Cześć!
Dziewczyny pomóżcie! Jak ja mam z nim rozmawiać? Jestem z nim od 3,5roku. Mieszkaliśmy u jego rodziców, teraz wyszliśmy na swoje mieszkanie. I od tego czasu on strasznie zdziecinnial! Mówiłam mu to, ale to jie dociera. Teraz jest na chorobowym i ciągle siedzi przed komputerem i gra, albo jeździ na ryby. Jak mu mówię żeby porobił coś innego(poczytał książki, Zaczyl uczyć języka, znalazł hobby) to odpowiada co mi to przeszkadza, że siedzi, teraz do pracy nie wróci (ma problem z nogą) i jego hobby to wędkowanie. Owszem wcześniej nie mógł zbytnio jeździć, bo jego mamie się to nie podobało. Najgorsze jest to że jest chwilami jak taka ... wołowa.. Nic go nie interesuje do domu, bo "on się nie zna". Ja wiem, że może to faect i jemu to nie robi, ale jak się zapytałam czy ładne łyżeczki kupiłam to wzruszył ramionami, że on nie wie. On nic nie wie, do niczego się nie wtrąca... Mamy w mieszkaniu jednoosobowe łóżko. Rozwalił się na nim jak lord, a ja muszę się męczyć na materacu, z którego ucieka powietrze, czyli jakbym spała na podłodze... Tak robi facet? Wszystkie wygody dla niego, a ty babo leż tam cicho (nie dosłownie oczywiście). Stwierdził, że nie będzie się wtrącał do wyboru łóżka, bo później będzie że źle wybrał i mi się nie podoba. Jedyne co potrafi to uśmiechnąć się i być przemiłym jak mu się chce.. Wiecie. Co ja mam z nim zrobić? Już mu mówiłam, że ja nie będę mu matkować. Ze ma być dorosłym facetem zacząć myśleć o założeniu rodziny, a nie o grach... Chciałabym żeby wydoroslal, wziął jakąś odpowiedzialność na siebie. Ale jak to mu przetłumaczyc? Może mam za duże wymagania?
Poradźcie plisss! Przegonić go trochę szkoda, bo jednak wybrałam z nim życie, ale jak do rozumu dotrzeć?