Poznałam około miesiąca temu chłopaka. Sama zaryzykowałam i napisałam do niego. Zobaczyłam go na portalu i po jego opisie i fakcie że mieszka około 80 km ode mnie zapragnęłam go poznać. W sumie na wstępie zaproponował że gdy przyjedzie do Polski, a jest już od niedzieli to spotka się ze mną. Jak narazie cisza. Nie wspomina już o tym w rozmowach. W tą sobotę wraca spowrotem do pracy. Wczoraj podczas rozmowy powiedział mi "zawsze będę sam, zobaczysz jak ty będziesz w moim wieku, w końcu po coś jest ten fakt że jesteśmy sami, że może tak ma być" i tym podobne.. Załamałam się. Strasznie cieszę się za każdym razem kiedy do mnie pisał. Ale to była raczej przedwczesna radość. Jak można mówić takie rzeczy komuś jeśli" hej, ja tutaj jestem, czekam " strasznie chciałabym być z kimś. Sama wykonuje już jakieś kroki by wyjść z tej matni życiowej. Ale nie ułatwia mi on tego. Chciałam się wygadać bo mega mi ciężko. Poradzicie coś? Co powinnam zrobić?