Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Cytryna_

Zarejestrowani
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

2 Neutral
  1. Cytryna_

    Rodzina nie daje mi spokoju

    Nie ciebie jedyną ciotki, babki i sąsiadki wypytują o kawalera. Pamiętam, że swego czasu na każdych świętach życzono mi chłopaka, chociaż byłam już w związku. No ale co kogo to obchodzi, po co komuś się tym chwalić? Uwagi wpuszczaj jednym uchem, wypuszczaj drugim, dobrze ktoś tam wyżej napisał. A jeśli tak cię to męczy, to powiedz im wprost, że na razie nie potrzebujesz nikogo, jest ci dobrze samej i chcesz się skupić na własnym samorozwoju, karierze, czymkolwiek co cię teraz zajmuje. Nie musisz przecież iść w ich ślady i brać ślub w wieku 20 lat. Każdy żyje swoim życiem i podejmuje własne decyzje. Niestety większość tego nie rozumie i wtrynia nos w nieswoje sprawy. Nic na to jednak nie możemy poradzić.
  2. "To ten jeden jedyny, już nigdy takiego nie znajdę" - tak samo myślałam o swoim pierwszym, a życie zweryfikowało, że jednak znalazłam kogoś o stokroć lepszego. Powiedz jej, co czujesz, a nie baw się w podchody, że chciałbyś pierw się upewnić, co ona czuje. Bądźże facetem, a nie (ocenzurowane słowo). Podejrzewam, że skoro sama zaczyna takie tematy i chce wiedzieć, co o niej myślisz, to znaczy, że być może też zaczyna coś do ciebie czuć. Jeśli okaże się, że jednak woli koleżeństwo, to nie zakładaj od razu, że się wszystko zepsuje. Ludzie, trzeba rozmawiać, a nie bawić się w kotka i myszkę i gdybać, co by było gdyby.
  3. Jak można dać szansę komuś, kto już na samym początku związku cię wyśmiewał, spotkał się z kimś innym, pisał z kimś innym, ocenił cię na 6/10, a jakąś inną na 8/10... Nie rozumiem. Dziewczyno, piszesz, że znasz swoją wartość i czułaś się atrakcyjna, lecz sama sobie przeczysz. Jakbyś znała swoją wartość, to nie dawałabyś drugiej szansy komuś takiemu. Nie zasługuje na ciebie. Ktoś tam wyżej dobrze napisał. Teraz mówi, że chce się z tobą wiązać na całe życie, a jak pojawi się jakaś 7/10 to się ulotni. I tak będzie, nie oczekuj, że taki facet się zmienił ot tak. Nie trać czasu i sił na taki związek, stać cię na więcej Szanuj siebie, a i znajdzie się wkrótce ktoś, dla kogo będziesz 11/10, a nie jakąś mierną szóstką. Edit. Z czego mierna szóstka oczywiście nie miała ci ubliżyć, ale zaznaczyć, jak naprawdę powinno być. Mam nadzieję, że rozumiesz, o co mi chodziło.
  4. Cytryna_

    Czy nie traktuje mnie poważnie

    Facet na portalu randkowym proponujący wspólne wakacje osobie, z którą się nigdy w życiu nie widział - tego chyba nie trzeba nawet komentować. Nawet nie ma sensu odpisywać, że chciałabyś się pierw spotkać, moim zdaniem już siebie zaprezentował niekorzystnie.
  5. Cytryna_

    Proszę o radę. Miłość w związku.

    Nie chodziło mi o przejmowanie zainteresowań, tylko o stworzenie wspólnych Mnie np. gry komputerowe połączyły z moim narzeczonym pasją tak wielką, że gdy gramy osobno, to żadnego z nas już te gry nie cieszą. Ale ja mojego zaraziłam czytaniem, a on mnie oglądaniem seriali, natomiast jazda na rowerze pojawiła się w naszych głowach ot tak, bo czemu by nie spróbować. Spodobało się jednej osobie, spodobało drugiej i wspólne zainteresowanie stworzyliśmy sobie ot tak. Choć żadne z nas wcześniej tego nie robiło, a teraz wspólne przejażdżki to coś fantastycznego, coś, co nas cieszy. Jak widać, można próbować zachęcać drugą osobę do swoich zainteresowań, czemu nie. Ale nic na siłę. Warto jednak próbować szukać czegoś, czego nie robiliście osobno, a co możecie robić wspólnie PS. Nauczyłam się też grać w karty, chociaż nie umiałam i mi się to nigdy nie podobało, ale grunt to mieć fajnego partnera do grania i od razu się nastawienie zmienia
  6. Cytryna_

    Proszę o radę. Miłość w związku.

    Owszem, są takie przypadki, i oby i twój był jednym z takich. A jeszcze tak napomnę o tych zainteresowaniach, bo widzę, że codzienność twojej dziewczyny, to typowa rutyna. Praca, sprzątanie, oglądanie tv, pomaganie babci. Może wartałoby spróbować czegoś razem, wspólnie? Jakiejś czynności, przy której razem moglibyście się bawić. Coś, co mogłoby się stać takim impulsem, że sobie pomyśli "kurczę, lubię to robić i mam to z kim robić, nie mogę się tego doczekać". Wspólne spędzanie czasu przy czymś, co was oboje cieszy, to fantastyczna sprawa. Dla mnie np, kiedy przychodzi weekend, i wiem, że wraz z moim będę mogła pograć w gierki albo iść na rowery, to od razu uśmiech pojawia mi się na twarzy. Zainteresowania to ważna sprawa, może gdyby i twoja dziewczyna jakieś miała, lepiej by się czuła, wiedziałaby, czego chce. Rutyna potrafi zabijać, nie tylko dobre samopoczucie, ale i przekłada się na związki. Człowiek potrzebuje jakichś impulsów, potrzebuje się czymś interesować, robić coś, co lubi.
  7. Cytryna_

    Proszę o radę. Miłość w związku.

    A czy miłość bez pożądania ma w ogóle rację bytu? Mówimy oczywiście o miłości dwójki ludzi, związku, nie o miłości np rodzica do dziecka. Ale zastanów się nad jej słowami. Dlaczego tak powiedziała? Czego nie wie? Ona nie jest w tobie zakochana na tyle, by ci wyznawać tak, jak ty to robisz. To widać gołym okiem, niestety. Wiem, że to może boleć. Starasz się jak najlepiej, by jej było dobrze, wierzę, i być może ona to nawet docenia, ale nie aż tak, by deklarować ci miłość na całe życie. Mam rozumieć, że w związku jesteście od sylwestra, czyli idzie wam siódmy miesiąc, tak? Szczerze mówiąc przerwy po tak krótkim czasie, nie wróżą niczego dobrego. Jestem w szczęśliwym związku od dwóch lat, poprzednio byłam jeszcze w dwóch innych, jeden prawie sześcioletni, drugi zaledwie pięć miesięcy. W tym krótszym od razu wiedziałam, że coś jest nie tak, facet kompletnie się mną nie interesował, kpił z moich zainteresowań, nie chciał poświęcać mi czasu. W tym dłuższym po ledwie pół roku zaczęło się psuć, sześć lat zleciało chyba tylko z przywiązania, aż w końcu oboje dostrzegliśmy, że to nie ma sensu od dawna. Teraz nie wyobrażam sobie, bym miała z moim obecnym robić jakiekolwiek przerwy. Są kłótnie, jak wszędzie, ale to moja bratnia dusza. I być może również o to chodzi. Twierdzisz, że związki z osobami o takich samych zainteresowań co twoje nie wychodzą. Patrząc na mnie i mojego faceta nie mogę się z tym zgodzić. To właśnie wspólne zainteresowania, podobne zdanie (nie zawsze oczywiście) i ogólnie podobne podejście do życia sprawia, że jestem z nim szczęśliwa. Wydaje mi się, że wam właśnie brakuje tej łączącej rzeczy. Widać, że chciałbyś być 'rozpieszczany' miłymi słówkami, szanowany, chciałbyś się czuć kochany. A ona wydaje się bardziej zdystansowana. Z czego to wynika? Wydaje mi się rzeczywiście, że czas, który jej dasz, będzie najlepszy, choć bardzo mi przykro, że tego zażądała po tak krótkim czasie. Nie chcę wróżyć niczego złego, ani źle życzyć, ale po swoim doświadczeniu wiem, jak to mogłoby się skończyć. Bo w jednym z moich związków tak się właśnie potoczyło, chciałam czasu, bo nie byłam szczęśliwa, ale zarówno on, jak i ja mieliśmy w tym swoje winy. Różnica polegała tylko na tym, że ja o swoich błędach wiedziałam, on się do swoich nie przyznawał. Proponuję ci szczerą rozmowę. Ale nie narzucanie się, niewyznawanie miłości na całe życie. Rozmowę o przyszłości, ale nie tej odległej. Niech nie czuje, że na nią naciskasz, bo ucieknie. Nie ma co planować czegoś na odległe czasy. Trzeba myśleć o teraźniejszości i najbliższych dniach, bo nie wiadomo, co z nami będzie za rok czy za dwa lata.
×