. Z każdej tylko po jednym zarodku. Drugi transfer udany. Synek ma już 4 miesiace. Życzę wam dużo siły, wiary w sukces, i oczywiście sukcesu jak najszybciej. Trafiłaś na najlepsze forum świata. Tu nigdy nikt nie zostawi cię bez odpowiedzi, bez dobrego słowa. Witamy w rodzinie .
-
Cudowna wiadomość . Gratuluję . Super walentynki . Dokładnie rok temu też miałam najlepsza Walentynke z labolatorium z beta 134. Dla ciebie też ten dzień już zawsze będzie magiczny.
-
Faktycznie dziwne godziny, ale te nasze dzieci są skomplikowane . No wrzask jest konkretny . My mieszkamy w domku jednorodzinnym i też się sąsiadów pytałam czy nie słychać jak ryje. Nie wiem czy coś pomogło bo ryl i ryl. Nosilismy tak w pionie brzuszek do brzuszka (on tak się przyzwyczaił, my go tak nosilismy do 2,5 miesiąca a później byliśmy u fizjoterapeuty i usłyszeliśmy, że to bardzo zła pozycja, teraz odchyla głowę do tyłu i musimy z nim chodzić do fizjo i ćwiczyć w domu), bujalismy, były kołysanki z YouTube, trochę działały Cotton balls , a tak na serio to najbardziej pomogł chyba termofor z pestek wiśni. Co do magicznych kropelek na kolki to mielismy espumisan i później infacol. Efektu po tym brak. Wiem, że będę powtarzać frazesy które i ja słyszałam ale trzeba to przetrwać chociaż serce pęka jak tak płacze.
-
Cos mi wpis znikną. Pewnie będą dwa. Przepraszam za ewentualny spam . Czwarty trymestr - najlepszy. Tez przerabialismy kolki . Miał przez dwa tygodnie. Codziennie około 15 się zaczynało o trwało do 23. Rylam razem z nim. Wszyscy mówili że musimy przeżyć te 100 dni płaczu. U nas skończyło się tak, że prawdopodobnie przez to że strasznie płakał i bardzo się napinal przy tym wyszła mu przepuklinka w pachwinie. Nie udało się jej odprowadzić manualnie, była uwieznieta. Trzeba było operować. Miał wtedy 6 tygodni. To co ja wtedy przeżyłam.... Na szczęście lekarze z centrum zdrowia dziecka to anioły. Uroki macierzyństwa.
-
Czwarty trymestr - najlepszy. Tez przerabialismy kolki . Miał przez dwa tygodnie. Codziennie około 15 się zaczynało o trwało do 23. Rylam razem z nim. Wszyscy mówili że musimy przeżyć te 100 dni płaczu. U nas skończyło się tak, że prawdopodobnie przez to że strasznie płakał i bardzo się napinal przy tym wyszła mu przepuklinka w pachwinie. Nie udało się jej odprowadzić manualnie, była uwieznieta. Trzeba było operować. Miał wtedy 6 tygodni. To co ja wtedy przeżyłam.... Na szczęście lekarze z centrum zdrowia dziecka to anioły. Uroki macierzyństwa.
-
U mnie drugi .
-
Też wam wszystkim życzę Wielkanocnych niespodzianek . Ja w zeszłym roku po Wielkanocnym śniadaniu pokazałam rodzinie zdjęcie z USG a na nim 6 cm cudu naszego. To był już 12 tc. Widok łez szczęścia w oczach mojego "twardego" taty bezcenny. Oby każda z Was mofla doświadczyć takich emocji.
-
U nas morfologia plemników 0% więc mieliśmy IMSI i dodatkowa selekcje Fertile Chip. W invimed to kosztowało chyba 800 zł. Nie wiem czy pomogło czy nie ale najważniejsze że się udało. Tobie też się uda.
-
Tak jak piszą dziewczyny powyżej masz szansę na kolejne 6. Dla dodania otuchy przypomnę że mój jeden jedyny zarodek z całej procedury był właśnie TYM. Za tydzień synek kończy 4 miesiace.
-
Dokładnie tak jak Kinga napisała mi lekarz zabronił brać nospe. Cała ciąże brałam magnez chyba 1x3. Mówił mi, że są jakieś badania na temat nospy i dotyczą one późniejszego napięcia mięśniowego u noworodków (chyba bo już dobrze nie pamiętam). Tylko wiadomo, że nospa działa od razu a magnez w stosowaniu dlugofalowym). Trzymaj się . Wszystko będzie dobrze. Ja pamiętam, że w 12 tc miałam tak silne bóle wiazadel, oczywiście myślałam że to brzuch i podbrzusze że płakałam z bólu!
-
Ja nie oglądałam ale mąż to widział i mi powiedział żeby mi nie przyszło do głowy tego oglądać bo to nie na moje nerwy.
-
O jak sytuacja? Ogarnęłas temat? Ja to zawsze aplikatora używałam. A luteine brałam jakoś do 28 tc.
-
Ja z krwiakiem byłam dwa razy na IP. Raz w 13 tc i drugi raz chyba w 15 tc. Pierwszy raz to była masakra, tylko usg i stwierdzenie lekarza, cytuję: płód żywy, serce bije. Dobranoc (była godzina 22). Za drugim razem lekarz dokładnie mnie zbadał, zwiększył luteine i powiedział, że pozostanie w szpitalu jest bez sensu bo te same leki mogę brać w domu no i leżenie w domu zawsze lepsze niż w szpitalu. Dodatkowo powiedzial mi wtedy słowa które o dziwo mnie uspokoiły, że on nie jest Bogiem, że to dopiero 15 tc i jeżeli ma być dobrze to będzie i muszę w to uwierzyć. Ze gdyby to był 25 tc to już bym na oddziale leżała bo wtedy byłaby szansa na urodzenie żywego dziecka i walka o nie, ale w 15 tc wiadomo jak jest.... Na szczęście mój krwiak znikną co prawda po trzech miesiącach ale się udało. Jeszcze wam powiem, że dziś mija równo rok od mojego szczęśliwego transferu jednego jedynego zarodka z całej procedury. Nie wierzyłam w ten transfer. To była nasza druga procedura na którą zgodziła się tylko dlatego że w końcu chciałam zamknąć ten rozdział w życiu. Myślałam że się nie uda, ale się udało i teraz jak czasem pomyślę że kompletnie w to nie wierzyłam to mi dziwnie. Życie jest takie przewrotne.
-
Ha ha ha u nas na otarcie łez miało być moje wymarzone Cancun. Ale mam wymarzonego synka .
-
A ja myślałam że za jakiś czas już do mnie dotrze że On jest prawdziwy bo teraz mam dokładnie tak jak wy, że patrze i nie wierzę . Ale widzę że ten cud długo wydaje się tylko snem. A to PRAWDA.
-
U nas syn. Ma już 3 miesiące .
-
No Kochana bo ja tu na forum opowiadam legendy o Tobie. Dobrze ze się odzywasz to mi uwierza że legenda prawdziwa. Nawet nie wiesz ile razy o tobie myślałam. Z naszych czasów jest na forum ciągle kilka osób. Pocieszające jest to że większość zagrzewa do walki bo mamy już nasze szczęście. Napisz w wolnej chwili jak dziewczynki się maja i ogólnie co u ciebie. Pozdrawiam i milion buziakow
-
Wiedziałam, że będzie dobrze. Cudowna wiadomość. Przeszłaś już wiele, teraz będzie już tylko lepiej i sama radość z bycia w ciąży.
-
Hej, dzięki za pamięć. Mały skończył już 3 miesiące. Śmiesznie gaworzy, reaguje już na nasze głosy, jest coraz bardziej aktywny, bawi się swoimi rączkami, śmieszny się robi. Nasz mały cud. Poznajemy jednak wszystkie uroki macierzyństwa. Mały jest już po operacji przepukliny, którą miał w 6 tygodniu życia. Na szczęście wszystko poszło dobrze a lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka to anioły. Teraz walczymy z niedokrwistością, zaparciami i nawracającą ciemieniuchą. Ciągle coś. Mam nadzieję, że wyrośnie ze wszystkich swoich dolegliwości i będzie już tylko lepiej. Obyś jak najszybciej doczekała się swojej kolejki i mogła wystartować z podwójną siłą i wolą walki. Trzymam kciuki za was, pamiętaj o tym. Będzie dobrze już niedługo. Trzymaj się.
-
Poruszyłaś bardzo ważny problem dotyczący wspólnych wizyt lekarskich. To straszne, że przez całe zamieszanie z wirusem nasi mężowie/partnerzy są często pozbawieni możliwości uczestniczenia w nich. Ja wizytę serduszkową miałam w połowie marca. Dokładnie w czasie kiedy to się zaczęło. Oczywiście mąż nie mógł być ze mną. I tak pozostało już do końca ciąży. Ani razu nie widział dziecka na usg. Serduszko usłyszał dopiero dzień przed porodem i to przez telefon. Byłam już w szpitalu i miałam ktg. Zadzwoniłam do męża i przez głośnik słuchał pół godziny jak bije serduszko naszego syna. Przez całą ciążę bałam się, że jeżeli z dzieckiem coś złego się stanie on nie miał szansy go zobaczyć i usłyszeć. Co gorsza na każdym usg Mały zawsze był odwrócony buzią w taki sposób, że nie dało się mu zrobić zdjęcia w 4D. Mam tylko takie czarno białe na których kompletnie nic nie widać. Na szczęście było nam dane dojechać szczęśliwie do końca ciąży i teraz oboje mamy całe karty pamięci w telefonach ze zdjęciami synka.
-
W Warszawie tak samo. Wiem, że jest Ci bardzo ciężko. Wiem dokładnie jaki masz metlik w głowie, wiem co czujesz idąc do toalety i nieustannie widzisz to samo - krew. Krew która płynie i od tak długiego czasu, nie przestaje a nikt nie potrafi ci odpowiedzieć jak długo jeszcze i dlaczego? Wszyscy mówią: będzie dobrze, musisz w to uwierzyć, nie denerwuj się bo to szkodzi dziecku. Tylko jak? Jak się nie denerwować, jak przestać myśleć?! Pisałam już tu na forum kilka razy o mojej historii. Tez miałam krwiaka, ktory nie wiadomo skąd się pojawił i to dopiero w 13 tc. Po badaniach prenatalnych, po pierwszym teoretycznie najgorszym trymestrze. A tu bum!coś takiego! Teraz z perspektywy czasu myślę, że nawet lekarze nie wierzyli, że ta ciąże uda się utrzymać. Ale się udało. Poprostu tak musiało być. Leżałam plackiem trzy miesiące, aż do 26 tc kiedy wiedziałam że mam syna pod sercem i że ciągle jest za wcześnie na poród. Gdyby trzeba było lezalabym i pół roku. Jestem powodem na to, że wszystko jest możliwe. Wierzę, że u ciebie też wszystko będzie dobrze. Jestem z tobą myślami.
-
W invimed to standardowe badanie do rozpoczęcia procedury. Trzeba zrobić.
-
No to nieźle. Zaporowe terminy, szczególnie jak się nie ma już czasu....
-
A to taki termin na program dofinansowania dla mieszkańców Mazowsza czy ten finansowany przez Miasto Warszawa?
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 4 z 7