Czy są tu osoby, które przeprowadzały się z dzieckiem do mniejszego mieszkania? Sprawa wygląda tak, że w mieście w którym mieszkam wynajmujemy mieszkanie i płacimy sporo, ale za to mamy 60 metrów. Mąż pracuje za granicą i spędza tam w zasadzie 10 miesięcy w roku, więc w praktyce jestem non stop sama z małym dzieckiem. Mam tu teściów, ale niezbyt się lubimy dostałam propozycje przeprowadzki do rodzinnego miasta za śmieszne pieniądze (1/4 tego co płacimy teraz), rodzina wyjechała i ich mieszkanie stoi puste. Osiedla nie znam, ale to 30 min spaceru od moich rodziców. Mieszkanie ma 36m, 3 piętro bez windy. Mam dylemat. Finansowo super, nikt mi za taką cenę mieszkania nie wynajmie a dzięki temu może się uda za 2lata wrócić tu już na swoje, bo do tej pory słabo nam idzie odkładanie (głównie przez opłaty mieszkaniowe) i tu musielibyśmy liczyć jeszcze 5-6 lat zanim pomyślimy o własnym mieszkaniu. Niezbyt lubię rodzinne miasto (obecne uwielbiam), ale miałabym tam pomoc w razie czego no i dużo byśmy zaoszczędzili. Zastanawiam się jak to będzie na takim metrazu z bardzo żywiołowym dzieckiem. Tu biega non stop, tam raczej zbyt dużo przestrzeni nie będzie. Z drugiej strony ludzie mają mniej miejsca i też żyją Czy ktoś zmieniał mieszkanie na mniejsze z dziecmi? Jak się odnalezliscie po takiej zmianie? Trochę się boję tej decyzji, bo 2 lata to nie mało a z drugiej strony to nie wieczność a na pewno tu wrócimy. Na mnie czeka tu praca (teraz mam przerwę), mąz kocha swoje miasto, mamy tu przyjaciół, "nasze" miejsca i czujemy się tu dobrze. Jednak coraz częściej zastanawiam się jaki jest sens wynajmować wielkie mieszkanie na 2 osoby skoro wyjazdy męża miały nam pomóc w zakupie swojego mieszkania a nie nabijania całe życie czyjejś kieszeni. Potrzebuje spojrzenia z innej perspektywy.